Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.7



Przelew do Harry'ego doszedł mniej więcej po godzinie, a sam załadunek poszedł bez problemu. Bucky i Natasha poznali Millera, który był szczególnie zadowolony z obecności Romanoff. Podejrzewałam, że ona podoba się jemu, ale ten, co najwyżej mógł liczyć na zdjęcie z nią. Była trzecia w nocy, gdy wróciliśmy do mojego mieszkania.

— Idźcie spać i zajmijcie oba pokoje — powiedziałam do nich. — Muszę jeszcze z kimś pogadać przez neta.

— I gdzie będziesz potem spać? — zapytał Bucky.

— Nawet nie wiesz, ile nocy spędziłam na kanapie w salonie — odpowiedziałam. — Głównie po spotkaniach z Andrew, który uwielbia balować w klubach — zaśmiałam się.

— Nie mogę pozwolić byś spała na kanapie — oznajmił Barnes. — Twój ojciec mnie zabije.

— Bez przesady — oznajmiłam. — Ktoś i tak będzie spał na podłodze, gdy on przyjedzie. — Dobranoc — odparłam dając mu do zrozumienia, że i tak nie zmieni mojego zdania.

Była czwarta w nocy, gdy skończyłam rozmawiać z Angelo, któremu opisałam, kiedy zostanie aresztowany Shawtz, oraz z Loganem, z którym omówiłam kilka kwestii związanych ze zbliżającymi się mistrzostwami. Potem wzięłam prysznic i poszłam spać.

Obudziłam się około dziesiątej rano, gdy po kuchni zaczęła krzątać się Wdowa.

— Dzień dobry — powiedziała Natasha do mnie. — Kawy?

— Chętnie — odpowiedziałam. — Barnes wstał już?

— Tak, zamówił z wypożyczalni dwa samochody, które przyjadą za godzinę — oznajmiła nalewając mi kawy do kubka.

— Dzięki. Wychodzę za dwie godziny — odparłam. — Znajdziecie mnie albo w klubie siedem przecznic stąd albo na Valley Street czternaście.

— Dlaczego nie chcesz jechać po ojca? — zapytała delikatnie Natasha.

— To nie tak, że nie chcę, po prostu nie mogę. Obiecałam mojemu psychiatrze, że wpadnę dzisiaj, a pewnie po rozmowie z nim pójdę upić się do klubu — odpowiedziałam.

— Zawsze upijasz się po sesjach? — zapytała.

— Nie. To zależy, o czym rozmawiam z nim na spotkaniu — odpowiedziałam popijąc kawę i w międzyczasie robiąc kanapki. — Czasami rozmowa jest tak ciężka i trudna, że wolę o niej przez kilka godzin nie pamiętać. Jeśli dam radę przyjadę to bazy Tarczy i zapoznam się z planem, który wymyślicie.

— Dam ci radę. Wyjaśnij Steve'owi, dlaczego go czasami odrzucasz. On też przeżywa to, co ci się wydarzyło. Szczególnie obwinia się o to, że z własnej woli poszłaś do Hydry — powiedziała Natasha.

Westchnęłam z bezsilności.

— Poszłam z własnej woli, to prawda — oznajmiłam przerywając nakładanie plasterków kiełbasy na kanapkę. — Ale pracowałam z przymusu, tak jak Barnes — dodałam przypominając sobie moment dołączenia do organizacji.

Wróciłam z kanapkami i kawą do salonu. Włączyłam telewizor, by zająć czymś myśli.

— Dzień dobry Sky — powiedział Bucky wchodząc do pomieszczenia.

Pokiwałam mu jedynie głową na przywitanie, gdyż miałam usta pełne jedzenia.

Godzinę później Bucky odebrał samochody i jednym z nich pojechał na lotnisko. Romanoff zdecydowała, że poczeka na Barnesa i Rogersa i wspólnie pojadą do tutejszej bazy Tarczy, gdyż mam tylko dwa komplety kluczy do tego mieszkania. Jeden biorę ja, a drugi jest dla nich. Po śniadaniu przebrałam się w świeże ubrania i nałożyłam makijaż. Zastanawiałam się, czy wziąć broń, czy zostawić ją w mieszkaniu. Ostatecznie zdecydowałam, że zostawię ją w torbie w pokoju, który zajmowała Natasha. Tam będzie bezpieczna. Pożegnałam się z kobietą i wyszłam na zewnątrz.

Samochodem pojechałam do Hamiltona, który już na mnie czekał. Zaprosił mnie do swojego salonu, gdzie zazwyczaj rozmawialiśmy, gdy mieszkałam w San Francisco.

— Jak się dziś czujesz? — zapytał doktorek stawiając przede mną parującą herbatę i siadając w fotelu naprzeciwko mnie.

Hamilton nigdy nie robił notatek podczas naszych spotkań. Powiedział mi kiedyś, że woli w czasie spotkania rozmawiać cały czas z pacjentem niż notować i stresować tym człowieka.

— Dobrze. Myślisz, że powinnam porozmawiać z ojcem? — zapytałam Grega wpatrując się w parę unoszącą się nad kubkiem.

— Nigdy nie poruszałaś tego tematu. Dlaczego teraz to robisz?

— Rozmawiałam z Natashą. Zaczęło się od tego, że zapytała mnie, czemu nie chcę pojechać dzisiaj po ojca na lotnisko — powiedziałam. — Wyjaśniłam jej, że jadę do ciebie, a potem, to zależy od rozmowy, albo pojadę do klubu upić się albo zjawię się w tutejszej bazie Tarczy, by zapoznać się z planem, który przygotują na jutrzejszą akcję. Potem dała mi radę, abym porozmawiała z ojcem i wyjaśniła, dlaczego czasami go odrzucam. Dodała też, że ojciec martwi się o mnie i obwinia o to, że dołączyłam do Hydry z własnej woli. Odpowiedziałam jej, że owszem poszłam tam z własnej woli, ale pracowałam dla nich z przymusu. No i to tyle.

— Powinnaś z nim porozmawiać, ale pamiętaj, Sky, za nic na siłę. Możesz powiedzieć mu to, co chcesz powiedzieć, nie wszystko — oznajmił Greg. — To zależy, tylko od ciebie. Jesteś gotowa, aby porozmawiać o pobycie w Hydrze?

— Nie, jeszcze nie teraz, niedługo — rzuciłam. — Czy mógłbyś być obecny przy rozmowie z moim ojcem? — zapytałam spoglądając mu oczy. — Proszę.

Kurczowo wyczekiwałam odpowiedzi ze strony Hamiltona.

— Dobrze — odpowiedział, a ja westchnęłam z ulgą. Naprawdę, nie chciałabym rozmawiać z ojcem sama. — Kiedy i gdzie chciałabyś się umówić na rozmowę?

— Za półgodziny w bazie Tarczy? — zaproponowałam. Widziałam, jak mężczyzna chce zaoponować, więc dodałam: — Jutro mamy wspólną akcję. Nie chcę, żeby poszło coś nie tak, bo zaprząta sobie głowę mną. Jeśli porozmawiamy, rozwieję jego obawy i może przestanie obwiniać się o wszystko, a i ja będę spokojniejsza.

— Twoja decyzja. Moim celem jest abyś poczuła się lepiej — oznajmił psychiatra. — Daj mi chwilę, Sky. Wezmę, tylko dowód i dokumenty potwierdzające, że jestem psychiatrą.

— Dziękuję — powiedziałam. — Będę czekać w samochodzie.

— Wypij herbatę — polecił mi Hamilton.

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Byłam mu wdzięczna, że pojedzie ze mną. Nie byłabym w stanie sama opowiedzieć o wszystkim ojcu.

Półtorej godziny później zaparkowałam na jednym z wolnych miejsc. Do środka weszliśmy oboje bez problemu. Od sekretarki dowiedziałam się, że trójka Avengers była już na miejscu od półgodziny i wszyscy byli w sali piętnastej. Dostałam instrukcje, jak się tam dostać i razem z moim lekarzem poszliśmy tam. Zapukałam delikatnie w drzwi i uchyliłam je. Zobaczyłam wspomniane osoby.

— Można? — zapytałam.

— Tak, wchodź — powiedział ojciec. — Właśnie opracowujemy plan, może dodasz coś od siebie.

Otworzyłam szerzej drzwi i weszłam do środka. Wszyscy spojrzeli na osobę, z którą przyszłam.

— Kto to? — zapytała naprędce Natasha.

— Chciałabym przedstawić wam Grega Hamiltona. Jest moim psychiatrą — odpowiedziałam.

Cała trójka patrzyła zaskoczona i zdziwiona na mężczyznę stojącego obok mnie.

— Miło mi państwa poznać. Sky wiele o was mówiła — powiedział doktorek.

— Doprawdy? — odparła Natasha.

Tak, kobieto, mówiłam dużo o wszystkim, prócz jednej rzeczy. Coś jeszcze?

— Mielibyście coś przeciwko, abym porozmawiała tutaj z ojcem? — zwróciłam się do Romanoff i Barnesa.

— Nie, oczywiście, że nie — odpowiedział James i razem z Wdową wyszli.

Spojrzałam na ojca, gdy drzwi za tą dwójką zamknęły się.

— Dostałam od kogoś radę, aby z tobą szczerze porozmawiać, tato — zaczęłam. — Poprosiłam Hamiltona, aby mi towarzyszył i pomógł w tej rozmowie.

— Usiądźmy zatem — powiedział ojciec.

Kapitan zajął miejsce po jednej stronie stołu, zaś ja i psychiatra po drugiej. Zapanowała cisza.

— Ja naprawdę nie wiem od czego zacząć — powiedziałam na początek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro