Kiedy Płaczesz:
Jin:
Jin zdziwił się, gdy wchodząc do ciebie do domu, nie przyszłaś się z nim przywitać. Normalnie to już byś przy nim była.
- [T.I.]? Jesteś? - Rozejrzał się po mieszkaniu.
W odpowiedzi usłyszał twój płacz. Rzucił torbę na ziemię i wpadł do twojego pokoju. Siedziałaś skulona w jego kącie z głową skrytą w kolanach.
- Hej, co się stało? - zapytał łagodnie siadając obok. - Możesz mi przecież powiedzieć, będzie Ci lepiej.
Pokręciłaś głową, ale chłopak wciąż nalegał. Nie mogłaś już dłużej mu odmawiać i przytulając go wszystko mu powiedziałaś.
- To mnie wszystko przerasta Jin. Boję się, że obleje, mam problemy z mieszkaniem. Do tego chłopak, z którym mi się ostatnio bardzo dobrze układało, bardzo mnie zranił.
- No już, chodź tu... - Przyciągnął cię do siebie i mocno przytulił.
Odwzajemniłaś uścisk. Poczułaś, jak stres uchodzi. Byłaś bardzo wdzięczna chłopakowi za wsparcie.
- Nie płacz więcej, proszę. Inaczej chyba pęknie mi serduszko. - Delikatnie odsunął się od ciebie i otarł ci kciukiem łzy.
- Nigdy nie miałam lepszego przyjaciela, wiesz?
- Bardzo się cieszę, że tak uważasz. Chodźmy teraz coś zjeść.
Wstał i wyciągnął rękę w twoją stronę. Chwyciłaś ją i wstałaś przy jego pomocy, po czym wspólnie poszliście do kuchnii.
Suga:
Ogladaliście razem film. Bardzo podobał Ci się jeden z bohaterów. Niestety postać ta zginęła. Byłaś bardzo wrażliwa, więc nie kontrolowałaś się i wybuchłaś płaczem. Yoongi spojrzał zszokowany na ciebie i zatrzymał seans.
- Hej no, to tylko film... - Nie bardzo wiedział jak zareagować, więc poklepał cię tylko po ramieniu.
- Ale on był idealny, dlaczego musiał umrzeć? - szlochałaś.
Suga przewrócił oczyma i niepewnie cię przytulił.
- Oj dzieciaku, dzieciaku - zaśmiał się pod nosem.
- Co? - Odepchnęłaś go od siebie i marszcząc brwi, spojrzałaś mu w oczy.
- Mazgaj - burknął złośliwie pod nosem.
- A spadaj... - Obruszona przesunęłaś się na koniec kanapy.
- Obraziłaś się? - zapytał po chwili milczenia.
Przysunął się bliżej ciebie. Nie odpowiedziałaś mu, tylko odwróciłaś wzrok i zagryzłaś policzki od środka.
- No przepraszam. Ja też lubiłem tego bohatera.
- Kłamca. - Wystawiłaś mu język.
- OK, sama chciałaś... - Zaczął cię łaskotać.
- No już przestań! - nie mogłaś wytrzymać. - Przyjmuje przeprosiny.
- Możemy oglądać dalej?
- No dobra.
J-Hope:
- Halo? - Usłyszałaś jego głos w telefonie.
- H-hobi, możesz przyjechać proszę... - ledwo udało ci się wydusić z siebie te słowa.
- Zaraz będę!
Zastał cię płaczącą na kanapie. Wiedział już o co chodzi. Twój obecny chłopak nie traktował cię najlepiej, ale mimo to nie potrafiłaś z nim zerwać. Tego dnia jednak nie wytrzymałaś.
- Miałeś rację, on... - zaszlochałaś.
- On nie zasługiwał na ciebie. - Usiadł obok i przytulił cię mocno.
- Mogłam zerwać z nim już po pierwszej takiej akcji.
- Mogłaś, ale tego nie zrobiłaś, bo go kochałaś. Czasu nie cofniesz.
- Masz rację...
- No już, przestań płakać i nie trać czasu na myślenie o nim. No spójrz na siebie, cała się rozmazałaś - uśmiechnął się uroczo i podał ci chusteczkę.
- Jesteś wspaniały, chyba nie zasługuje na takiego przyjaciela.
- Co ty wygadujesz głupia? Dla czego miałabyś nie zasługiwać?
Nie umiałaś znaleźć odpowiedzi na to pytanie, więc milczałaś.
- No widzisz. Ja będę zawsze, gdy tylko będziesz tego potrzebowała. Słuchaj, muszę wracać do wytwórni. Gdy tylko skończę załatwiać tam sprawy, to wrócę do ciebie i coś porobimy.
- Dziękuję Ci. - Przytuliłaś przyjaciela i dałaś mu buziaka w policzek.
RM:
Zapłakana wpadłaś do klubu i podbiegłaś do baru. Namjoon od razu cię zauważył i zanim zdążyłaś łyknąć pierwszy kieliszek, złapał cię za rękę. Zaprowadził cię do pokoju dla obsługi i zamknął drzwi.
- Co jest? Czemu płaczesz? - Przyparł cię do ściany i zaniepokojony próbował podłapać twój wzrok.
- On, o-on...
- Kto? Co Ci zrobił?
- On chciał mnie... A-a ja nie chciałam i... Uderzył mnie i chciał wtedy... Ale uciekłam i... - szlochałaś.
- Zabije gnoja. Który to? Ten, z którym ostatnio byłaś na kręgach?
Pokiwałaś głową. Chłopak był tak zdenerwowany, że dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, w jakim stanie jesteś. Cała się trzęsłaś, więc delikatnie cię przytulił.
- Nie płacz już malutka. Nikt cię nie skrzywdzi.
Wtuliłaś się mocniej w przyjaciela. Rzadko było go stać na takie gesty. Joon położył ci rękę na głowie i delikatnie pogłaskał.
- Zaczekaj chwilę, pójdę się zwolnić i pojedziemy do domu.
- Nie chce żebyś miał problemy przeze mnie.
- A ja nie chcę, żebyś w takim momencie była sama. Znając cię upijesz się, albo zrobisz jakąś gorszą głupotę.
Wiedziałaś, że jak chłopak się uprze, to go nie przegadasz. Zgodziłaś się więc i po chwili jechaliście już w stronę twojego domu.
Jimin:
Ostatnio miałaś bardzo źle przeczucia. Twoi rodzice dzwonili bardzo rzadko, rozmowy z nimi były krótkie i dziwne. W końcu dowiedziałaś się prawdy. Twoja mama była bardzo chora i jej stan się pogorszył. Totalnie się złamałaś.
Jimin martwił się o ciebie, bo nie zachowywałaś się jak zwykle. Prawie nie rozmawialiście, nie licząc słów powitania. Nie spotykaliśmy się już, co go smuciło. Nie powiedziałaś mu o niczym, więc nie wiedział.
- Co jest [T.I.]? Widzę, że nie jest w porządku - zagadał pewnego dnia.
Nie wytrzymałaś już. Rozplakałaś się i wpadłaś mu w objęcia. Chłopak zaskoczony, odwzajemnił twój uścisk i pogłaskał po głowie.
- Chodzi o moją mamę... Ona jest bardzo chora, a ja dopiero teraz się o tym dowiaduje. Powinnam być przy niej. Co ze mnie za córka?
Jimin nie odzywał się. Wiedział, że to jest dla ciebie bardzo trudne. Chciał umieć postawić się w twojej sytuacji.
- Chim, ja muszę lecieć do Polski - powiedziałaś odsuwając się.
W jego oczach dostrzegłaś smutek i odrobinę zrozumienia.
- Jadę z tobą - zadeklarował.
- Dobrze wiesz, że nie możesz. Musisz tu zostać. To tylko dwa tygodnie.
- Wiesz, że będę bardzo tęsknił za tobą?
- Będę dzwoniła, obiecuję.
Przytuliłaś jeszcze raz Jimina. Musiał zrozumieć twój wybór, choć wiedział, że ta rozłąka nie będzie dla niego łatwa.
V:
- To co dziś robimy? Idziemy na rolki, czy na rower?
- Ja wolałbym z tobą pograć.
- Przestań, przecież taka ładna pogoda! Chcę spędzić trochę czasu na dworze.
- A ja chce grać! - upierał się.
- Tae, bo będę płakać.
- To płacz - zlekceważył twoją groźbę.
Potrafiłaś płakać na zawołanie, więc po chwili po twoich policzkach zaczęły płynąć łzy. Pociągnęłaś nosem, czym zwrociłaś na siebie uwagę Taehyunga. Od razu pobiegł do ciebie i zaniepokojony, dosłownie skakał wokół, robiąc wszystko byś przestała.
- No nie płacz [T.I.]. Obiecuję, że pójdziemy na te rolki, tylko nie płacz.
Ku jego zaskoczeniu, twój płacz przerodził się w śmiech. Nie mogłaś się już dłużej powstrzymywać. Dodatkowo jego mina cię powalała.
- Nigdzie z tobą nie idę oszustko. - Założył ręce na klatce piersiowej.
- Obiecałeś więc teraz musisz dotrzymać słowa. No chyba, że nie masz honoru.
Chłopak jeszcze chwilę się zastanawiał nad tym wszystkim. W końcu jednak chwycił cię za rękę i wyszliście z domu.
- Jesteś okropna - burczał pod nosem.
- I właśnie dla tego nie potrafisz mi odmawiać? - spytałaś z wymalowanym na twarzy tryumfem.
Taehyung już nie odpowiedział na to pytanie.
Jungkook:
Bardzo pokłóciciłaś się z rodzicami. W sumie nigdy nie osiągnęło to takiego poziomu, jak tego dnia. Wyszłaś z domu mówiąc, że nie wrócisz. Nie miałaś jednak pojęcia, gdzie iść. Twojej przyjaciółki nie było, więc ostatnią nadzieją był Jungkook.
- Mogę wejść? - zapytałaś, stojąc w drzwiach domu przyjaciela.
- Co się stało? - Złapał twoją rękę i wciągnął cię do środka.
- Oni znowu się kłócą, ja już nie wytrzymam dłużej w tym domu.
Łzy puściły ci się strużkami po policzkach. Chłopak za bardzo nie wiedział, jak zareagować. Podeszłaś do niego i mocno się Przytuliłaś, co on niepewnie odwzajemnił.
- Nie płacz. To nie jest warte twoich łez. Lepiej zachowaj je na szczęśliwe chwile - jego głos był łagodny i delikatny, co cię uspokoiło.
- Kookie mam prośbę. Mogłabym przez chwilę tu u ciebie być. Tylko dopóki [imię przyjaciółki] nie wróci.
- Nie ma sprawy. Usiądź w salonie, a ja pójdę zrobić herbatę.
Skuliłaś się na kanapie. Gdy chłopak wrócił, zobaczył, że zasnęłaś. Było mu cię żal. Nie zasługiwałaś według niego na takie traktowanie. Przykryłcie kocem i po cichu opuścił salon.
Suprajs!
Miałam dodać rozdział w sumie jutro, ale z racji tego, że mam ich trochę w zapasie, to zrobimy zmianę planów. Rozdział będzie dziś, w czwartek i w niedzielę. Mam nadzieję, że się cieszycie.
Pozdrawiam ciepło ~ Dżemix
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro