Magnez
*Yiś*
Byłem rozgorączkowany.Martwiłem się o mój egzamin...Miałem wrażenie,że oblałem totalnie...Że byłem najgorszy...
-Ej,wywiesili wyniki!-Hiruki uśmiechnął się,a ja natychmiast zamarłem.Bałem się spojrzeć na listę...Pewnie osiągnąłem druzgoczącą porażkę...
-Yi,chodź.Nie bój się.-Hiruki dotknął mojego ramienia.-Same dobre wieści.
Spojrzałem na listę...Nie wierzę...najwyższy wynik w szkole...
Złapałem się za głowę,a potem osunąłem na podłogę albo w czyjeś ramiona...
************************************
Ocknąłem się obolały.Nie wiedziałem co się dzieje ale Sensei był obok.To dobrze.
-Yi.Co się stało?-Wyglądał na zmartwionego...
-Chyba tylko zasłabłem...-Dotknąłem czoła i podniosłem się do siadu.
-Dobrze się czujesz?-Położył dłoń na moim policzku.Chyba byliśmy w nauczycielskim...
-Tak...-Czułem lekkie osłabienie.Po chwili uśmiechnąłem się lekko.-Udało mi się...
Sensei natychmiast zrozumiał o co mi chodzi.
-Wiedziałem,że tak bedzie.-Uśmiechnął się do mnie i pomógł mi się podnieść.
Wtuliłem się do niego.Po prostu tego potrzebowałem.Na początku był trochę zaskoczony ale owinął mnie ramionami.Spojrzałem mu w oczy.
-Dziękuję,że we mnie wierzyłeś...
Pogłaskał mnie po głowie...
Tulilibyśmy się tak dłuższą chwilę ale drzwi do pokoju zaczęły się otwierać,więc odkleiliśmy się od siebie.To biolożka.
-Jasi...Ojeju.-Zmierzyła mnie z zaskoczeniem.-Coś się stało?
-Yi tylko zasłabł.-Sensei pokiwał głową,a ja miałem ochotę wyjść.
-To ja lepiej już pojde.-Sensei zrozumiał,że czuję się niekomfortowo więc pozwolił mi odejść.
Czmyhnąłem szybko,zostawiając pomieszczenie za sobą.Ukryłem się w łazience i obmyłem twarz wodą.W sumie to zaraz będzie dzwonek...
*Yas*
Zmierzyłem Irelkę i zacząłem robić kawę.Przyda mi się coś ciepłego do wypicia.
-O,to ja też chcę.-Irelka zmierzyła mnie i wyciągnęła stertę kartek.
-Kartkóweczki?Niezle.
-Czasem trzeba.-Wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie z usmiechem.-A jak Twoja dziewczyna?Poznam ją...
-Nie mam żadnej dziewczyny.-Zmierzyłem ją i wziąłem kubek kawy.
-Ale kogoś masz.-Uśmiechnęła się.-Nie wstydź się.
Zadzwonił dzwonek.Uff...Myślałem,że będę musiał z nią gadać...
-To ja się zbieram.-Chwyciłem kubek w rękę i wybiegłem z nauczycielskiego,łapiąc zaskoczone spojrzenie Irelki.
************************************
-Ale się cieszę!-Yi uśmiechał się cały czas,kiedy wracaliśmy.Mnie też to w jakiś sposób cieszyło.
-Ja też się cieszę.-Spojrzałem na niego.Yi mówił cały czas o tym jaki jest zachwycony.
-W takim razie może to uczcimy?-Rzuciłem na niego okiem,a Yi nagle oblał się rumieńcem.Siedział tak chwilę w ciszy aż nagle spojrzał mi w oczy.
-Może pójdziemy do kina?-Zaproponował,a ja pokiwałem głową.
-Jak sobie życzysz.-Posłałem mu lekki uśmiech.-Pomyśl na co możemy iść.
Zmierzył mnie wymownie i z lekkim uśmiechem.
-Nie,nie pójdziemy na Greya.-Zachichotał,a ja Przewrocilem oczami.
-Wcale o tym nie myślałem.
Yi lekko się uśmiechnął,a ja zachichotałem.
Wpadliśmy na moment do domu,bo Yi chciał się przebrać.
-Zjesz może zupki?-Spojrzałem na niego z usmiechem.
-Przecież idziemy do kina.-Wziął w rękę swoją torbę.
-Pomyślałem,że może jesteś głodny.-Wzruszyłem ramionami.
-Nie mam pomysłu na co możemy iść...-Yi spojrzał na mnie,jakby szukał ratunku.
-W takim razie ja coś wybiorę.-Złapałem go za ramię i poszliśmy powoli do kina.
************************************
-To jednak się zdecydowałeś?-Uśmiechnąłem się i dotknąłem jego dłoni.Pokiwał tylko przecząco głową.
-Jestem kiepski w podejmowaniu decyzji...-Odparł speszony,a ja rzuciłem cicho,że rozumiem.Wybrałem jakiś w miarę dobrze wyglądający film.Oby mu się spodobał...
Na początku ten film trochę przynudzał.Mam nadzieję,że go nie wystraszę czymś całkiem odwrotnym od komedii romantycznej...Yi w sumie oglądał to z wielkim zapałem.Przynajmniej do momentu kiedy się nie wystraszył.
-Yi...-Spojrzałem na niego,a on zasłonił oczy.
-To było straszne...-Drgnął,a ja uśmiechnąłem się lekko i objąłem go ramieniem.
-To tylko film.-Przytuliłem go do siebie i pocałowałem w czoło.-Jak chcesz wyjść to...
-Nie.-Pokiwał głową i wtulił się do mnie.-Mam wrażenie,że teraz będzie trochę lepiej.-Słabo się uśmiechnął,a ja odpowiedziałem mu tym samym.
Tym razem oglądał do końca i spokojnie.To dobrze.Myślałem,że już nic nam z tego nie wyjdzie...
Film się skończył,a Yi wygladał na dość zadowolonego.
-Szybko zleciało...-Przeciągnąłem się leniwie,a Yi rozglądał się patrząc na przechodzących ludzi.
-Ojej...-Nagle się zarumienił.-Przez przypadek ochlapałem się piciem...-Chwycił mokry kawałek koszuli.To było dość urocze.
-Czemu mnie to nie dziwi?-Uśmiechnąłem się lekko,dając mu znak żeby się nie wstydził.-Pewnie chcesz się przebrać...
-Mhm.-Pokiwał głową,zasłaniając plamkę.To było słodkie...
Wróciliśmy na moment do domu i Yi od razu poleciał by się przebrać.Jakoś nie miałem ochoty reszty dnia spędzić w domu.
-Wiesz co...-Zacząłem temat,a Yi powoli zapinał górne guziki koszuli.
-Hm?-Rzucił na mnie okiem.
-Może pójdziemy na basen?-Uśmiechnąłem się szeroko,a Yi zmierzył mnie jak wariata.
-N-nie możemy...-Yi machnął nagle ręka.
-A dlaczego?-Trochę mnie to zdziwiło.
-Booo mam uczulenie na chlor...-Schował ręce za plecami.
-Chyba raczej nie.-Pokiwałem głową z usmiechem.-W przeciwnym razie spuchłbyś od mycia twarzy wodą ze zlewu.
Yi speszył się i nagle spojrzał mi w oczy.
-Po prostu nie przepadam za wodą...
-Chodź,będzie fajnie.-Zaciągnąłem go za rękę.Przecież nie można aż tak się bać wody...
*Yas*
Yi nie wyglądał na przeszczęśliwego.Może dlatego,że się na niego gapiłem...Z jakiegoś dziwnego powodu nie mogłem przestać.To było urocze gdy tak stał i trzepał z zimna nogami.
-To nadal nie jest dobry pomysł...-Kiwał głową,a ja Zmierzyłem go jak dziecko.
-Musisz tak marudzić?-Gdy na niego spojrzałem,to myślałem,że się przewróci.
-Przepraszam.-Zawstydził się na moment.-Tu jest po prostu bardzo zimno...
-Rozgrzejesz się.-Uśmiechnąłem się lekko,w nadziei że trochę się rozluźni.
Zaciągnąłem go za sobą ale nie miał zamiaru ani trochę się rozluźnić.
-Oj Yi.-Przewróciłem oczami.-Bo Cię tam wrzucę.-Wskazałem na wodę.
-Nie umiem pływać.-Uśmiechnął się lekko.Zaczął odzyskiwać humor.
-To Cię nauczę.-Machnąłem ręka,a on przekrzywił głowę.
-Chyba odmówię.-Wzruszył ramionami.-Wolę się pomoczyć w stojącej wodzie...
-Czyli mam Cię wrzucić do wanny.-Zaśmiałem się.-Dobra.Stwierdziłem,że jednak go posłucham bo do innego pomysłu nie dojdziemy.
Yi wygladał na zadowolonego ale ja myślałem,że się ugotuję...
-Ale tu gorąco.-Otarłem czoło.-Na pewno nie wolisz uczyć się pływać?
-Nie.-Uśmiechnął się lekko.-Takie kąpiele dobrze robią na cerę.-Zanurzył się w wodzie po szyję.
-Skoro tak mówisz.-Westchnąłem,patrząc wokoło z lekkim znudzeniem.Co jakiś czas zerkałem na Yi ale on chyba świetnie się bawił.
-Chyba Ci się tutaj nie podoba...-Nagle na mnie spojrzał,a ja poczułem się bardzo dziwnie...
-Nie to,że nie podoba.-Od razu zaprzeczyłem.-Po prostu mi tu za gorąco...
Yi uśmiechnął się lekko,jakbym był dzieckiem.
-Jak chcesz to możesz iść popływać...
-Ale zostaniesz tu sam...-Jakoś nie chciałem go porzucać...
-Nic się nie stanie...-Yi uśmiechnął się lekko.-Wiem,że chcesz...
-Ale nie chce Cię zostawiać.-Czułem się naprawdę głupio.
-Dobra.-Przewrócił oczami z usmiechem.-To idę z Tobą.
-Mam Cię nauczyć pływać?-Też się uśmiechnąłem ale on tylko pokiwał głową.
-Może lepiej nie...
-Wszystkiego trzeba się nauczyć.-Złapałem go za rękę,a on wpadł do wody.Niespecjalnie chcialem go podtapiać.
Złapał się mnie jak deski ratunku,panikując i wbijając mi ręce w szyję.
-Ciii...Spokojnie.-Pogłaskałem go po głowie.-Nie topisz się.Trzymam Cię.
Zdjął mokre włosy z twarzy i wtulił się do mnie.
-Mówiłem,że nie umiem pływać...
-Pewnie chcesz wyjść prawda?-Uśmiechnąłem się lekko,a on pokiwał głową.
Koślawo wyszedł na brzeg i zaczął otrzepywać włosy.To wyglądało trochę zabawnie.
-Z czego się smiejesz?-Zmierzył mnie wymownie.
-Z Ciebie.-Zachichotałem i chlapnąłem w Yi wodą.
-Ale ja chciałem się wysuszyć.-Odsunął się,lekko ślizgając na podłodze.Finalnie zaliczył glebę.
-Niezdara.-Uśmiechnąłem się z litością i Pomogłem mu wstać.Skrzywił się i ponownie otrzepał.
-Lepiej będzie jak sobie usiądę.-Wziął ręcznik,zawinął się w niego jak kobieta i usiadł sobie naprzeciwko mnie.Nadal nie mogłem przestać się śmiać.Myślałem,że padnę.Postanowiłem,że dotrzymam mu towarzystwa,więc usiadłem obok.
Yi rzucił na mnie okiem.
-Przygotowałeś się na jutro?-Zacząłem.
-Chyba mam lekką tremę...-Pokiwał głowa i znowu jakby się zawstydził.-Mam wrażenie,że nawalę...
-Oj przestań.-Poczochrałem go po włosach.-Musisz bardziej w siebie wierzyć...
Uśmiechnął się z grzeczności,chociaż czułem że się we mnie wpatruje.
-Wszystko w porządku?-Zapytałem a on odwrócił wzrok,wzdrygnął się i ześlizgnął do basenu.I znowu muszę go wyciągać...
-Jutro czegoś takiego nie odwal.-Uśmiechnąłem się lekko,wyciągając go z wody.Panicznie się do mnie wtulił,dopóki znowu nie byliśmy na brzegu.
-Ale ze mnie sierota...-Westchnął smutno.
-Nieprawda.Po prostu podłoga była śliska.-Uśmiechnąłem się do niego lekko i dałem swój ręcznik.
Ponownie się otulił i otarł mokrą twarz.
*Yiś*
Już naprawdę miałem dość tego miejsca.Trochę było mi zimno...
-Nie możemy już iść?-Zacząłem,a Sensei rzucił na mnie okiem.
-Skoro chcesz...-Odparł.Wyczułem w jego glosie coś jakby...rozczarowanie?
Pewnie chciał sobie popływać ale ja jestem taką niezdarą i nic nie umiem...
-Idź pływać.-Uśmiechnąłem się lekko.-Widzę,że chcesz...
-Na pewno?-Spojrzał na mnie z zaskoczeniem,a ja pokiwałem głową.
-Idź,bo się jeszcze rozmyślę.
Uśmiechnął się do mnie lekko,jakby dostał cukierka i po chwili fiknął salto do wody...Tak jak stał...
-Łoooooo!-Byłem pełen podziwu.Ja się przewracam o własne nogi,a to...To było majestatyczne...
Szukałem go wzrokiem ale nie mogłem znaleźć...Musi się czuć jak ryba w wodzie...
Otrzepałem się z zimna i patrzyłem w wodę.Trochę przemarzłem ale to nic...
W końcu poczułem rękę na ramieniu i podniosłem wzrok.
-Masz sine usta...-Sensei dotknął mojej wargi.Ociekał wodą.Mimo wszystko wyglądał majestatycznie...-Chodź już.
Poszedłem za nim,trochę ciesząc się że to już koniec.Czułem mniejszy chłód niż wcześniej...
************************************
-Ojej,ktoś dzwoni...-Poczułem wibracje z mojego telefonu.Ciotka...To dość kiepski moment...Odebrałem ostrożnie,czekając na nagły wybuch entuzjazmu mojej ciotki...
-H-Halo?-Zacząłem cicho.Chciałem iść wziąć teraz prysznic ale akurat zadzwoniła.
-Yius!A ty czemu telefonów nie odbierasz?-Usłyszałem lekko karzący ton i uśmiechnąłem się.Trochę mi tego brakowało...
-Booo...byłem na basenie...-Odparłem,szukając Senseia wzrokiem.
-Z kim rozmawiasz?-Pojawił się akurat jak na zawołanie.
-A co to tam za głosy?-Ciotka ma doskonały słuch...
-Ciociu...Too kolega...-Rzuciłem spojrzeniem w Senseia.Odebrał je ze zrozumieniem i poszedł do pokoju.
-A jakąś dziewczynę tam masz Yiuś?-Zaczęła,a ja myślałem że się zastrzelę.-Po co pytam,pewnie masz tylko się wstydzisz pokazać...
Westchnąłem cicho,a ona zaczęła gadać jak najęta...
-Oj chyba trafiłam.-Zaśmiała się.-Mam nadzieję,że ją przywieziesz kiedyś do mnie,chętnie poznam...
-Chyba narazie wolę skupić się na nauce...-Odparłem speszony,a ona ponownie się zaśmiała.
-Jasne,jasne.-Zachichotała.-Dziewczyny lubią niesmiałych.
-Ciociu...-Poczułem,że robię się czerwony.
-Dobra,dobra.-Zachichotała.-Przestaję.A powiedz mi,jesz ty coś?Brzmisz jakoś słabo.Jak mi powiesz,że nie masz czasu na jedzenie to tam do Ciebie przyjadę...
-Jem.Spokojnie.-Odparłem,lekko się uśmiechając.
-To dobrze.-Nagle usłyszałem trzaski.
-Wszystko w porządku?
-E tam.Kot zwalił telewizor.Później zadzwonię...-Odparła,a ja lekko się roześmiałem,pożegnałem i skończyłem rozmowę.Nareszcie mogę iść pod prysznic...
Umyłem się i od razu poczułem lepiej.Chciałem poszukać Senseia ale nie musiałem się wysilać,bo ostatecznie znalazłem go w sypialni.Zasnął?Zdążył już zdjąć koszulę...
Gapiłem się w niego jak w dzieło sztuki,chociaż trochę się bałem że obudzi się od samego mojego wzroku.Zacząłem działać instynktownie...
Moja ręka powędrowała do jego brzucha.Na moment zatrzymała się w powietrzu...wahanie...Teraz dotknęła ciepłej skóry.Właściwie to opuszki palców ślizgały się po jego brzuchu...Co ja do cholery robię?Zaraz się obudzi...
Moja dłoń nie chciała przestać.Badała delikatnie skórę,a ja nie mogłem oderwać wzroku...
Nagle poczułem chwyt i moja ręka znalazła się w powietrzu...O nie,obudził się...I taka sytuacja...
-P-przepraszam!Nie mam pojęcia czemu tak zrobiłem...-Zawstydziłem się i spuściłem wzrok.Miałem wrażenie,że będzie o to zły ale tylko patrzył...Przepraszałem cały czas,naprawdę czułem się głupio...
Cały czas nie odpowiadał,tylko patrzył...
Miałem wrażenie,że się zaraz rozpłaczę,potupię nogami i zacznę krzyczeć że jestem debilem...
Dotyk na karku i lekkie pchnięcie do przodu.Pocałował mnie.Zesztywniałem jak kij.Żeby mnie ruszyć to chyba trzeba połamać...Rumieniec oblał mi twarz...Tego się nie spodziewałem...
Na moment odkleiliśmy się od siebie.Spojrzałem niepewnie na Senseia.Zupełnie nie wiedziałem jak zareagować...Przysunąłem się do niego...Wpatrywałem w oczy...Jakbym dopiero je poznawał...
Oddałem wcześniejszy pocałunek.
Przyjął go delikatnie,dotykając mojego policzka.Czułem,że pragnę więcej...
-Yas...-Szepnąłem i nagle wydałem z siebie zaskoczony okrzyk...Szarpnął mnie za koszulkę,tak że upadłem na łóżko...Wpatrywał się we mnie,jakby mnie nie znał...Dotknął palcem mojej wargi...Czułem,że serce wali mi jak szalone i zaraz padnę na zawał...
Sensei spojrzał mi w oczy,a ja położyłem dłoń na swojej koszulce.Czułem,że chce bym ją zdjął...Patrzyłem na niego oczekująco ale on tylko delikatnie położył głowę na mojej piersi.Przestałem oddychać...
Moje dłonie uniosły się do góry ale na moment zatrzymały.Poddałem się.Zatopiłem je w jego włosach i ostrożnie ściskałem w rękach.Trochę drżały.Może dlatego,że wstrzymywałem powietrze...Nie mogłem złapać tchu...Ta cała bliskość sprawiała,że odrętwiałem...
-Oddychaj chłopaku...-Szepnął,a ja na zawołanie złapałem głęboki wdech.
Nadal trzymałem w dłoniach jego włosy.Obracałem je między palcami,jakbym obserwował...głaskałem je.
Sensei po prostu leżał na mojej piersi.Tak po prostu leżał.Z lekko przymkniętymi oczami.Jego włosy rozlewały mi się po szyi,że mogłem się nachylić i poczuć ich zapach.
Nagle poczułem pocałunki na szyi...Drobne liźnięcia,coś jakby łaskotało.Jęknąłem cicho,czując powstającą malinkę...
-N-nie...-Szepnąłem,odgarniając jego włosy z brody.-Nie mogę mieć malinek...Jak ja jutro będę wyglądać...
-Przepraszam...-Podniósł się nagle i spojrzał mi w oczy.Patrzyliśmy tak chwilę...Wzrok Senseia spochmurniał.Jakbym na niego nakrzyczał...
Ponownie położyłem mu rękę na twarzy i zmusiłem do spojrzenia na siebie...Uśmiechnąłem się lekko.Chciałem go jakoś pocieszyć.Jednocześnie nabrałem wątpliwości czy to co robimy jest słuszne...Co jeśli tylko bawi się moimi uczuciami...
-Kochasz mnie,prawda?-Położyłem mu rękę na piersi...
Coś w środku Kazalo mi to zrobić.
Złapał ostrożnie moją dłoń,jakby bał się że mnie skrzwdzi i lekko pocałował.Nie musiałem wyszukiwać odpowiedzi...
Uśmiechnąłem się i pocałowałem go lekko w usta.Wtuliłem się powoli w jego włosy.Teraz czułem ich zapach...Pozwoliłem mu całować się w szyję.Robił to bardzo delikatnie i ostrożnie.Bardzo czułe muśnięcie...Uśmiechnąłem się,a on podniósł pytająco wzrok.Czułem że muszę złożyć wyjaśnienia...
-Mam łaskotki...-Odparłem cichutko,a on uniósł rękę do góry i poczochrał mnie po głowie.Jakoś dziwnie się zachowuje.Jakby nie wiedział co zrobić...Zawahał dłoń w powietrzu,a ja pragnąłem dotyku,serce waliło mi jak dzwon,pewnie usłyszał...Patrzyłem na niego w milczeniu.Miałem wrażenie,że zaraz wstanie i wyjdzie.Zatrzymałbym go...
Jego ręka ruszyła w moim kierunku i dotknęła delikatnie mojej koszulki.Jakby chciał wychwycić przez materiał ciepło mojej skóry.Wiem,że chce ją zdjąć.Może się boi,że mu nie pozwolę.Czemu się tak niepewnie zachowuje?To nieprzewidywalne...
Zahaczył palcem o materiał i delikatnie podwinął ją do góry.Mimowolnie oblałem się różem.Złapałem koszulkę,żeby mu pomóc i patrzyłem co teraz zrobi.Dotknął mojego brzucha palcami.Ostrożnie,jakby się bał że zada mi ból.Drgnąłem,reagując na dotyk.Jego palce były trochę chłodne.Spojrzał na mnie i uniósł je w powietrze,jakby czekał na zgodę.Ręką sięgnąłem do jego policzka,żeby przekazać by kontynuował.Ponownie przejechał palcem po moim brzuchu.Tym razem zapuścił się dalej.Zassałem Powietrze.Ten dotyk powodował,że miałem motyle w brzuchu...Dziwne uczucie szczęścia?Upojenie dotykiem?
Znów przestał,a ja wlepiłem w niego spojrzenie,jakbym się patrzył na bóstwo.Siedział nade mną niewzruszony z palcami w górze.
Poprawił włosy i położył mi całą dłoń na brzuchu.
-Za mało jesz.-Odparł.Zabrzmiało to dość zabawnie.Powstrzymywałem uśmiech.
-Teraz będziesz mi to wypominać?-Uśmiechnąłem się słabo,szukając ręką jego włosów.Pokiwał przecząco głową i ponownie położył mi głowę na piersi.Miałem wrażenie,że zaraz będę jęczał i błagał żeby mnie rżnął...Zasłoniłem usta ręka,ukrywając ciche westchnienie.
Chwilę tak leżał,a po chwili się ruszył,sprawiając że włosami oplątywał moją dłoń.
-Znowu nie oddychasz.-Spojrzał mi w oczy,a ja zrobiłem to samo.Patrzyliśmy chwilę na siebie,a ja znowu zatkałem usta ręka.
Pocałował mnie w czoło i ponownie opadł na moją pierś.Chciałem szarpać go za włosy,prosić żeby zrobił coś więcej ale głos uciekł gdzieś daleko.Cisnął mi się tylko cichy jęk.
Po chwili poczułem delikatne pocałunki i mruknąłem,zakrywając usta ręka.Teraz czułem coś w rodzaju podniecenia ale niedokońca.Przymknąłem oczy,czując delikatne cmoknięcia na swojej piersi,schodzące coraz niżej.Moje ciało było tak gorące,że usta odbijające się na moim brzuchu były lodowate.Teraz wydałem z siebie cichy jęk ale powstrzymany ręka.Nagle poczułem dotyk na niej.Została zdjęta z mojej twarzy.Sensei trzymał ją ostrożnie w swojej dłoni.Głaskał od środka palcami,a ja cicho jęknąłem by potem spuścić wzrok.Przerwał na moment i nagle się odsunął.Podniosłem się z zaskoczeniem.Widać było że serce mi wali...Co się dzieje z Senseiem...
Objąłem jego twarz w dłonie i zacząłem namiętnie całować.Nadal miałem podwiniętą koszulkę i trochę mi przeszkadzała,więc ją zdjąłem i objąłem go Ramionami.Pragnąłem bliskości...Spojrzałem mu w oczy.Wydawał się trochę zaskoczony moją reakcją...
Delikatnie chwyciłem go za włosy,sprawiając że położył się na łóżku i mogłem namiętniej oddawać pocałunki.Czułem teraz lekkie pożądanie...Jak nigdy w życiu...Na moment podniosłem wzrok,by po chwili wrócić do pocałunków.Dotyk na włosach.Mógłbym za tylko to zupełnie się poddać...Poczułem jak się podnosi i siada ze mną wtulonym do piersi.Jęknąłem i uniosłem ociężale głowę.
-Wyglądasz na zmartwionego.-Zacząłem,bo Sensei był jakoś dziwnie nieśmiały.Może to moja wina...
-Nie wiem czy powinienem.-Spuścił głowę,a ja delikatnie uniosłem dłoń.
Nie zrozumiałem o co mu chodzi,więc przysunąłem brodę do niego,że mogłem słuchać jak oddycha.
-Mam wrażenie,że Cię wykorzystuję...-Odparł,a ja zrobiłem wielkie oczy...Nagle mi z tym wylatuje...Co się z nim dzieje?
Złapałem go za twarz i spojrzałem w oczy.Może trochę stanowczo...Sam nie wiem...
-To w takim razie ja chcę być wykorzystany.-Patrzyłem mu w oczy,a on zachowywał się nieswojo.Przechodził jakiś dylemat moralny?Teraz się czuję jakbym pogrywał z jego uczuciami...
Dotknąłem dłonią jego ust,a potem delikatnie wargą.Pozwoliłem się do siebie wtulić.Sam nie wiem co czuję,a co dopiero on.Ostatnio zachowywałem się jak wariat po lampce wina...
Zniżyłem się i zacząłem powoli obcałowywać jego pierś.Westchnął tylko i wtulił twarz w moje włosy.Czułem ciepło oddechu na czole.I było mi z tym dobrze...Zniżałem się coraz bardziej.Coś mnie pchało...W końcu zrozumiałem,że dotarłem do spodni.Cholera,trzymałem w nich rękę...Czy nie pozwoliłem sobie na za dużo...
Probowałem jakoś z tego wybrnąć.Że niby wcale się nie zamierzałem.
-Ładny pieprzyk...-To było najgorsze głupstwo jakie mogłem walnąć.Że co?Wyczuwam ręka pieprzyki...Co za idiota.
Sensei patrzył na mnie,a po chwili zaczął się śmiać.Nie wiedziałem czy to dobrze czy źle.
Miałem ochotę ukryć się pod kołdrą ale mimo to nadal trzymałem rękę w jego spodniach...Nabrałem chęci,żeby wsadzić tam całą twarz...Czułem po prostu zwykłe pożądanie...
Sensei skończył się śmiać,a ja spojrzałem mu w oczy.Jego spojrzenie mówiło że mogę z nim zrobić wszystko...Ale czy napewno...
-Nie trafię za to do piekła,prawda?-Uśmiechnąłem się nieśmiało a on ponownie się roześmiał.Wolałbym odpowiedź.Ciągnie mnie pożądanie,a ja nie chcę zrobić czegoś głupiego...
Poczułem przypływ odwagi i zacząłem zsuwać się niżej.Pożądanie...Nie wiem jakim cudem się na to zdobyłem ale wsadziłem tam głowę...Cholera,faktycznie ma tam pieprzyka...
Czułem jak dotyka moich włosów,a ja robiłem swoje.To było takie dziwne...Nigdy tego nie robiłem...Czuję,że w każdej chwili mogę to zepsuć...Chociaż...czy to da się zepsuć?
Krążył dotykiem po moich włosach,a mnie to jeszcze bardziej nakręcało...Chciałem się bardziej postarać ale nie wiem czy potrafię...Psułem już wiele rzeczy...
Podniosłem wzrok,szukając jakiejś opinii...Usłyszałem tylko ciche mruknięcie zadowolenia.
Nagle poczułem instynkt i opadłem ulegle na poduszkę,czekając aż coś ze mną zrobi.
Zmierzył mnie,a ja położyłem dłoń na czole,tak że moje ciało wyginało się w lekki łuk.Liczyłem że mnie rozbierze...
Chyba wyczuł moją prośbę bo powoli zaczął zdejmować mi spodnie,a ja tylko uśmiechnąłem się lekko.Szybko sobie z tym poradził.Czułem się trochę nieswojo ale jednocześnie pragnąłem miłości Jak nigdy dotąd...
Patrzył na mnie,jakby właśnie powiedział że skończył i idzie spać,a ja ponownie wygiąłem się w łuk i spojrzałem mu w oczy.Błagałem wzrokiem...
-Weź mnie...Ah weź mnie...-Nie wierzę,że to powiedziałem...Miałem ochotę zasłonić usta,jakbym był dzieckiem i powiedział przekleństwo ale nie zrobiłem nic.Tylko patrzyłem...
-Nie trafię za to do piekła,prawda?-Uśmiechnął się,a ja odgarnąłem włosy z czoła i uniosłem rękę do góry,by znaleźć jego skórę...Dotknąć Jak najczulej...Trochę ręce mi drżały...
Wtulił się w moją rękę i zrobił to o co prosiłem a ja cicho jęknąłem.Starałem się powstrzymywać,bo nie chcę tak wyć jak baba ale nie potrafię.Zupełnie zapomniałem Jak się oddycha...
-Co Ci mówiłem o oddychaniu?-Rzucił mi do ucha,a mój głęboki oddech przerodził się w cichy krzyk.Chciałem położyć mu dłoń na włosach ale wyprostowałem ją tylko i nagle pojawiła się druga do towarzystwa.Nie moja.Spletły się ze sobą,a ja delikatnie się uśmiechnąłem,obracając głowę na bok i pozwalając by całował mnie po szyi.
-Nie trafisz za to do piekła...-Szepnąłem,a on cmoknął mnie w obojczyk.
-Ładny pieprzyk.-Rzucił z usmiechem.
Zarumieniłem się.Jak dzieciak.
-Może znajdę wszystkie Twoje pieprzyki?-Uśmiechnął się zalotnie,a ja zrobiłem minę jakby mi powiedział że mam zagrożenie z chemii.Po chwili ochłonąłem i cicho jęknąłem.
-Nie zabraniam...-Szepnąłem,a on wział moją rękę w dłon i zaczął ją obcałowywać.
-Na rękach masz ich całkiem sporo.-Muskał moje palce...O rany...
-To są piegi,pacanie.-Zaśmiałem się i poczułem uderzenie w prostatę,na co zareagowałem jękiem.
-Nie mów tak do starego dziada,który uczy Cię chemii.-Uśmiechnął się.
-Starego?Gdzie siwa broda?-Otworzyłem lekko usta,by złapać ciut powietrza.
-Stary duchem.-Rzucił,marszcząc brwi,a ja ponownie jęknąłem.Było mi coraz lepiej i swobodniej.Uniosłem ręce do włosów Senseia i wplotłem w nie palce.
-Jak zrobisz mi kołtuny,to będziesz sprzątał w klasie przez miesiąc.-Uśmiechnął się,kładąc usta na mojej wardze.Westchnąłem gdy to zrobił.Dotyk działał na mnie kojąco...Mógłbym przy tym zasnąć.
Zatrzepotałem rzesami i wygiąłem się w łuk cicho jęcząc.Ja chyba jednak zrobię mu te kołtuny...
-Ojej...-Poczułem,że jestem cały mokry.Miałem wrażenie,że dostanę grabiami po łbie ale dostałem tylko buzi...
-Mam nadzieję,że Ci się podobało.-Szepnął mi do ucha,a ja przymrużyłem oczy i lekko się uśmiechnąłem,szukając dłonią jego włosów.
-Zimno mi trochę...-Teraz poczułem jak moje ciało rozpaczliwie błaga o jakieś ubranie.-Nie mogę znaleźć swoich rzeczy.
-Hm...O.-Podał mi swoją koszulę.-Wez to.Jest na widoku.
Złapałem z zaskoczeniem kawałek materiału i na chwilę wyszedłem z łóżka by się ubrać.Tak,specjalnie będę leciał do łazienki.
-Nie zasypiaj beze mnie...-Rzuciłem,a Sensei uśmiechnął się i pokiwał głową.
Włożyłem koszulę,którą mi dał.Była trochę za duża i na szczęście zakrywała mi biodra.Dość ciepła i wygodna...Pachniała perfumami...
Wróciłem do łóżka,a Sensei spał.Miał nie zasypiać.Uśmiechnąłem się lekko i położyłem obok.Patrzyłem na niego i to jak włosy łaskotały go w nos,a on nic sobie z tego nie robi.
Po chwili poczułem chłodne usta na karku i zrozumiałem,że się do mnie przytula.Uśmiechnąłem się,czując jak jego włosy opadają mi na ramię,przy okazji ogrzewając.
************************************
Obudziłem się sam z siebie i poczułem jak bardzo kręci mi się w głowie.Kołdra ześlizneła się ze mnie i to pewnie sprawiło że się obudziłem.
Cholera,wstałem o piątej.Powinienem jeszcze spać ale na to się nie zbiera.Nawet Sensei jeszcze spi...
Obróciłem się do niego i patrzyłem jak spokojnie sobie spi.W pewnien sposób napawało mnie to radością.Zbliżyłem się na moment i pocałowałem go w nos a on spał dalej.Mruczał coś przez sen o marchewce dla osiołka.To było bardzo urocze.
Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki.Powinienem się przygotować.Zacząłem zdejmować koszulę Senseia i pomyślałem że powinienem ją wyprać.Ale najpierw prysznic.
Prysznic całkowicie mnie rozbudził i sprawił że mogłem działać.Poczułem sie rześki i gotowy,żeby nosić góry.Może dlatego,że mam dobry humor...
Ubrałem się w swoje ubrania i wysuszyłem włosy,starannie je układając.Nawet użyłem lakieru,bo nie chciały się trzymać.
Spojrzałem w stronę koszuli,która leżała na szafce.Przyłożyłem ją do nosa i lekko się uśmiechnąłem,czując znajomy zapach.Postanowiłem szybciutko wyprać ją w rękach,przynajmniej będę miał zajęcie.Gdy wyszedłem z łazienki,rzuciłem okiem na Senseia,ktory chyba już się obudził bo przecierał oko i rozciągał powoli.
-Yi?Tak wcześnie?-Nie ukrywał zaskocznia,że jestem już na nogach.
-Jakoś nie mogłem spać.-Machnąłem ręka,a on znowu się przeciągnął.
-Dobra,to co chcesz na śniadanie?-Zatarł ręce.
-Może ja coś zrobię?-Zaproponowałem.
-Nie,dzisiaj ja robię śniadanie.-Pokiwał głową.-Tylko wezmę prysznic.
-No dobra.Uparłeś się.-Uśmiechnąłem się i poszedłem do kuchni,żeby chociaż zrobić mu kawę.Poczułem jednoczesny strach,bo ujrzałem w lustrze lekkie zaczerwienienie na skórze.Jednak zrobił mi jedną,jedyną malinkę.Teraz wystraszyłem się,że wszystko kompletnie zawalę...
-Coś się stało?-Usłyszałem znajomy głos w kuchni i zmieniłem punkt patrzenia.
-Ja tylko Po prostu martwię się,że zawalę...-Pokiwałem głową.-Stłukę coś...
Poczułem jak łapie mnie za ramiona i patrzy w oczy.
-Jestem pewnien,że sobie poradzisz i tak się właśnie stanie...
Serce zabiło mi szybciej.Wtuliłem się,czując świeży zapach pianki po goleniu i jakichś perfum.On we mnie wierzy...
To teraz jeszcze bardziej nie mogę zawieść...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro