Kiedy Polecicie W Śline (?):
(Ta reakcja od dawna wyczekiwana przez _Mal_ya_. Mam nadzieję, że o to ci chodziło XD)
Przepraszam za brak rozdziału w niedzielę, ale obiecuję, że to nadrobię. Cierpię na brak weny, od dwóch tygodni opiekuje się dziećmi, ale jutro wracam już do domu, do ciszy XD
Miłej lekturki i czekajcie na niedzielę ~ Dżemix.
Jin:
Postanowiliście wybrać się gdzieś z Seokjinem. Dawno nigdzie nie wychodziliście, więc stwierdziliście, że wypad do kina dobrze wam zrobi. Wybraliście jakiś, pierwszy lepszy romantyk.
Po połowie filmu, Jinowi zaczęło się wyraźnie nudzić. Najpierw wiercił się na fotelu, potem bawił się twoimi palcami, a na końcu ułożył się tak, że leżał głową na twoich kolanach, tyłkiem na swoim siedzeniu a nogi miał oparte o fotele z przodu. Sama nie wiedziałaś, jak to zrobił.
- Jin, co ty odwalasz? - szepnęłaś zirytowana.
Chłopak wyprostował się, dotknął twojego policzka i pocałował cię. Końcem języka dotknął twojej wargi, zamieniając go w bardziej namiętny. Objęłaś jego kark, przyciągając go bliżej i pogłębiając pocałunek. Jin bawił się tym, co chwila przygryzając to twoje wargi, to twój język. Podobało ci się to.
Tą cudowną chwilę przerwał wam jakiś facet, który zaczął szturchać Jina w ramię.
- Hej panie, ale może bara bara zostawcie sobie na potem, a nie w miejscu publicznym.
Jin odwrócił się do owego mężczyzny i zmarszczył brwi.
- Facet, nie moja wina, żeś przylazł do kina na taki film sam. Jak Ci się nie podoba, to wyjdź. Poza tym głodnemu chleb na myśli - prychnął.
Po tych słowach, odwrócił się sposobem do ciebie i mocno przytulił. Z jednej strony myślałaś, że nie powstrzymasz śmiechu, a z drugiej cała ta sytuacja cię zawstydziła.
Suga:
W sobotę odwiedzili was chłopaki z zespołu Sugi. Mieliście oglądać mecz, zamówiliście nawet pizzę, ale zanim ją dostarczyli, zdążyło wam się odechcieć. Zajęliście się za to inną grą. Butelka.
Na początku było niewinnie, dopóki byliście trzeźwi. Później dopiero zaczęła się zabawa.
Padło na Sugę, a wyzwanie miał zadawać Hoseok, więc twój chłopak musiał się przygotować na coś, co psychicznie zmiecie go z powierzchni ziemi. Niestety, ty nie byłaś przygotowana na to, co się miało wydarzyć.
- Pocałuj [T.I]! Z języczkiem! - wykrzyknął Hobi i zalotnie poruszył brwiami.
- No nie wiem, czy to taki dobry pomysł... - Zakłopotany Yoongi podrapał się po głowie.
- Wstydził się mnie? - Oburzyłaś się.
- Skądże... - Uśmiechnął się dwuznacznie.
Zbliżył się do siebie i od razu, mocno wpił się w twoje usta. Ty to odwzajemniłaś i po chwili wasze języki toczyły walkę o dominację. Zignorowałaś nawet dzikie gwizdy i okrzyki chłopaków. Po chwili leżałaś na podłodze, a Suga zawisł nad tobą. Kto wie, jak by to się potoczyło, gdyby taka sytuacja zdarzyłaby się, jakbyście byli sami.
- No już dość, starczy. - Przerwał wam Hoseok. - Bo się tu wyruchacie zaraz, a nikt, może oprócz Namjoona i Jimina nie chciałby tego widzieć.
- Wal się Hoseok! - krzyknęli obydwoje.
J-Hope:
Wraz z Hobiaszem spozywaliście wieczerzę. Spaghetti, które dziś zrobił (wyjątkowo bez demolki i robienia syfu, co było bardzo dziwne) bardzo Ci smakowało.
- Ubrudziłaś się. - Hoseok zaczął się śmiać i wytarł ci kciukiem kąciki ust.
Wstałaś, odłożyłaś talerz, po czym wepchałaś się, ciągle jedzącemu Hobiemu, na kolana. Obięłaś jego szyję i spojrzałaś na niego.
- Co dziś robimy? Może gdzieś wyjdziemy?
- Nie wiem, czy mi się chce... - mruknął Hoseok.
- No proszę cię! - Zaczęłaś wierzgać nogami, jak mała dziewczynka.
Przez twoje zachowanie, prawie upadłaś, ale twój chłopak temu zapobiegł. Złapał cię i uniósł do góry, sadzając na na blacie. Pocałował zachłannie twoje usta, a ty objęłaś jego szyję. Przyciągnął cię mocno do siebie. Już prawie brakowało ci powietrza.
- Musisz częściej robić taką pyszną kolację. - Szepnęłaś przerywając.
- Tak właściwie, to ja zamówiłem to spaghetti... - wymruczał, zjeżdżając na twoją szyję.
- Że co? - Odepchęłaś go od siebie.
- No... - Podrapał się po karku.
Zeskoczyłaś z blatu kuchennego i zmarszczyłaś brwi.
- Następnym razem, jak chcesz się całować, to najpierw zjedz wszystko z buzi, a potem umyj zęby. Nie jesteśmy jakimiś ptakami, żeby wymieniać się pokarmem - prychnęłaś i wyszłaś.
RM:
Pewnego wieczoru Namjoon wrócił do domu pijany. Bardzo cię tym zdziwił bo, w przeciwieństwie do ciebie, nigdy nie upijał się tak, że prawie czołgał się po ziemi. Od razu rzucił ci się na szyję i zaczął składać do twojego ucha niegrzeczne propozycje. Starałaś się go odepchnąć, ale nie byłaś w stanie. Nagle Namjoon samodzielnie wyprostował się jak struna i spojrzał na ciebie z uśmiechem zboczeńca.
- Przyjebiemy w slinę?
- Że c... - Nie zdążyłaś zareagować, bo chłopak przywarł do twoich ust swoimi, wpychając ci język do buzi.
Dodatkowy odór alkoholu, którym Nam zionął sprawił, że prawie puściłaś na niego pawia. Nie chciałaś, by do tego doszło, więc odepchnęłaś chłopaka od siebie i uciekłaś do pokoju i zamknęłaś się na klucz.
- Kwiatuszku! Wpuść mnie! - wołał twój napaleniec.
- Najpierw wytrzeźwiej, później pogadamy. - Zgasiłaś światło i położyłaś się do łóżka.
Przez chwilę słyszałaś jeszcze jak tłukł, ale w końcu to ustało. Jeśli coś zniszczył, co było bardzo prawdopodobne, miał przerąbane i miałaś gdzieś to, że był pijany i mógł niepamiętać.
Jimin:
Jimin zachowywał się coraz dziwniej. Nie odstępował cię na krok i za każdym razem, kiedy natrafiała się do tego okazja, pokazywał, że jesteś jego dziewczyną. Do tego był cholernie zazdrosny.
Na początku ci to nie przeszkadzało, dopóki nie stał się zbyt zaborczy. Musiałaś z nim na ten temat porozmawiać. Aktualnie nie było go w domu, więc musiałaś poczekać. W końcu się pojawił i widać było, że jest w świetnym humorze. Idealnie.
- Jimin, możemy pogadać. - Stanęłaś w drzwiach sypialni, do której właśnie wszedł i zakładając ręce na piersi, oparłaś się o framugę.
- Tak skarbie? - Zbliżył się.
- Możemy pogadać o twoim zachowaniu? Bo zaczęły mi przeszkadzać te twoje sceny zazdrości.
- A co w tym złego, przecież jesteś moją dziewczyną. - Uśmiechnął się swoim typowym, zboczonym uśmiechem i przygryzł wargę.
Nie zdążyłaś nic odpowiedzieć, bo przycisnął cię do ściany i zamknął usta pocałunkiem. Mimowolnie odwzajemniłaś go. Jimin przejechał językiem po twoich ustach, po chwili wkładając go w twoje rozchylone wargi. Smakował winem, ale ciebie w cale to nie odpychało. Wsunął ci ręce pod materiał koszulki i przycisnął cię do siebie. Na początku było to przyjemne, ale później Chim zaczął coraz mocniej napierać na ciebie. Miałaś wrażenie, że zaraz wciśnie cię w ścianę. Zaczęłaś się wyrywać, co nie było łatwe, ale wreszcie ci się udało.
- Zapędzasz się Park - zmarszczyłaś brwi - to bolało.
- Wybacz, ale to jest silniejsze ode mnie - objął cię w pasie - może dokończmy to gdzie indziej?
- Pomarz sobie tylko. Na dziś Ci już chyba wystarczy.
V:
Często wieczorami, leżeliście sobie w łóżku z Tae i rozmawialiście o różnych rzeczach, mniej i bardziej ważnych.
- I wtedy wyskoczyłem ja i wszystkich ich rozstrzelałem! - Twój chłopak, żywo gestykulując, opisywał swój sen.
- A ja ci się czasem śnię? - zapytałaś odwracając się w jego stronę.
Chłopak uśmiechnął się nieśmiało, czerwieniąc się jak burak i skinął głową. Zaśmiałaś się i poczochrałaś mu włosy. Później zaczął cię łaskotać i skończyło się tak, że leżał na tobie. Pocałował cię prosto w usta, co mile cię zaskoczyło. Z czasem zaczął pogłębiać pocałunek, aż w końcu włożył ci język do buzi. Już nie było tak miło, bo on chyba kompletnie nie wiedział, jak całować się z języczkiem. Wsadził ci go tak głęboko, że prawie się udławiłaś. Zaczęłaś się szarpać i w końcu się uwolniłaś. Prostując się, odetchnęłaś głęboko.
- Co się stało? - Tae się zaniepokoił.
- Ty nigdy nie calowałeś się z języczkiem, prawda? - zapytałaś patrząc na niego.
- No nie...
- To nie rób tego więcej. Prawie mnie udusiłeś. - Złapałaś się za gardło.
- Przepraszam. - Przytulił się, jak małe dziecko. Poglaskałaś go po głowie.
- Nie martw się, kiedyś cię nauczę. - Zaśmiałaś się.*
*żałosny ten tekst soo XD Nie mogłaś wymyślić czegoś innego [T.I]?
Jungkook:
Od pewnego czasu, wielką frajdę sprawiało ci wkurzanie Jungkooka. Prowokowałaś go do drobnych wymian zdań, co przychodziło ci wyjątkowo łatwo. Każde takie sprzeczki często prowadziły, do wybuchów śmiechu.
- Kookie - podskakując, jak mała dziewczynka, podbiegłaś do chłopaka.
- Co? - zapytał spoglądając na ciebie i uśmiechając się.
- Nie umiesz się całować.
- Miło to słyszeć od własnej dziewczyny. Jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało - prychnął i skrzyżował rece na piersi.
- Bo ci o tym otwarcie nie powiedziałam. Teraz już o tym wiesz.
- Nie prowokuj mnie znowu... - Wywrócił oczyma.
- Nie prowokuje, tylko stwierdzam fakty. - Uśmiechnęłaś się.
- Ach tak?
Kookie złapał cię za ramiona i wpił się w twoje wargi. Spodziewałaś się tego więc zaśmiałaś mu się w usta. Zarzuciła ś mu ręce na szyję i wplotłaś palce w jego włosy. Zachęciło go to jeszcze bardziej. Widząc, że sprawia Ci tym przyjemność, był jeszcze bardziej zmysłowy i namiętny. W końcu oderwał się od ciebie, ku twojemu niezadowoleniu.
- Że niby nie umiem, się całować tak? Podobało ci się! - Spojrzał na ciebie triumfalnie.
- Nie prawda, nie umiesz - zaśmiałaś się, przygryzając wargę.
- Ja ci dam! - Chwycił cię w pasie i przerzucając sobie przez ramię, wyszedł z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro