Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy Doradzają Ci Strój:

Jin:

Dostałaś zaproszenie na bankiet organizowany przez twojego wykładowcę. Byli zaproszeni na niego najlepsi studenci i ważne osobistości. Wszystko po to, by lepiej zapoznać się ze śmietanką towarzyską krytyków sztuki, malarzy i innych artystów. Byłaś bardzo podekscytowana, ale totalnie nie wiedziałaś, co na siebie założyć. Nie nosiłaś zbyt często sukienek, ani nie miałaś niczego tak eleganckiego, co by się nadawało.
Poprosiłaś więc Jina o to, by poszedł z tobą na zakupy. Stwierdziłaś, że skoro jest chłopakiem, to będzie potrafił doradzić ci, w czym będziesz świetnie wyglądać.
Okazało się jednak, że nie jest to takie proste, jak Ci się wydawało. Jin był bardzo wybredny i odrzucał praktycznie każdą sukienkę, którą przymierzałaś. Jedna odstawała, w innej nie pasował mu kolor, a w kolejnej krój, ta za długa, ta za krótka...
W końcu zniecierpliwiony sam zaczął szukać odpowiedniej kreacji dla ciebie. Po dłuższej chwili podszedł do ciebie z wieszakiem, na którym była zawieszona pudrowy - różowa, koronkowa sukienka za kolano.

- Ta jest śliczna, przymierz ją. - Podał ci strój.

- Różowa? - spytałaś unosząc brwi.

- Księżniczki maja różowe sukienki. Nie marudź, tylko przymierzaj.

Chcąc, nie chcąc, ubrałaś sukienkę i wyszłaś z przymierzalni. Obkręciłaś się wokół i spojrzałaś wyczekująco na przyjaciela. Seokjinowi za błyszczały oczy, wstał z kanapy i podszedł do ciebie.

- No widzisz jak pięknie?

- Nie będę wyglądała, jak mała dziewczynka? - Odwróciłaś się i spojrzałaś w lustro.

- Raczej jak księżniczka. Kup ją - zachęcał Jin.

W końcu go posłuchałaś i nie żałowałaś tej decyzji.



Suga:

Szykowałaś się na ważną rozmowę o pracę. Yoongi jako grupa wsparcia, towarzyszył ci w przygotowaniach. W sumie chciałaś tylko, by cie odwiózł, ale skoro przyszedł wcześniej, to musiał wysłuchiwać twoich skarg na to, że nie wiesz, jak się uczesać i w co ubrać. W końcu jednak dobrałaś swój strój, jednak gdy Suga cię zobaczył, zaczął się głośno śmiać.

- Z czego rżysz? - zapytałaś poirytowana.

- Wyglądasz, jakbyś miała trzydzieści lat kobieto. A ja myślałem, że masz dobry gust.

- Skoro taki znawca mody z ciebie, to proszę, dobierz mi strój. - Wskazałaś palcem na szafę.

Yoongi przybrał minę niczym Karl Lagerfeld i zaczął lustrować wzrokiem twoją garderobę. W końcu wybrał kilka rzeczy.

- Weź te spodnie i tą bluzkę, a potem ubierz jeszcze tamte szpilki.

Bez słowa poszłaś się przebrać i po chwili wróciłaś. Byłaś ubrana w beżowe spodnie i czarną bluzkę z dekoltem z delikatnego materiału. Spojrzałaś w lustro, a potem zaskoczona na chłopaka.

- No i... - zapytał z triumfalnym uśmiechem.

- Przestałam wierzyć w mój gust...

- I tak go nie miałaś...

Za to, co wtedy powiedział, dostał od ciebie po głowie torebką. Później jeszcze tylko coś mamrotał pod nosem, że rżeć to może Hobi, bo on jest koniem.
Rozmowa o pracę poszła ci bardzo dobrze i byłaś szczęśliwa, bo być może dostałaś pracę swojego życia.



J-Hope:

- Nadziejko pomóż! - zawołałaś chłopaka do siebie.

- Co się stało?

- Ta, czy ta? - zapytałaś, podnosząc do góry wieszaki z sukienkami.

- Zależy gdzie chcesz iść. - Oparł się o framugę drzwi.

- Z [imię chłopaka] na obiad do jego rodziców.

- Zdecydowanie tą dłuższą - stwierdził i nie czekając na twoją reakcję wyszedł.

- A buty? - krzyknęłaś z pokoju.

- Te czarne wysokie. - Przewrócił oczyma.

Nie lubił, gdy mówiłaś o swoim chłopaku, a jeszcze bardziej, jak kazałaś mu przychodzić wtedy, gdy do niego szłaś. Hobi miał wtedy zajmować się twoim psem.
Wracając, to było mu obojętne, co na tę okazję włożysz. Z resztą dla niego wyglądałabyś świetnie nawet, gdybyś, założyła worek po ziemniakach.

- Może być? - Stanęłaś przed nim ubrana w to, co Ci wybrał.

- Świetnie, jak zwykle. - Uśmiechnął się blado.

- Dziękuję Ci.

Hobi bez słowa wrócił do przeglądania swojego telefonu. Zauważyłaś, że coś jest nie tak w jego zachowaniu.

- Coś się stało Hoseok? - zapytałaś, siadając obok.

- Wiesz, że nie lubię tego gościa?

- Zdaję sobie z tego sprawę, ale musisz przynajmniej go tolerować. Zależy ci na naszej przyjaźni prawda?

- Jak na niczym innym. - Położył swoją ciepłą dłoń na twojej.

- Więc się postaraj, proszę. Nie umiała bym wybierać między wami.

(On to ma zawsze problem. Chory zazdrośnik)

RM:

- Przebierz się - powiedział Namjoon, gdy wsiadłaś do samochodu.

- Co?

- Oj po prostu chodź. - Wysiadł z auta i kazał zrobić Ci to samo, po czym wróciliście do twojego mieszkania.

- Co ci nie pasuje w moim stroju? - Przejrzałaś się w lustrze.

- Przypomnij mi, gdzie idziesz?

- Z tym chłopakiem, wiesz, na kręgle.

- No, a czy twój strój jest adekwatny do tego, gdzie idziesz? - Zwrócił cię znów w stronę lustra.

Byłaś ubrana w obcisłą, krótką spódniczkę, zwiewny topik i balerinki.

- No nie wiem...

- Chyba nie chcesz, żeby pomyślał, że jesteś łatwa?

Spojrzałaś na niego z oburzeniem. Fakt, czasem się tak zachowywałaś, ale taka już byłaś, jednak nie poszłaś jeszcze z nikim do łóżka. Nie chciałaś, by [imię chłopaka] odebrał twój ubiór tak jak Namjoon.

- Więc co sugerujesz stylisto? - Skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej.

- Jeansy, biały t-shirt, ramoneskę i te twoje czerwone conversy.

Zaskoczyło cię jego zestawienie, ale ubrałaś się w to, co Ci kazał. Po chwili zadowolona stałaś przed lustrem i przeglądałaś się w nim.

- No i proszę, teraz wyglądasz jak człowiek. Nie musisz udawać kogoś, kim nie jesteś. - Pokiwał głową z zadowoleniem.

- Dzięki. To co? Zawieziesz mnie już?

- Teraz już tak.



Jimin:

Zbliżał się dzień matki i z tej okazji w szkole tańca miało odbyć się przedstawienie. Wszystkie grupy taneczne maluchów miały wystąpić. Cieszyłaś się, ale też z drugiej strony stresowałaś, bo był to twój debiut w roli nauczycielki tańca. Miałaś nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z twoim planem i musiałaś dopilnować, by wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Z tego wszystkiego totalnie zapomniałaś, że nie masz dla siebie stroju. Był dzień przed uroczystością, a ty rozpaczliwie poszukiwałaś kreacji. Obdzwoniłaś już chyba wszystkie przyjaciółki i nic. Jedną z tych rozmów podsłuchał Jimin.

- Nie masz co na siebie założyć? Ty? Zawsze taka perfekcyjna? - Uniósł brwi i uśmiechnął się kpiąco.

- To nie jest śmieszne Jimin - ofuknęłaś go.

- Jak chcesz mogę Ci pomóc. Przyjdź dziś do centrum handlowego o szesnastej, to razem coś wybierzemy - powiedział i sobie poszedł.

Co miałaś zrobić? Iść na uroczystość w piżamie? Przyszłaś tak, jak Ci kazał. Bardzo go to ucieszyło.

- Hmm...pomyślmy... - Spojrzał na ciebie.

- Co?

- Musisz wyglądać elegancko, więc czarna, ale taka, żeby cię nie postarzała.

- O czym ty mówisz? - zaśmiałaś się.

- Zaufaj mi i chodź. - Pociągnął cię za rękę.

Weszliście do jednego ze sklepów. Jimin od razu podszedł do wieszaki i znalazł to, czego szukał.

- To będzie idealne. - Podał ci czarną sukienkę.

Nie protestując, weszłaś do przebieralni i ubrałaś to, co Ci dał. Sukienka była zrobiona ze zwiewnego materiału, na ramiączkach z wyraźnie podkreśloną talią i marszczeniami na biuście i u dołu. Leżała idealnie.

- Mogę? Ubrałaś? - chłopak nie czekając na odpowiedź, odsunął kotarę. - Podoba Ci się?

- Jest prześliczna!

- To bierz ją, ja zapłacę.

- Chyba żartujesz! Nie mogę się na to zgodzić.

- Hej przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda? Nie kupiłem Ci nic na urodziny, więc traktuj to jako prezent.



V:

Nie rozumiałaś stylu ubierania się twojego przyjaciela. Niby wszystko markowe, drogie i stylowe, ale outfity dobierał w naprawdę dziwny sposób. Czasem śmiałaś się z niego, że wygląda jak bogaty - bezdomny. Wtedy on mówił, że nie masz poczucia stylu i przestawał się do ciebie odzywać.

W sobotę wolny czas spędzałaś oczywiście grając z Tae na konsoli u niego w domu. Nagle zadzwoniła twoja przyjaciółka i poprosiła cię o pilne spotkanie za piętnaście minut. Próbowałaś odmówić, bo byłaś u V, ale dla niej było to na prawdę ważne.
Był jeszcze jeden problem - twój strój.

- Co ja teraz zrobię? Przecież jestem totalnie nie ogarnięta. Nie zdążę wrócić do domu.

- Spójrzmy - chłopak zlustrował cię z góry do dołu. - W sumie nie jest tak źle, ale czegoś tu brakuje.

Nie rozumiałaś go. Przecież miałaś na sobie tylko jeansy i czarny golf.
Taehyung poszedł do swojego pokoju i po chwili wrócił z jeansową kurtką i czarnym beretem.

- Proszę, załóż to. - Podał ci ubrania.

- Gucci? Wyrwane z zębów rosyjskiej milionerki? * - zaśmiałaś się.

- Nie wiem, o co ci chodzi. - Spojrzał na ciebie zdziwiony.

- Nieważne, dziękuję. Zwrócę ci przy następnej okazji.

- Nie ma potrzeby, weź je sobie.

- Serio? - Przyjrzałaś się kurtce.

- Na prawdę.

- Dzięki! - Podbiegłaś do Tae, cmoknęłaś go w policzek i już cię nie było.

(* Teksty Dody to życie XD)


Jungkook:

Zbliżał się bal na zakończenie roku szkolnego. Nie byłaś pewna, czy chcesz tam iść mimo, że miałaś już partnera. Wszyscy radzili ci, żebyś poszła nawet Jungkook.

- No, ale jak możesz nie iść. Taka okazja nie zdarza się często - mówił.

- A wyobrażasz sobie mnie w sukience?

- A dla czego nie [T.I]?

- Nie ubieram się w takie ciuchy.

Nie chodziłaś w sukienkach, ani spódniczkach od dawna. Wolałaś nie pokazywać swojego ciała i dlatego ubierałaś wyłącznie spodnie.

- To czemu by nie spróbować pierwszy raz?

- Nie jestem pewna...

Chłopak przewrócił oczyma, chwycił za rękę i już po chwili byliście w drodze do galerii handlowej.

Stałaś właśnie przed lustrem i patrzyłaś na swoje odbicie. Byłaś ubrana w długą, prostą i czerwoną sukienkę z rękawkami. Wybrał ją Jungkook mówiąc, że będzie do ciebie pasować. Miał rację.

- I co o tym myślisz? - zapytał.

- Jest śliczna. Nie wiedziałam, że mogę tak wyglądać w sukience.

- Czyli jednak idziesz na ten bal?

- W takiej sytuacji chyba muszę - zaśmiałaś się.

- No ja myślę! Masz się świetnie bawić.




Siemka moje słodziaki!
Dzisiaj rozdzialik dość wcześnie prawda? Mamy tutaj jakiś gimnazjalistów? Jak tak, to jak wam poszły egzaminy? Mam nadzieję, że dobrze. Wiem, jak to jest żyć w tym stresie i niepewności, bo przechodziłam to rok temu. Będzie dobrze!
Życzę wam miłego obiadku i do następnej niedzieli!
Buziole ~ Dżemix



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro