Kiedy się pokłócicie:
Na wstępie przepraszam za wulgaryzmy. Miłego czytania!
Jin:
Robiłaś bardzo ważną pracę domową. Temat nie był łatwy, a bardzo zależało ci na jego zrozumieniu. Właśnie zbliżał się do ciebie Jin z miską zupy. Nie byłaś głodna, ale on nalegał i uważałaś, że skoro przychodzi, to nie wypada odmawiać.
Nieoczekiwanie chłopak potknął się o własne nogi i zalał zupą twoje książki i zeszyty.
- Pojebało cię Seokjin! - krzyknęłaś, gwałtownie wstając od stołu.
- Przepraszam - powiedział cicho.
- Przez twoją zasraną zupę, straciłam ważne notatki i pracę domową, którą robiłam od trzech godzin. Czemu zawsze gotujesz, gdy robię coś ważnego?
- Jak chcesz, mogę ci w ogóle nie gotować! - wybuchnął nagle.
- Proszę bardzo, nikt cię nie zmusza!
Po tych słowach chłopak nie odzywając się więcej, zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Nie mogłaś uwierzyć w to, co się w tej chwili stało.
Suga:
Chłopak przeżywał trudny czas. Dużo pisał i myślał. Ciągle był nieuchwytny, bo gdzieś wychodził, dodatkowo w kasynie też nie szło mu zbyt dobrze. Wiele razy próbowałaś namówić go na kino, kręgle, koncert, cokolwiek i nic. W końcu nie wytrzymałaś, bo sytuacja stawała się między wami coraz bardziej napięta.
- Yoongi! Ja już nie wytrzymam! - Wstałaś z fotela, na którym siedziałaś bezczynnie już prawie godzinę.
- O co ci chodzi znowu? - naskoczył na ciebie.
- O to, że mnie totalnie olewasz, a ja chcę Ci jakoś pomóc.
- Chcesz mi pomóc? Ok, więc wyjdź i zostaw mnie samego. - Wskazał ci palcem drzwi.
Byłaś w szoku. Jak on w ogóle mógł tak cię potraktować. Oczy ci się zaszkliły. Rzuciłaś mu ostre spojrzenie i opuściłaś jego dom.
J-Hope:
- Nie masz prawa mówić mi z kim się spotykać, a z kim nie! - krzyknęłaś.
- Ale [T.I], jemu na prawdę źle się z oczu patrzy. Martwię się. - Próbował złagodzić sytuację.
- Jestem dorosła Hoseok. Proszę nie ograniczaj mnie, nie zachowuj się jak mój ojciec. - Odwróciłaś się.
- Nie waż się odchodzić i nie wywracaj oczami. - Złapał cię za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Puść mnie do cholery i daj mi w końcu święty spokój - powiedziałaś powoli i wyrwałaś się z uścisku.
- Dobrze, tylko jak coś znowu pójdzie nie po twojej myśli, to nawet do mnie nie przychodź.
- Świetnie! Nawet nie zamierzam!
Odeszłaś, zostawiając go samego.
RM:
Był przystojny, owszem i był twoim przyjacielem. Nic więcej cię z nim nie łączyło, jednak byłaś cholerną zazdrośnicą. Nie mogłaś znieść widoku panien, które kręciły się obok niego. Często chodziłaś z nim do klubów i gdy zaszła taka potrzeba, udawałaś jego dziewczynę.
Tego wieczoru posunęłaś się zbyt daleko. Nam ie wytrzymał.
- Robisz to specjalnie?
- O co ci chodzi?
- Myślisz, że jestem głupi? Przecież widzę, że szukasz pierwszej lepszej okazji, by zaciągnąć mnie do łóżka.
Byłaś w szoku. Nie chciałaś, by to tak odebrał i nie spodziewałaś się tego, co powie.
- Serio Nam? Serio uważasz mnie, za pierwszą lepsza dziwkę, dla której liczy się tylko seks.
Łzy napłynęły ci do oczu. Zabrałaś swoje rzeczy i skierowałaś się w stronę wyjścia. Moni ruszył za tobą.
- Czekaj, n-nie to... - Próbował cię zatrzymać.
- Wiesz co? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Mam już tego dość. - Rzuciłaś mu ostatnie, gorzkie spojrzenie i wyszłaś.
Jimin:
Jimin dziwnie się zachowywał. Ignorował cię, co było dziwne, był oziębły, czasem jakby nieobecny.
Spóźniał się już od godziny. Dzwoniłaś, pisałaś, nic. W końcu jednak się zjawił.
- Nareszcie. - Klasnęłaś w dłonie.
Chłopak nie odezwał się słowem. Rzucił torbę na ziemię i usiadł na ławce sprawdzając telefon.
- Jimin? Może cześć byś powiedział?
- Cześć - burknął pod nosem.
- Czemu nie odbierałeś?
- Bo nie miałem czasu.
- Możemy zaczynać? Zostało mi niewiele czasu, bo mam jeszcze wiele do zrobienia.
- Jak chcesz, to idź - rzucił przez ramię.
Zatkało cię. Co mu się dzieje? Nie dość, że czekałam na niego tyle czasu i marnowałaś, to teraz karze ci iść?
- A nie mogłeś po prostu napisać wcześniej, że się spóźnisz? Nie zmarnowałabym czasu i teraz miałabym wolne.
- Jeśli uważasz, że marnuje czas spędzając go ze mną, to ok nie musisz.
- Oj wiesz, że nie o to mi chodzi - próbowałaś złagodzić sytuację. - Co cie ugryzło? Mi możesz wszystko powiedzieć.
Podeszłaś do niego i usiadłaś obok. Gdy chciałaś położyć mu rękę na ramieniu, on chwycił twój nadgarstek i ściskając go popatrzył ci ze złością w oczy.
- Puść, to boli! - Łzy zaczęły płynąć ci po policzkach
Na ten widok chłopak opanował się i cię puścił.
-[T.I]...
- Nie przychodź tu więcej Jimin. Nie zamierzam z tobą więcej ćwiczyć. - Po tych słowach wyszłaś z sali.
V:
- Tae? Tae! - Podeszłaś do niego i łapiąc za ramiona potrząsnęłaś chłopakiem.
- C-co? - Podniósł zaskoczony wzrok znad telefonu.
- Czy ty mnie słuchasz w ogóle? - zapytałaś poirytowana.
- A o czym mówiłaś? - Wrócił wzrokiem do ekranu smartfona.
- Ahh... Oddawaj to! - Wyrwałaś mu z ręki urządzenie i schowałaś za plecami.
- Co ty kuźwa wyprawiasz! - krzyknął zrywajac się na równe nogi i próbując odebrać własność.
- Mam dość V! Albo ja, albo telefon! Przychodzę tu do ciebie, a ty ciągle na nim wisisz! Niedługo dojdzie do tego, że będziesz do mnie pisał siedząc obok!
- Telefon przynajmniej nie robi durnych afer - burknął pod nosem, ale ty i tak to słyszałaś.
- Ah tak? Dobra! W takim razie masz go i niech Ci się przypadkiem nie zepsuje! Chociaż może wtedy byś się obudził - powiedziałaś ciskając smartfona na kanapę.
Chłopak rzucił się po niego, jak wygłodniały sęp na padlinę. Nawet nie zauważył, kiedy wyszłaś.
Jungkook:
Praktycznie z każdym problemem chodziłaś do Kooka. Tematem głównym byli twoi rodzice. Chłopak starał się pomagać ci, ale sam miał swoje obowiązki i kłopoty.
W końcu Jungkook nie wytrzymał. Miał zły dzień, był zmęczony i do tego jeszcze ty.
- [T.I.] ja już nie mogę tego słuchać! - krzyknął oddychając cię od siebie.
- C-co? - byłaś zaskoczona. Chłopak nigdy na ciebie nie krzyczał.
- Ciągle gadasz tylko o swoich problemach i jaka to ty biedna nie jesteś. Pomyślałaś czasem o mnie. Może ja też mam problemy?
- Jungkook ja... - jąkałaś się.
- No właśnie! Ciągle tylko ty i ty. Serio jesteś aż taką egoistką.
Zaczął na ciebie coraz bardziej krzyczeć. Nigdy nie powiedział o tobie aż tyle złych rzeczy. W życiu byś się tego po nim nie spodziewała. Nie zwracał uwagi na to, że płaczesz ani na to, że chcesz mu wszystko wyjaśnić.
Wreszcie nie wytrzymałaś tego i wybiegłaś z jego domu. Jungkook usiadł na kanapie i schował głowę w dłoniach. Musiał przemyśleć całą tę sytuację. Czy na pewno nie przesadził? Ale przecież miał po części rację. Nie zostawił na tobie nawet suchej nitki, jak on w ogóle mógł się tak odnosić do najlepszej przyjaciółki? Co on właściwie zrobił?
Niespodzianka moje słońca!
Dziś mam dobry humor, no i są moje urodziny, więc postanowiłam dodać wam gratisowe dwa rodzialiki!
Tutaj macie pierwszy a później pojawi się drugi, na który mam nadzieję będziecie czekać.
~Dżemix
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro