Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Skand

*Yiś*

Obudził mnie głośny kobiecy chichot.Otarłem nagrzaną od słońca twarz.Sensei poszedł po lody,więc musiał kręcić się w pobliżu.Przeciągnąłem się i sięgnąłem po wodę,bo przez tą drzemkę od luja chciało mi się pić.
Znów ten irytujący chichot...Kobieta,która się tak śmieje ma okropny głos...

Rozejrzałem się po ludziach i ujrzałem znajomą kitę kilka parawanów dalej.Sensei dyskutował z jakimiś kobietami.Chyba naprawdę chciał je już opuścić...

Dyskutowali o czymś ale słyszałem tylko urywki słów.Sensei stał,trzymając w rękach topniejące lody i kiwał tylko głową.

-Muszę się już powoli zbierać.Jak lody się roztopią,to dostane po łbie...

Pożegnali się szybko i już po chwili Sensei leciał w moją stronę z topniejącymi lodami.

-Wybacz.Znajome ze szkoły mnie zagadały.-Spojrzał na mnie,podając mi lody a ja rzuciłem na niego okiem.-C-co?

-Gapiłeś się im na cycki.-Polizałem loda,patrząc w dal,a Sensei zmierzył mnie z wymownym uśmiechem.

-Zazdrośnik.

-Ja wcale nie jestem zazdrosny!

Złapał mnie za brodę,a idąca obok babcia zmierzyła nas po czym poszła sobie dalej.

-Ja patrzę na Ciebie.I mogę zrobić z Tobą coś innego...-Uśmiechnął się znacząco.

-Przestań,ludzie się na nas gapią.-Odepchnąłem go lekko,jedząc loda.Sensei ułożył się na kocu obok.

-Szczerze mówiąc,to trochę się zmęczyłem.-Westchnął,przeciągając się.

-Zgaduję,że idziesz jeszcze pływać?

-Czemu nie.Może pójdziesz ze mną?Nauczę Cię.

-Wiesz,że nie lubię wody...-Spojrzałem na niego,a on złapał mnie za rękę.

-To niezapowiedziana kartkówka!

-O nie!-Pisnąłem,a Sensei biegł ze mną w stronę morza.Woda była przyjemna ale Sensei uparł się na naukę pływania.

-Połóż się na brzuchu.-Spojrzał na mnie,a ja zmierzyłem go błagalnie.-Spokojnie,będę Cię trzymał.

Niechętnie zrobiłem jak kazał.

-A teraz machaj nogami i rękami,tak jak Ci mówiłem.

To było zupełnie nowe doświadczenie.Faktycznie pływam...
Nagle poczułem,że wpadam do wody...

-Wybacz.Osa latała koło Ciebie,a wiem że masz uczulenie na jad.

Otrzepałem mokrą głowę z wody.

-Wrócimy już na kocyk?

-Jak chcesz.Zgłodniałem.

Otuliło mnie zimno po wyjściu z wody ale to nic.
Sensei położył się na kocu obok,a ja leniwie otworzyłem gazetkę,patrząc na bawiące się dzieciaki.

-Pamiętam jak bawiłem się tak z Ciotką...-Westchnąłem,przypominając sobie jak ostrożnie budowałem zamki z piasku,a Ciotka zawsze przypadkiem w nie wchodziła...

-Chcesz zbudować zamek z piasku,co?-Sensei zmierzył mnie z uśmiechem.Speszyłem się mocno i zasłoniłem gazetą...Tak szybko mnie rozgryzł...

-Może...

-Ha,ha.Wiedziałem.-Podniósł się z koca.-Tylko nie mamy żadnych łopatek i wiaderek.

-To nie problem...-Uśmiechnąłem się lekko,wygrzebując w piasku płaską powierzchnię.-Potrzebujemy tylko trochę wody i palców.

-No dobra...Ty tu dowodzisz...-Sensei zmierzył mnie z uśmiechem,a ja zacząłem robić podstawę zamku.

-To teraz zrobimy pierwszą wieżę.-Spojrzałem na Senseia,a on pomagał mi dzielnie w budowie.To była naprawdę przyjemna zabawa.Po dłuższym czasie nasz zamek był gotowy.

-Aaaale śliczny!-Uradowałem się,patrząc na nasze dzieło.Sensei patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.I nagle niespodziewanie zadzwonił telefon.

-Coś Ci dzwoni...

-Taaaa,to Ciotka...-Wziąłem telefon do ręki.-Ciekawe czego chce...

-Odbierz,to się dowiemy.-Sensei ułożył się na kocu.

-Haaalo,Ciociu?-Przyjąłem połączenie o usłyszałem straszny szum w słuchawce.

-Ooo!Yiuś!Nareszcie.Tooo kiedy odbierzesz mnie z lotniska?

-Jak to z lotniska?-Zdziwiłem się,a Sensei uniósł zaciekawione oko.

-No pomyślałam że wpadnę z niezapowiedzianą wizytą.Ale tak się składa,że nie mam pojęcia gdzie mieszkasz...

-Ciociu...-Speszyłem się lekko.-Przepraszam.Zapomniałem Ci powiedzieć,że wyjeżdżam na wakacje i mnie nie będzie...

Ona mnie zabije,jak mnie spotka...

-Może przecież przenocować u mnie.-Usłyszałem głos Senseia i pokręciłem głową.

-Tooo zdecydowanie zły pomysł.-Szepnąłem do niego.Już wyczuwam tą rewizję,jak pozwolimy jej zostać w mieszkaniu...

-Z kim tam rozmawiasz,Yiuś?Pewnie ze swoją wybranką,co?

-Eeee...Tak,tak...-Odparłem cicho.

-No,no.Wspólne wakacje.-Ciotka zaczęła paplać.Randewu...Oj,pamiętam moje pierwsze wakacje.Twój wujek mi się wtedy oświadczył!-Ściszyła nagle głos.-Ty też planujesz coś takiego?

-Ciociu...-Westchnąłem.

-No tak,tak.Masz rację.-Dalej gadała jak najęta.-Jesteś jeszcze za młody na takie poważne decyzje...Ooo,ale możesz mi powiedzieć,co dziś zamierzacie.

-No słucham.-Sensei zmierzył mnie z uśmiechem.

-Yyyy...No nie wiem,spacer po molo...

-Ooo,tak.I romantyczna kolacja!Może piknik pod gwiazdami!?

To był całkiem przyjemny pomysł...

-Hmm...Może jutro...-Odparłem cicho.

-Och tak!I mam nadzieję,że dużo jesz.-Zachichotała,a ja potakiwałem chociaż faktycznie ostatnio dużo jadam.

-Tak,staram się.

-O i pamiętaj.Najpierw studia skończ,a potem dzieci...

-Ciociu...

-No już się zamykam.-Zaśmiała się.-Idę szukać samolotu,a wy wypoczywajcie!

-Dziękujemy i przepraszam za tą wpadkę...-Zarumieniłem się lekko i skończyłem rozmowę.

-Głodny jestem.-Sensei zmierzył mnie.

-Idziemy na obiad.-Uśmiechnąłem się lekko i zaczęliśmy się zbierać.

************************************
Wybraliśmy knajpkę ze wspaniałym widokiem na morze.Szczerze mówiąc robiłem się już trochę głodny,co było naprawdę dziwne.
Usiedliśmy przy stoliku w pobliżu okna.W knajpce był występ na żywo,co dodawało uroku temu miejscu.

-Na co masz ochotę?-Sensei zmierzył mnie,a ja wzruszyłem ramionami.

-Nie mam pojęcia.Może ty wybierzesz za mnie...

Jakaś kelnerka gapiła się na Senseia,a po chwili podeszła do nas.Wydawało się,że trochę do niego zarywa.

-Coooo podaaać?-Zmierzyła mnie i rzuciła okiem na okno.Trochę dziwnie się zachowywała...
Ja gapiłem się w szklankę z wodą,co jakiś czas obserwując ją.
Nagle, (a może i nie tak nagle) szklanka przewróciła się wylewając na moją koszulę.

-O nie!-Pisnąłem,czując chłód mokrego materiału.-Przepraszam!

Sensei zamrugał kilkukrotnie,a potem uśmiechnął się lekko.

-To mnie nie dziwi.Chodź,pomogę Ci to wysuszyć.

Pokiwałem głową i ruszyliśmy w stronę łazienki,a ja zmierzyłem kelnerkę zwycięskim spojrzeniem.
W łazience nie było nikogo.Nawet lepiej.

-Dobrze,że to tylko woda...-Odparłem cicho,kiedy Sensei zaczął wycierać plamę ręcznikami.To była trochę niezręczna sytuacja.

-Mhm.-Kontynuował dalej,a ja gapiłem się na niego uważnie.To śmiesznie wyglądało...-C-co?-Zauważył moje spojrzenie.

-Gapię się.To wszystko.-Uśmiechnąłem się słabo,a on po chwili zrobił to samo.

-Trochę to otarłem,ale będzie jeszcze trochę mokre.-Wyrzucił ręczniki do kosza i spojrzał na mnie z uśmiechem.-Tak Ci nawet lepiej.

-Przysuń się.-Uśmiechnąłem się lekko,a on zrobił to szybko.Sprzedałem mu lekki pocałunek.Trwaliśmy tak chwilę,aż drzwi zaczęły się powoli otwierać.Odkleiliśmy się od siebie,a ja otarłem szybko wąski pasek śliny.Wróciliśmy do stolika.Widok z okna był jeszcze piękniejszy,bo wyszło słońce.Wpatrywałem się w niego z zachwytem.Czekaliśmy na posiłek,wymieniając jakieś krótkie spostrzeżenia.Obserwowałem salę,popijając wodę,kiedy nagle poczułem dotyk na biodrze i zakrztusiłem się pitą wodą.

-Co ty robisz?-Zmierzyłem Senseia,a on uśmiechnął się lekko i klepnął mnie w nogę.Szukał atencji.
Zmierzyłem go,żeby tak nie robił gdy piję,a on pokiwał głową.Po chwili przynieśli nam posiłek.Faktycznie byłem głodny...Jedzenie było smaczne ale gorsze niż Senseia.Zjedliśmy powoli i leniwie gapiliśmy się w okno.

-Chodźmy na spacer.-Sensei zmierzył mnie z uśmiechem,a ja pokiwałem głową.To był naprawdę dobry pomysł.

************************************
Na molu było dużo ludzi zajętych swoimi sprawami.Ptaki piszczały radośnie.Ten dzień jest naprawdę dobry,no może z wyjątkiem tej kelnerki...

-O czym myślisz?-Sensei spojrzał na mnie,a ja rzuciłem okiem na falujące morze.

-Ja?O przyszłości.O życiu po studiach...Trochę się martwię...

-Yi przestań.O co się martwisz.To daleka przyszłość.-Położył mi rękę na ramieniu.-Gdybym tak się zamartwiał,to byłbym już siwy.

Uśmiechnąłem się lekko.

-Twoje włosy by na tym ucierpiały,chociaż ciekawie byś wyglądał...

-No przy Twojej klasie to na pewno wcześniej wysiwieję...

Roześmiałem się.Doskonale wiem,że chodzi mu o Kajaka.Nieźle go wkurwia na lekcjach...
Trochę poprawił mi humor,za co jestem mu wdzięczny...

-Wiesz jak to jest.Nic nie jest pewne...

-Nie martw się już i odpoczywaj.Patrz mewy drą na siebie ryje.

Ponownie się roześmiałem.Jest taki zagubiony,kiedy próbuje mnie rozweselić...

Poszliśmy jeszcze trochę dalej,obserwując zachód słońca.
Naprawdę ten dzień zleciał błyskawicznie.Dzieciaki latały po porcie,rzucając muszelkami.Wyobraziłem sobie Yasa,latającego tak jak one gdy był młodszy.

-Czemu się cieszysz?-Zmierzył mnie,a ja spojrzałem mu w oczy.

-Po prostu myślę.-Lekki wiatr odświeżył mi umysł.

-Pewnie znowu śmiejesz się z mojej kity.-Sensei udał obrażonego,a ja zaśmiałem się cicho,patrząc mu w oczy.

-No może nie z Twojej kity.-Spojrzałem na zachodzące słońce.To był taki romantyczny widok...

Pochodziliśmy jeszcze trochę,aż w końcu zrobiło się chłodno.

-Zimno Ci,co?-Sensei zmierzył mnie,a ja dotknąłem zziębniętych łokci.

-To nic takiego...

-Chodźmy już do domku.-Dał mi swój sweter,a ja delikatnie się nim owinąłem.Marzę o kąpieli...

************************************

Wróciliśmy do przytulnego domku i Sensei od razu chciał zabrać się za robienie kolacji...Wiedziałem,że dostaje szału z braku kulinarnego zajęcia.

-Too może zrobię potrawkę,co?Ostatnio Ci smakowała.-Zabrał się za ostrzenie noży,a ja nie mogłem odmówić mu tej przyjemności z gotowania.

-Na pewno,będzie przepysznie.-Uśmiechnąłem się do niego i skorzystałem z okazji i poleciałem pod prysznic.

Gdy wróciłem,w pomieszczeniu roztaczał się cudowny zapach jedzenia.

-Jeszcze z piętnaście minut i potrawka będzie gotowa...-Sensei spojrzał na mnie,a ja otarłem wilgotne włosy dłonią.

-Długo.Co można robić w piętnaście minut...

-Dużo rzeczy...-Sensei zmierzył mnie z uśmieszkiem doskonale się tłumaczącym.

-W piętnaście minut?-Zmierzyłem go z zaskoczeniem,podchodząc bliżej.

-Dla chcącego,nic trudnego.-Uśmiechnął się zalotnie i pchnął mnie w stronę blatu.Speszyłem się lekko.Wiem czego chciał ale czy ja tego chciałem?

Poczułem lekki pocałunek na szyi i natychmiast drgnąłem,bo moja skóra po kąpieli była jeszcze chłodnawa.

-Ojej...-Mruknąłem,niepewnie obejmując jego plecy.Myślałem raczej o pójściu do łóżka ale teraz wiem,że tak łatwo mnie nie puści...

-Pooczekajj...-Przerwał na moment swoje pieszczoty.-Musze zamieszać potrawkę,bo się przypali.

-Uhhh...Racja...-Gapiłem się na jego dłonie szybko mieszające jedzenie.Sam nie wiem już czy mam ochotę na jedzenie.

Sensei skończył i spojrzał na mnie,a ja szarpnąłem go lekko za koszulkę i zmusiłem do pocałunku.Całowaliśmy się przez dłuższą,bardzo przyjemną chwilę.

-Kurde,znowu skwierczy...Poczekaj.-Wrócił do mieszania,a ja miałem taką ochotę pójść już spać...

Spojrzał na mnie i zaczął powoli dotykać mojej szyi,muskając ciało przez sweter.Ja siedziałem sobie na blacie,jakby nigdy nic...
Nadal mnie obcałowywał,a ja patrzyłem tylko na niego.
Może jestem tak otępiały od gorąca?

Nagle poczułem jak zdejmuje mi sweter i drgnąłem po raz kolejny.

-Spokojnie.-Pogładził mnie po policzku,a ja zacząłem się delikatnie łasić.

Znów wymieniliśmy czuły pocałunek.Złapałem go za kitę i zacząłem ją obracać między palcami.Czułem,że muszę to zrobić,że to lubi.Drżałem ale to było przyjemne uczucie.
Całowaliśmy się tak przez dłuższą chwilę.Było mi nieznośnie ciepło.

-Wiesz co.Jedzenie już gotowe.-Sensei rzucił,patrząc na mnie.

-Zjedzmy je rano.Nie mam ochoty na jedzenie.

Pokiwał ze zrozumieniem i wrócił do całowania mnie.Odchyliłem lekko głowę do góry i poczułem jak z niezłym impetem uderzam się w półkę.

-Aaaj...-Złapałem się za bolące miejsce,zupełnie tracąc nastrój.

-Oj...Yi...-Poczułem dotyk Senseia.-Pocałuję to,co?

Delikatnie ucałował mnie w bolące miejsce ale ja już nie miałem romantycznego nastroju.

-Chce już do łóżka...

Sensei wyglądał na trochę zawiedzionego ale ostatecznie pokiwał głową.

-Faktycznie wyglądasz na zmęczonego...

Wstałem z blatu i spojrzałem na Senseia.

-Idziesz ze mną?

-Mhm.-Pokiwał głową i podreptał za mną.

W sypialni byłp goręcej niż w kuchni,więc zdecydowałem się na spanie bez koszulki.Czułem się przez to trochę nieswojo ale to nic.
Położyłem się,a Sensei właśnie wyszedł z łazienki.Przebrał się i rozpuścił kitę.Ułożyłem się na boku przymykając oczy i próbując spać.Poczułem ciepłe usta na karku.
Cholera,ależ go zawodzę...

-Przełóżmy to na rano...-Spojrzałem na niego,otulając się kołdrą.

Myślałem,że się obrazi albo coś gorszego...Trochę chciało mi się beczeć...

-Trzymam za słowo.-Uśmiechnął się lekko i poczochrał się po włosach.Z moich oczu mimowolnie poleciały łzy,nawet nie wiem dlaczego i wtuliłem się w Senseia,becząc jak baba.Był skołowany ale nie pytał.Po prostu mnie przytulał.Zawsze jest dla mnie taki dobry...
Tuliłem się do niego przez dłuższy moment,aż w końcu usnąłem,nadal trzymając go za rękę.

TEN ROZDZIAŁ TO BADZIEWIE,WIEM.PROSZ MNIE NIE BIĆ X'D.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro