Kiedy coś zepsuje
Jin
~kubek~
Byłaś w kuchni i szukałaś swojego ulubionego kubka do zrobienia herbaty. Przeszukałaś wszystkie półki 2 razy. Za każdym razem jak któryś z domowników mijał lub wchodził do kuchni, "łapałaś" go i pytałaś czy widział daną rzecz. Niestety wszystkie odpowiedzi były jednakowe i brzmiały one "nie". Jedną osobą jakiej nie mogłaś się o to spytać był Jin. Wyszedł na zakupy, a komórki zapomniał przez co nie szło się z nim skontaktować. Przewróciłaś cały swój pokój do góry nogami. W końcu się zdenerwowałaś i to na poważnie. Postanowiłaś nie czekać na powrót swojego chłopaka i przeszukać choć część jego pokoju.
Weszłaś do pomieszczenia w którym jak zwykle panował porządek. Poszperałaś co nieco w szafkach i pułkach, ale po kubku ani śladu. Zrezygnowana usiadłaś na łóżku ukochanego. Westchnęłaś cicho i pokierowałaś wzrok w pierwsze lepsze miejsce. Okazał się być nim śmietnik. Przyjrzałaś się mu dokładniej. Było w nim papierowe opakowanie takie jak to, do którego wkłada się jedzenie. Co dziwne nie było ono zgniecione tylko idealnie proste "stało" na innych śmieciach.
~Kto normalny tak starannie wyrzuca śmieci~ pomyślałaś.
Coś podkusiło cię, żeby zajrzeć do środka opakowania. Podeszłaś i lekko uchyliłaś torebkę bojąc się, że twoje nozdrza może zaatakować zaraz jakiś nieprzyjemny zapach. Jednak kiedy to nie nastąpiło, nabrałaś odwagi i otworzyłaś całe opakowanie szybkim ruchem. To co tam zobaczyłaś...z resztą. Idzie się domyślić co tam zastałaś i co poczułaś kiedy zobaczyłaś zawartość przedmiotu.
Wstałaś i wyszłaś z pokoju. Natychmiast pokierowałaś się do salonu, w którym na całe szczęście siedzieli wszyscy. Oczywiście oprócz Jina. Stanęłaś przed telewizorem, którym w tym momencie byli zainteresowani chłopcy. Przez to rozległy się głosy niezadowolenia. Jednak ty nie zniechęcona się odezwałaś.
-Kochani? Mam do was pewną sprawę...- uśmiechnęłaś się szatańsko.
*30 minut później*
-Wróciłem!- rozległ się krzyk Seokjina po dormie- yyy...halo?
Wszędzie pusto, dosyć ciemno, a co dziwniejsza cicho. Chłopak spojrzał na zegarek. Przecież to nie możliwe, żeby o 19 każdy już spał.
Zdjął płaszcz i poszedł rozłożyć zakupy. Położył je na blacie i zapalił światło w pomieszczeniu.
-No witaj kochanie- mruknęłaś przerażającym głosem.
Chłopak o mało zawału nie dostał. Na początku nerwowo się zaśmiał i złapał teatralnie za serce, jednak kiedy zobaczył twoją mimikę, przestraszył się.
-Coś się stało?- zapytał niepewnie.
Ty dalej, nie reagując na pytanie, patrzyłaś na mężczyznę. Po chwili, która dla Kima była wiecznością odezwałaś się.
-Chłopaki!- zawołałaś i od razu zza drzwi powchodzili chłopcy- przytrzymajcie Jina.
-Zaraz co?- zdziwił się Kim.
Do ukochanego podeszli Jungkook, Jimin i Hobi. Złapali go za ręce i zaparli się gotowi do wiercenia.
-Co tu się wyprawia do cholery? Możecie mnie puścić? Nie rozpakowałem zakupów...-powiedział spokojnie, ale żaden ani się nie odezwał, ani nie puścił ramion Seokjina.
-Na początku byłam wściekła... ale teraz jestem po prostu żądna zemsty
-|T.I| o czym ty w ogóle mówisz?!- zmarszczył brwi.
-O moim kochanym...jedynym w swoim rodzaju...z limitowanej edycji...KUBKU W KUBUSIA PUCHATKA!!!- naburmuszyłaś się, a chłopak zbladł- naprawdę myślałeś, że się nie dowiem? Cóż...twój błąd- westchnęłaś.
Podeszłaś sprawnie do Tae i odebrałaś od niego coś, co trzymał za sobą. Jin próbował się przyjrzeć co to może być, ale nie dowiedział się, do puki sama się nie odwróciłaś.
-Nie...|T.I| błagam wszystko tylko nie moja patelnia! Nie z edycji My Little Pony!- szamotał się.
Za sobą usłyszałaś jakby ciche piszczenie. Obejrzałaś się do tyłu i zobaczyłaś Suge, który wręcz kisł przez całą tę szopkę. Cała zazwyczaj blada twarz teraz była czerwona bardziej niż nie jeden dorodny pomidor. Nabrzmiałe poliki z trudem utrzymywały powietrze, które i tak wydobywało się z jednego z kącików ust. To przez to był taki cichy pisk. Sam widok Yoongiego w tym stanie doprowadzał cię do szoku i takiego rozbawienia, że mogłabyś się posikać. Jednak nie mogłaś teraz.
Ponownie spojrzałaś na swojego chłopaka.
-Co by tu zrobić z tą patelenką.... wyrwać rączkę, odskrobać teflon, zarysować ten piękny subtelny róż, a może....
-Nie! |Z.T.I| ja cię proszę. Błagam...zrobię wszystko...-nalegał. Ty jednak kompletnie go zlałaś.
-O! Już wiem! Co ja będę kminić skoro przy sobie mam wspaniałego, pomysłowego, jedynego w swoim rodzaju boga destrukcji! RM podejdź tu do mnie.
-No to chyba jakieś jaja!- oburzył się Jin i zaczął się miotać jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Pożegnaj się ładnie kochany, bo nie zobaczysz tego "cacka" przez kolejny tydzień- uśmiechnęłaś się niewinnie.
-ILE?! Przecież jeden dzień to już przesada, a co dopiero cały tydzień!
-Może i tak...ALE JA MOJEGO KUBECZKA DO KOŃCA ŻYCIA NIE ZOBACZĘ! A ty odzyskasz tę patelnie za tydzień.
Podałaś RM'owi rzecz.
-Dobrze się nią opiekuj- zaśmiałaś się cicho- No dobra chłopaki, ja wam dziękuje za pomoc możecie już iść- klasnęłaś w dłonie.
Mówiąc to spojrzałaś na Mina, któremu już nawet leciały kropelki potu na czole. Po chwili zauważyłaś też czerwonego V. Najwidoczniej zobaczył stan przyjaciela i sam nie mógł wytrzymać. Wybiegli jak najszybciej. Później RM i po kolei ci co trzymali Jina.
Kiedy wszyscy wyszli Kim spuścił głowę. Podeszłaś do niego i przytuliłaś.
-Nie martw się kochanie...siedzimy w tym razem- pocałowałaś go w policzek i wyszłaś.
-No co za baba- mruknął pod nosem i poszedł do pokoju.
Suga
~stanik~
Byłaś w łazience i wyjmowałaś pranie, które miał zrobić Suga podczas twojej "wycieczki" na zakupy. Niby wszystko było w porządku, ale wszystko co wyjmowałaś było białe, jasnoróżowe, albo jasnoniebieskie. Co w tym złego? A no to, że o ile dobrze pamiętałaś to chłopak miał zająć się ciemnymi ubraniami, a nie jasnymi. Tym zwłaszcza, że wczoraj była ich kolej.
Po tym jak wyjęłaś swój dawniej czarny stanik już nie miałaś wątpliwości, że twój ukochany po prostu spieprzył pranie.
-Misiek?!- krzyknęłaś wstając z klęczek.
-No?!- usłyszałaś odpowiedź na twoje wezwanie.
Poszłaś do pokoju, w którym siedział chłopak.
-Powiedz mi kochanie dlaczego ten oto stanik...- wystawiłaś rękę z daną rzeczą- który był czarny...jest jasnoróżowy- oparłaś ręce na biodrach.
-Nooo...ciebie nie było, a prosiłaś, żebym zrobił pranie. No to zrobiłem- podrapał się po karku.
-Naprawdę?...To w czym ty robiłeś to pranie? Przecież nawet najsilniejszy proszek nie spierze czarnego na róż!
-Ostrzegałem, że nie umiem no!
-Jakbyś chwilę pomyślał to poprosiłbyś o pomoc V! To raczej nie było za trudne. Wskazałby ci proszek i po problemie. No bo skoro z pralką nawet sobie poradziłeś...
-Ale nie pokazałaś czym mam prać- przerwał mrucząc pod nosem.
-Jak to nie jak tak!
-No coś tam o pierwszym z brzegu, po prawej stronie pralki mówiłaś czy coś.
Spojrzałaś tępo na chłopaka, a po chwili twoja ręka wylądowała z plaskiem na czole.
-Wtedy mówiłam o tym jaki guzik na pralce masz wcisnąć, a nie z której strony pralki masz detergenty brać!
-Aaaaa!...To czego ja użyłem?
-O ile wiem to wybielacza- załamana przetarłaś twarz rękoma.
-Oj...Ale patrz na pozytywy! Zawsze chciałaś mieć różowy stanik!- wyprostował ręce wskazując na rzecz w twojej dłoni.
Chciałaś udawać poważną, ale patrząc na dumą minę chłopaka spowodowaną "skombinowaniem" ci "nowego" stanika, wybuchłaś śmiechem.
Podeszłaś do chłopaka i przytuliłaś jego głowę do swoich piersi.
-Kocham cię ty mały szkodniku- uśmiechnęłaś się patrząc z góry na głowę chłopaka.
Lekko zaskoczony chłopak tym, że nie dostał po głowie stanikiem i nie usłyszał tekstu typu "Wsadź se ten róż w dupę!", przez chwilę siedział nieruchomo. Jednak zaraz się ogarnął i przyciągnął cię jeszcze bliżej siebie.
-Ja ciebie też awanturniku- zaśmiał się pod nosem.
Pocałowałaś Yoongiego w usta i wyszłaś rozwiesić to zacne pranie. Kiedy już zniknęłaś za rogiem, Min wstał i zamknął drzwi na zamek, po czym wrócił na krzesło, gdzie wcześniej siedział.
-Ciekawe kiedy się skapnie, że wyprałem jej wszystkie czarne staniki...
J-hope
~torebka~
Siedziałaś sobie spokojnie w swoim pokoju, czytając ulubioną książkę, kiedy naglę po raz czwarty dziś wbił zdyszany Hoseok. Zamknęłaś zrezygnowana książkę. Położyłaś ją obok siebie na łóżku i patrzyłaś na poczynania chłopaka. Zaglądał do wszystkich możliwych półek. Zmarszczyłaś niezadowolona brwi. Zaczęłaś ze zdenerwowaniem i niepokojeniem patrzeć jak Hobi przewraca ci wszystko do góry nogami. Nic nie miałaś do ukrycia, ale to jak po raz kolejny robił ci istny chaos w miejscach, w których już musiałaś po nim sprzątać, wyprowadzało cię z równowagi. Wiedziałaś dlaczego jest jak zabiegany, bo zawsze tak reagował na brak tego. A w tym momencie czekałaś na to upragnione pytanie z jego strony.
-|T.I| widziałaś może mój portfel?- nie przerwał szukania.
-Tak- uśmiechnęłaś się, a chłopak zdziwiony spojrzał na ciebie.
Wyciągnęłaś zza siebie daną rzecz i rzuciłaś Jungowi.
-Skąd go masz?- zapytał zaglądając do środka portfela- i gdzie jest moje 200 złotych?- spojrzał na ciebie podejrzliwie.
Tym razem sięgnęłaś pod łóżko i wyciągnęłaś swoją torebkę.
-O tu- pokazałaś rzecz.
-W twojej torebce- parsknął.
-Pff. Nie? W sklepie, w którym kupiłam to cacuszko- wyszczerzyłaś się.
-COOOOO?!
-Jajco! Trzeba było nie zakładać się z chłopakami i nie niszczyć mojej torebki w ramach przegranej!
-...czyli wiesz?
-Właśnie powiedziałam dlaczego moja torebka jest zniszczona. Hmm... jak ci się wydaje?- zapytałaś zła.
-Przepraszam?- zaśmiał się nerwowo.
-Sraszam nie przepraszam- wstałaś i poszłaś do salonu.
-A gdybym wypił tego ostatniego shota to byłoby, że jestem chlejus i tyle...- fuknął i wyszedł z pokoju, ale zamiast spotkać otwartą przestrzeń to napotkał twoją złą twarz.
Na początku się przestraszył, jednak zaraz po tym westchnął.
-Słyszałaś prawda?- opuścił głowę.
-...CHLEJUS!- krzyknęłaś i odeszłaś.
Hoseok się zasmucił i oparł o ścinę. Po chwili usłyszał kroki, więc podniósł głowę. Teraz można sobie tylko wyobrazić jak wielkie było jego zdziwienie, kiedy zobaczył lekko uśmiechniętą ciebie.
-|T.I| co ty?...
J-hope nie dokończył no pocałowałaś go w usta.
-Idziesz ze mną obejrzeć film i nie przyjmuje sprzeciwów- mrugnęłaś do niego i pociągnęłaś do salonu.
RM
~żyrandol~
Martwiłaś się o swojego chłopaka. Od jakiegoś tygodnia czas był grzeczny, skromny, szarmancki, romantyczny, subtelny... ale też mniej zabawny, sztywny, poważny i co gorsza NIC NIE NISZCZYŁ! Tak, "co gorsza". Nie pomyślałaś, że kiedykolwiek za tym zatęsknisz, ale brakuje ci jego destrukcyjności. Zachowuje się jakby ci chłopaka podmieniono. Miałaś tego serdecznie dość. Tym zwłaszcza kiedy po raz kolejny zgrabnie wyminął szafkę, na którą często wpadał i tłukł wazon na nim leżący. Wstałaś z kanapy, na której wtedy siedziałaś i poszłaś do pokoju chłopaka.
-Kim Namjoon!- wbiłaś z buta do pomieszczenia.
Chłopak siedział na krześle przy oknie i pił herbatę. RM jak gdyby nigdy nic odstawił filiżankę i spojrzał na ciebie.
-Cóż się stało najdroższa?
-"Najdroższa"?! RM od kiedy ty tak do mnie mówisz?!- oburzyłaś się.
-Nie rozumiem o co ci chodzi- zmarszczył brwi.
-Nie rozumiesz? Nie rozumiesz?!- podbiegłaś do chłopaka, usiadłaś mu na kolanach i złapałaś jego twarz w dłonie- Gdzie twoje poczucie humoru? Ten twój uśmiech z dołeczkami, a przede wszystkim gdzie ta twoja niezdarność!? Dlaczego zachowujesz się jak nie ty?! Kosmici cię zgwałcili czy co?! Dlaczego jesteś TAKI?!- powstrzymywałaś się, żeby ze złości i lekkiej bezradności się nie rozpłakać.
Chłopaka na twoje słowa coś ukuło w serce. Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Nic nie mógł z siebie wydusić. Ty nie słysząc żadnego odzewu popłakałaś się i przytuliłaś do klatki piersiowej RM'a.
-Bądź znowu sobą do cholery!- uderzyłaś chłopaka w ramię.
Nam jak na zawołanie cię przytulił i pocałował w głowę.
-Csiii...cichutko- kołysał tobą w przód i tył- przepraszam cię... już nie będę się zachowywał jak jakiś zakichany laluś, tylko błagam już nie płacz- otarł łzy z twojej twarzy.
-Dlaczego tak się zachowywałeś? Co cię skłoniło do takiej głupiej zmiany?
-Ehh...pamiętasz jak w zeszłym tygodniu obrażeni oglądaliśmy "Zmierzch"?
-Tak?
-W pewnym momencie powiedziałaś "dlaczego nie możesz być taki jak Edward?". Wtedy stwierdziłem, że zobaczymy czy rzeczywiście tak będzie ci lepiej...Ale teraz kiedy widzę jak płaczesz i mówisz, że tęsknisz za moją niezdarnością widzę, że w ogóle nie jest ci lepiej.
Zdziwiona spojrzałaś na ukochanego i oficjalnie mogłaś stwierdzić, że to największy debil jakiego znasz. Już chciałaś uderzyć chłopaka i na niego nakrzyczeć, że cię nastraszył, ale w tym momencie posłał ci tej jego piękny uśmiech i od razu złagodniałaś. Wstałaś z jego kolan i uśmiechnęłaś się. Spojrzał na ciebie pytająco, jednak ty tylko szybko wyszłaś. Po chwili wróciłaś, a w ręku trzymałaś swój laptop. Podałaś go chłopakowi. Niepewnie go wziął.
-Rozwal go- odezwałaś się.
-C-co?!- zamrugał parokrotnie.
-No rozwal. Błagam. Dla mnieee- złożyłaś ręce jak do modlitwy i wydęłaś dolną wargę.
-Ale jak?
-Jak to jak? Wymyśl coś wierzę w ciebie.
-Ehh...no dobra- Kim rozejrzał się po pokoju a następnie podszedł do szafy.
Trzyma tam różne narzędzia i stare rzeczy, które mogą się jeszcze kiedyś przydać. Wyciągnął młotek. Komputer położył na łóżku i chciał młotkiem wcelować w sprzęt. Już wymierzył i rzucił. Chybiło. Trafiło w łóżko, które było na tyle miękkie, że poleciało do góry i zniszczyło żyrandol, a jego resztki upadły koło ciebie. Nastała chwila ciszy.
-...YAY!!!- krzyknęłaś podnosząc ręce do góry.
-Nie jesteś zła?- podrapał się po karku.
-Oczywiście, że nie! To nawet lepiej, że zniszczyłeś coś niespodziewanego! Takiego cie kocham!- chciałaś podejść i przytulić chłopaka, ale szkło ci nie pozwoliło-....to ja lepiej pójdę po odkurzacz.
-To ja pozbieram te większe kawałki szkła- odpowiedział Nam i wzięliście się do roboty.
Po posprzątaniu pokoju przytuliliście się do siebie.
-Ahh. Tęskniłam za tym- powiedziałaś, a chłopak cicho się zaśmiał.
Jimin
~szminka~
Twój chłopak założył się, że zrobi coś bardzo odważnego. Mianowicie zdenerwuje cię. Miał cię nagrać i później pokazać to reszcie. Wszystko idealnie przygotował. Wziął jeszcze twoją ulubioną DROGĄ W PIZDU szminkę i poszedł wcielić cały swój plan w życie.
Siedziałaś na krześle obrotowym w swoim pokoju i przeglądałaś portale społecznościowe. Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi.
-Proszę- mruknęłaś nawet nie patrząc kto wchodzi.
Po chwili w pokoju stał Jimin z komórką, którą nagrywał, ukrytą w rękawie bluzy.
-Hej |T.I| widziałaś gdzieś moją bluzkę? Te taką niebieską?
-Nie.
-A mogłabyś wstać? Może na niej siedzisz.
Cicho westchnęłaś, ale spełniłaś prośbę chłopaka. Wtedy on podłożył ci otwartą szminkę pod pupę.
-Już- powiedział chłopak.
Ty jak na zawołanie usiadłaś. Chim pokierował się w stronę wyjścia. Wyjrzał głową tak, żeby widzieć twoją reakcje. Oczywiście nie zapominając o nagrywaniu.
-Ałć!- podskoczyłaś kiedy podczas usiądnięcia w pośladek wbiła ci się twarda część szminki.
Wstałaś i spojrzałaś na siedzenie. Zobaczyłaś tam rozmaślone czerwone coś i jakąś złoto-czarną rzecz. Podniosłaś ją. Kiedy ogarnęłaś co to jest, jeszcze raz spojrzałaś na coś rozmazanego. Twoja twarz momentalnie zrobiła się czerwona bardziej od szminki. Wpadłaś w totalną furię.
-JIMIN!!- wrzasnęłaś na cały dorm.
Usłyszałaś za sobą cichy chichot.
~Jeszcze to go kuźwa bawi?!~pomyślałaś
-Jak cię dorwę to nogi z dupy powyrywam!- wydarłaś się i zaczęłaś gonić winowajcę.
Park doskonale to przewidział i pobiegł do kuchni, w której miał kolejną niespodziankę. Chyba wszyscy znają numer z folią spożywczą zawieszoną na framudze. No właśnie. Ty w sumie też. No ale kto w takim momencie myślałby nad tym czy gdzieś w domu coś takiego nie wisi? Biegłaś tuż za chłopakiem, ale on nagle się schylił. Niewiele myśląc biegłaś dalej i nagle wpadłaś prosto w folię. Odbiłaś się od niej i upadłaś prosto na podłogę. Siedziałaś na podłodze, trzymałaś się za głowę i płakałaś. Na początku Jimin śmiał się z twojego upadku, ale jak zobaczył, że nic nie robisz tylko siedzisz skulona i słychać szloch, wyłączył nagrywanie, schował komórkę do kieszeni i podszedł do ciebie.
-Boże |T.I| kochanie nic ci nie jest?- ukucnął przy tobie- pokaż zobaczę- chciał dotknąć twojej głowy jednak ty w tym momencie odepchnęłaś jego ręce i go przytuliłaś.
Lekko zszokowany odwzajemnił przytulasa. Ty po chwili gwałtownie wstałaś. Chłopak spojrzał na ciebie, a ty uśmiechnęłaś się złowieszczo. Chim podniósł pytająco brew, na co ty wyciągnęłaś zza siebie telefon, ale nie taki byle jaki! Jego telefon! Podniosłaś go nad swoją głowę, a chłopak dostał wytrzeszczu.
-|T.I| co ty?...
Nie dokończył, bo puściłaś telefon z nad swojej głowy wprost na zimne kafelki.
-Nigdy więcej nie dotykaj moich rzeczy- zbliżyłaś twarz do chłopaka- No chyba, że chcesz na następny raz, żebym przejechała twoją cudoooowną buziuchną po asfalcie- uśmiechnęłaś się uroczo.
Wyprostowałaś się. Nastała cisza, którą przerwał odgłos robienia zdjęcia i lampa. Ty i chłopak spojrzeliście w stronę dźwięku, a tam cała reszta domowników z otwartymi buziami. Robiącym zdjęcie był V, który jak tylko cię zobaczył przełknął głośno ślinę i schował telefon. Ruszyłaś w ich stronę, a oni zrobili ci przejście. Byli tak zszokowani, że nawet twoja czerwona plama na dupie zrobiona przez szminkę ich nie rozbawiła.
-Nie to, żeby coś....ale mówiłem, że to debilny pomysł- wzruszył ramionami Suga i poszedł do pokoju.
V
~szpilki~
Leżałaś i nudziłaś się na łóżku w swoim pokoju. Kompletnie nie miałaś co robić. Już chciałaś pójść do kuchni po coś do jedzenia kiedy usłyszałaś wołanie swojego imienia.
-W końcu coś się dzieje- mruknęłaś do siebie- no?!
-I jak wyglądam?- na środku pokoju stanął V i przybrał dziwną pozę.
-Yyyy- spojrzałaś na chłopaka od góry do dołu- czy to są szpilki?- wskazałaś na buty.
-Owszem- wyszczerzył się i zaczął chodzić po pokoju jak "modelka", co jakiś czas się zatrzymując i robiąc dziwne pozy.
-No powiem ci Tae, że ci do twarzy, ale błagam zdejmij je, bo...- chłopak ci przerwał.
-Naprawdę?! Ładnie mi?!- zaczął się cieszyć i śmiać jak głupi, a do tego skakać.
-V bo zaraz zep!...- przerwałaś, bo upadł z hukiem- sujesz...- spojrzałaś na wokalistę morderczym wzrokiem.
Obie szpilki były połamane.
-Ała- złapał się za plecy Kim.
-V idioto!- krzyknęłaś.
-Ta dzięki. Nic mi nie jest- burknął- kupie ci lepsze- wstał.
-Mi? Spoko. Tylko powiedz to mojej mamie. To jej buty były.
-Co?! Jak to?! To dlaczego nic nie powiedziałaś!?
-Może dlatego, że tak cieszyłeś ryj, że przekrzyczeć cię nie mogłam?!
-Skąd tu w ogóle buty twojej mamy?!
-Pożyczyłam!
-Swoich nie masz czy co?...No dobra spokojnie...powiemy, że...TO TWOJA WINA!
-Tae!
-Oj no żartowałem. Kupimy jej torebkę czy coś i nie będzie zła- machnął ręką.
-Jej ulubione szpilki. Nie no na pewno nie będzie zła.
-Coś się wymyśli...chodź na zakupy!
-Jesteś pewien?- spojrzałaś na niego podejrzliwie.
-Na zakupy dla twojej mamy na pewno.
-Wiesz, że na tym się nie skończy?
-Wiesz, że zaraz się rozmyślę?
-Nic nie mówiłam! Jadymy!!!- pociągnęłaś chłopaka za rękę i wyprowadziłaś z dormu.
Jungkook
~klucze~
Szłaś sobie z Kookiem za ręce po parku. Właściwie przechodziliście przez niego, bo wracaliście do domu po miło spędzonej randce. Byliście w kinie, a później w restauracji. Wszystko szło idealnie.
Właśnie doszliście do domu. Jungkook tego dnia nie miał swoich kluczy,bo musiał pożyczyć J-hope'owi, więc poprosił je od ciebie. Bez sprzeciwów oddałaś mu rzecz. Zaczął otwierać drzwi przy okazji opowiadając ci kolejną śmieszną historię z jego życia. Opowiadał ci ją przez kolejne 3 minuty, podczas których już dawno powinien otworzyć wejście. W pewnym momencie przestał opowiadać i zaczął szarpać się z drzwiami.
-Kookie może ci pomogę?- zapytałaś kładąc mu rękę na ramieniu.
-Dam radę- warknął dalej skupiając się na otwieraniu.
-No okej- podniosłaś ręce w geście obronnym.
Przykucnęłaś i czekałaś aż ukochany rozprawi się z 'przeciwnikiem". Minęły 2, 3, 4 minuty, a drzwi ani drgnęły. Po kolejnej minucie usłyszałaś jakiś bliżej nieokreślony odgłos. Podniosłaś się.
-I co, udało się?- spojrzałaś na chłopaka.
-No tak jakby?- odwrócił się w twoją stronę.
Na jego rękach zobaczyłaś część klucza.
-Może i zadam głupie pytanie, ale muszę się upewnić... gdzie jest druga część?- wzięłaś głęboki wdech.
-W środku zamka- odwrócił głowę.
-No to pięknie...super. Po prostu bosko- przykucnęłaś i oparłaś głowę na rękach.
-Nie załamuj się kotek- przytulił cię do siebie- zadzwonię do chłopaków i nam otworzą.
Wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do Sugi. Zero odzewu.
-Nie odbiera.
-Kto?- spojrzałaś na brązowookiego.
-Yoongi.
-Serio? Do niego zadzwoniłeś?
-Oj tam- wywrócił oczami i wybrał numer do V.
Odebrał po 4 sygnałach.
-Halo?!- odezwał się Kim.
-Tae? Jak dobrze. Słuchaj mógłbyś ot...zaraz dlaczego u was jest tak głośno?
-Jestem z chłopakami w klubie! Ale jazda! Stary jakbyś ty RM'a widział! HAHA!
-Jesteś ze wszystkimi?
-Co?!
-Ja pierdole- mruknął przecierając czoło- Się pytam czy ze wszystkimi jesteś!
-No tak!
-A czy jest możliwość żeby któryś z was nam pomógł?! Przyjechał taksówką czy coś?! Klucz nam się złamał i jesteśmy lekko mówiąc w dupie!- zaczął unosić głos coraz bardziej.
-Jungkook do cholery!- krzyknęłaś szepcząc- sąsiadów obudzisz i wtedy będziesz w dupie!
-Dobra tam- machnął ręką.
-Nie ma szans sorki młody! Suga nie na buty kurwa! Muszę kończyć pa!- krzyknął V .
-Za...czekaj. Halo? Halo?!... Super- westchnął i usiadł na schodkach.
-Mam rozumieć, że nie przyjadą- dołączyłaś do chłopaka.
-Nope.
-I że nie wejdziemy do domu wcześniej niż przed 4.
-Nie ma szans.
Cicho westchnęłaś i oparłaś głowę na ramieniu chłopaka. Po jakimś kwadransie przypomniałaś sobie, że zostawiłaś otwarte okno w kuchni przed wyjściem. Wstałaś i poszłaś od strony kuchni mając nadzieję, że chłopakom nie wpadło do głowy zamknąć wam drogę ratunku. Na całe szczęście okno jak je zostawiłaś, tak trwało dalej. Szybko przeskoczyłaś i pobiegłaś do drzwi, żeby otworzyć Kookowi.
Uchyliłaś wejście i zobaczyłaś jak chłopak patrzy w stronę, w którą wcześniej się udałaś.
-Akuku- zaśmiałaś się, a Jeon zwrócił na ciebie uwagę.
Wpuściłaś ukochanego i zamknęłaś drzwi.
-Ahh. Nie mogłaś wcześniej?- przeciągnął się- I co tak wolno? Wlekłaś się jak ślimak. Zrobiłbym to szybciej.
Spojrzałaś na niego i zdziwiona zamrugałaś parokrotnie. Zła pociągnęłaś Jungkooka za kołnierz koszuli, otworzyłaś wejście do domu i wyrzuciłaś chłopaka.
-Teraz poradź sobie sam- warknęłaś trzaskając drzwiami.
-No nie! |T.I| misiu ja żartowałem! Otwórz błagaaaaam!- krzyczał, ale ty nieugięta poszłaś się myć i spać.
W końcu chłopcy przecież wrócą. Tylko Jungkook musi poczekać jedyne 2 godziny...
W końcu jest. Kto się cieszy? XD Mam nadzieję, że się podobało. Do następnego Papaje( ͡° ε ͡°) (3622 słów)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro