Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy Się Oświadcza:

Dobra, więc kto się domyślał? Dałam wam jeden spoiler, przeoczyliście czy podejrzewaliście co wydarzy się "ostatniego dnia" hmm

Jin:

Został wam ostatni pełny dzień na Bali, a następnego ranka mieliście wylot. Od kiedy Seokjin wstał zachowywał się bardzo dziwnie, dziwnie cichy i widocznie czymś zdenerwowany. Jak nie on. Nie pytałaś go jednak o powód jego zachowania, bo skoro miał jakiś problem i nie powiedział ci o tym od razu, najwidoczniej nie chciał cię w niego mieszać. Szybko jednak zapomniałaś o problemie, bo chłopak wyciągnął cię do portu.

- Mam dla ciebie dziś kilka niespodzianek - oznajmił parkując samochód, na co ty się od razu ożywiłaś. - Pierwsza już na ciebie czeka, chodźmy.

Chłopak zaprowadził cię w miejsce gdzie zacumowany był niewielki, trochę stary kuter po którym krzątało się kilku mężczyzn. Myślałaś, że chce zabrać cię w rejs, a nie na jakąś starą łódź. Rzeczywistość miała się jednak okazać zupełnie lepsza, niż ci się wydawało.

Wsiadłaś na łódź przy pomocy chłopaka bez większych protestów. Czułaś mimo wszystko, że Jin jak zwykle coś kombinuje.

- Wzięłaś strój, jak ci mówiłem? - zapytał, gdy byliście już dość daleko od brzegu.

- Tak, mam go już na sobie. 

- Świetnie, w takim razie może mi Pan podać kombinezony - zwrócił się do jednego z członków załogi - schodzimy pod wodę.

- Co? - zmarszczyłaś brwi.

- Nurkujemy - uśmiechnął się - z żółwiami.

Stałaś trochę zdezorientowana, bo nie spodziewałaś się tego, co on wymyślił. On ze śmiechem podszedł do ciebie i potrząsnął tobą delikatnie, żebyś się ocknęła. Szybko, z pomocą chłopaka zaczęłaś się przebierać, później mężczyzna, który okazał się być instruktorem pomógł ci z maską i butlą.

...

Po południu Seokjin, nie mówiąc ci po co, gdzie i na ile wyszedł. Jedyne co powiedział, to to, żebyś nie wychodziła z apartamentu i cierpliwie na niego czekała. Zdenerwował cię ten jego wymysł, bo chciałaś spędzić wasz ostatni dzień w raju wspólnie w jakimś cichym miejscu, po prostu relaksując się w jego towarzystwie. Tym bardziej, że po powrocie chłopak miał rzucić się w wir pracy. Wiele razy próbowałaś jeszcze do niego zadzwonić, ale miał wyłączony telefon, co dodatkowo cię zirytowało. Zrezygnowana stwierdziłaś, że nie pozostało ci nic innego niż zrelaksować się sama. Wzięłaś jedną z książek, którą ze sobą przywiozłaś i usiadłaś na jednym z leżaków na tarasie. odgłos fal, ptaków i przyjemny wietrzyk sprawił, że oczy powoli ci się zamykały, aż usnęłaś.

Zbudziła cię delikatna dłoń na twoim ramieniu i cicha prośba o obudzenie się. Gdy otworzyłaś oczy, przed tobą stała dziewczyna, niewiele starsza od ciebie. Rozejrzałaś się wokół, słońce jeszcze nie zaszło więc nie mogło być późno. Znowu zwróciłaś wzrok na dziewczynę.

- Pan Kim Seokjin prosił, żebym się panią zajęła. Proszę tędy, już mam wszystko przygotowane.

Lekko ociągając się wstałaś z leżaka i poszłaś za drobną kobietą. Zadawałaś jej mnóstwo pytań, ale ona nie odpowiedziała na ani jedno. Gdy weszłaś do łazienki, do której zaprowadziła cię dziewczyna, przystanęłaś od razu za progiem. Przy toaletce, na której były do tej pory tylko twoje kosmetyki, teraz znajdowały się przeróżne skrzyneczki z zapewne lakierami do paznokci i jeszcze większą ilością kosmetyków i kilka przyrządów do układania włosów. Obok niej stał wieszak z kilkoma pokrowcami, których zawartość bardzo cię zaciekawiła. W wannie, umieszczonej za szklaną ścianą była przygotowana gorąca woda. Nie wiedziałaś co ten człowiek kombinował, ale podobało ci się to "spa". 

Gdy już się wykąpałaś, kobieta, która przygotowała to wszystko pomogła ci wysuszyć włosy, ułożyła ci je i zabrała się za robienie twojego makijażu. Kiedy był on już gotowy, podeszłaś do tajemniczych pokrowców i otworzyłaś jeden po drugim. W każdym była inna sukienka. Wszystkie były tak piękne, że z trudem zdecydowałaś się na jedną. Efekt finalny był oszałamiający. 

Wychodząc z łazienki, przystanęłaś w progu. W fotelu siedział Seokjin, który swoją drogą także wyglądał cudownie. Widząc cię od razu wstał i podszedł. 

- Wyglądasz idealnie - Uśmiechnął się szarmancko, czym cię odrobinę zawstydził. Nie pamiętałaś, kiedo ostatnio zachowywał się w ten sposób.

  Chłopak ujął twoją dłoń i z tajemniczym uśmiechem, pociągnął cię za sobą. 

- Gdzie idziemy Jin? - zapytałaś. Cały ten dzień był ekscytujący a jednocześnie bardzo dziwny i szczerze mówiąc nie miałaś pojęcia, co cię czeka.

- To niespodzianka, bądź cierpliwa.

 Wyszliście z hotelu na świeże powietrze. Byłaś bardzo zaaferowana tym, co się dzieje. Dopiero, gdy pod stopami poczułaś piasek, zorientowałaś się, że wchodziliście na plażę. Rozglądałaś się wokół, ale było zupełnie ciemno i tylko w dali widziałaś jakieś światełko. Skręciliście za niewielką skałką i wtedy ujrzałaś coś, czego totalnie się nie spodziewałaś i coś co wpędziło cię w zachwyt. Aż przystanęłaś z wrażenia. 

- Jin... Nie przesadziłeś z tymi atrakcjami na dziś? - Wydusiłaś z siebie.

- To nasz ostatni wieczór tutaj, chyba trzeba go należycie uczcić.

Chłopak mówiąc to miał na myśli kolację pod gwiazdami niczym z jakiegoś filmu romantycznego. Stół był przepięknie nakryty, nad nim wisiał baldachim a wokół świeciły lampiony. Jin podszedł do stołu i odsunął twoje krzesło zapraszając cię, żebyś usiadła. Podziękowałaś mu i z gracją usiadłaś. Chłopak zrobił to samo i nagle, jakby z podziemi, stanął przy was kelner, podał kolację i wino. Cały czas, jak zaczarowana przyglądałaś się temu wszystkiemu, nie mogąc uwierzyć, że to nie sen.

Kiedy skończyliście jeść Seokjin niespodziewanie umilkł i z zamyśleniem zawiesił wzrok gdzieś daleko za tobą. Coś musiało być na rzeczy, bo rzadko kiedy tak miał ale postanowiłaś mu nie przerywać. W głębi jednak martwiłaś się, że zabiera się do powiedzenia ci o tym, że znów gdzieś wyjeżdża i nie będzie go bardzo długo. Nie lubiłaś spędzać wieczorów bez niego, ale taka była jego praca. 

Nagle chłopak wstał i ujmując twoją rękę, dał ci sygnał byś zrobiła to samo. Odeszliście kilka kroków od stołu i stanęliście na przeciwko siebie. Serce biło ci w piersi jak szalone a oczy skanowały twarz Jina w poszukiwaniu odpowiedzi na tysiąc pytań kłębiących się w twojej głowie.

- [T/I] - zaczął, po czym zaśmiał się nerwowo - widzisz, nawet nie wiem jak zacząć...

- Ale co? - spytałaś, marszcząc brwi. - Wszystko w porządku, prawda?

- Pewnie zastanawia cię, po co to wszystko? - Zignorował twoje pytanie. - Bo wiesz, zorganizowałem ten wyjazd nie tylko dlatego, żebyśmy tutaj odpoczęli. Jesteśmy już razem bardzo długo i z każdym dniem kocham cię coraz bardziej. Jesteśmy już dorośli i stwierdziłem, że to odpowiedni moment, żeby zadać ci to pytanie...

Chłopak uklęknął przed tobą i wyciągnął w twoją stronę dłoń z otwartym pudełeczkiem, a ty poczułaś, jak nogi ci się uginają, a oczy zachodzą łzami.

- Wyjdziesz za mnie? O niczym nie marzę tak bardzo.

Już nie mogłaś dłużej utrzymywać łez. Padłaś na kolana naprzeciw chłopaka i rzuciłaś mu się na szyję nie mogąc opanować swojego szczęścia. Mocząc jego koszulę łzami, jak zacięta płyta powtarzałaś "Tak!". Odsuwając się, zauważyłaś, że Seokjin też dzielnie wstrzymuje swoje łzy. 

Tak właśnie ostatni dzień na Bali stał się momentem, którego nie zapomnisz do końca życia.

Suga:

Nigdy wcześniej nie myślałaś o małżeństwie. Odkąd poznałaś Yoongiego, żyłaś chwilą, ciesząc się z każdego kolejnego dnia i nie myśląc co będzie następnego. Chłopak wręcz przeciwnie. Ostatnio często nachodziły go myśli o założeniu rodziny i prawie zasypiając wyobrażał ją sobie, oczywiście z tobą. Zdarzało mu się pójść do jubilera od czasu do czasu, by popatrzeć na pierścionki, ale speszał się za każdym razem, kiedy sprzedawca do niego podchodził. Wreszcie jednak kupił pierścionek, ale nie zamierzał podarować ci go szybko. Zanim to się stało minęły chyba trzy miesiące, w czasie których chłopak myślał, nad tym ważnym krokiem w waszym życiu. 

Dzień przed oświadczynami, które zaplanował na twoje urodziny, Yoongi wyszedł z domu i słuch po nim zaginął.Próbowałaś się do niego dodzwonic kilkaset razy, ale bez skutku. Wpadłaś w panikę, bo nie miałaś pojęcia, dlaczego on się tak zachował. Zalana łzami, zadzwoniłaś wreszcie do Namjoona, który miał na Yoongiego największy wpływ z zespołu. 

- Powoli - uspokajał cię - wytrzyj ten nos i powoli opowiedz, co się stało.

- Yoongiego nie ma od samego rana, a jest już tak późno. Do tego zupełnie nie mam z nim kontaktu - wychlipiałaś.

- Pewnie jest w wytwórni...

- Nie, dzwoniłam tam i też go nie ma - powiedziałaś bezradnie.

- Spokojnie, wiesz jaki jest Suga - powiedział ciepłym głosem lider - uspokój się, a ja do niego zadzwonię i odezwę się do ciebie.

Podziękowałaś chłopakowi i rozłączyłaś się. Owinęłaś się kocem i ruszyłaś w stronę sypialni. W głowie kotłowały ci się różne myśli. Starałaś się je odrzucić, szczególnie te złe. Martwiłaś się o niego, chociaż z drugiej strony miałaś ochotę stłuc go na marmoladę za to ile tą sytuacją zjadł ci nerwów. Gdy tylko telefon zawibrował, od razu się zerwałaś. To była wiadomość od Nama, któryzapewnił cię, że z twoim chłopakiem wszystko w porządku i wróci następnego ranka. Trochę cię to uspokoiło, jednak mimo to byłaś pełna obaw. W końcu udało ci się zasnąć.

Nie spałaś długo. Był wczesny ranek i obudziły cię stlumione głosy dochodzące z dołu. Zerwałaś się z łóżka i po cichu podeszłaś do drzwi, nastawiając ucho. To na sto procent był Yoongi a jego rozmówczynią była jakaś kobieta, której głoś wydawał ci się dość znajomy. 

- Myślisz, że się zgodzi? - Usłyszałaś mruknięcie twojego chłopaka.

- Na pewno, musi. - Odpowiedziała mu nieznajoma.

Mimo, że najchętniej wybiegłabyś z pokoju, tak jak tam stałaś i nakrzyczałabyś na chłopaka, nie mogłaś tego zrobić. Nie wiedziałaś, kim była kobieta, więc nie mogłaś narobić wstydu ani sobie, ani Yoongiemu. Ubrałaś się i poprawiłaś włosy, tak byś wyglądała schludnie, ale codziennie i nie wzbudzała podejrzeń, że cokolwiek słyszałaś. Po cichu wyszłaś z pokoju i zeszłaś na dół. To, co tam zobaczyłaś wprawiło cię w mocne osłupienie. Zobaczyłaś Yoongiego, obok którego stała jego tajemnicza rozmówczyni, którą okazała się być twoja ulubiona solistka IU. Chwila , co?

Stałaś jak wryta i spoglądałaś raz na dziewczynę, raz na chłopaka. Nie wiedziałaś czy masz większą ochotę, by zrugać twojego chłopaka, czy zemdleć. Jedna z najsłynniejszych solistek w kraju właśnie weszła do twojego domu. To wszystko było tak głupie i nierealne, że ukradkiem uszczypnęłaś się w ramię, żeby sprawdzić czy to nie sen.

- Y-Yoongi, czy... - Zdołałaś z siebie wydusić tylko kilka słów.

- Dziś są twoje urodziny, więc chciałem zrobić ci niespodziankę - po tych słowach ledwo powstrzymałaś się od uszczypliwego komentarza - i dlatego też jestem tu z Jieun, bo wiem, że bardzo ją lubisz. 

IU uśmiechnęła się przyjaźnie, na co ty również odpowiedziałaś jej uśmiechem, ale nieco zawstydzonym. Stała tam, żywa, prawdziwa. Przełknęłaś ślinę. Boże co za kretyn, mógł cię uprzedzić. To było takie niezręczne.

- To zaszczyt - wydusiłaś z siebie kłaniając się piosenkarce.

- Bez przesady - zaśmiała się dźwięcznie - nie ma potrzeby, żebyś traktowała mnie jakoś wyjątkowo.

Usiedliście wspólnie w salonie i zaczęliście rozmawiać. Głownie był to temat Collabu dwójki, ale przechodziliście też na inne tematy. Poczułaś się w towarzystwie Jieun bardzo swobodnie. Była bardzo miła, nawet zaproponowała ci więcej spotkań. Jednak pewna rzecz utkwiła ci w pamięci i nie dawała spokoju.

- Mam wobec Yoongiego ogromny dług i już nawet wiem, jak go spłacę. - Popatrzyła znacząco na chłopaka, a on nieudolnie starał się ukryć zawstydzenie.

Spojrzałaś na niego pytająco, jednak on jak zwykle ominął temat mówiąc, że wszystko wyjaśni ci później.

***

Był już wieczór, a następnnego dnia miało odbyć się jakieś ważne spotkanie w wytwórni, na które miałaś iść z Yoongim. Siedziałaś przy toaletce i starałaś się okiełznać świerzo umyte i wysuszone włosy. Wiecznie z nimi był problem. Twój chłopak natomiast od chyba pół godziny siedział w garderobie i bóg wie co robił. Gdyby to jeszcze był sklep, ale kto normalny tyle czasu spędza między wieszakami we własnym domu.

- O co chodziło IU? - odezwałaś się w nadziei, że zakopany w stercie ubrań to usłyszy.

- Ale co?

- No miałeś mi właśnie powiedzieć i ...

Nie dokończyłaś, bo gdy się odwróciłaś, dosłownie zaniemówiłaś. Yoongi stał w drzwiach z bukietem róż tak ogromnym, że ledwo było go widać. 

- Emm... Yoongi? - Starałaś się odnaleźć jego twarz wśród kwiatów.

- Ja myślałem nad tym już bardzo długo - powiedział odkładając kwiaty na bok - ale byłem tchórzem. Dziś stwierdziłem, że muszę to zrobić.

- Ale co? - zaśmiałaś się nerwowo.

- Wiesz po co tak naprawdę przyprowadziłam IU?

- Mieliście collab, to jasne.

- Tak to też, ale rozmawiałem z nią dużo o tobie i bardzo cię chciała poznac bo... - Odchrząknął, a ty kątem oka zauważyłaś, jak trzęsą mu się ręce. - Ona chce zaśpiewać na naszym ślubie.

- Że co? - myślałaś, że się przesłyszałaś.

- [T/I] - chłopak uklęknął, a tobie zrobiło się słabo - zostaniesz moją, żoną?

Twoje oczy otworzyły się tak szeroko, jak jeszcze nigdy a gardło zacisnęło ci się z nerwów. Jedyne co udało ci się zrobić, to szybkie skinienie głową na tak. Właściwie to potrząsałaś nią jak te pieski w samochodach. Dopiero jak wpadłaś Yoongiemu w ramiona, wydusiłaś z siebie słowo "Tak". Chłopak nie posiadając się ze szczęścia, szczerze zaśmiał się i wtulił w ciebie tak mocno jak potrafił. Zgodziłaś się, naprawdę się zgodziłaś!

J-Hope:

Hoseok szukał dobrego momentu, nawet pierścionek zawsze nosił przy sobie. Jednak co z tego, że jeśli takowy się nadarzał, panikował i rezygnował. Karcił się wtedy w myślach długi czas i odwlekał w nieskończoność ten szczególny moment.

Twoja przyjaciółka była mamą wesołego pięciolatka. Z racji, że często przychodziłaś do niej na przysłowiową kawę, chłopiec zwykł nazywać cię ciocią i podobno byłaś z nich tą najulubieńszą. Ty również wprost uwielbiałaś malca. Twoja przyjaciółka często zostawiała go pod twoją opieką, kiedy musiała gdzieś wyjść, a ty nigdy nie miałaś nic przeciwko temu. Tym razem jednak sytuacja była podbramkowa, bo kobieta miała ważnych gości i musiała koniecznie przywieźć chłopca do ciebie. Nie miałaś zbytnio czasu, bo dostałaś bardzo ważne zlecenie od szefa, które musiałaś zrobić do wieczora, ale udało ci się dogadać z Hoseokiem, który obiecał, że ci pomoże i zgodziłaś się na przyjście chłopca.

Malec nigdy nie był w twoim domu, więc gdy przyjechał, zawstydzony trzymał się ręki swojej matki. Twoja przyjaciółka dokładnie poinstruowała cię, kiedy masz mu przygotować posiłek i o której po niego przyjedzie. Nowe głosy wyciągnęły z transu Hoseoka, który do tej pory siedział zajęty w studio. Chłopak wychylił się z pokoju i począł obserwować, co się dzieje. Mały nigdy nie miał okazji poznać twojego chłopaka, więc z ciekawością mu się przyglądał. Gdy tylko jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem chłopca, Hobi puścił mu oczko, na co ten ze wstydu schował się za swoją mamą. Hoseok zaśmiał się i podszedł do was. 

- Myślę, że będziemy się świetnie bawić - powiedział ze śmiechem, opierając się o twoje ramię.

- Cieszę się, że zostawiam go w dobrych rękach - uśmiechnęła się kobieta - teraz muszę już uciekać, czas goni. Baw się dobrze synku.

Przyjaciółka ucałowała malca w czoło i wyszła, zanim ten zaczął protestować. Chłopiec, ze swoim gigantycznym, śmiesznie wyglądającym plecaczkiem spuścił wzrok na buty i zaczął pociągać nosem. Wtedy Hoseok wyminął cię i kucnął przed nim.

- Hej jestem Hobi a ty? - Wyciągnął rękę w jego stronę.

- Jinwoo - odparł cichutko.

- Miło mi cię poznać, będziemy się dzisiaj bawić razem okej?

Jinwoo nieśmiało chwycił rękę twojego chłopaka i poszedł za nim.  Nie miałaś obaw o to, czy się dogadają. Wciąż pamiętałaś, jak świetnie sobie radził z gromadką dzieciaków w domu dziecka. Hoseok miał do nich ogromne podejście i był odpowiedzialny, więc z czystym sumieniem zostawiłaś ich samych i poszłaś do pokoju, by ogarnąć swoją pracę. Co jakiś czas słyszałaś z dołu śmiech malca, przeplatany ze śmiechem Hobiego albo jak grają na Keyboardzie w studio twojego chłopaka. Zajrzeli do ciebie tylko raz, kiedy Hobi zapytał się o jedzenie dla Jinwoo. 

Kiedy skończyłaś było już późno. Ledwo zeszłaś na dół, a usłyszałaś dzwonek do drzwi. W progu stała twoja przyjaciółka, której popołudnie najwyraźniej się udało, bo była rozpromieniona. Od razu jak się odezwała usłyszałaś pisk malca i sekundę później był juz obok niej.

- Mamo, Hobi hyung jest super! - Powiedział targając ją za rękaw.

- W domu mi wszystko opowiesz, a wam dziękuję bardzo. Uratowaliście mi skórę.

- Możesz go tu przyprowadzać kiedy chcesz, świetnie się bawiliśmy. - Hobi zbił z małym żółwika. 

- Jeszcze raz dziękuję - powiedziała, Jinwoo wam pomachał, po czym oboje zniknęli za drzwiami.

- Wspaniały dzieciak, lubie go - westchnął Hobi. - Odrobiłaś pracę?

- Mhm - pokiwałaś głową - nawet nie wiesz, jak jestem zmęczona.

- Mam nadzieję, że nie jesteś zmęczona aż tak, że nie będziesz w stanie pooglądać czegoś ze mną.

Chłopak pociągnął cię za rękę i zaprowadził do salonu. Panował tam istny bajzel, a na środku stała przewrócona kanapa i kilka krzeseł przykrytych kocami. Niezrozumiale popatrzyłaś na Hoseoka, a on z entuzjazmem podszedł do tego, poduszkowego bunkra i odsłonił koc. W środku było mnóstwo poduszek, lampki, popcorn i komputer. To wyglądało tak przytulnie i uroczo, że od razu wgramoliłaś się do środka.

- Wygodnie ci? - zapytał, przykrywając cię kocem.

- Pewnie - wtuliłaś się w niego - teraz jest idealnie.

Hoseok podał ci popcorn i włączył laptop, pozwolił wybrać film i zaczęliście seans. Co chwila kontrolował, czy nie zasypiasz, bo nie mógł do tego dopuścić, nie w tak idealnej chwili. Stresował się, co wyczułaś i od razu zastopowałaś film.

- Co się dzieje Hoseok? - Zapytałaś patrząc na niego.

- A co ma się dziać?

- Nie wiem - wzruszyłaś ramionami i wróciłaś wzrokiem do ekranu - dziwnie spięty jesteś.

Hoseok zrozumiał wtedy, że dłużej czekać nie może. Sięgnął pod jedną z poduszek i wyciągnął spod niej małe, błyszczące pudełeczko. Ciężko wypuścił z siebie powietze, po czym podniósł się i usiadł. Zszokowana, zdjęłaś z kolan komputer i odstawiłaś na bok.

- Coś się stało? - Spojrzałaś na niego pytająco z nutką niepokoju.

- Muszę to zrobić, bo to idealna okazja - zaczął.

- Ale co zrobić? - Otworzyłaś oczy szerzej.

- Wiem, że nasz związek przeszedł długą drogę i nie zawsze było tak, jak chcieliśmy. Oboje cierpieliśmy, ale mimo wszystko... - przerwał i głośno przełknął ślinę -  mimo wszystko nadal się kochamy, ba ja za tobą szaleje od samego początku.

- Hobi...

- Ja chce, żeby było idealnie. Więc - zrobił małą pauzę, przez co ty niemal zemdlałaś - chciałabyś zostać moją żoną?

- Boże już myślałam, że świat się wali. - Odetchnęłaś z ulgą ale twój mózg nie do końca przetworzył ostatnie zdanie.

- Nie... Ja właściwie... - Podrapał się speszony w kark.

- Chwila, moment - przerwałaś mu - co ty właściwie za pytanie zadałeś? - Twój głos zadrżał, bo do mózgu dotarły już pojedyncze informacje.

- Ah! - Chłopak wyciągnął pudełeczko, bo przypomniał sobie, że jeszcze tego nie zrobił. - [T/I] czy zostaniesz moją żoną? Obiecuje ci, że zrobię wszystko, żebyś zawsze była szczęśliwa.

- Mój boże, Hoseok! - Rzuciłaś mu się na szyję, przez co ten prawie upadł.

- Czy to znaczy, że się zgadzasz? - Zapytał, niemal płacząc ze szczęścia.

- Marzę o tym! 

Hoseok uścisnął cię mocno, tak jakbyś miała mu uciec. Nie zamiezałaś jednak nigdzie uciekać. Przed tobą była droga, którą miałaś pokonać wspólnie z mężczyzną, którego tak kochałaś.


RM:

Byliście z Namjoonem zgraną parą. Mimo wzlotów i upadków waszego związku, nie mogliście bez siebie żyć. Wiedziałaś, że to on jest tym jedynym i skrycie marzyłaś, by w końcu się tobie oświadczył. No może nie tak do końca skrycie i biernie czekałaś na jego krok, bo co jakiś czas wspominałaś subtelnie o tym.

Joon, szczerze mówiąc, zdawał sobie sprawę z tego, że jesteście ze sobą już bardzo długo i przyszedł czas na ustatkowanie się. Chciał jednak oświadczyć się w odpowiednim momencie i w odpowiedni sposób. 

Wasze rodziny dobrze się znały i często wspólnie spędzaliście czas. Tym razem twoi rodzice postanowili zorganizować wspólny obiad, na którym miała być także rodzina Namjoona. Chłopak wiedział, że twój ocjciec od dłuższego czasu podejrzanie mu się przygląda i doskonale wiedział o co może mu chodzić. O ślub. Nie mógł już dłużej wstrzymywać siebie od podjęcia tego kroku, ale wiedział, że wymagało to rozmowy z twoim tatą.

Przyjechaliście trochę szybciej, niż miała zacząć się kolacja. Zaoferowałaś więc pomoc swojej mamie w kuchni, a Joon wraz z twoim tatą wyszli na zewnątrz. Chwile stali w ciszy, gdy Namjoon bil się ze swoimi myślami a tata patrzył przed siebie.

- Proszę pana, ja chciałbym pana o coś spytać - odezwał się w końcu chłopak, zwracając się do twjego ojca z najwyższymi formami grzeczności.

- Domyślam się, że chodzi o moją córkę.

- Tak - podrapał się po głowie - ja chciałem...

- Jeśli chodzi o małżeństwo, to masz ode mnie zgodę. - Mężczyzna odwrócił siędo Joona i z uśmiechem położył swoją rękę na jego ramieniu.

- Naprawdę? - Namjoon popatrzył na niego z niedowierzaniem. Nie myślał, żę to będzie aż takie łatwe.

- Oczywiście! - Zaśmiał się. - Wiem, że jesteś dobrym człowiekiem i odpowiednio zajmiesz się moją córką. Ale mam jeden warunek.

- Tak proszę pana? 

- Zrobisz to dziś po obiedzie.

Namjoon przełknął ślinę.

***

Siedzieliście przy stole, aktualnie kończąc jeść deser. Twój spokój zmąciło dziwne zachowanie Namjoona, które zauważyłaś kątem oka. Chłopak po kryjomu wymieniał dziwne spojrzenia z twoim ojcem i dziwnie się wiercił na krześle. Chciałaś to ignorować, ale przeszkadzało ci to więc trąciłaś chłopaka lekko nogą by dać mu o tym znać. Joon odchrząknął, po czym odsunął się od stołu i wstał. Patrzyłaś na niego pytająco, jak wszyscy zebrani przy stole. Chłopak odchrząknął jeszcze raz i zwrócił się w twoją stronę, łapiąc cię za rękę.

- Szukałem właściwej okazji i myślę, że ta jest odpowiednia. - Zaczął nerwowo, a głos mu się trząsł. - Dużo o tym myślałem tak naprawdę, ale nie mogłem się zebrać i...

- No powiedz to wreszcie. - Usłyszałaś szept twojego ojca, na co wszyscy się zaśmiali, jedynie ty lekko spanikowana, prześwietlałaś chłopaka wzrokiem z góry do dołu.

- Chcę powiedzieć, że przez te wszystkie lata, kiedy byłaś ze mną, jako moja przyjaciółka a później dziewczyna, zajmowałaś w moim sercu to najbardziej wyjątkowe miejsce. Wiem jak mnie kochasz, ja sam kocham cię jeszcze bardziej, więc czy chciałabyś dzielić to serce ze mną jako moja żona? - Wyjął z kieszeni małe pudełko w środku którego był pierścionek. - Twój ojciec wyraził zgodę, ale czy ty zechcesz...

- Tak! -pisnęłaś, rzucając mu się na szyję tak, że musiał się złapać oparcia od krzesła, żęby się nie przewrócić.

Wszyscy zebrani zaczęli klaskać i ściskać osoby, które stały obok. Ty i Namjoon natomiast staliście wtuleni w siebie tak, jakby świat wokół nie istniał. Nie mogłaś uwierzyć, żę niedługo zostaniecie rodziną.

Jimin:

Siedziałaś jak wryta wpatrując się szeroko otwartymi oczami w  chłopaka. Nie potrafiłaś sobie uporządkować myśli i nie orientowałaś się jeszcze, co tak naprawde się dzieje. 

- [T/I] wiem, że nie zawsze byłem idealny, ale od początku kochałem cię i kochać cię będę. Czy zostaniesz moją żoną? 

***

Układało wam się bardzo dobrze. Mimo tego, że wasz związek przetrwał wiele, kochaliście się nadal i z każdym dniem coraz bardziej. Coraz częściej twoje myśli krążyły wokół założenia rodziny. Nie mówiłaś jednak o niczym Jiminowi. Chłopak dopiero zakończył dopiero swoją służbę wojskową i zamierzał powrócić na scenę, na co czekało wielu fanów. Wiedziałaś jak mógł zareagować fandom, więc o niczym nie wspominałaś. Nie wiedziałaś tylko, że Jimin już coś szykuje

Minął tydzień od powrotu chłopaka z wojska. Miałaś nadzieję, że w końcu znajdzie dla ciebie czas, bo przez ostatnie dni non stop był w wytwórnii. Było ci przykro, ale z drugiej strony taką już miał pracę. Jimin pamiętał jednak o tym, że zbliżała się rocznica dnia, w którym się poznaliście i zaplanował cudowny wieczór.

Kilka dni przed owym wieczorem dostałaś telefon od twojego szefa, który oznajmił ci, że daje ci wyjątkowe wolne w podziękowaniu za twoją ciężką pracę. Zdziwiło cię to, bo mężczyzna należał raczej do tych bardziej surowych i rzadko kiedy, o ile w ogóle zgadzał się na dodatkowe dni bez pracy. Zaskoczona poszłaś powiedzieć o tym Jiminowi.

- Świetnie - powiedział wesoło wstając z kanapy - wreszcie będę miał okazję spędzić czas z moją dziewczyną.

Objął cię ramieniem i ucałował w czoło. Byłaś jeszcze bardziej skonfundowana, ale z drugiej strony to wizja spędzenia wieczoru z Jiminem szybko wymiotła ci z głowy myśli o pracy. 

Wieczór zapowiadał się naprawdę dobrze. Nie spodziewałaś się, że Jimin wybierze najlepszą restaurację w mieście. Nigdy wcześniej w niej nie byłaś, więc nie kryłaś zachwytu. Wszystko wokół połyskiwało i grała subtelna muzyka. Byłaś oszołomiona.

- Jak tu pięknie...

- Prawda? Usiądźmy. - Jimin odsunął dla ciebie krzesło przy jednym ze stolików. - Musiałem wybrać wyjątkowe miejsce.

- Wiesz, sprawa z wolnym w pracy dalej jest dla mnie podejrzana. - Uśmiechnęłaś się, unosząc brew.

- Aj no dobra! - Zaśmiał się uroczo, lekko się zawstydzając. Mimo, że był już dorosłym mężczyzną, jego zachowanie czasem nadal było dziecinne, ale słodkie. - Ja to załatwiłem, ale miałem swój powód.

- Jaki?

- Po pierwsze - złapał cię za rękę - nie spędzaliśmy sami w ten sposób tyle czasu, a po drugie dziś jest wyjątkowy dzień. Pamiętasz jak się poznaliśmy?

- Ojej to naprawdę dziś? - Zakryłaś drugą ręką usta. - Jeju ile to już lat.

Cały wieczór spędziliście na rozmowach na temat waszej znajomości, śmiesznych chwilach i tych mniej. Było przyjemnie, tęskniłaś za tym. Kiedy wracaliście do domu, trochę zboczyliście i poszliście na około, ale ten spacer był bardzo miły. Zachowywaliście sie wtedy trochę jak para nastolatków, która czyje pierwsze powiewy dorosłości i ma świat u swoich stóp. W sumie tak trochę się czuliście. Ten nastrój trwał dopóki nie przekroczyliście progu waszego domu. Tam atmosfera stała się trochę bardziej gorąca. Bardzo za sobą tęskniliście, więc niemal od razu wpadliście sobie w ramiona. To wszystko działo się jakby pierwszy raz, delikatne a za razem namiętne. Nie mogliście się sobą nacieszyć, a spać poszliście dopiero, gdy zaczęło świtać.

Gdy obudziłaś się, było już praktycznie południe. Przeciągnęłaś się i odwróciłaś, by wtulić się w tors Jimina. Czułaś takie bezpieczeństwo, czułaś się kochana. Chłopak czując, że oplatasz go ramieniem, przetarł oczy i spojrzał na ciebie uśmiechając się szeroko.

- Tęskniłem za tym wszystkim, wiesz? - zapytał na co ty pokiwałaś głową. - Chciałbym, żeby tak było już zawsze.

Leżeliście tak przez chwilę w ciszy, która wcale nie była męcząca i wpatrywaliście się w sufit. Jimin gładził twoje włosy, a ty słyszałaś bicie jego serca. Ta scena wyglądała jak żywcem wzięta z jakiejś sceny z filmu romantycznego.

- [T/I] - chłopak poprawił się lekko, a ty usiadłaś - ja muszę cię o coś zapytać.

Sięgnął do szuflady i coś z niej wyjął. I wtedy wszystko zaczęło się dziać tak szybko. Białe pudełeczko otwiera się, widziś w środku coś, to pierścionek. Spoglądasz na Jimina i wasze spojrzenia się krzyżują. Czujesz jak ciepło i zimno na zmianę przechodzi przez twoje ciało i wtedy słyszysz te słowa.

- Czy zostaniesz moją żoną?

Ręce zaczynają się trząść. Przełykasz nerwowo ślinę. Nie wiesz czy zacząć piszczeć, czy rozpłakać się ze szczęścia. Patrzysz to na pierścionek, to na chłopaka i wreszcie odpowiadasz.

- Tak! Marzę o tym!

V:

Tae bardzo się zmienił. Przez te wszystkie lata waszej znajomości zauważyłaś, jak bardzo wydoroślał, jak zmieniło się jego zachowanie i priorytety. Wiedziałaś, że chłopak bardzo cię kocha i ma w stosunku do ciebie poważne plany. Często otwarcie rozmawialiście o waszej przyszłości, planowaliście ją. Wiedziałaś, że chłopak w końcu zapyta cię, czy zostaniesz jego żoną. Nie spodziewałaś się jednak, że to stanie się tak szybko.

Tydzień wcześniej przeprowadziliście się do innej, spokojniejszej dzielnicy Seulu. Taehyung, zgodnie z tym co zapowiadał, wynajął duże mieszkanie na jednym z droższych osiedli. Okolica była przepiękna, ale do tej pory nie miałaś jeszce okazji by ją zwiedzić. Całe dnie spędzałaś na pomocy twojemu chłopakowi w dopełnieniu wszystkich formalności związanych z przeprowadzką, wykańczaniem waszej sypialni i wybieraniu nowych mebli. Oboje byliście już bardzo zmęczeni i chcieliście jak najszybciej doprowadzić wszystko do porządku. Każda godzina snu więc dla was jak na wagę złota, dlatego niezbyt ucieszyłaś się, gdy pewnego ranka zbudziło cię delikatne szturchanie w ramię. 

- Daj mi spać - mruknęłaś pod nosem i przewróciłaś się na drugi bok.

- Wstań, proszę. - Usłyszałaś głos Taehyunga.

Leniwie otworzyłaś oczy i widząc zamaskowaną twarz, prawie dostałaś zawału. Od razu odskoczyłaś od krawędzi łóżka i łapiąc się za pierś, popatrzyłaśna chłopaka z chęcią mordu. On jak zwykle idiotycznie się śmiał. Jak widać jego ukryty dzieciak jeszcze do końca go nie opuścił. Spojrzałaś na zegarek i jeszcze bardziej miałaś ochotę go zabić.

- Czyś ty oszalał, nawet piątej jeszcze nie ma. - Uniosłaś ręce w geście oburzenia. - Po co budzisz mnie w środku nocy? Gdzie ty się w ogóle wybierasz?

- Ubierz się, idziesz ze mną - zakomunikował siadając na brzegu łóżka.

- Nie no oszalał - położyłaś swoje palce wskazujące na skroniach i pokręciłaś głową - może nie zdajesz sobie sprawy, że jest zbyt wcześnie na jakiekolwiek wyjścia? Zegarek ci szwankuje?

- Z moim zegarkiem wszystko w porządku. No rusz się a obiecuję, że nie będziesz żałowała.

Niechętnie zwlokłaś się z łóżka i nie spuszczając z niego rozgniewanego wzroku, poszłaś się przebrać. Chciałaś mu pokazać jak bardzo jesteś na niego zła, w jak najbardziej dobitny sposób. On jednak zdawał się zupełnie tego nie zauważać. Był dziwnie podekscytowany i szedł dziarsko kilka kroków przed tobą, podczas gdy ty wolno, ziewając, powłóczyłaś za nim nogami. 

Szliście przez park, który o tej porze roku wyglądał przepięknie. Słońce jeszcze nie wyjrzało zza horyzontu więc dopiero zaczynało być jasno. Kwiaty kwitły na rabatkach przy alejce, ptaki przepięknie śpiewały a powietrze było rześkie i pachnące. Normalnie byłabyś zachwycona tą aurą, ale teraz byłaś na to zbyt zmęczona. Weszliście na niewielkie wzgórze, skąd było można zobaczyć rzekę i część miasta. Taehyung przystanął przy ławce i zwrócił się w twoją stronę.

- Usiądziemy na ławce, bo na trawie jest rosa - powiedział, po czym rozsunął plecak, który ze sobą zabrał i wyciągnął koc, który rozłożył na ławce.

Usiadłaś na niej i owinęłaś się jego skrawkiem. Tae usiadł obok i zaczął wyciągać z plecaka jedzenie. Zaskoczona patrzyłaś na to co robi, zastanawiając się, kiedy on zdążył to przygotować.

- Częstuj się, smacznego - wskazał na jedzenie, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Dziękuję - odparłaś i niepewnie wzięłaś do ręki jedną słodką bułeczkę. Nie byłaś jakoś bardzo głodna, ale nie chciałaś sprawić chłopakowi przykrości.

Chłopak odkręcił termos i podał ci mały kubeczek. Czując zapach kawy, od razu oprzytomniałaś. Upiłaś spory łyk i uśmiechnęłaś się czując gorzki smak w ustach. Od razu lepiej.

Gdy zjedliście, chłopak złożył wszystko do plecaka, zostawiając tylko koc, którym zdążyłaś się szczelnie owinąć. Przysunęłaś się bliżej chłopaka i oparłaś się o jego klatkę piersiową. Słońce już dawno wzeszło i swoimi promieniami oślepiało twoje oczy, więc przymknęłaś je rozkoszując się przyjemnym ciepłem. Chwilę trwaliście w ciszy, dopóki chłopak zaczął cię szturchać.

- Nie śpij.

- Mam tylko zamknięte oczy głąbie - westchnęłaś, po czym popatrzyłaś na niego - po co mnie tu przyprowadziłeś tak wcześnie? Piknik mogliśmy zrobić sobie po południu.

- Ja tak właściwie...

- I czemu ci tak serce wali? Znów coś zepsułeś i nie chcesz się przyznać? - zapytałaś podejrzliwie.

- Nie, nic złego nie zrobiłem, ja właściwie - odsunął się od ciebie - muszę zadać ci bardzo ważne pytanie. Chciałem zrobić to tutaj, bo to dla mnie bardzo ważne i chciałem by było to w wyjątkowym miejscu. Pamietaś jak kiedyś robliśmy tu zdjęcia? Dwa dni później daliśmy sobie drugą szansę i wtedy obiecałem sobie, że jej nie zmarnuję. Naprawdę jestem szczęśliwy będąc z tobą, kocham cię i chcę być z tobą tak długo, jak długo będę żyć...

Serce momentalnie podeszło ci do gardła, a ciśnienie podskoczyło do maksimum. Nie miałaś pojęcia, co chłopak chce zrobić, ale twoja podświadomość zawładnęła nad twoim ciałem. Uważnie śledziłaś to co chłopak robi, jak wkłada ręke do kieszonki w kurtce i coś z niej wyciąga. Zauważyłaś, jak się zawstydził, spuścił wzrok i wystawił w twoją stronę rękę z niewielkim, czerwonym pudełeczkiem. Do oczu podeszły ci łzy.

- Ale czy ty chcesz być ze mną do końca? - Otworzył pudełeczko, w którym był pierścionek.- Czy chcesz zostać moją żoną?

- Tae... Ja... czy chce? - Przełknęłaś ślinę, starając się nie wybuchnąć płaczem. - Chcę bardzo!

Przytuliłaś chłopaka mocno i poczułaś, jak się rozluźnia i obejmuje cię ramionami. Odetchnął tak, jakby zrzucił z siebie jakiś ogromny ciężar.

- Już myślałem że się nie zgodzisz - powiedział z ulgą.

- Głupku - uderzyłaś go w ramię - jak mogłabym się nie zgodzić?

Tae odsunął się od ciebie odrobinę, po czym ujął twoją rękę i włożył na nią piękny, dość spory pierścionek z granatowym kamieniem. Nie mogłaś uwierzyć z własne szczęście. Już niedługo miałaś się stać żoną człowieka którego tak kochałaś, żoną Kim Taehyunga.

Jungkook:

Jungkook mimo, że już dorosły, czasem wciąż myślał impulsywnie i zachowywał się jak dziecko. Nie zdawałaś sobie jednak sprawy, że chłopakowi po głowie chodzi myśl o czymś, co miało być dla niego jedną z ważniejszych decyzji w życiu.

Światowa trasa chłopaków dobiegała końca, co cieszyło cię niezmiernie, bo Jungkook w końcu mógł odpocząć w domu i spędzić trochę czasu z tobą. Wiedziałaś, że zawsze daje z siebie wszystko na scenie i przemęcza się, o co zawsze się martwiłaś. Na szczęście został już tylko jeden koncert w Seulu na który i ty byłaś zaproszona. Bardzo lubiłaś chodzić na koncerty chłopaków, ale często nie miałaś czasu. Tym razem jednak nie odmówiłaś.

W dzień koncertu, nie wiadomo czemu, niezmiernie się stresowałaś. Wygodnym tłumaczeniem byłoby, że podzielasz zdenerwowanie twojego chłopaka, ale nie było go w pobliżu od wczesnego ranka. Twój kobiecy zmysł jednak nie dawał ci spokoju i w głebi serca miałaś nieodparte wrażenie, żę tego dnia coś się wydarzy. Owszem miało się wydarzyć.

Kook również od samego rana chodził zamyślony, jakby był w innym świecie. Chłopaki najpierw ignorowali to, ale później zaczęli się niepokoić. Wreszcie wysłali lidera, żeby obgadał sprawę z najmłodszym. Namjoon wiedząc, że maknae mu ufa, zabrał chłopaka na rozmowę pod pretekstem zjedzenia czegoś.

- Widzę, że coś jest nie tak - stwierdził niby obojętnym tonem, gdy siedzieli już przy stoliku.

- Hmm... - Kook otworzył szerzej oczy i spojrzał na lidera. - Wszystko dobrze.

- Nie oszukuj, wszyscy to zauważyli. - Lider nie dał się zwieźć. - Pokłóciłeś się z [T/I]?

- Niee - młody machnął ręką - tu chodzi o coś innego.

- Chcesz mi powiedzieć? 

- Mógłbym, ale obiecaj mi, że nic nie powiesz reszcie. - Jungkook brzmiał, jakby była to kwestia życia i śmierci.

- Obiecuję spokojnie - Namjoon położył mu rękę na ramieniu - możesz na mnie liczyć.

- Dziś [T/I] ma przyjść na koncert. Ja... - zawachał się - chce jej się oświadczyć. A-ale proszę nic nie mów, nie chcę zapeszyć. 

Namjoonowi zaświeciły się oczy, ale nic nie odpowiedział. Chłopaki, jak gdyby nigdy nic skończyli jeść i wyszli ze stołówki. Zanim weszli do szatni pokazał jeszcze Kookowi, że trzyma kciuki. Sam sobie jednak współczuł, bo wiedział, że utrzymanie w tajemnicy tej wiadomości przy piątce dzikich chłopaków nie będzie łatwe.

W międzyczasie szykowałaś się do koncertu. Chciałaś być na miejscu dużo wcześniej. Mimo, że twoje miejsce przy scenie było już dawno zarezerwowane, a ty wchodziłaś z plakietką staffu, to i tak wolałaś uniknąć tłumów fanów i spokojnie przejść na backstage.

- [T/I] jak miło cię widzieć! - Pierwszą osobą, na ktorą wpadłaś był oczywiście Seokjin. - Co zrobiłaś Kookowi, że od rana taki bez życia?

- Coś z nim nie tak? - zapytałaś zaniepokojona. 

- No właśnie cię o to pytam - zaśmiał się i nie czekając na odpowiedź odszedł, zostawiając cię z mnóstwem pytań.

Weszłaś do pokoju wspólnego chłopców, gdzie stylistki układały im fryzury. Rozejzałaś się po pomieszczeniu w poszukiwaniu twojego chłopaka.

- Gdzie Jungkook?

- Oho, chyba będzie rozróba - zachichotał pod nosem Hoseok.

- O czym wy mówicie? - Wciąż nie rozumiałaś.

- Jest w pokoju obok - powiedział Namjoon, nie odrywając wzroku od lustra. - Usiądź sobie i wyluzuj. Z nim wszystko w porządku, tylko chłopcy się nakręcają.

Opadłaś na kanapę nie rozumiejąc juz nic. W sumie przyzwyczaiłaśsię do tego, że chłopców trudno zrozumieć, ale jeśli chodziło o Jungkooka, zawsze bardzo się martwiłaś. Jednak twoje zdezorientowanie nie minęło nawet, gdy Jungkook się pojawił. Wszystkie twoje pytania zbywał milczeniem, więc postanowiłaś nie dociekać i nie psuć sobie i jemu humoru. Porozmawiacie o tym później.

***

Koncert dobiegał już końca. Chłopaki szaleli na scenie, uśmiechali się na widok fanów i machali do nich. Ten widok zawsze cię wzruszał. W takich momentach widziałaś tę siódemkę w zupełnie inny sposób niż na codzień i byłaś z nich niesamowicie dumna. 

Właśnie grali twoją ulubioną piosenkę - Mikrokosmos. Niebo rozbłysnęło od fajerwerków, a trybuny świeciły lampkami ARMY Bomb. Patrzyłaś na to wszystko jak zahipnotyzowana, nie zauważając tego, że Jungkook schodzi ze sceny i zmierza w twoim kierunku. 

- Pięknie prawda? - Wyrwał cię z podziwu jego głos.

- Czemu cię tam nie ma? - zapytałaś zdziwiona a jednocześnie lekko zaniepokojona, że ktoś się na was rzuci.

- Chciałem popatrzeć na to wszystko z boku. - Jego odpowiedź wydawała się tak nieracjonalna i już miałaś powiedzieć coś na ten temat, gdy on ci przerwał. - Wyjdziesz za mnie?

- Słucham? - Z szeroko otwartymi oczami popatrzyłaś na niego pewna, że żartuje.

- Czy zostaniesz moją żoną? - zapytał ponownie tym razem odwracając się w twoją stronę i pokazująć ci pierścionek, który wyjął z kieszonki.

Otworzyłaś usta, nie wierząc w to, co się dzieje. Oczy napełniły ci się łzami i ledwo wykrztusiłaś z siebie piskliwe "Tak". Jungkook natychmiatowo rozpromienił się i ze śmiechem uściskał cię, a następnie złapał za ręke i zaczął ciągnąc cię w stronę sceny. Mimo, że opierałaś mu się on i tak wyprowadził cię na sam jej środek i krzyknął głośno.

- Zgodziła się! 

Chłopaki zdezorientowani zwrócili swój wzrok w waszym kierunku, dopiero po chwili łapiąc, co się dzieje. Wszyscy zgromadzili się wokól was krzycząc z zadowolenia i gratulując a tłum fanów krzyczał imię Jungkooka i machał lightstickami. Namjoon stojąc lekko z tyłu uśmiechał się patrząc na najmłodszego z dumą.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro