Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy Śpią:

Jin:

Twój chłopak ostatnio pracował ciężej od ciebie. Wracał z wytwórni, siedział do późna w nocy a rano znów wychodził. Wiedziałaś, że to związane z jego karierą i nie miałaś mu tego za złe. Martwiłaś się jednak. Przecież, kiedy wyjeżdżał w trasę, mówił Ci żebyś zdrowo jadła, a teraz sam mało co spożywał.

Postanowiłaś w końcu, że sama mu coś ugotujesz.
Kiedy wrócił z pracy, przywitał się z tobą, dając ci buziaka w policzek i zamknął się w pokoju. Udało Ci się ugotować pyszną zupę, więc zadowolona z efektu, poszłaś mu ją zaserwować.
Po cichu weszłaś do pokoju w którym był Jin i zobaczyłaś go śpiącego w fotelu. Rozczulił cię ten widok, bo chłopak wyglądał przeuroczo. Z jego gardła było słychać cichutkie pochrapywanie, a po policzku spływała strużka śliny. Jak niemowlę.
Powoli podeszłaś do niego, wcześniej odstawiając zupę na blat biurka. Kucnęłaś obok i ogarnęłaś mu włosy z czoła.

- Ah ten książę tak śpi, jak go mam obudzić? - mówiłaś gładząc jego policzek.

- Mamo... Jeszcze pięć minutek proooszę... - jęknął i przetarł twarz, by pozbyć się twojej ręki.

- Obudź się książę - szeptałaś.

- Oj już... Już wstaje... - ziewnął i otworzył oczy - Ooo zupa! Ciekawe, czy mnie nie otruje?

- Mogłam przynieść tu wiadro z lodem i cię nim obrzucić - prychnęłaś.

- Żartuję, jesteś kochana. - Cmoknął cię w policzek.

- Daj sobie już dziś spokój z tym i idź spać. Ale do łóżka, a nie na fotelu.

- Jak mnie przytulisz, to zasnę na pewno. - Uśmiechnął się uroczo.




Suga:

Yoongi cierpiał na bezsenność. Przynajmniej tak mówił. Pozwoliłaś mu spać razem z tobą, czym bardzo się ucieszył.

- Na prawdę mogę z tobą? - mówił z takim entuzjazmem aż wydawało się, że w myślach skacze pod niebiosa.

- Możesz - wyraziłaś zgodę. Szybko jednak pożałowałaś tej decyzji.

Na początku było miło. Położyliście się w łóżku, chłopak okrył cię kołdrą i mocno przytulił. Było ci cieplutko, więc tylko podgiełaś nogi do klatki piersiowej i bardziej wtuliłaś głowę w poduszkę. Dramat zaczął się, gdy twój chłopak zasnął. Yoongiemu chyba się coś śniło, bo krzyczał coś, strasznie kopał i przebierał nogami. Nie mogłaś tego znieść, więc go obudziłaś i kazałaś iść do swojego pokoju. Na wpół przytomny Suga podreptał w stronę drzwi i wychodząc, zamknął je.

Następnego ranka obudziłaś się w wyjątkowo dobrym, jak na tą koszmarną noc, humorze. Przeciągnęłaś się leniwie na posłaniu i zauważyłaś, że nie ma tam twojego chłopaka. Przypomniałaś sobie, że wywaliłaś go do drugiego pokoju. W twoim brzuchu zaburczało, więc wstałaś, by przygotować śniadanie. Otwierasz drzwi a w salonie, na pufie leży zwinięty w kłębek niczym kot Suga. Głowa i gołe stopy zwisały mu w dół. Był wtedy taki słodki i niewinny jak nigdy. Podeszłaś do niego i usiadłaś przed nim. Nie mogąc się powstrzymać, połaskotałaś go w stopę. Zaczął tak wierzgać, że aż spadł z pufy wprost na ciebie.

- Co ty wyprawiasz? - krzyknął.

- Przepraszam - chichotałaś.

Wstał z ciebie i ruszył obrażony do kuchni. Poszłaś za nim i łapiąc go w talii wtuliłaś się w jego plecy.

- Po prostu nie mogłam się powstrzymać.




J-Hope:

- Pięć, sześć, siedem, osiem - wyliczał Hobi.

Od rana siedzieliście na sali do tańca. Twój chłopak uparł się, że nauczy cię tańczyć, bo "widzi w tobie potencjał". Fakt, zaczynało ci to pomału wychodzić, ale wciąż nie nadążałaś za szybkimi ruchami chłopaka.

- Źle! Od początku! Musisz robić to tak. - Pokazywał ci, jak masz się ruszać.

Zmęczeni po całym dniu, wróciliście w końcu do domu. Hoseok od razu legnął na kanapie, a ty poszłaś się napić wody. Kiedy wróciłaś do salonu, zobaczyłaś tylko wystające zza oparcia kanapy stopy.
Chłopak leżał na niej tak, że wyglądał jak zdechły chrabąszcz. Głowa zwisała mu w dół, a z jego otwartych ust dobiegało ciche pochrapywanie. Wyglądał jeszcze bardziej słodko niż zwykle.

Usiadłaś obok leżącej nadziejki i pogładziłaś chłopaka po włosach. Hoseok mruknął, a kąciki jego ust uniosły się ku górze. Szybko zabrałaś rękę, bojąc się, że go obudzisz.

- Nie przestawaj... - poprosił, kładąc głowę na twoich kolanach.

Usmiechnęłaś się i dając mu buziaka w czoło, kontynuowałaś to, o co cię prosił.



RM:

Kiedy wróciłaś do domu, miałaś nadzieję zastania w nim Jooniego. Niestety najwidoczniej go nie było, bo ani widu, ani słychu. Posmutniałaś, bo myślałaś, że spędzicie jakoś wspólnie czas. Zasiadłaś przed telewizorem i myślałaś, co by tu porobić. Przypomniałaś sobie, że na balkonie Namjoon ma pelargonie, których z pewnością nie podlewa. Cóż, on byłby zdolny ususzyć kaktusa. Nalałaś wodę do sporej butelki i powoli, starając się nie wylać, ruszyłaś w stronę balkonu.

Był ogromny, ale prawie w ogóle nie zagospodarowany. Na środku niego stała tylko stara kanapa. Właśnie na tej niebieskiej kanapie, smacznie spał sobie Namjoon. Wyglądał jak królewna Śnieżka leżąca w kryształowej trumnie. Po brodzie, jak u bobasa, spływała mu ślina i wyglądało to tak zabawnie i uroczo, że z twojego gardła wydał się cichutki pisk, który od razu stłumiłaś. Odłożyłaś butelkę na bok i podeszłaś do niego na palcach. Uklękłaś przy zagłówku i pogłaskałaś go po włosach.

- Śpij, śpij mój pączku - zachichotałaś widząc, jak Joonie uśmiecha się przez sen.

Równie cicho chciałaś opuścić balkon, jednak los miał wobec tego inne zamiary. Wychodząc, zupełnie nie zauważyłaś butelki z wodą, którą postawiłaś przy wejściu. Potknęłaś się o nią i cała woda wylała się na płytki. Zakryłaś usta dłonią, tłumiąc krzyk i spojrzałaś na Namjoona. Spał, uff...

Jednak ten jego sen długo nie potrwał.
Pobiegłaś po szmatkę, by zetrzeć mokrą kałużę i szybko wróciłaś, by sprzątnąć powódź. Niestety, przez twoje zaaferowanie i nieostrożność, poślizgnęłaś się i wykonując dziki taniec pingwina na łodzie, wylądowałaś na swoim chłopaku.

Namjoon zerwał się, jak spłoszona łania, ale widząc ciebie, opadł ciężko z powrotem na kanapę.

- Co ty wyrabiasz? - powiedział zmęczonym głosem.

- No bo się wylało... - zachichotałaś, widząc jego minę.

- No i z czego się śmiejesz, mogłem dostać zawału.

- Jesteś uroczy - przewróciłaś się na brzuch i spojrzałaś mu w oczy.

- A ty ciężka - prychnął.

- Czy ty sugerujesz mi, że jestem gruba? - oburzyłaś się, wstałaś i szybkim krokiem opuściłaś balkon.

- Ej no! [T.I]! Przecież nawet tak nie pomyślałem! - krzyknął za tobą.




Jimin:

Jimin dużo czasu spędzał na sali treningowej, ale ostatnio bywał tam częściej niż w domu. Czasem przychodziłaś na chwilę popatrzeć na wyczyny jego i jego kolegów, ale nie siedziałaś tam długo, bo nie chciałaś im przeszkadzać.
Pewnego późnego wieczora, chłopak wrócił bardziej zmęczony niż zwykle. Ledwo trzymał się na nogach. Prawie spałaś, a on z hukiem wbił do sypialni i cisnął torbę w kąt.

- Co ty wyprawiasz! Nie widzisz, że śpię! - krzyknęłaś z poirytowaniem.

Jimin w odpowiedzi westchnął tylko, burknął, że idzie się wykąpać i zniknął. Mijały minuty, a ty wciąż nie zmrużyłaś oka. Spojrzałaś na zegarek. Jimina nie było już od ponad pół godziny. Co on robił w tej łazience? Może mu się coś stało?

Wstałaś z łóżka i ruszyłaś w stronę łazienki. Świeciło się w niej światło, ale nie dochodziły z niej żadne odgłosy. Zapukałaś cicho, a gdy nie usłyszałaś głosu Jimina, trochę się zdenerwowałaś. Szarpnęłaś za klamkę, a ta ku twojemu zaskoczeniu, ustąpiła. Ostrożnie weszłaś do łazienki i gdy zobaczyłaś w jakim stanie jest Jimin, ledwo się powstrzymałaś by nie wybuchnąć śmiechem.

Chimmy spał sobie... na kiblu. Jego głowa opadała mu na bok i co chwila kołysała się w przód i w tył. Na palcach pobiegłaś do pokoju po telefon. Musiałaś uwiecznić te chwilę. Gdy wróciłaś nadal spał. Uff...

Cykłaś fotkę i zadowolona z siebie, aż podskoczyłaś. Dobra, teraz trzeba go obudzić. Podeszłaś bliżej i stając obok, połaskotałaś go pod brodą. Jimin tylko coś wyjęczał i na śpiąco, odnalazł twoją osobę, po czym się do ciebie przytulił.

- Skarbie, chyba jesteś za ciężki, żebym cię stąd zabrała - zachichotałaś.

- Że co? - Leniwie otworzył jedno oko.

- Wiesz gdzie jesteśmy?

- No, gdzie? - Ponownie zamknął oczy i wtulił się mocniej.

- W łazience. Zasnąłeś na kiblu. - Nie mogąc się dłużej powstrzymywać, wybuchnęłaś śmiechem.

- Że co? - Zerwał się i na początku nie ogarniając co się dzieje, rozejrzał po pomieszczeniu.

- Jak już to do ciebie dotrze, przyjdź do sypialni. Łóżko jest chyba wygodniejsze niż deska klozetowa.




V:

Poprzedniego dnia Taehyung, był gdzieś z kumplami na mieście. Jedli pewnie obiad w jakiejś syfskiej restauracji, bo biedak tak się struł, że pół nocy jęczał, że go brzuch boli i wymiotował. Tak się przy tym zprzeklinał, że byłaś aż w szoku, że zna on tyle brzydkich słów.
Zasnęliście oboje gdzieś koło czwartej nad ranem.

Rano obudziłaś się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Mimo, że nie spałaś długo, byłaś wyspana. Odwróciłaś się i spojrzałaś na Taesia. Spał, jak niemowlę, więc nie chciałaś go budzić. W końcu i tak wstanie.
Ubrałaś się i postanowiłaś, że pójdziesz na zakupy i przygotujesz obiad. W międzyczasie zdążyłaś jeszcze zrobić sobie krótki prysznic.

Było już koło pierwszej po południu, obiad na stole, a Tae jeszcze nie wstał. Pomyślałaś, że pójdziesz go obudzić. Po cichu poszłaś do pokoju i zajrzałaś do niego.
Pościel była zwinięta, a chłopak przytulał się do niej, jak mała koala do pleców swojej mamusi. Wyglądał niesamowicie uroczo, ale musiałaś to przerwać.

- Taehyung, wstajemy - zawołałaś cicho.

On tylko przewrócił się z boku na bok. Musiałaś coś zrobić, bo jak on się w dzień wyśpi, to co będzie robił w nocy?
Wskoczyłaś na łóżko i przygniotłaś go swoim ciałem.

- Powiedziałam, żebyś wstawał - zaśmiałaś się, widząc jego półprzytomny wyraz twarzy.

- No ejj... Ty nie rzygałaś cała noc - powiedział zachrypniętym głosem.

- Oj biedaku, od tego wczorajszego przeklinania, zdarło ci się gardło. - Położyłaś mu rękę na policzku i go po nim pogłaskałaś.

Taehyung podniósł się na łokciach i złączył wasze usta w słodkim pocałunku.

- Już idę.




Jungkook:

W sobotę miałaś spędzić czas z przyjaciółką. Jungkook zaplanował sobie wtedy, że pójdzie pograć w piłkę z kumplami. Obiecał na dodatek, że wieczorem zamówicie sobie jakąś wałóweczkę i spędzicie miło czas na oglądaniu filmów.

Dzień ci się udał i zadowolona wróciłaś do domu, obładowana stosem reklamówek. Byłaś ciekawa, czy Kookie już wrócił.
Wchodząc do salonu zauważyłaś tylko wystające nogi. Wrócił. A tak właściwie, to co on robił? Bo pozycja w której go zastałaś była nietypowa.
Zbliżyłaś się nieco i zorientowałaś się że śpi. Był słodki, bardzo i ogólnie by ci nie przeszkadzało to, w jakiej pozycji śpi. Gdyby nie fakt, że jego obłocone buty stykały się z białą i czystą ścianą.
Nachyliłaś się nad śpiącym.

- Jungkookie - szepnęłaś mu do ucha.

- Jeszcze chwila... - wyjąkał.

- Jeon Jungkook, do cholery!

- Co się drzesz, kobieto szatanie! - Zerwał się na równe nogi.

- Oj, szatan dopiero że mnie wyjdzie! Patrz co zrobiłeś z tą ścianą! - Wskazałaś palcem na grudki błota.

- No ubrudziła się trochę...

- Trochę? Zetrzesz to i odmalujesz!

- Kobieto, ja nigdy w rękach pędzla do ścian nie miałem.

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. I lepiej zrób to teraz, bo przejdzie mi ochota na te dzisiejsze filmy.

- No dobra, dobra... - wyburczał. - A co jeśli nie mam farby?

- To do budowlanego i kupisz.

- Już zamknięte. - Uśmiechnął się chytrze.

- Dobra, niech Ci będzie. Nie dziś, ale nie myśl, że to cię ominie.

- Też cię kocham. - Uśmiechnął się, odsłaniając rząd swoich zębów.


Hejka truskawcie!
Widzę, że was się tu ostatnio namnożyło. Bardzo się cieszę!
Kto nowy - gwiazdka i obowiązkowo komentarz, jak się podoba.
Co do rozdziałów, to byliście zgodni co do niedzieli i środy, więc w te dni będę je dodawać.
A może chcecie jakiś rozdział w stylu 50 faktów albo Q&A? Piszcie, co myślicie o tym pomyśle.
Miłego i do niedzieli!

Dżemix

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro