Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.16.

Tym razem krótszy niż zazwyczaj.


Pov. T'challa

Byłem zmartwiony stanem psychicznym córki Steve'a.

— Dasz radę ją wyleczyć Shuri? — zapytałem zmartwiony siostry spoglądając na nieprzytomną dziewczynę.

Nagle do pomieszczenia wszedł Kapitan i Barnes.

— Co z nią? — zapytał Rogers.

— Stan jest stabilny — zaczęła mówić Shuri. — Jednak badania krwi wykazały, że regularnie bierze morfinę. Wiecie po co?

— Odurzała się, żeby zapomnieć o tym, co zrobiła jej Hydra — oznajmił spokojnie James.

— Wiedziałeś, że brała to świństwo? — zapytał zdziwiony, ale i lekko wściekły Kapitan.

Po tym zdaniu już wiedziałem, że Steve nic nie wiedział o swojej córce. Sam niewiele o niej wiedziałem, ale po spotkaniu w Las Vegas doskonale zdawałem sobie sprawę, że pomimo bycia żołnierzem Hydry, była w niej duża cząstka dobra. Tamci ludzie próbowali ją zmienić, zrobić z niej kogoś, kim nie była. Jednak pomimo tego, ona za wszelką cenę starała się utrzymać choć cząstkę siebie, aby nie utonąć.

— Podejrzewałem, że coś robiła, aby zapomnieć, ale nie wiedziałem co — odpowiedział James. — W końcu ja robiłem to samo .

Steve westchnął z bezsilności.

— Pomożecie jej? — zapytał z nadzieją.

— Musimy znać słowa, które aktywują ją jako Zimowego Żołnierza. Bez nich nie będziemy mogli odciąć jej mózgu od nich — powiedziała Shuri.

— Pytałem ją o to, ale nie chciała nic powiedzieć — powiedział Kapitan.

— Może ty, bracie, spróbujesz ją o to zapytać? Przełamała się, gdy porozmawialiście — oznajmiła Shuri.

Droga siostrzyczko, niepotrzebnie o tym wspomniałaś. Naprawdę.

Steve i James spojrzeli na mnie zdziwieni. Nie rozumieli, co się właściwie działo.

— Jak to się przełamała, T'challa? — zapytał Rogers.

— To nie jest nasze pierwsze spotkanie. Poznałem twoją córkę, gdy ponad rok temu byłem w Las Vegas na pewnej misji, która wymknęła się spod kontroli — zacząłem. — Pomogła mi pokonać paru wrogów. Przedstawiła mi się jako Bianca.

— Bianca? — rzucił mężczyzna.

— Twoja córka jest sprytna i wyszkolona. Nigdy nie powie ci wszystkiego — powiedziałem. — Dajmy jej odpocząć. Shuri wspomniała mi wcześniej, że jej organizm jest przeciążony i nie dostaje wystarczająco dużo snu.

— Podam jej dawkę leku nasennego, za kilkanaście godzin powinna się obudzić w dużo lepszym stanie — powiedziała moja siostra.

***

POV. Sky

Otworzyłam powoli oczy. Czułam się wyczerpana do granic możliwości. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam. Byłam w Wakandzie. Ale jak?

— Witaj Bianca — usłyszałam.

Spojrzałam w kierunku, z którego doszedł do mnie ten znajomy głos.

— T'challa — szepnęłam. — Jak ja... się tu znalazłam? — zapytałam spuszczając stopy na zimną podłogę.

— Twój ojciec i James przywieźli cię tu po tym, jak Hydra aktywowała w tobie Zimowego Żołnierza — odpowiedział król.

— Och — rzuciłam jedynie. — Zrobiłam komuś krzywdę?

— Nie — powiedział T'challa, na co ja westchnęłam z ulgą.

— Zapewne jesteś tu, aby poznać słowa, które mnie aktywują. Nie mylę się? — zapytałam delikatnie.

— Istotnie — odpowiedział mężczyzna.

Słowa, które wyrządziły tyle szkód, a były tylko słowami. Słowa, których nienawidziłam od dnia, kiedy je usłyszałam po raz pierwszy.

— Radość. Stal. Siedemdziesiąt sześć. Zmrok. Ognisko. Cztery. Nienawistny. Powrót do ojczyzny. Siedem. Pociąg towarowy — szepnęłam wyrywając się z chwilowego zamyślenia, w którym przypomniałam sobie spotaknie z Dmitrievem. — Czy to wystarczy?

— Tak — powiedział T'challa. Podszedł bliżej mnie. — Spotkaliśmy się w Las Vegas ponad rok temu. Dlaczego wtedy mi pomogłaś i przedstawiłaś się jako Bianca?

Spojrzałam królowi w oczy.

— Istnieje taka złota myśl — zaczęłam spokojnie. — Życie spytało śmierć: Dlaczego wszyscy mnie kochają, a nienawidzą ciebie? A Śmierć ze spokojem odpowiedziała: Bo ty jesteś pięknym kłamstwem, a ja okrutną prawdą — zakończyłam.

— Obawiam się, że nie rozumiem — powiedział T'challa.

— Moje życie już od dawna było związane z każdym aspektem śmierci. Ja nie ucieknę od tego, bo jestem Śmiercią z tej historii, a ty Życiem, które potrafi to zrobić, wasza królewska wysokość — odpowiedziałam.

— Wystarczy T'challa — uśmiechnął się król.

Na tym zakończyła się nasza rozmowa. Kilka minut później przyszedł mój ojciec i wygłosił mi półgodzinne kazanie na temat zażywania morfiny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro