Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy Jesteś W Czymś Lepsza:

Jin:

Założyłaś się z Jinem, że upieczesz lepsze ciasto od niego. Oczywiście na początku cię wyśmiał, bo jak możesz zrobić ciasto, skoro masz nawet problem z podgrzewaniem zupy.
Nie wiedział, że od pewnego czasu spotykasz się z jego mamą, która wszystkiego cię nauczyła.

- Jakie są zasady? - zapytał Hobi niepewnie, kiedy posadziliście go przy stole i nachyliliście się nad nim.

- To proste. My pieczemy, ty jesz i oceniasz - wyjaśniłaś.

- Okej, już nie mogę się doczekać. - Zatarł ręce. - Długo to potrwa?

- W zasadzie upiekliśmy je już wczoraj wieczorem, żeby na dziś było gotowe - powiedział Jin patrząc na ciebie ukradkiem.

- Świetnie! Dawajcie, nawet nie wiecie jaki jestem głodny.

Poszłaś do kuchni po wasze specjały. Jin nie widział jeszcze twojego ciasta, bo piekłaś go do późna, a później schowałaś tak, by go nie widział. Prosił cię żebyś mu pokazała, ale odmawiałaś. Śmiał się więc z ciebie, że wygląda pewnie jak kupa słonia i dlatego go ukrywasz. Był bardzo pewny swojej wygranej, ale żeby się nie zdziwił...

Pokroiłaś oba ciasta, położyłaś na tacy i ruszyłaś do salonu.

- No wreszcie! - Hoseok aż podskoczył na krześle.

- Nie gadaj, że ty to zrobiłaś - zaśmiał się nerwowo Jin, gdy zobaczył twoje kawałki.

- Wątpisz w to? - uniosłaś brew.

- Przecież wygląda jakbyś kupiła go w cukierni.

- Cicho już bądźcie! - Uciszył was Hobi. - Konsumuje.

Oboje wyczekująco patrzyliście, jak chłopak pochłania obie porcje słodkiego ciasta i mruczy coś pod nosem. Wreszcie skończył.
Był cały ubrudzony, więc podałaś mu chusteczkę, którą przyjął z wdzięcznością i wytarł sobie usta.

- Więc tak - zaczął przeżuwając jeszcze resztki - [T.I] bardziej się postarała.

- Jest! - Uniosłaś ręce i uśmiechnęłaś się triumfalnie.

- I ty przyjacielu przeciwko mnie? - Zmarszczył brwi twój chłopak.

- Trzeba się nauczyć przegrywać Jinnie.

- Kupiłaś je, przyznaj! - Założył ręce na piersi.

- Wcale nie! Zapytaj twojej mamy. To ona kupiła mi wszystkie składniki.

- Aish, niech Ci będzie, jesteś lepsza. - Zmarszczył nos, a ty natychmiast dałaś mu buziaka.

Suga:

Wasze relacje były coraz lepsze. Właściwie zachowywaliście się względem siebie tak jak dawniej, czyli wzajemnie przepychaliście się słownie jak stare dobre małżeństwo.

Ostatnio wróciłaś do gry na fortepianie. Myślałaś, że już zapomniałaś jak to się robi. Jednak po kilku naciśnięciach klawiszy przekonałaś się, że nie jest źle.
Grającą ciebie zastali w ogóle nie zapowiadający się Yoongi i Jimin.

- Wow! [T.I] nie wiedziałem, że grasz - powiedział z uznaniem młodszy, siadając na fotelu obok.

- Moja dziewczyna gra? Co się stało? - Zakpił Yoongi, całując cię w głowę, na co się skrzywiłaś.

- Chce ci pokazać, że jestem lepsza od ciebie.

- Ta jasne - zaśmiał się - dobry żart.

- Nie śmiej się Suga - wtrącił się Jimin - niech coś zagra.

Skoro aż tak bardzo chcieli się przekonać o twoim talencie, zaczęłaś grać piosenkę, której uczyłaś się od dłuższego czasu. Kątem oka zauważyłaś reakcje Yoongiego, który starał się ukryć podziw. Kiedy Skończyłaś, teatralne odwróciłaś się w stronę chłopaków i ukłoniłaś się.

- Ona serio jest dobra. - Nie krył uznania Jimin.

- A to to się tak znasz... - prychnął twój chłopak.

- Stary jesteśmy w jednym zespole już tyle lat a ty mi mówisz, że się nie znam? - zaśmiał się Park.

- Dobrą mów co chcesz. - Machnął ręką.

- Już się obraził. Nie potrafi normalnie przyznać, że jesteś lepsza od niego - parsknął śmiechem jego kumpel. - Jak ty z nim wytrzymujesz.

- Jakoś się nauczyłam, ale to zdecydowanie trudniejsze niż gra na pianinie. - Przyznała, po czym oboje wybuchneliście śmiechem.

J-Hope:

Hobi dostał zaproszenie z domu dziecka, by spotkać się z jego podopiecznymi. Oczywiście z entuzjazmem przyjął je i nie mógł się doczekać kiedy ten dzień nadejdzie. Wiedziałaś, że jest to dla niego ważne bo uwielbiał pomagać, a łączenie tego z zabawą jeszcze bardziej go cieszyło.
Hoseok bardzo chciał, żebyś mogła pojechać z nim, więc wybłagał to w BigHit. Nie byłaś pewna czy to dobry pomysł, ale on stwierdził, że pojedziesz tam w charakterze staffu. 

Dom dziecka znajdowal się na obrzeżach Seulu. Wyobrażałaś sobie to miejsce zupelnie inaczej - jako ponure i smutne. W rzeczywistości było ono jasnym budynkiem, otoczonym pięknym ogrodem. Na zewnątrz nie było nikogo, więc domyśliłaś się, że podopieczni czekają już na was w budynku. Gdy weszliście do środka, od razu uderzyło w ciebie ciepło i zapach obiadu. Udaliście się do świetlicy, która była największym pomieszczeniem w budynku. Pod ścianą, na poduszeczkach siedziały dzieci. Były malutkie, miały może z trzy do siedmiu lat. Gromadka liczyła ich trzydzieścioro. Gdy zobaczyły Hoseoka z uśmiechem się kłaniającego, kilka z nich widocznie powstrzymało pisk. Chłopak podszedł do nich i usiadł naprzeciwko grupki na podłodze, wyciągając do nich ręce. Dzeci od razu otoczyły go kółeczkiem przyglągając się z ciekawością, lub przytulając go za szyję. Usiadłaś dwa kroki za chłopakiem  i z rozczuleniem przyglądałaś się im. Hoseok czuł się jak ryba w wodzie, otrzymując tak spore zainteresowanie, gdy pokazywał maluchom swoje pozy taneczne i przyklaskując im, gdy pokazywały swoje wyczyny.

 W pewnym momencie podeszła do ciebie dziewczynka w wieku na oko pięciu lat. Usiadła naprzeciwko ciebie i spojrzała, przekrzywiając główkę w bok.

- Jak masz na imię? - zapytała cichutko.

- [T.I] - odpowiedziałaś - a ty?

- Minji. - Uśmiechnęła się i wstała. - Ale masz śliczne włosy. - Dotknęła twoich długich włosów.

- Ty też - zaśmiałaś się.

- Mogę ci zrobić fryzurę? - zapytała, na co pokiwałaś głową z aprobatą.

Z czasem dziewczynek, zainteresowanych twoją osobą przybywało coraz więcej. Cieszyło cię to, że znalazłaś z nimi wspólny język. Każdej uczesałaś wymyślne fryzury i pomalowałaś paznokcie. Najmłodsza, zaledwie trzylatka Yuri nie odpuszczała cię nawet na krok.

- A J-Hope oppa to twój chłopak? - zapytała jedna z nich, szczerząc się.

- Nie - odpowiedziałaś, próbując ukryć zawstydzenie. Pamiętałaś o tym co Hobi ci powiedział, że nawet dzieci nie mogą się dowiedzieć. - Jestem tylko jego pomocnikiem.

Hoseok słysząc urywki rozmowy postanowił ją przerwać i podszedł do waszej grupki. Pochylił się nad głowami dziewczynek i odchrząknął. 

- Może zorganizujemy zawody? Dziewczyny na chłopców, co? 

- Taaak! - krzyknęły z aprobatą młode damy i poderwały się na nogi.

Wymyśliliście z chłopakiem tor przeszkód i wybraliście sobie sześcioosobowe zespoły. Hobi z pewnością w głosie przekonywał wszystkich , że to oni wygrają, jak na chłopców przystało. Ty natomiast zawołałaś dziewczynki do siebie i obmyśliłyście plan jak wygrać. Pocieszyłaś ich też, żeby nie przejmowały się gadaniem przeciwnej grupy. Mimo zażartej rywalizacji i chwilowwym przegrywaniu, jednak to twojej grupie udało się wygrać. A jaka była mina Hoseoka! Jego drużyna podeszła do twojej i zaczeła gratulować wygranej a on, Taki pewny swojego zwycięstwa, stał teraz sam z otwartymi ustami i opuszczonymi rękami. Spojrzałaś na niego triumfalnie przytulając dziewczynki. 

Trochę póżniej, gdy atmosfera po rywalizacji się rozluźniła, zauważyłaś stojącą w koncie gitarę. Bardzo lubiłaś grać, więc stwierdziłaś, że pośpiewacie sobie z dziećmi. Usiadłaś na krześle i zaczęłaś grać, a dzieci od razu podłapując znajomą melodię. Bo błagam, kto nie znałby "Love Scenario"? Gromadka otoczyła cię kółkiem, siadając na ziemi i zaczęła śpiewać. Hoseok bardzo się tym zirytował. To on miał być głownym gościem tego dnia, a tymczasem to ty wygrałaś zawody, a teraz jeszcze skradłaś serca wszystkich dzieci. Nie pozostało mu nic innego tylko przyłączyć się do maluchów i śpiewać z nimi.

Wracając do domu po tym wyczerpującym dniu zauważyłaś, że z Hobim jest coś nie tak. Był na ciebie ewidentnie obrażony mimo, że starał się to ukryć. Wiedziałaś doskonale o co chodzi. 

- Co jest Hobi? - zapytałaś, próbując ukryć rozbawienie. 

- Nic - odburknął.

- Nie kłam. 

- Jesteś lepsza ode mnie...

- W czym? - zachichotałaś. - W zwracaniu na siebie uwagi?

- One cię pokochały.

- Ciebie przecież też i to nie tylko przez to, że jesteś gwiazdą. Zjednałeś sobie ich od samego początku, widziałam jak na ciebie patrzą.

- Będziesz świetną mamą - stwierdził, na co się zarumieniłaś.

- A ty cudownym tatą.


RM:

Ostatnio nic ci nie wychodziło. Czego byś nie spróbowała, nic nie szło zgodnie z twoją myślą i często kończyło się to katastrofą. To dziwne zrządzenie losu niesamowicie psuło ci humor, więc postanowiłaś, że po cięzkim tygodniu pełnym wpadek wybierzesz się z przyjaciółmi na zakupy. 

Gdy nadszedł planowany dzień oczywiście zaspałaś. Zostało ci już mało czasu do wyjścia, więc bardzo się spieszyłaś. Na nieszczęście twoim domu panował bałagan, którego nie mogłaś od tak po prostu zostawić. Tego, co działo się w twoim mieszkaniu nie można było opisać tylko słowem "bałagan", "burdel" również był zbyt łagodnym określeniem. Najlepszym określeniem był chyba "postapokaliptyczny chaos po uderzeniu komety". Nie wiedziałaś od czego zacząć, wszystko walało ci się między nogami i nie ułatwiało to pracy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciłaś się w nich stronę jak wariatka, ktokolwiek to był nie mógł zobaczyć tego armagedonu. Niestety biegnąc, potknęłaś się o kabel od laptopa i runęłaś na ziemie strącając przy tym komputer i wszystkie inne rzeczy, które leżały z nim na stole. Na twoją głowę spadła koszulka, która zasłoniła ci oczy. Kiedy usłyszałaś, że drzwi się otwierają przerażona odsłoniłaś twarz i zobaczyłaś Namjoona. Jego mina wyrażała tak sprzeczne emocje, z resztą twoja nie była lepsza.

- Co tu się dzieje - zapytał, starając się ukryć swoje rozbawienie. 

- Ja... - pospiesznie wstałaś - sprzątałam tu tylko. 

- Nie widać. - Skrzywił się podchodząc i pomagając ci wyswobodzić się z kabla.

- Spieszę się... Jeju co za demolka. - Westchnęłaś, łapiąc się za głowie kiedy rozejrzałaś się po salonie.

- Przyznaje - powiedział Nam, podnosząc z podłogi laptop - nawet ja nigdy nie narobiłem tyłu szkód na raz. Jak prezyjdzie co do czego to jesteś nawet ode mnie w tym lepsza.

- Nie przesadzaj - burknęłaś.

- Widziałaś kiedyś coś podobnego, co kiedykolwiek zrobiłem?

Pokręciłaś głową na co on się roześmiał. Skrzywiłaś się opierając recę na biodrach. Chłopak widząc twoje oburzenie, podszedł i przytulił cię całując w czoło. Później obiecał ci, że podrzuci cię do centrum handlowego, ale miał jeszcze jeden, tajny plan, o którym ci nie powiedział.

Gdy wróciłaś do domu, byłaś bardzo zaskoczona. Chociaż to mało powiedziane. W całym domu błyszczało, nawet nie było porównania do tego, co działo sie tam wcześniej. Podłoga odkurzona i umyta, ubrania poskładane równo na kanapie.

- O, już wróciłaś. - Odwróciłaś się i zobaczyłaś uśmiechniętego Namjoona.

- Ty to zrobiłeś - zapytałaś nie kryjąc szoku.

- Ty robisz lepszy syf, ja lepiej sprzatam. - Przytulił cię od tyłu a ty lekko stuknęłaś go w czoło.

Gdybyś tylko wiedziała, kto na prawdę posprzątał w twoim domu...


Jimin:

Jimina bardzo nudziło spędzanie czasu w domu, więc postanowił, że cię gdzieś zabierze. Kino odpadało, bo repertuar był nieciekawy, a kolacja zbyt nudna. W końcu wpadł na genialny pomysł, wypadu do salonu gier. Żeby było ciekawiej, zaprosił jeszcze chłopaków z zespołu na wspólną rywalizację. Postarał się też, żeby nikt nie nie zakłócał waszego dnia, więc wynajął salon na kilka godzin.

Chłopcy bardzo ucieszyli sie na twój widok, tylko Hoseok był jakiś niemrawy. Nie zdziwiło cię to jednak. Jimin mówił ci wcześniej, że Hoseokowi jest przykro, że przyczynił się do waszego rozstania i tego, co się później wydażyło. Musiałaś koniecznie z nim porozmawiać. Lubiłaś go i nie chciałaś, żeby trzymał cię na dystans przez pijacki wypadek. 

Zabawa rozkręciła się nieco bardziej, a ty tryskałaś dobrym humorem. Gdy zbijałaś piątkę z Taehyungiem zauważyłaś, że Hoseok siedzi sam na ławeczce i bawi się palcami. Podeszłaś do niego i wyciągnęłaś w jego stronę ręke.

- Chodź, potańczymy. - Uśmiechnęłaś się, na co on również odpowiedział uśmiechem, jednak trochę bledszym. Złapał jednak twoją reke i poszliście w kierunku Dance Dance Revolution.

Stanęliście na podeście, wybraliście poziom trudności i muzykę i zaczęliście rywalizacje. W międzyczasie wyjaśniliście sobie kilka kwestii. Hoseok nieco się rozchmurzył, nieco bo przegrał. Mimo tego, że był genialnym tancerzem, gdy zobaczył liczbę punktów jaką ją wyprzedziłaś, mina mu zrzedła. Jednak jak przystało na przegranego, pogratulował ci z uznaniem. Po czym zawołał Jimina.

- Szanuj swoją kobietę, bo jest królową w Dance Dance Revolution. - Teatralnie wskazał na ciebie, na co się zaśmiałaś.

- Ograła cię? - Zapytał pobłażliwym tonem, na co Hoseok pokiwał głową. Jimin zaśmiał się, po czym wskoczył na podest konsoli. - Patrz jak ogrywa ją prawdziwy król.

- Nie byłbym taki pewny siebie - mruknął Hoseok na co Jimin tylko prychnął.

Jimin walczył zaciekle to prawda, ale i tak pokonałaś go praktycznie z palcem w nosie. Zmęczony chłopak opadł na barierkę ocierając czoło, a ty podpierając boki, uśmiechałaś się do niego pobłażliwie.

- A nie mówiłem? A nie mówiłem? - śmiał się jak głupi Hoseok. 

- Wyszedłem z wprawy po prostu. Gdybym jeszcze trochę poćwiczył, nie miałabyś szans.

- Ta jasne! Ty chłopie ze mną w to przegrywałeś. Pogódź się z tym, że jest od nas obu lepsza.

Chłopcy zaczęli sie ze sobą spierać, aż w końcu sami siebie wyzwali na pojedynek. Ty już dawno oddaliłaś się śmiejśc pod nosem. Wiedziałaś jedno.Tym razem to ty wygrałaś.

V

Tae już prawie wyzdrowiał. Szczerze mówiąc całkowicie, jednak ciągle wmawiał ci, że ma jakieś dolegliwości. To mu się kręci w głowie, to boli go gardło, mogłaś wymieniać w nieskończoność. Robił tak, bo oczywiście nie chciało mu się ruszyć tyłka z domu. Nawet na zakupy nie był w stanie wyjść i przez kilka dni ty to robiłaś.

Wreszcie zdenerwowałaś się i urządziłaś strajk. Taesiowi nie przeszkadzało to dopóki nie zbrzydło mu jedzenie z barów, które zamawiał.

- Zrób mi coś dobrego do jedzenia! - aktorsko łkał na kolanach przed tobą.

- To wróć do żywych w końcu. Wyzdrowiałeś już tydzień temu. - Rozłożyłaś ręce.

Zapadła cisza, podczas której spoglądałaś w dół na twarz Taehyunga, która pokazywała różne emocje. Wreszcie się odezwałaś, bo do głowy wpadł ci genialny plan.

- Nie grałeś jeszcze w nową grę, która przyszła ci miesiąc temu?

- Nie, a co? - Wstał z podłogi i spojrzał na ciebie zaintrygowany. - Chcesz się ze mną zmierzyć?

- Tak - powiedziałaś pewnym tonem. - Jeśli pierwsza przejdę wszystkie misję, ogarniesz siebie, dom i zaczniesz w końcu żyć.

- A jeśli to ja wygram? - Uniósł brew.

- Będę Ci przez kolejny tydzień gotować co tylko chcesz, a ty będziesz mógł robić co tylko chcesz.

- Stoi. - Podał ci rękę, którą uścisnęłaś zdecydowanie.

Poszliście do salonu i chwyciliście pady w ręce. Odpaliliście grę i rozsiedliście się wygodnie na kanapie. Zapowiadała się długa rozgrywka.
Mimo, że Taehyung był dobry w tego typu grach, byłaś pewna swojej wygranej. Miałaś już do czynienia wcześniej z tego typu rzeczami.

- Zaraz ci pokaże, jak powinno się wygrywać. - Zaśmiał się złowieszczo.

- Zobaczymy. - Uśmiechnęłaś się pod nosem.

Na początku szło ci źle, co cieszyło niezmiernie twojego chłopaka. Jakież było jego zdziwienie, gdy udało Ci się w połowie wyrównać wynik. Wtedy zaczęliście tak wczuwać się w to co robicie, że prawie się nawzajem rozszarpaliście. W końcu się udało. Wygrałaś.

- Jest! - Podskoczyłaś do góry i stanęłaś na kanapie. - Wygrałam, wygrałam!

- Aishhh... To nie fair. - Tae rzucił pada na fotel i skrzyżował ręce. - Chce dogrywkę!

- Nie możesz się pogodzić z tym, że jestem lepsza od ciebie? Hmmm? - Zarzuciłaś mu ręce na szyję i cmoknęłaś w policzek.

- Przyznaj się, grałaś już w to.

- Nigdy nie miałam okazji.

-Ahhhh... No dobra przyznaje, jesteś lepsza - wywrócił oczyma - ale mogę liczyć na chociażby ramen?

- Jak się ogarniesz to ci zrobię.


Jungkook:

Umówiłaś się z Jungkookiem na spacer po parku. Był bardzo ładny dzień więc chciałaś go wykorzystać, jednak czekanie godziny na ławce nie było przyjemne. Miałaś ochotę rozszarpać Kooka, gdy tylko pojawi się na horyzoncie. Jednak to się nie stało.
Wreszcie po kilku próbach, udało Ci się do niego dodzwonić.

- Jungkook cholera, gdzieś ty? - Krzyknęła, gdy tylko ktoś odebrał telefon.

- Kook, to do ciebie. - Usłyszałaś głos chyba Taehyunga po drugiej stronie. Oho, jest ciekawie.

- No słucham. - Usłyszałaś wreszcie głos chłopaka.

- Czekam na ciebie już godzinę w parku. - Starałaś się trzymać nerwy na wodzy.

- Kurcze zapomniałem!

- Jak to zapomniałeś? - Starałaś się nie wybuchnąć.

- No chłopaki zaprosili mnie na kręgle i...

- Jeon! - Nie mogłaś wytrzymać.

- Możesz przyjść do nas. Team Seokjin nie dają sobie rady. - Zaśmiał się, a z tyłu było słychać mamrotanie najstarszego.

Z mieszanym uczuciem i żalem do Kookiego, pojechałaś pod kręgielnie. Praktycznie od wejścia słyszałaś krzyki kłócących się chłopaków. Zachowując spokój i starając się nie rzucić się na swojego chłopaka weszłaś na salę.

- Jesteś? - Ciastek podszedł do ciebie i przytulił. Mimo, że gotowało cię w środku, odwzajemniłaś gest. - Wreszcie jest nas po równo.

Musiałaś dołączyć do grupy Jina Jimina i Hobiego. No to nieźle chłopcy się dobrali. Musiałaś uratować dupska tych pajaców bo byli daleko w tyle. Jungkook posiadał wcześniej liczniejszą grupę no I miał genialne umiejętności. Twoja grupa nie miała nawet pojęcia, jak dobrze chwycić kulę.
Na szczęście twoje irytacja na Kooka wciąż nie minęła, więc mogłaś ją w spokoju wyładować.

Najpierw pokazałaś chłopakom z twojego teamu, jak efektownie rzucić kulą. Twoi wierni uczniowie spróbowali kilka razy i rozpoczęliście rywalizację. Jungkook i Hoseok rzucali pierwsi. Nie byłaś zdziwiona, gdy twój chłopak strącił wszystkie kręgle, jednak kiedy Hobiemu udało się zdobyć dość pokaźną ilość punktów, byłaś dumna. Wtedy była twoja kolej. Podeszłaś do toru, wybrałaś kulę i stanęłaś odrobinę dalej od linii.

- Wiesz Jeon, jak bardzo mnie dziś zdenerwowałeś? - zapytałaś, na co nie usłyszałaś odpowiedzi. - Tak, że mam ochotę rozwalić te kręgle gołymi rękoma.

Rozpędziłaś się I cisnęłaś kulą. Leciała samym środkiem, aż uderzyła w drewniane kręgle, które się rozsypały.

- Tak! - krzyknęli chłopcy z twojej drużyny.

To trochę ich odbudowało i wreszcie team Seokjin wyszedł na prostą. Wszyscy w ciszy i z zainteresowaniem patrzyli na ciebie, gdy rzucałaś kolejne kule. Nawet Jungkookowi nie szło tak dobrze jak tobie. No i udało wam się. Utarliście nosa grupie Kooka. Wszyscy oprócz niego otoczyli cię i zaczęli ci gratulować a potem okrzyknęli cię królową kręgli. Gdy tylko do twojego chłopaka dotarły słowa, że jesteś lepsza, obraził się na ciebie.

Nie zamierzałaś go przepraszać. Niech się burmuszy do woli. Satysfakcjonowało cię to.

Long time no see skarby

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro