Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy Płaczesz:

Jin:

Jin zdziwił się, gdy wchodząc do ciebie do domu, nie przyszłaś się z nim przywitać. Normalnie to już byś przy nim była.

- [T.I.]? Jesteś? - Rozejrzał się po mieszkaniu.

W odpowiedzi usłyszał twój płacz. Rzucił torbę na ziemię i wpadł do twojego pokoju. Siedziałaś skulona w jego kącie z głową skrytą w kolanach.

- Hej, co się stało? - zapytał łagodnie siadając obok. - Możesz mi przecież powiedzieć, będzie Ci lepiej.

Pokręciłaś głową, ale chłopak wciąż nalegał. Nie mogłaś już dłużej mu odmawiać i przytulając go wszystko mu powiedziałaś.

- To mnie wszystko przerasta Jin. Boję się, że obleje, mam problemy z mieszkaniem. Do tego chłopak, z którym mi się ostatnio bardzo dobrze układało, bardzo mnie zranił.

- No już, chodź tu... - Przyciągnął cię do siebie i mocno przytulił.

Odwzajemniłaś uścisk. Poczułaś, jak stres uchodzi. Byłaś bardzo wdzięczna chłopakowi za wsparcie.

- Nie płacz więcej, proszę. Inaczej chyba pęknie mi serduszko. - Delikatnie odsunął się od ciebie i otarł ci kciukiem łzy.

- Nigdy nie miałam lepszego przyjaciela, wiesz?

- Bardzo się cieszę, że tak uważasz. Chodźmy teraz coś zjeść.

Wstał i wyciągnął rękę w twoją stronę. Chwyciłaś ją i wstałaś przy jego pomocy, po czym wspólnie poszliście do kuchnii.



Suga:

Ogladaliście razem film. Bardzo podobał Ci się jeden z bohaterów. Niestety postać ta zginęła. Byłaś bardzo wrażliwa, więc nie kontrolowałaś się i wybuchłaś płaczem. Yoongi spojrzał zszokowany na ciebie i zatrzymał seans.

- Hej no, to tylko film... - Nie bardzo wiedział jak zareagować, więc poklepał cię tylko po ramieniu.

- Ale on był idealny, dlaczego musiał umrzeć? - szlochałaś.

Suga przewrócił oczyma i niepewnie cię przytulił.

- Oj dzieciaku, dzieciaku - zaśmiał się pod nosem.

- Co? - Odepchnęłaś go od siebie i marszcząc brwi, spojrzałaś mu w oczy.

- Mazgaj - burknął złośliwie pod nosem.

- A spadaj... - Obruszona przesunęłaś się na koniec kanapy.

- Obraziłaś się? - zapytał po chwili milczenia.

Przysunął się bliżej ciebie. Nie odpowiedziałaś mu, tylko odwróciłaś wzrok i zagryzłaś policzki od środka.

- No przepraszam. Ja też lubiłem tego bohatera.

- Kłamca. - Wystawiłaś mu język.

- OK, sama chciałaś... - Zaczął cię łaskotać.

- No już przestań! - nie mogłaś wytrzymać. - Przyjmuje przeprosiny.

- Możemy oglądać dalej?

- No dobra.



J-Hope:

- Halo? - Usłyszałaś jego głos w telefonie.

- H-hobi, możesz przyjechać proszę... - ledwo udało ci się wydusić z siebie te słowa.

- Zaraz będę!

Zastał cię płaczącą na kanapie. Wiedział już o co chodzi. Twój obecny chłopak nie traktował cię najlepiej, ale mimo to nie potrafiłaś z nim zerwać. Tego dnia jednak nie wytrzymałaś.

- Miałeś rację, on... - zaszlochałaś.

- On nie zasługiwał na ciebie. - Usiadł obok i przytulił cię mocno.

- Mogłam zerwać z nim już po pierwszej takiej akcji.

- Mogłaś, ale tego nie zrobiłaś, bo go kochałaś. Czasu nie cofniesz.

- Masz rację...

- No już, przestań płakać i nie trać czasu na myślenie o nim. No spójrz na siebie, cała się rozmazałaś - uśmiechnął się uroczo i podał ci chusteczkę.

- Jesteś wspaniały, chyba nie zasługuje na takiego przyjaciela.

- Co ty wygadujesz głupia? Dla czego miałabyś nie zasługiwać?

Nie umiałaś znaleźć odpowiedzi na to pytanie, więc milczałaś.

- No widzisz. Ja będę zawsze, gdy tylko będziesz tego potrzebowała. Słuchaj, muszę wracać do wytwórni. Gdy tylko skończę załatwiać tam sprawy, to wrócę do ciebie i coś porobimy.

- Dziękuję Ci. - Przytuliłaś przyjaciela i dałaś mu buziaka w policzek.



RM:

Zapłakana wpadłaś do klubu i podbiegłaś do baru. Namjoon od razu cię zauważył i zanim zdążyłaś łyknąć pierwszy kieliszek, złapał cię za rękę. Zaprowadził cię do pokoju dla obsługi i zamknął drzwi.

- Co jest? Czemu płaczesz? - Przyparł cię do ściany i zaniepokojony próbował podłapać twój wzrok.

- On, o-on...

- Kto? Co Ci zrobił?

- On chciał mnie... A-a ja nie chciałam i... Uderzył mnie i chciał wtedy... Ale uciekłam i... - szlochałaś.

- Zabije gnoja. Który to? Ten, z którym ostatnio byłaś na kręgach?

Pokiwałaś głową. Chłopak był tak zdenerwowany, że dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, w jakim stanie jesteś. Cała się trzęsłaś, więc delikatnie cię przytulił.

- Nie płacz już malutka. Nikt cię nie skrzywdzi.

Wtuliłaś się mocniej w przyjaciela. Rzadko było go stać na takie gesty. Joon położył ci rękę na głowie i delikatnie pogłaskał.

- Zaczekaj chwilę, pójdę się zwolnić i pojedziemy do domu.

- Nie chce żebyś miał problemy przeze mnie.

- A ja nie chcę, żebyś w takim momencie była sama. Znając cię upijesz się, albo zrobisz jakąś gorszą głupotę.

Wiedziałaś, że jak chłopak się uprze, to go nie przegadasz. Zgodziłaś się więc i po chwili jechaliście już w stronę twojego domu.



Jimin:

Ostatnio miałaś bardzo źle przeczucia. Twoi rodzice dzwonili bardzo rzadko, rozmowy z nimi były krótkie i dziwne. W końcu dowiedziałaś się prawdy. Twoja mama była bardzo chora i jej stan się pogorszył. Totalnie się złamałaś.
Jimin martwił się o ciebie, bo nie zachowywałaś się jak zwykle. Prawie nie rozmawialiście, nie licząc słów powitania. Nie spotykaliśmy się już, co go smuciło. Nie powiedziałaś mu o niczym, więc nie wiedział.

- Co jest [T.I.]? Widzę, że nie jest w porządku - zagadał pewnego dnia.

Nie wytrzymałaś już. Rozplakałaś się i wpadłaś mu w objęcia. Chłopak zaskoczony, odwzajemnił twój uścisk i pogłaskał po głowie.

- Chodzi o moją mamę... Ona jest bardzo chora, a ja dopiero teraz się o tym dowiaduje. Powinnam być przy niej. Co ze mnie za córka?

Jimin nie odzywał się. Wiedział, że to jest dla ciebie bardzo trudne. Chciał umieć postawić się w twojej sytuacji.

- Chim, ja muszę lecieć do Polski - powiedziałaś odsuwając się.

W jego oczach dostrzegłaś smutek i odrobinę zrozumienia.

- Jadę z tobą - zadeklarował.

- Dobrze wiesz, że nie możesz. Musisz tu zostać. To tylko dwa tygodnie.

- Wiesz, że będę bardzo tęsknił za tobą?

- Będę dzwoniła, obiecuję.

Przytuliłaś jeszcze raz Jimina. Musiał zrozumieć twój wybór, choć wiedział, że ta rozłąka nie będzie dla niego łatwa.



V:

- To co dziś robimy? Idziemy na rolki, czy na rower?

- Ja wolałbym z tobą pograć.

- Przestań, przecież taka ładna pogoda! Chcę spędzić trochę czasu na dworze.

- A ja chce grać! - upierał się.

- Tae, bo będę płakać.

- To płacz - zlekceważył twoją groźbę.

Potrafiłaś płakać na zawołanie, więc po chwili po twoich policzkach zaczęły płynąć łzy. Pociągnęłaś nosem, czym zwrociłaś na siebie uwagę Taehyunga. Od razu pobiegł do ciebie i zaniepokojony, dosłownie skakał wokół, robiąc wszystko byś przestała.

- No nie płacz [T.I.]. Obiecuję, że pójdziemy na te rolki, tylko nie płacz.

Ku jego zaskoczeniu, twój płacz przerodził się w śmiech. Nie mogłaś się już dłużej powstrzymywać. Dodatkowo jego mina cię powalała.

- Nigdzie z tobą nie idę oszustko. - Założył ręce na klatce piersiowej.

- Obiecałeś więc teraz musisz dotrzymać słowa. No chyba, że nie masz honoru.

Chłopak jeszcze chwilę się zastanawiał nad tym wszystkim. W końcu jednak chwycił cię za rękę i wyszliście z domu.

- Jesteś okropna - burczał pod nosem.

- I właśnie dla tego nie potrafisz mi odmawiać? - spytałaś z wymalowanym na twarzy tryumfem.

Taehyung już nie odpowiedział na to pytanie.



Jungkook:

Bardzo pokłóciciłaś się z rodzicami. W sumie nigdy nie osiągnęło to takiego poziomu, jak tego dnia. Wyszłaś z domu mówiąc, że nie wrócisz. Nie miałaś jednak pojęcia, gdzie iść. Twojej przyjaciółki nie było, więc ostatnią nadzieją był Jungkook.

- Mogę wejść? - zapytałaś, stojąc w drzwiach domu przyjaciela.

- Co się stało? - Złapał twoją rękę i wciągnął cię do środka.

- Oni znowu się kłócą, ja już nie wytrzymam dłużej w tym domu.

Łzy puściły ci się strużkami po policzkach. Chłopak za bardzo nie wiedział, jak zareagować. Podeszłaś do niego i mocno się Przytuliłaś, co on niepewnie odwzajemnił.

- Nie płacz. To nie jest warte twoich łez. Lepiej zachowaj je na szczęśliwe chwile - jego głos był łagodny i delikatny, co cię uspokoiło.

- Kookie mam prośbę. Mogłabym przez chwilę tu u ciebie być. Tylko dopóki [imię przyjaciółki] nie wróci.

- Nie ma sprawy. Usiądź w salonie, a ja pójdę zrobić herbatę.

Skuliłaś się na kanapie. Gdy chłopak wrócił, zobaczył, że zasnęłaś. Było mu cię żal. Nie zasługiwałaś według niego na takie traktowanie. Przykryłcie kocem i po cichu opuścił salon.




Suprajs!
Miałam dodać rozdział w sumie jutro, ale z racji tego, że mam ich trochę w zapasie, to zrobimy zmianę planów. Rozdział będzie dziś, w czwartek i w niedzielę. Mam nadzieję, że się cieszycie.
Pozdrawiam ciepło ~ Dżemix

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro