Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy Dajesz Im Drugą Szansę:

ŻYJE NIE MARTWCIE SIĘ!
Ahhh... Ten rozdział był ciężki. Odkręcenie tego, co nawywijałam w poprzednich rozdziałach, nie było łatwe.
Ale udało się! Myślę, że was to usatysfakcjonuje.
Na stałe wracam od czerwca, kiedy już będę spokojna o moje ocenki.
Wyczekujcie mnie, buziaki ~ Dżemix

Jin:

Tamtego wieczoru bawiłaś się cudownie. Jin oczywiście do ciebie dołączył, przez co było Ci bardzo miło. Od wtedy na niczym nie mogłaś się skupić. Jin zmienił się bardzo od waszego zerwania, co bardzo Ci się podobało. Zaczęły się dla niego liczyć inne wartości, miałaś wrażenie że dorósł.
Twoje myśli wciąż krążyły wokół chłopaka, chciałaś się z nim znów spotkać, jak najszybciej. Wiele razy myślałaś o tym, by po prostu do niego zadzwonić, ale szybko zrezygnowałaś. W końcu to on do ciebie zadzwonił.

Gdy tylko zobaczyłaś jego numer na wyświetlaczu, serce podskoczyło ci do gardła.

- Halo? - Przestałaś na chwilę oddychać.

- Hej [T.I]! - Usłyszałaś jego ciepły, wesoły głos. - Masz dziś wieczorem wolne?

- Myślę, że póki co nie mam nic w planach - zaśmiałaś się, starając się by nie zabrzmiało to nerwowo.

- Świetnie! Może wpadłabyś do mnie na kolacje?

- Emmm... Czemu nie? - Zakłopotałaś się.

Ucieszony Seokjin umówił się z tobą na konkretną godzinę i oczywiście podał ci adres, bo przeprowadził się z dormu Bangtanów do swojego własnego apartamentu.
Dopiero jak się rozłączył, zaczęłaś panikować. Zachowywałaś się jakbyś pierwszy raz szła na randkę. Ale czy miałaś to traktować jak randkę?
Godziny mijały bardzo szybko i zanim się obejrzałaś, był już prawie wieczór. Przez tą panikę, prawie byś się spóźniła.

Wsiadłaś w samochód i szybko pojechałaś pod wskazany adres. Gdy byłaś już na miejscu i zobaczyłaś apartamentowiec, nie mogłaś ukryć podziwu. Twój też był duży i piękny. Dzięki swojej pracy mogłaś pozwolić sobie na większy luksus i nie musiałaś martwić się o pieniądze, więc kupiłaś apartament który spełniał twoje wymagania. Ten, w którym mieszkał Jin był jednak ogromny i o wiele bardziej okazalszy.
Weszłaś do środka i wsiadłaś do windy, żeby wjechać na ostatnie piętro.

- O, jesteś już - uśmiechnął się na twój widok, gdy drzwi się otworzyły.

Chłopak podszedł i pomógł zdjąć ci płaszcz, który powiesił na wieszak, po czym zaprosił cię do środka.
Rozejrzałaś się po przestronnym wnętrzu apartamentu. Był naprawdę ładnie urządzony, przytulnie mimo rozmiarów. Na środku stał duży stół z tylko dwoma nakryciami. Usiadłaś na krześle, a Jin naprzeciw ciebie. Przez chwilę czułaś, że czuję w stosunku do ciebie zbyt duży dystans, więc się odezwałaś.

- Seokjin, zachowujmy się mniej oficjalnie - parsknęłaś pod nosem.

- Co? - Podniósł wzrok.

- Nie musisz się krępować.

- Ja się nie krępuje. Wiesz jak nazywa się człowiek, który kocha drzewa?

- Nie proszę... - Zacisnęłaś zęby.

- Lovelas - wybuchnął śmiechem.

Po chwili I ty się śmiałaś. Jego poczucie humoru nadal było tak samo denne, mimo co cię rozśmieszał.
Po chwili dotarło do niego, że zapomniał o kolacji i jak oparzony pognał do kuchni.

- Bo ci się spali! - krzyknęłaś nadal chichocząc.

- Wszystko w porządku. - Wreszcie, ucieszony wyszedł zza aneksu kuchennego z wielką tacą z jedzeniem.

W końcu atmosfera uległa zmianie w tą stronę, w którą chciałaś. Nie było między wami już żadnego napięcia, rozmawialiście z wielką swobodą. Poczułaś się jak dawniej, jak wtedy gdy byliście jeszcze razem. Zaczęło ci tego trochę brakować.

Po kolacji, która była jak zawsze pyszna, Jin zaproponował ci jeszcze lampkę wina, ale odmówiłaś tłumacząc, że jedziesz samochodem. Chłopak stwierdził więc, że odprowadzi cię do pojazdu.
Gdy byliście już na parkingu i miałaś wsiadać do samochodu, Jin zatrzymał cię jeszcze na moment.

- Mogę to traktować jako randkę? - Zakłopotał się, na co ty zaśmiała się pod nosem i lekko czerwienieniąc.

- Nie mówiłeś że to ma być randka, bardziej by się przygotowała. - Zażartowałaś.

- W takim razie zapraszam cię do kina. - Powiedział uroczystym tonem. - Na randkę. - Dodał szybko.

- Z przyjemnością przyjmę tą propozycję. - Uśmiechnęłaś się ciepło do chłopaka, po czym bez zastanowienia cmoknęłaś go w policzek i wsiadłaś do auta.

Nie mogłaś się już doczekać.


Suga:

Suga miał zadzwonić do ciebie następnego dnia, tymczasem od jego wizyty u pani Min minął już tydzień. Sama nie wiedziałaś, jak się z tym czuć. Znowu cię oszukał. Oczywiście nie, że jakoś specjalnie nastawiałaś się na to spotkanie...

Przez pierwsze dwa dni po pamiętnej kolacji, pani Min nie mogła przestać trajkotać o "swoich cudownych wnukach". Irytowało cię to pomału, ale starałaś się nie okazywać żadnych złych emocji. Później kobieta już o nich nie wspominała, bo jej myśli zajął przystojny aktor z jakiejś dramy. Ty za to starałaś zająć głowę czymkolwiek, byle nie było to związane z Yoongim.

Po tygodniu, gdy już zupełnie zapomniałaś o umówionym na kilka dni wcześniej spotkaniu, twój telefon zawibrował pokazując obcy numer.

- Nie nie mam ochoty, na żadną z państwa ofert - burknęłaś gdy odebrałaś połączenie. Ostatnio operatorzy różnych firm i inni naciągacze zwracali ci głowę.

- A już myślałem, że pójdziemy na tą kawę. - Usłyszałaś dobrze ci znany, męski głos.

- A... To ty... - Zaczerwieniłaś się.

- Przepraszam, że nie zadzwoniłem wtedy, kiedy obiecałem. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe?

- Nie, w sumie I tak tamtego dnia byłam zajęta. - Kłamałaś, w rzeczywistości przeklinając chłopaka.

- Więc co powiesz na dzisiaj? Przyjechałbym po ciebie wieczorem i poszlibyśmy na miasto. - Ton jego głosu był wyraźnie zakłopotany.

- Jasne - powiedziałaś może zbyt entuzjastycznym tonem.

Chłopak zaśmiał się w odpowiedzi, przez co jeszcze bardziej zburaczkowiałaś, zaproponował godzinę a gdy ty się zgodziłaś, rozłączył się.
Odłożyłaś słuchawkę, będąc ciągle w szoku. Nie wiedziałaś czy się cieszyć, czy nie.

Pod wieczór Suga, jak obiecał po ciebie przyjechał. Nie potrafiliście nawiązać jakiejkolwiek rozmowy, co strasznie cię irytowało. Wiedziałaś, że chłopak pierwszy się nie odezwie.

- Gdzie jedziemy? - Spojrzałaś na niego przelotnie.

- Zobaczysz. - Uciął.

Zdenerwował cię tą odpowiedzią. Jeśli nie miał ochoty z tobą rozmawiać, to po co gdziekolwiek cię zabierał.
Chodziliście po mieście w ogóle nie nawiązując rozmowy. Zauważyłaś, że Yoongi jest widocznie poddenerwowany, co za wszelką cenę chciał ukryć. Myślałaś, że wszystko sobie wyjaśnicie, porozmawiacie i będzie między wami w porządku. Chciałaś by tak było.
Jednak teraz chciałaś jak najszybciej wrócić do domu, nie mogłaś już dłużej wytrzymać.

Zatrzymaliście się w końcu w małej kawiarence, żeby porozmawiać. Suga miał Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.

- Coś podać? - zapytał kelner, gdy usiedliście przy stoliku.

Chłopak poprosił o wodę, a ty o herbatę i mężczyzna odszedł. Suga popatrzył na ciebie niepewnie i chrząknął pod nosem.

- [T.I] ja chce ci powiedzieć, że zmieniłam się. Bardzo.

- Suga nie zaczynaj... - westchnęłaś.

- Spójrz - zaczął wyciągać coś ze swojej torby - to papiery od terapeuty. Jest coraz lepiej. - Podsunął ci je.

- Zabierz to. - Odtrąciłaś papiery, co spotkało się z zaskoczeniem Yoongiego. Chwyciłaś go za dłoń i popatrzyłaś mu w oczy. - Zrozum, że po pierwsze robisz to dla siebie a nie dla mnie, po drugie papiery się dla mnie nie liczą.

- Więc, co mam jeszcze zrobić?

- Po prostu sam pokaż mi, że się zmieniłeś.

- Wtedy do mnie wrócisz? - zapytał z nadzieją, na co się zaśmiałaś cicho.

- Jeśli na prawdę będę widzieć rezultaty.

- Udowodnię ci to! Zrobię wszystko! - Rozpromienił się.


J-Hope:

- Jak się czujesz? - zapytał patrząc ci w oczy z troską.

- Wszystko jest już dobrze. - Uśmiechnęłaś się szczerze.

Siedzieliście na ławce, na parkingu obok wana chłopaków. Ekipy zbierała jeszcze sprzęt po koncercie, a chłopaki z zespołu poszli w swoich kierunkach. Czuli, że nie powinni wam przeszkadzać.

- To wszystko... - Chłopak się odezwał, ale zaraz przerwałaś mu, kręcąc głową.

- To nie twoja wina i nie waż się mówić, że jest inaczej. - Objęłaś go i mocno do siebie przytuliłaś. Miałaś wrażenie, że masz w ramionach dziecko. - To ja zrobiłam głupotę...

- Nie wyobrażałbym sobie życia, gdybym cię stracił. - Spojrzał na ciebie swoimi zmęczonym oczyma, a tu myślałaś, że ci serce pęknie.

- Nie rozmawiamy już o tym, chce zostawić to daleko za sobą - westchnęłaś. Chłopak delikatnie położył swoją dłoń na twojej i splótł wasze palce.

- Chce żebyś była szczęśliwa.

- A ja chcę żebyś ty był. - Przełknęłaś ślinę. - Jesteś wspaniałym człowiekiem Hoseok I zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Chcę zobaczyć jak znowu się uśmiechasz, bo nie mogę patrzeć na to w jakim stanie jesteś teraz. Przepraszam za to, że cię do tego doprowadziłam.

Czując, jak twoje oczy zaczynają piec, nie chcąc się rozpłakać, wstałaś z ławki. Hobi nie mógł pozwolić na to, żebyś od niego teraz odeszła. Również wstał i łapiąc cię za ramię, odwrócił do siebie. Podniosłaś wzrok.

- Jeśli jakimś cudem nadal cokolwiek do mnie czujesz i chcesz uczynić mnie szczęśliwym, to wróć do mnie. -Spojrzał na ciebie swoimi wielkimi brązowym oczyma. - Potrzebuje cię bardziej niż ci się wydaje.

- Hobi ja... - Spuściłaś głowę. Wiedziałaś ile razy sprawiałaś mu przykrości będąc jego dziewczyną, jak i przyjaciółką.

- Rozumiem... - Również zwiesił wzrok.

- Nie! - Pokręciłaś głową. - Kocham cię Hoseok, ale nie mogę znieść tego, jak bardzo cię ranię. Chcę, żebyś znalazł sobie kogoś lepszego ode mnie.

- Ale ja nie chcę nikogo innego - powiedział, po czym niespodziewanie cię pocałował. Poczułaś, jak zimny dreszcz przepływa wzdłuż twojego kręgosłupa. - Chce tylko ciebie.

RM:

Zaprosiłaś Namjoona do środka, jako pierwszą osobę od dłuższego czasu. Potrzebowałaś rozmowy.
Usiadłaś na kanapie i owinęłaś się kocem, a Namjoon na małej pufie na przeciwko. Patrzył na ciebie smutno i delikatnie złapał cię za rękę. Nie wyrwałaś jej.

- Cieszę się, że tutaj przyszedłeś - powiedziałaś cicho, ściskając jego dużą dłoń.

- Myślałem, że nie będziesz chciała mnie widzieć.

- Mówiłam ci już, że chce o tym zapomnieć. Tak długo siedziałam tu sama.

Rozmawialiście długo, Namjoon poszedł dopiero, gdy zasnęłaś. To wszystko dało wam obydwu do myślenia. Chłopak wiedział że jest z tobą źle I musi ci pomóc.

Następnego dnia, około południa zadzwonił dzwonek do drzwi. Kiedy otworzyłaś, zobaczyłaś Namjoona z dwiema wielkimi siatami.

- Mogę? - Bez słowa ustąpiłaś mu miejsca do przejścia. - Będziemy gotować.

- Ty I gotowanie? - parsknęłaś śmiechem, na co on obdarzył cię pogardliwym spojrzeniem.

- Żebyś się nie zdziwiła, jak będzie Ci smakować - prychnął.

- Pobierałeś nauki od Seokjina? - Usiadłaś na stole i patrzyła na to, jak chłopak wyciąga produkty i stawia je na blat.

- Skąd! - Machnął ręką. - Raz go poprosiłem, ale zbyt mnie irytował swoim gadaniem.

- Tylko nie zrujnuj mi kuchni. - Zeskoczyłaś z blatu i wyszłaś z pomieszczenia.

Byłaś niesamowicie ciekawa, co ten "wielki kucharz" upichci. Myśląc o tym, że nie jesteś sama w domu, a Namjoon jest tuż obok, przez moment poczułaś się jak dawniej. Poczułaś się bezpiecznie.
W końcu chłopak przyniósł swój "majstersztyk", którym okazały się być zwykłe pancakes z czekoladą i owocami. Były jednak lepsze niż się spodziewałaś I zjadłaś wszystkie, chwaląc Namjoona. Czułaś się zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilka dni temu.
Później chłopak zaproponował, żebyście coś pooglądali, ale ty stanowczo zaprotestowałaś.

- Mam już dość telewizji od ostatnich miesięcy. - Zrobiłaś tak zabawną minę, że chłopak wybuchnął śmiechem. - Zdecydowanie wolałabym, żebyś pomógł mi posprzątać - wstałaś z kanapy - duszę się w tym syfie.

Rzeczywiście, nie pamiętałaś kiedy ostatnio sprzątałaś I sama nie mogłaś już wytrzymać.

- Nie jestem tu po to, żebyś mnie wyzyskiwała. - Chłopak udawał oburzenie.

- Oh, no rusz się... - Odsłoniłaś zasłony, przez co do pomieszczenia wpadło więcej światła.

Chłopak wreszcie ruszył się z kanapy i poszedł do łazienki. Po chwili wrócił z dwiema ściereczkami i wiaderkiem z wodą. Poleciłaś Namjoonowi pościerać z biblioteczki, a sama zamierzałaś posprzątać wszystko, co leżało wokół.
Chłopak ściągnął już prawie wszystko z półek, gdy trafił na twoją kolekcje płyt.

- Od kiedy słuchasz Epik High? - Zdziwił się.

- Od dawna - zaśmiałaś się. - Nie mów, że nie wiedziałeś.

Chłopak bezradnie pokręcił głową.

- Tyle lat mnie przecież znasz... - Podeszła, zabrałaś mu z rąk płytę i włożyłaś do radia.

- Kiedy Cię poznałem myślałem, że jesteś jak otwarta księga ale widzę, że się myliłem.

- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz - mruknęłaś pod nosem.

- A co jeśli chciałbym wiedzieć?

Odwróciłaś się w jego stronę, napotykając go tuż za sobą. Jego oczy wyrażał tak różne emocje, że nie byłaś w stanie określić co do końca czuje.

- Musiałbyś się o to postarać, nic nie dzieje się zbyt szybko.

- A dasz mi szansę, bym mógł spróbować.

Popatrzyłaś w górę, prosto w jego oczy. Biłaś się z myślami, ale szybko podjęłaś decyzję.

- Dam.


Jimin:

Od trzech dni próbowaliście nagrać jedną durną scenę. Ekipa oraz inni chłopcy z BTS, którzy już dawno nagrali swoje spoty, zaczęli się niecierpliwić. Przez co to całe zamieszanie? Oczywiście ty o wszystko obwiniałaś Jimina i to on ci we wszystkim przeszkadzał. Cały problem leżał jednak w tobie.

- [T.I] ogarnij się! Ileż można powtarzać to ujęcie? - powiedział znudzonym głosem reżyser.

- Czy on musi siedzieć tak blisko?

- Nie marudź - burknął Jimin.

- Zróbmy sobie przerwę. - Reżyserowi brakło już sił.

- Jeny ile to jeszcze potrwa! - Jimin położył się na ławce, na której siedział.

- Jeśli nie skończysz się podpisywać, to nigdy tego nie nagramy - prychnęłaś.

- Ale to nie ja robię problemy ze wszystkiego.

- To ty mnie wybrałeś.

- A ty się zgodziłaś.

- Bo chciałam pomóc przyjacielowi.

- To teraz jak chcesz mu pomóc, to się ogarnij.

- Koniec przerwy, ostatnia szansa!

Wszyscy ustawili się na swoich miejscach i czekali na rozpoczęcie kręcenia sceny. Wtedy Jimin zauważył, że potwornie trzesz swoje oko.

- Oj już się nie maż, zniszczysz sobie makijaż - rzucił.

- Ja wcale nie płacze! - krzyknęłaś. - Mam coś w oku.

- Ta jasne...

- Poważnie mówię, to boli - jęknęłaś.

- Pokaż - chłopak podszedł do ciebie, przewracając oczyma.

- Zostaw! - Wyrwałaś się.

- Zaczekaj. Pomogę Ci wariatko.

Chłopak złapał cię za rękę i odsłonił twoją twarz. Później chwycił twój policzek i przysunął twoją twarz bliżej swojej. Dawno żadna osoba, a tym bardziej chłopak, nie był tak blisko ciebie. Natychmiastowo oblałaś się rumieńcem, przeklinając siebie w myślach za to. Jimin na to tylko uśmiechnął się pod nosem.

- Popatrz w górę - powiedział prawie szeptem, przysuwając się bliżej. Gdy to zrobiłaś, on delikatnie dmuchnął ci w oko.

Poczułaś jak po twoich plecach przechodzi zimny dreszcz, a dodatkowy zapach perfum chłopaka sprawił, że prawie odleciałaś. Dlaczego się tak zachowywałaś? Przecież nie powinnaś...

- No, wyszła - mruknął, ściągając z twojego policzka rzęsę. - Możemy już wracać do pracy?

Skinęłaś głową w odpowiedzi i ustawiliście się na swoich miejscach. Cała ta sytuacja sprawiła, że jakimś cudem wreszcie udało wam się nagrać tą scenę.

Kiedy wychodziłaś z planu, było już późno. Po skończeniu zdjęć, wypiłaś jeszcze kawę ze swoim przyjacielem i rozmawialiście na temat sukcesu nagrań.
Na zewnątrz nie było zimno, więc postanowiłaś się przejść, zamiast dzwonić po taksówkę. Idąc wciąż myślałaś o tym, co stało się na planie. Dlaczego tak zareagowałaś, dlaczego on tak na ciebie działał? Nie mogłaś sobie wybaczyć okazania słabości.

Uszłaś zaledwie kilka kroków, kiedy obok ciebie zatrzymał się czarny, terenowy samochód. Przestraszyłaś się trochę, kiedy szyba powoli zaczęła się odsuwać, ale po chwili minimalnie ci ulżyło bo zobaczyłaś Jimina za kierownicą.

- Wsiadaj! Podwiozę cię. - Uśmiechnął się.

- Nie trzeba, przejdę się. - Ruszyłaś przed siebie, ale chłopak nie dawał za wygraną.

- No nie daj się prosić.

Niezbyt chętnie wsiadłaś do samochodu i zapięłaś pas. Podałaś chłopakowi adres i samochód ruszył.
Między wami panowała cisza, choć widziałaś, że Jimin usilnie chce ją przerwać. W końcu zebrał się na odwagę.

- Przeczytałaś list, który dałem Ci w szpitalu? - zapytał.

Zaczerwieniłaś się, bo nawet nie wiedziałaś gdzie położyłaś karteczkę. Z jednej strony nie chciałaś wiedzieć, co było na niej napisane, ale z drugiej było Ci teraz głupio.
Pokręciłaś głową.

- W sumie czego ja się spodziewałem - westchnął smutno.

Resztę drogi spędziliście w koszmarnej ciszy. Atmosfera była tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Miałaś ochotę się tylko rozpłakać.
Kiedy byliście już pod twoim blokiem i miałaś już wysiada z samochodu, Jimin złapał cię za nadgarstek i spojrzał głęboko w oczy.

- Obiecaj mi, że go przeczytasz.

Skinęłaś tylko głową i szybko wysiadłaś z pojazdu. Jak najszybciej potrafiłaś wbiegłaś po schodach do swojego mieszkania. Zaczęłaś jak w amoku szukać listu od Jimina, we wszystkich twoich książkach i dokumentach. Wreszcie udało Ci się ją znaleźć w pudełku z kartkami urodzinowymi.
Usiadłaś na łóżku i zaczęłaś czytać. Mimowolnie, po kolejnych linijka H w twoich oczach pojawiały się łzy. Opadłaś na łóżko. Chyba jeszcze nigdy tak nie płakałaś. Nie wiedziałaś, co masz zrobić, co o tym wszystkim myśleć, nie wiedziałaś co czujesz.
Wreszcie udało Ci się zasnąć.

Następnego dnia stwierdziłaś, że musisz porozmawiać z Jiminem. Piosenka, którą napisał, wydawała ci się taka szczera i prawdziwa. Czyli kochał cię, a mimo to cię zdradził? Nic już nie rozumiałaś. Chciałaś wiedzieć, jak to wszystko się stało.
Już miałaś wychodzić z domu, już otwierałaś drzwi, gdy na progu natknęłaś się na Parka we własnej osobie. Przez chwilę staliście i wpatrywaliście się w siebie, po czym on zaczął.

- Przyszedłem tu z tobą porozmawiać, ale nie zdziwi się, jak zamkniesz mi drzwi przed nosem.

Jednak ku jego zaskoczeniu, wpuściłaś go do środka. Chłopak niepewnie wszedł i rozejrzał się wokół. Kazałaś mu usiąść na kanapie w salonie.

- Nie wiem od czego zacząć... - Zakłopotał się.

- Najlepiej od początku - powiedziałaś bez okazania jakichkolwiek emocji.

- Więc przed twoim przyjazdem J-Hope wyciągnął mnie na piwo. Obydwoje nie mamy zbyt mocnych głów, więc szybko straciliśmy nad sobą panowanie, później już urwał mi się film. Gdy się obudziłem, nie wiem jakim cudem u mnie w domu z tą kobietą i zobaczyłem ciebie, nie wiedziałem co się dzieje.

- Twoje alkoholowe upojenia nic nie tłumaczą - zaśmiałaś się ironicznie.

- Tak, zdaje sobie sprawę, że to głupie wytłumaczenie.

Między wami zapanowała cisza. Patrzyła na Jimina, który siedział ze zwieszoną głową.

- Bardzo tego żałuję. Gdyby nie to pewnie nadal bylibyśmy razem a ten okropny wypadek nie miałby miejsca.

- Piosenka jest bardzo piękna - wypaliłaś.

- Więc przeczytałaś... - Zaczerwienił się. - Cieszę się, że tak uważasz. Starałem się być szczery. Wiem, że złamałam i tobie i sobie samemu serce. Wciąż mi na tobie zależy i nie chce być z tobą w konflikcie.

- Jimin, ja sama teraz nie wiem, co dokładnie czuje. Dla mnie tego wszystkiego jest za dużo.

- Pozwól mi chociaż zostać twoim przyjacielem.

- Nie wiem czy będę potrafiła ci znowu zaufać. Może jestem głupia, ale mimo to... Ja chcę Ci dać drugą szansę.

V:

- Robiłam zdjęcia - odpowiedziałaś może zbyt zimnym tonem.

- Tak wcześnie? - dopytywał na co tylko wywróciłaś oczami.

- A ty co robiłeś tam tak wcześnie?

- Spacerowałem.

- O piątej rano? - Uniosłaś jedną brew.

- Lubię patrzeć jak wschodzi słońce po prostu - westchnął.

- No widzisz, a ja po to poszłam robić zdjęcia, bo podoba mi się ten widok.

- Co cię tak natchnęło? - Czy on na prawdę musiał wszystko wiedzieć?

- Zawsze lubiłam robić zdjęcia, poza tym miałam brać udział w konkursie, ale pokrzyżowałeś mi plany.

- Przecież mogę Ci pomóc. Wiesz, że to moje największe hobby.

Niezbyt chętnie się zgodziłaś na tą propozycję. Zależało ci jednak na tym konkursie. Tylko i wyłącznie na konkursie. Do czasu.

Tego samego już dnia, tylko wieczorem, Tae zabrał cię do miasta, do części w której dzieje się najwięcej. Ogromne wieżowce, świecące witryny sklepowe i ruch ludzi robił niesamowity klimat. Cyknęłaś tylko kilka zdjęć, bo chłopak co chwilę, ciągnąc cię za rękę, prowadził cię w różne uliczki. Niesamowicie cię to irytowało, ale później o tym zapomniałaś. Bawiłaś się świetnie.
Następnego dnia padał deszcz, ale to nie przeszkadzało Taehyungowi w tym, żeby gdzieś cię zabrać. Ubrałaś jednorazową pelerynkę przeciwdeszczową i odpowiednio zabezpieczyłaś swój sprzęt. Chłopak zabrał cię na dach jednego z niższych budynków w centrum. Miałaś przed sobą wtedy widok miasta w deszczu, ludzi pod kolorowymi parasolami i pędzących wśród ulewy taksówek. Ten widok był równie piękny, co dzień  wcześniej.

Taehyung codziennie starał się by zabierać cię w coraz to nowsze miejsca. Jego obecność z każdym dniem z obojętnej zaczęła przeradzać się w potrzebną. Dawno z nikim tak świetnie nie spędzałaś czasu. Raz, gdy Tae nie mógł się z tobą spotkać nie wiedziałaś, co z sobą zrobić. Wtedy też uświadomiłaś sobie, że przez ostatnie tygodnie, to nie dla zdjęć wychodziłaś z chłopakiem na zewnątrz, tylko dla niego samego. Tae był ci potrzebny i czułaś, że musisz mi o tym powiedzieć, nawet jeśli to nic między wami by nie zmieniło.

Do końca zgłoszeń pozostały trzy dni, a ty miałaś wrażenie, że nie masz jeszcze idealnego zdjęcia. Brakowało ci tego czegoś. Tae miał jednak coś jeszcze w zanadrzu. Zabrał cię poza miasto, mimo twoich protestów. Nie wiedziałaś, po co wywozi cię w Seulu, skoro to właśnie zdjęcia tego miasta cię interesowały. Już za chwilę miałaś się dowiedzieć.
Słońce zachodziło już za horyzont, gdy stanęliście na skraju lasu, tuż nad przepaścią. Z niej rozpościerał się widok miasta skąpany w pomarańczowo czerwonej tafli zachodzącego słońca. Niebo spowite było puszystymi chmurkami w kolorach różowym, fioletowym i żółtym, a wieczorne powietrze zaczęło się robić lekko wilgotne.

- To chyba jest to, czego szukałam - westchnęłaś, patrząc na ten widok. Szybko wróciłaś do samochodu, by wziąć aparat.

- Nie tu! - krzyknął Tae i pociągnął cię trochę dalej w tył. Potem stanął tuż obok i przyciskając swoją głowę do twojej, ruszał aparatem by ustawić kadr.

- Taehyung, ja umiem robić zdjęcia - zaśmiałaś się, bo ta sytuacja była dla ciebie równie nie komfortowa, co zabawna.

Chłopak westchnął ciężko i odsunął się od ciebie, dzięki czemu mogłaś swobodnie i odpowiednio wykonać ujęcia.

- Jest wspaniale! - krzyknęłaś, oglądając zrobione zdjęcia. Potem pobiegłaś do chłopaka i rzuciła mu się na szyję. - Dzięki Taeś!

- Mam nadzieję, że wygrasz. Moje zadanie się już skończyło - zaśmiał się. - Chodź, odwiozę cię do domu.

- Tae... - Musiałaś powiedzieć mu to teraz.

- Hmm? - Odwrócił się w twoją stronę i posłał ci pytające spojrzenie.

- Ja... wiem, że jest już za późno ale chcę Ci powiedzieć, że zrozumiałam, że wciąż jesteś dla mnie ważny. Przepraszam cię za moje wcześniejsze zachowanie.

- [T.I] ja nie mam do ciebie o to żalu. Wiem, że byłaś na mnie zła po tym, co się stało.

- Chciałabym zacząć wszystko od nowa. - Spuściłaś głowę.

Taehyung podszedł do ciebie i złapał cię za rękę.

- Więc zacznijmy.

Jungkook:

Byłaś zaskoczona tym spotkaniem i gestem chłopaka. Bardzo cię jednak cieszyło to, że udało Ci się z nim spotkać.

- Czemu tak nagle mnie zostawiłaś? - zapytał, gdy siadaliście do stolika.

- Bardzo chciałam się wtedy z tobą zobaczyć, ale moi rodzice...

- Ale wróciłaś... - Uśmiechnął się.

- Nie mogłam tam już tam wytrzymać, brakowało mi Seulu mimo, że tam było na prawdę pięknie.

-  Chciałaś się ze mną spotkać prawda? - zapytał, nie spuszczając z ciebie wzroku.

- Tak. - Nie mogłaś powiedzieć niczego, oprócz prawdy. - Dzwoniłam do ciebie kilka razy, ale nie odbierałeś.

- Zmieniłem numer.

- Domyśliłam się, tak samo jak tego, że [Imię przyjaciółki] maczała w tym palce. - Uniosłaś do góry kącik ust, a Jeon się zaśmiał.

- Gdyby nie ona, nic nie wiedziałbym o twoim wyjeździe ani tym, że chcesz się ze mną spotkać. W sumie miałem zamiar cię odwiedzić, ale pewnie pocałowałbym klamkę.

- Jungkook ja chce cię przeprosić... - powiedziałaś cicho, na co chłopak spojrzał na ciebie z szokiem.

- Za co ty chcesz mnie przepraszasz?

Nie odpowiedziałaś mu. Rzeczywiście nie było niczego, za co miałabyś go przepraszać.

- To ja błagam cię o wybaczenie. - Jungkook spuścił głowę że skruchą. - Zachowywalem się jak skończony dupek, jak głupi dzieciak. Przemyślałem to sobie wiele razy i jedyną winę widzę w sobie.

- Ja też myślałam o nas wiele razy, kiedy byłam na Jeju. Wiem, że byłeś u mnie w szpitalu i bardzo mnie to ujęło. Pokazałeś, że nie jestem Ci zupełnie obojętna. Wybaczam ci Jungkook.

- Czy... Czy moglibyśmy spróbować jeszcze raz? - zaśmiał się nerwowo, błądząc wzrokiem po blacie stolika. - Mogę to jeszcze naprawić?

- Po to tu przyjechałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro