2.1.
— Puszczasz mnie? Fury nie będzie miał nic przeciwko? — zapytałam z nieukrywanym zaskoczeniem.
— Zostaw go mnie, córeczko — odpowiedział. — Jesteś wolna. Uważaj na siebie i nie wpadaj w kłopoty.
— Dziękuję — szepnęłam.
Niepokój, który czułam tak niedawno, był strachem. Strachem przed wolnością i nieznanym. Miałam pójść i odkryć, kim jestem. Znaleźć siebie i to, co chcę robić. Niepewnym krokiem ruszyłam przed siebie. Wzięłam głęboki oddech. Chłodne, nocne powietrze wypełniło moje płuca, a na twarz wkradł się niewinny i lekki uśmiech. Obejrzałam się i po raz ostatni tej ciemnej nocy spojrzałam na Steve'a.
— Do zobaczenia, tato.
Nowe wspomnienia napływały do mojego umysłu, co jakiś czas. Czasami było to tak silne, że głowa pulsowała mi niemiłosiernie powodując, że dopiero po nielegalnie zdobytej morfinie mogłam poczuć ulgę. Hamilton uważał, że nie miałam innego wyjścia, jak tylko rozpoczęcie pełnej terapii psychiatrycznej, a nie tylko kilka spotkań i koniec. Może miał rację, ale nie miałam zamiaru opowiadać mu o nielegalnych wyścigach i gangach, w które wplątała się Aida, oraz o morderstwach, które popełniła jako Zimowy Żołnierz. Jakaś część mnie jednak tęskniła za adrenaliną w wyścigach. Za tym życiem Aidy, która umarła oddając miejsce zimnej i nieczułej zabójczyni.
Nowy Jork był mi bliski i daleki jednocześnie. Gwar w metrze przytłaczał mnie. Zarzuciłam plecak na ramię i jak najszybciej wyszłam na powierzchnię. Odetchnęłam z ulgą zaczerpując świeżego powietrza. Ruszyłam zatłoczonymi ulicami przeciskając się między ludźmi chcącymi dostać się do celu. Jednym ruchem nałożyłam na głowę sporej wielkości kaptur od cienkiej, czarnej bluzy. Po powrocie do tego miasta miałam w planach odwiedzić Logana, który dalej w tym samym miejscu kontynuował swoją działalność jako mechanika i "przechowywacza" samochodów i innych pojazdów należących do ludzi z półświatka. Taksówką dostałam się do drugi koniec miasta. Skrzywiłam się, gdy musiałam oddać znaczną część moich pieniędzy taksówkarzowi, który i tak nie zawiózł mnie do mojego celu. Mówił coś, że to niebezpieczna dzielnica, do której nikt o zdrowych zmysłach nie wchodzi, i że nawet policja zapuszcza się tu bardzo rzadko. Spodziewałam się tego. Okolica pozostała taka jak ją zapamiętałam. Po prostu pewne rzeczy się nie zmieniają. Myślałam o tym, w jaki sposób zaskoczyć Axe. W końcu nikt nie wiedział, że przyjechałam.
Przy bramie wjazdowej stało jak zwykle dwóch ochroniarzy, David i Mercer. Że jeszcze nie wylecieli z tej roboty. Dodatkowo, zauważyłam iż Logan zainwestował w większą ilość kamer. Czyżby ktoś próbował się włamać? Albo, co lepsze, że komuś udało się coś ukraść? Nie chciałam niszczyć chłopowi sprzętu, więc postanowiłam, że wejdę od frontu. Było już grubo po północy, ale znając tego skurczybyka nie spał, tylko dłubał coś przy jakimś samochodzie i narzekał na jego stan.
— Zatrzymaj się! — usłyszałam natychmiastowo, gdy wyszłam na ulicę, gdzie byłam widoczna jak na widelcu. — Kim jesteś? — zapytał Mercer trzymając mnie na muszce.
— Dajcie spokój, chłopaki — odpowiedziałam ściągając kaptur. — To tylko i aż ja.
Mężczyźni obniżyli broń, a ich niepewne twarze powoli zmieniły się na takie z uczuciem ulgi.
— Mówią, że zwariowałaś i przyłączyłaś się do sekty, Aida — oznajmił słabo David.
Zaśmiałam się pod nosem. Serio, sekta? Hydra jest jaka jest, ale z pewnością nie nazwałabym jej sektą. Przecież to byłby absurd nazwać tak jedną z najpotężniejszych organizacji terrorystycznych!
— To nie była sekta, tylko terroryści — odpowiedziałam nie czując potrzeby ukrywania przed nimi takiej błahostki. — Logan jest w środku?
— Dłubie coś przy jakimś czerwonym Ferrari Portofino — odpowiedział Mercer. — Ma pełne ręce roboty. Za niedługo zawody. Ej, może weźmiesz udział? Z pewnością Alex, nasz obecny król wyścigów, będzie miał pełno w gaciach, gdy usłyszy, że wróciłaś do gry, co nie Whitney?
— Zobaczę, co da się zrobić, chłopaki — uśmiechnęłam się ciepło. — Wpuścicie mnie, czy mam skakać przez bramę?
— Wszystko dla królowej powstającej z popiołów — zażartował David.
Zdecydowanie nic się tu nie zmieniło. No, prócz tego, że ten cały Alex teraz króluje tam, gdzie niegdyś ja. Ogromne drzwi garażowe były otwarte na oścież i już z daleka mogłam dostrzec Logana grzebiącego w silniku. Podeszłam do niego, nawet niezbyt cicho, a on nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi.
— Zastanawiałem się, jak długo miałem jeszcze na ciebie czekać — powiedział mężczyzna wyprostowując się. — Wisisz mi kilka tysięcy za przechowywanie twojego camaro i ścigacza.
— Najwyżej mogę dać ci dwieście dolców, które mam przy sobie — odpowiedziałam unosząc oczy i spoglądając prosto w jego. — Miło cię widzieć, Logan.
— Wiedziałem, że jeszcze tu wrócisz — powiedział przyciągając mnie do siebie i dając najsilniejszy przytulas, jaki tylko mógł. — Mam nadzieję, że poukładałaś już wszystko w tej swojej pięknej główce i zechcesz utrzeć nosa temu smarkaczowi — rzekł wracają do silnika.
Zdjęłam plecak stawiając go przy wózku z narzędziami. Oparłam się o naprawiane Ferrari.
— Chodzi ci o tego Alexa, o którym na wejściu powiedział mi Mer? — zapytałam niepewnie. — Jest aż tak uciążliwy? Jeśli potrafi wygrywać, to chyba zasłużył sobie na uznanie na wyścigach.
— Dziewczyno, on ma zaledwie dziewiętnaście lat, a prowadzi tak jak ty, gdy uczyłem cię jeździć pierwszym sportowcem — odpowiedział wręcz zniesmaczony. — Podkręca auta na tyle, że silnik jest po wyścigu do wymiany. Puszy się, bo ma bogatych rodziców, którzy, co rusz kupują mu kolejne samochody i wyciągną za każdym razem z pudła. Zawody zeszły na psy, odkąd odeszłaś. Nikt warty uwagi nie przyjeżdża na nie, przez co nie ma żadnej konkurencji ten szczeniak.
— Matko, nie myślałam, że jest tak źle z tym całym Alexem. Przyjechałam, bo stęskniłam się za tymi wyścigami, a tu widzę, że jest gorzej niż tragicznie. Dobrze się na nich kiedyś bawiłam — odpowiedziałam. — Ale camaro nie nadaje się do ścigania. Bumblebee nie zasłużył na żadne rysy. Skołuj mi jakieś autko, a dostaniesz pieniądze z wygranej.
Axe spojrzał na mnie.
— A skąd weźmiesz wpisowe, Aida? — zapytał.
— Axe, znamy się nie od dziś. Załatwisz kasę i zajmiesz się rozprowadzeniem plotek o moim powrocie i udziale w wyścigach. Zjadą się tłumy i dostaniesz ponad kilkadziesiąt tysięcy dolców. Wystarczy na pokrycie kosztów utrzymania Bee, ścigacza, zwrot za wpisowe i sportowca do wyścigów — powiedziałam. — I mów do mnie Sky. Tak teraz ma na imię. Bee zatankowany? Chciałam pojechać do ojca.
— Sky, ja bym Bee nie dał umrzeć z głodu — odpowiedział poważnie mężczyzna. — To ty zapominałaś tankować.
— Czepiasz się szczegółów — rzuciłam podnosząc plecak. — Wpadnę później i pogadamy jeszcze. Trzeba odbudować dawną potęgę nielegalnych wyścigów w Nowym Jorku.
Odszukałam mojego starego czterokołowego przyjaciela. Móc znów w nim usiąść to jedna z najlepszych rzeczy, które dzisiaj mnie spotkały. Wyjechałam na wieczorne ulice wiecznie żywego miasta. Im bliżej byłam centrum, tym bardziej widoczna stawała się wieża Avengers, a z nią mój oficjalny powrót.
Witajcie w drugiej części Ready For Anything. Mam nadzieję, że spodoba Wam się druga część, którą dość spora liczba osób bardzo chciała.
Pamiętajcie - ze mną nigdy nic nie wiadomo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro