Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

*pov Jade*

Po ponownej próbie rozmowy z rodzicami wróciłam do mieszkania Perrie. Dziewczyna, widząc, w jakim jestem stanie, od razu zapytała, co się stało, jednak nie miałam ochoty o tym rozmawiać i przechodzić przez to ponownie, dlatego nieco ją zbyłam, pytając, co robimy na śniadanie. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź i już po kilku minutach byłyśmy razem w kuchni, przygotowując pancakes.

Po skończonym śniadaniu blondynka zostawiła mnie samą z tym całym wielkim bałaganem, a sama poszła na jakieś zakupy. Bez przeciągania wzięłam się za mycie naczyń, a kiedy miałam to już zrobione, powycierałam blat oraz pozamiatałam i umyłam podłogę.

Wróciłam do sypialni, skąd zabrałam swój telefon i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie i po prostu wpatrywałam się w czarny ekran znajdującego się przede mną telewizora. Po jakimś czasie włączyłam urządzenie i zaczęłam oglądać jakiś film. Jednak niedane mi było się na nim skupić, ponieważ z każdą upływającą sekundą coraz bardziej zaczęłam zastanawiać się nad zachowaniem i reakcją moich rodziców.

W końcu doszłam do wniosku, że ja nawet nie jestem na nich zła. Nie, nie jestem. Ja po prostu jestem nimi zawiedziona. Nie taki obraz jak go namalowano co, nie?... Nie takiego obrotu spraw się spodziewałam. Ja rozumiem naprawdę dużo rzeczy i to, że ktoś może nie być tolerancyjny, ale powinien mieć, choć troszkę szacunku, zwłaszcza do swojego dziecka. Do dziecka, o które dba się od dnia jego narodzin, do dziecka, które się pilnuje, uczy, pomaga. Do dziecka, które obserwuje się od samego początku. Do dziecka, przy którym płakało się, kiedy wypowiadało pierwsze słowo, kiedy stawiało pierwsze kroki, kiedy zaczęło pisać i odnosić większe lub mniejsze sukcesy. Ja wiem, że nigdy nie byłam idealnym dzieckiem, nie byłam takim dzieckiem, które chciałby mieć każdy rodzic. Nie miałam też jakiegoś idealnego kontaktu z rodzicami, ale wiedziałam, że zawsze mogę na nich liczyć. Sprawiałam problemy i to takie, z których często nie potrafiłam sama się wydostać i wtedy z pomocą przychodzili oni. Wtedy nie mieli żadnych przeciwwskazań co do mnie, po prostu pomagali i żyliśmy dalej. A teraz, kiedy dowiedzieli się o mojej orientacji, tak po prostu wyrzucili mnie z domu, jakbym była jakimś nic nieznaczącym przedmiotem czy śmieciem. Naprawdę jestem nimi zawiedziona. Najgorsze jest zawieść się na ludziach, w których widziało się tak dużo i myślało, że zawsze będą z Tobą. Ale spokojnie dam sobie radę, jestem silna, kilka dni i będzie w porządku.

Nagle poczułam uginające się obok mnie miejsce, co spowodowało wyrwanie mnie z tego dziwnego letargu. Obróciłam głowę w prawo i zobaczyłam Perrie, która mi się przyglądała. Posłałam dziewczynie jedynie delikatny uśmiech, następnie wtuliłam się w nią i nic nie mówiąc, skończyłyśmy oglądać film.

Po zakończonym seansie dziewczyna wyszła przygotować jakiś obiad, a ja znów zostałam sama. Podeszłam do okna i zaczęłam przyglądać się życiu na zewnątrz, jednak szybko zostałam od tego odciągnięta, ponieważ usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Podeszłam do stolika i wzięłam urządzenie do ręki. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwoniła moja mama. Momentalnie moje serce zabiło szybciej i pierwszym odruchem, jaki miałam, było to, żeby odrzucić połączenie, jednak wzięłam drżący wdech, po tym wydech i odebrałam.

- Cześć mamo.

- Jade, skarbie, jak się trzymasz? Wszystko w porządku? - zapytała od razu.

Szczerze mówiąc, ledwo co ją słyszałam i musiałam wytężyć słuch, żeby ją zrozumieć. Jak mogłam się domyślić, ukryła się gdzieś przed ojcem, żeby do mnie zadzwonić.

- Tak. - odpowiadam krótko.

- Jade nie chce rozmawiać przez telefon, możemy się spotkać i porozmawiać na spokojnie tylko my dwie?

- Mamo, nie wiem, czy to dobry pomysł. - w tym momencie mój głos zaczął lekko drżeć.

- Proszę, chce wszystko wyjaśnić. Nie chce stracić swojego jedynego dziecka.

- W porządku, możemy się spotkać jutro w tej greckiej knajpce niedaleko szkoły. Wpadnę tam po lekcjach.

- Dziękuję Jade, to wiele dla mnie znaczy. - mówi, a ja mogę usłyszeć w jej głosie odrobinę szczęścia i nadziei. - Jade, jeszcze za nim się rozłączę, chcę, żebyś wiedziała, że cieszę się, że znalazłaś kogoś takiego, jak Perrie, która walczy o ciebie. Jednak dla jej bezpieczeństwa nie pozwalaj jej więcej przychodzić i kłócić się z Twoim ojcem, bo nie chce, żeby spotkało ją to samo co Ciebie. To było dla mnie zbyt bolesne i nie chciałabym przechodzić tego po raz kolejny. A teraz muszę już kończyć, do jutra. - mówi i szybko się rozłącza, a ja nie zdążam już nic powiedzieć.

Rzucam telefon na stolik, a sama siadam na kanapę i chowam twarz w dłoniach. Siedzę tak jakieś 10 może 15 minut, po których do salonu wraca Perrie z gotowym obiadem. Odbieram od niej miskę i zaczynam jeść, a w międzyczasie dziękuję jej, za to, co zrobiła. To było naprawdę bardzo kochane i w cholerę odważne z jej strony.

Po południu znów oglądałyśmy filmy, a kiedy powoli robiło się ciemno, zaczęłyśmy nieco ogarniać mieszkanie.

- Jadey jesteś gotowa iść jutro do szkoły? - pyta dziewczyna i siada na moje kolana.

- Przez to wszystko zapomniałam o szkole. - mówię, lekko się śmiejąc - Ale tak, jestem gotowa.

- Wiesz, jeśli nie, możemy jeszcze jutro zostać w domu. - mówiąc to, lekko przysunęła się i zaczęła całować moją szyję.

- Kusząca propozycja. Ale, aż nie wierzę, że to mówię, ale starczy tych wagarów.

Dziewczyna odsuwa się ode mnie i zerka w moje oczy z lekkim uśmiechem na twarzy, przez co sama się uśmiecham, a po chwili moje usta znajdują się na jej.

Nasz pocałunek przerwał dzwonek telefonu, podniosłam urządzenie i zobaczyłam, że dzwonił Jed. Odebrałam, a Perrie w tym czasie poszła do łazienki wziąć prysznic. Chłopak nie dzwonił w żadnej konkretnej sprawie, chciał się po prostu dowiedzieć co u mnie, ponieważ od kilku dni nie daje znaku życia, więc chcąc nie chcąc opowiedziałam mu, czemu jestem tak mało aktywna.

Po zakończonej rozmowie poszłam wziąć gorącą kąpiel, a po niej od razu położyłam się do łóżka koło Perrie, która powtarzała materiał na jutro, a ja niestety nie miałam teraz chęci ani głowy do nauki, dlatego po prostu ułożyłam się wygodnie i niemal od razu zasnęłam.

~Następny dzień~

Otwieram oczy i od razu swój wzrok kieruję na zegarek stojący na biurku. Dochodziła 6:30, a mój budzik miał dopiero zadzwonić za pół godziny, dlatego położyłam się na lewym bok i próbowałam zasnąć, jednak nic z tego. Wstałam z łóżka, podniosłam z ziemi swój szlafrok i go założyłam, po cichu podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Przeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę.

Wzięłam kubek z gorącym napojem i podeszłam do okna, za którym panował mrok, a w powietrzu unosiła się mgła, która nieco ograniczała widoczność. Widziałam, jak powoli wszystko budzi się do życia. Swoją drogą cały ten widok miał coś w sobie, że aż chciało się tak stać i po prostu patrzeć.

W końcu dopiłam swój napój i już lekko rozbudzona wróciłam do sypialni. Spojrzałam na swoją dziewczynę, która jeszcze sobie spała, a następnie zabrałam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Kiedy już się wykąpałam, ubrałam i ogarnęłam włosy, zrobiłam mocniejszy makijaż, jednak nawet z jego pomocą, nie byłam w stanie zakryć rozcięcia na wardze i siniaka na czole, ale przynajmniej sprawiłam, że aż tak to się nie rzuca w oczy.

Wychodzę z łazienki i witam się z blondynką, która siedziała na łóżku. Następnie wychodzę z sypialni. Siadam na kanapie w salonie i czekam, aż Perrie będzie gotowa do wyjścia. W międzyczasie dostałam SMS-a od mamy, w którym przypomniała mi o dzisiejszym spotkaniu. Szczerze mówiąc, byłam trochę, nawet bardziej niż trochę zestresowana tym spotkaniem i rozmową z mamą, więc jestem pewna, że na dzisiejszych lekcjach za bardzo się nie skupię i nic konkretnego z nich nie wyniosę.

Dochodzi 7:40, a my wychodzimy z domu. Szybko zjeżdżamy na dół i kierujemy się na parking do samochodu blondynki. Dziewczyna od razu odpala silnik i ruszamy.

Parkujemy na parkingu szkolnym równo z dzwonkiem, dlatego zabieramy swoje rzeczy i biegiem ruszamy do klasy.

Naszą pierwszą lekcją był angielski z tą młodą nauczycielką, którą starałam się niedawno poderwać i na samą myśl o tym, kręcę przecząco głową, uśmiechając się.

- A ty co się tak uśmiechasz pod nosem? - pyta dziewczyna, kiedy dochodzimy pod klasę.

- Bo pomyślałam o naszej nauczycielce od angielskiego. - odpowiadam, po czym otwieram drzwi i wchodzimy do klasy. - Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie.

- Nic się nie stało, siadajcie dziewczyny. - odpowiada kobieta, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu, następnie puszcza mi oczko.

Perrie widząc tę sytuację, lekko popycha mnie do przodu, żebym szła do ławki. W trakcie tej krótkiej drogi, zauważyłam, jak większość osób mi się przygląda.

- Na co się tak gapicie? Nie widzieliście siniaków na twarzy, czy co? - pytam, siadając na swoim miejscu. Nie dostaje żadnej odpowiedzi. - Może Pani kontynuować. - mówię, uśmiechając się słodko, ponieważ przerwałam zdanie nauczycielce.

- Co ty z nią flirtujesz? - pyta cicho Perrie, tak żebym tylko ja usłyszała.

-Zazdrosna jesteś? - pytam, unosząc jedną brew.

- Pff nie. - odpowiada, nieco się rumieniąc.

- Coś nie wierzę. - ciągnę to dalej -  Ładnie dziś Pani wygląda. - mówię nieco głośniej, żeby nauczycielka usłyszała.

-Dobra, wygrałaś. Jestem zazdrosna. - mówi, odwracając się w moją stronę.

- Nie masz o co słonko. Mam ciebie i nie potrzebuje nikogo innego. - odpowiadam i daje jej całusa w policzek.

Kilka lekcji później rozbrzmiał dzwonek oznajmiający długą przerwę, więc razem z blondynką wychodzę z klasy i kieruje się do szkolnej stołówki. W międzyczasie dołącza do nas Jed i zaczyna luźną rozmowę. Dochodzimy do stołówki, dlatego łapię jedną z tacek i ustawiam się w kolejce przy ladzie. Wybieram swój lunch, a następnie staje i rozglądam się w poszukiwaniu jakiegoś wolnego stolika, jednak takiego nie widzę. Perrie podchodzi do mnie i delikatnie ciągnie za mój nadgarstek.

Bez słowa idę za dziewczyną, a za nami podąża Jed. W końcu dochodzimy do stolika, przy którym siedziała Leigh ze swoim chłopakiem. Blondynka wita się z nimi, tak samo ja i Elliott, następnie siadamy i zajmujemy się jedzeniem.

- Macie jakieś plany na ferie jesienne? - pyta Andre.

- Nie. - odpowiada Jed.

- Nie bardzo. - mówi Perrie.

Chłopak zerka na mnie, a ja nic nie mówię, a tylko kiwam przecząco głową.

- Mój wujek ma domek letniskowy nad jeziorem, kilka godzin stąd. Może wybralibyśmy się tak razem. Trochę odpoczniemy, zrelaksujemy się, zabawimy i takie tam. Co wy na to? - mówi Andre.

- Stary, ja jestem za! - krzyczy podekscytowany Jed.

Zerkam na Perrie, czekając na jej odpowiedź. Jednak ona nic nie mówi, dlatego nachylam się do niej i cicho pytam, czy zgadza się na wyjazd.

- Jeśli ty się zgadzasz, to ja też. - odpowiada mi.

- No to w takim razie wychodzi na to, że jedziemy razem. - mówię, śmiejąc się.

- Świetnie w takim razie najpóźniej jutro wyślę wam szczegóły.

Kończy się przerwa, a my wracamy na lekcje, które bardzo się dla mnie ciągną.

Po ostatniej lekcji idę do swojej szafki, z której zabieram kurtkę i wychodzę na zewnątrz, gdzie czeka na mnie Perrie.

- Na pewno nie chcesz, żebym poszła z Tobą?

- Na pewno, moja mama chce się spotkać tylko we dwie, więc rozumiesz.

- No jasne, to chociaż Cię tam podwiozę.

- Chętnie. - odpowiadam, a następnie łapie wyciągniętą w moją stronę dłoń dziewczyny.

Po niespełna 10 minutach jestem pod knajpką, żegnam się z Perrie i wychodzę z jej samochodu. Chwilę się rozglądam i zauważam samochód mojej mamy. Ruszam w stronę drzwi, łapię klamkę i delikatnie otwieram, następnie wchodzę do środka. Od razu zauważam swoją rodzicielkę, dlatego podchodzę do stolika, przy którym siedzi i zajmuję miejsce naprzeciwko niej. Mój wzrok ląduje na moim udach, ponieważ na razie nie jestem w stanie spojrzeć na kobietę. Przez jakiś czas żadna z nas się nie odzywa, w końcu ciszę przerywa chrząknięcie mojej mamy. Niepewnie zerkam na nią.

- Przepraszam Jade.

- Nie masz za co.

- Mam, powinnam była coś zrobić, a nie zrobiłam. Za bardzo się bałam. Jestem twoją matką, powinnam Cię bronić, nie powinnam w ogóle pozwolić na to, żeby ojciec Cię tak potraktował. Jest mi wstyd za niego, za sobie. Przepraszam. - mówi, a po jej policzkach zaczynają spływać łzy.

- Mamo spokojnie, ja to rozumiem, naprawdę. Cieszę się, że chcesz w ogóle ze mną rozmawiać.

- A dlaczego miałabym nie chcieć? Kocham Cię taką, jaką jesteś, nieważne czy kochasz mężczyznę, czy kobietę. Moja miłość do Ciebie nie zmienia się. To, czego się nauczyłam przez wszystkie lata swojego życia to to, że miłość, jej piękno, radość, jaką niesie i tak, nawet ból z nią związany, jest najwspanialszym darem, jaki można dać i przyjąć będąc człowiekiem. Szczerze lekko zaskoczyłaś mnie tym wyznaniem, ale to nie ma znaczenia. Jesteś moją jedyną córką i zawsze będę Cię akceptować, nieważne co by się działo.

Te słowa poruszyły coś we mnie, po moich policzkach zaczęła spływać słona ciecz, dlatego szybko rękawem swojej bluzy obtarłam twarz i zeszłam z krzesła, podeszłam do mamy i mocno ją przytuliłam.

-Dziękuję, że chociaż ty przy mnie jesteś i mnie akceptujesz. - szepcze.

Rozmawiamy ze sobą jeszcze jakiś czas i ustalamy, że na razie będziemy widywać się tak trochę po kryjomu. Mama obiecała mi również, że postara się namówić ojca, żeby zgodził się na mój powrót i spróbował, już nawet nie liczę na akceptację, ale żeby spróbował mnie zrozumieć i pozwolić mi żyć tak, jak chce i z kim chce.

Po tym wychodzimy razem z knajpy, a kobieta proponuje mi podwózkę do domu, ponieważ robi się już ciemno, na co chętnie się godzę. Kiedy wchodzimy do jej auta, podaje adres i ruszamy.

Pod blokiem jesteśmy jakieś 20 minut później. Żegnam się z mamą, następnie ruszam do mieszkania swojej dziewczyny. Pukam do jej drzwi, a kilka sekund później otwiera mi i wciąga do środka, czym wywołuje u mnie śmiech.

Ściągam buty oraz kurtkę, idę umyć ręce i dołączam do Perrie, która siedziała na podłodze w salonie i czytała jakąś książkę.

- Jestem w domu, a ty zajmujesz się książką? - pytam zaczepnie.

- J-ja..

Wzięłam od niej lekturę i odłożyłam na bok, następnie usiadłam na nią okrakiem i zaczęłam całować jej szyję.

Dziewczyna odchyliła głowę, robiąc mi więcej miejsca, dlatego też skorzystałam z okazji i zaczęłam robić drobne malinki. Powoli moje ręce zaczęły krążyć pod jej bluzą na rozgrzanym ciele. Oderwałam usta od jej szyi, spojrzałam w jej oczy i zaczęłam całować jej twarz, skutecznie omijając usta. Perrie cicho westchnęła i wplątała swoje dłonie w moje włosy, a następnie lekko za nie pociągnęła. Skończyłam drażnienie się z nią i pozwoliłam na to, aby w końcu złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Na sam koniec lekko przegryzłam jej dolną wargę, co sprawiło, że dziewczyna nieco się wygięła. A kiedy z niej zeszłam, westchnęła niezadowolona.

- Liczyłaś na coś więcej? - zapytałam, a ona jedynie kiwnęła głową, słodko się przy tym rumieniąc - Innym razem kochanie. Obiecuję, że nie będziesz czekać długo. - mówię, wychodząc z pokoju.

Poszłam do sypialni po swoją piżamę i inne rzeczy, a następnie poszłam do łazienki wziąć długą, relaksującą kąpiel.

Nalałam do napełniającej się wodą wanny, kilka różnych płynów do kąpieli, aby powstało dużo piany. Następnie włączyłam ze swojego telefonu jakąś przyjemną muzykę, a na sam koniec zdjęłam ubrania, rzucając je do kosza z brudami i weszłam do wanny.

Kiedy moja skóra przypominała rodzynkę, postanowiłam wyjść z wody. Powycierałam mokre ciało ręcznikiem, włożyłam piżamę, następnie odbyłam całą wieczorną rutynę i wróciłam do sypialni. Zaraz po moim wyjściu, łazienkę zajęła Perrie. Siedziała w niej jakieś pół godziny, a kiedy z niej wyszła, od razu weszła do łóżka, kładąc się na mojej klatce piersiowej. Objęłam jej talię i delikatnie pocałowałam w czubek głowy.

- Dobranoc Pezz.

- Dobranoc Jadey.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro