Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog trzeciej części

Jego mętne, ale wciąż nadzwyczaj przytomne spojrzenie zdradzało mi, że skończyłam to, co zaczęłam ponad dwa lata temu. Złapałam tego, który był winien całemu mojemu cierpieniu. Nikita Dragovich. Głowa największej i najpaskudniejszej organizacji na całym globie – Hydry. Długi czas go szukałam poza wzrokiem Avengers, Tarczy i Dominica. Włożyłam w to całe swoje siły, jakie tylko miałam. To nie była jedynie zemsta, ale też dowód na to, że nawet najbardziej zniszczony człowiek może powstać i walczyć dalej. Musiałam to zakończyć sama. Żaden triumf nie byłby tak gorzki, ale i tak pełen ulgi, gdyby ktoś inny mnie w tym wyręczył.

— Pamiętasz, co kiedyś powiedziałam Volkovowi? — zapytałam. — Pamiętasz?! — syknęłam, na co on jedynie skinął głową z wyczerpania. — Powstałam, jak widzisz, powstałam po tym, jak mnie zniszczyliście. Teraz i przez resztę życia będziesz mi za to płacił. Zniszczę ciebie i twoją duszę, słyszysz? Będziesz przeżywał to, co ja przeżywałam przez te wszystkie lata. — Mówiąc te słowa, poczułam, jak przeszłość we mnie wrze, jak wszystkie koszmary i chwile zwątpienia zbierają się, by przypomnieć mi, dlaczego to robię. To nie była zwykła rozmowa — to było sąd nad diabłem w ludzkiej skórze.

— Znajdą mnie i zdechniesz ty, a nie ja — wycharczał Dragovich, uśmiechając się przy tym szyderczo.

— Myślisz, że ktokolwiek się zjawi po taką ofiarę losu, która dała się złapać MI? — odpowiedziałam chwytając jego szczękę, by jeszcze lepiej spojrzeć mu w oczy. Czułam, jak jego kości trzeszczą pod moim uściskiem, ale nie cofnęłam dłoni. — Hydra upadła. Nie ma jej już. Ostatnie oddziały są niszczone przez Tarczę i Avengers w tej chwili. Twoje imperium gnije, a ty razem z nim.

— Są ludzie... — zaczął, z wysiłkiem łapiąc oddech.

— Nie ma nikogo — przerwałam, szepcząc, jakby to miało podkreślić absolutność moich słów. – Wszyscy nie żyją. — Ten szept był jak kropla trucizny, która wsiąka w umysł, powoli odbierając resztki wiary.

— Są ludzie wierni moim przekonaniom i odbudują Hydrę. Wzniosą ją ponownie na piedestał chwały — powiedział pewien swoich słów Nikita. Mimo wszystkiego, co stracił, jego pycha była niezłomna.

— Nie — odrzuciłam jedynie. — Każdy, kto choć spróbuje czegokolwiek w tym kierunku, zginie. Osobiście. Tego. Dopilnuję. Rozumiesz? — W moim głosie nie było miejsca na wątpliwości. — Ludzie będą bali się ruszyć palcem w obawie przed śmiercią. Przede mną. — Byłam pewna, że kiedyś te słowa wrócą do mnie jak bumerang, przypominając o cenie, jaką przyjdzie mi zapłacić za ten strach. Ale nie dzisiaj.

Puściłam jego twarz. Wszelkie iskry nadziei zgasły w mętnych czarnych tęczówkach mężczyzny. Cofnęłam się kilka kroków. Dotknęłam lodowatych, żelaznych krat, po czym z głuchym łoskotem zasunęłam je i zamknęłam na cztery spusty. Był jak dzikie zwierzę uwięzione w klatce, ale w jego spojrzeniu nie było już furii – tylko rezygnacja.

— Nie myśl, Nikita, że dam ci spokój — powiedziałam, wciąż patrząc mu w oczy. — Czas to teraz wszystko, co posiadasz. Skończy ci się on tylko w chwili, gdy zabiję cię albo zostawię, zapominając, że w ogóle istniejesz. Będę potworem i twoim ciemięzcą, którego sam sobie wybrałeś. — To była obietnica, którą składałam bardziej sobie niż jemu.

Zamknęłam za sobą masywne drzwi prowadzące do celi Dragovicha, a dźwięk ich zamykania brzmiał jak dzwon bijący już przedostatnie chwile tego okrutnego rozdziału. Byłam przeklętym początkiem, jak i jego końcem. Czułam ciężar na piersi, jakby zamknięcie tych drzwi zamykało część mnie. Ale to nie była ulga – to było coś, co musiało się stać, bym mogła iść dalej. Jechałam samochodem powoli oddalając się od specjalnie przygotowanego przeze mnie więzienia, o którym nikt poza mną o istnieniu nie miał pojęcia. Wiedziałam, że muszę wrócić do swojego życia i pozamykać w nim parę spraw, jednak pewne rzeczy pozostaną ze mną na zawsze. Przynajmniej mój syn będzie bezpieczny w świecie bez Hydry, choć wiedziałam, że w końcu i tak pojawi się nowe zagrożenie.

Moje ręce na kierownicy były wciąż napięte, jakbym prowadziła nie samochód, a całe swoje życie, starając się, by nie wpaść w kolejną przepaść. Mój umysł i dusza, a przede wszystkim moje serce, nie przestaną walczyć z demonami przeszłości. Przyjdzie mi żyć z tym, co zrobiłam, i co zrobię w przyszłości. Urodziłam się w świecie, w którym nauczono mnie szanować życie i bać się śmierci. Odejdę z tego świata ceniąc śmierć i lękając się życia. A w każdej chwili tego życia będę pamiętać, że upadłam, ale też powstałam. I że zawsze pozostanie pytanie, czy to była moja zemsta, czy moja kara.  




Chciałam bardzo podziękować wszystkim, którzy wytrwali do końca. To była długa podróż. Mam nadzieję, że podobała Wam się trzecia i ostatnia część Ready For Anything

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro