Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

*pov Perrie*

Wsiadłam do taksówki i podałam adres mojego nowego mieszkania. Na miejscu czekał na mnie właściciel, który przekazał mi klucze i wytłumaczył kilka zasad. Zamknęłam drzwi za wychodzącym mężczyzną i uśmiechnęłam się, błądząc wzrokiem po swojej obecnej kwaterze. 

Po jakiś trzech godzinach rozpakowywania i urządzania po swojemu, w końcu było przyjemnie, mogłam wyłożyć się na sofie i obejrzeć zaległy odcinek serialu.

Dochodziła osiemnasta, więc postanowiłam wybrać się na zakupy bo zrobiłam się głodna a nie mam nic w lodówce... Ubrałam się i ruszyłam do pobliskiego sklepu, gdzie kupiłam kilka produktów i wróciłam do domu. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i herbatkę. Przeszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się w sypialni, no tak jutro szkoła, Jade, rutyna, Jade, sprawdziany, Jade i dużo nauki, nie wiem jak to będzie, ale narazie się tym nie przejmuje. Nastawiłam budzik i usnęłam.

| następny dzień |

Wstałam rano równo z budzikiem, wykąpałam się, zrobiłam makijaż i podeszłam do szafy, wyjęłam z niej krótką, czarną spódniczkę i koszulkę. Przeszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie, po jedzeniu ubrałam buty, zamknęłam mieszkanie i wsiadłam do samochodu.

Na miejscu zauważyłam auto Jade, więc zaprakowałam na drugim końcu parkingu. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do szkoły, było tutaj jeszcze więcej ludzi niż zwykle, co mnie zdziwiło. Podeszłam do swojej szafki, żeby włożyć rzeczy kiedy nagle podeszli do mnie Mac a z drugiej strony chłopak Carli, patrząc się na mnie złowrogim wzrokiem. Głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam na parę pytającym wzrokiem.

- Proszę, proszę, kto postanowił wrócić do szkoły?- odezwał się Sam.

- Chcesz walczyć o swoją miłość? Czy dalej bawić się w marionetkę. - tym razem odezwał się Mac.

Tylko przewracam oczami, lekko przerażona i podnoszę głos
-Dajcie mi spokój, chce przejść.

- Nigdzie nie idziesz. Najpierw mi powiedz, no bo na pewno nigdy między wami nic nie będzie, więc wyobrażasz sobie czasami was dwie w jakiejś erotycznej sytuacji hm.. - znów wyszeptał chłopak.

Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo w tym momencie zza ściany wyłonił się nie kto inny jak Jade. Przez moje ciało przezedł dreszcz pożądania i miłości.

- Ona nic nie musi sobie wyobrażać, nie jest tobą. - mówi do chłopaka. Zaraz po tym podchodzi do mnie i składa mokrego buziaka na moich wargach, nieco oszołomiona podnoszę wzrok- Prawda kochanie? A teraz przepraszam was chłopaki, muszę się czymś zająć.
To wszystko działo się tak szybko!
Szłam korzytarzem za brunetką, w końcu doszłyśmy do łazienki.
W końcu chce wyjaśnień z jej strony.

- Co to miało być?

- Może tak dziękuję?

- Niby za co? - zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi- Wiedziałam... Dobra muszę iść.

Jednak Jade w porę złapała mnie za rękę i wytłumaczyła się ze wszystkiego, szczerze mówiąc brzmiała dość wiarygodnie.

- Rozumiem, że potrzebujesz czas, jednak mam małą prośbę. Jeśli jeszcze coś dla ciebie znaczę i jest szansa na to, że możemy razem stworzyć coś niewyobrażalnie pięknego, spotkajmy się o 15:00 na boisku. Jeśli się nie pojawisz, już nigdy nie wejdę Ci w drogę i na zawsze zniknę z twojego życia.- dodała na końcu i wyszła.

Stałam tam jeszcze dobre kilka minut i dopiero wtedy zaczęło do mnie wszystko docierać. Teraz ode mnie zależy przyszłość jerrie, wymyśliłam ten ship dawno temu, jak pierwszy raz poczułam coś do Jadey.

Poszłam zjeść coś na miasto, później kupiłam kilka rzeczy i wróciłam do domu. Położyłam się na sofie i zaczęłam się zastanawiać co mam zrobić, kocham ją i pragnę jej, jednak nie mam pewności, że ona czuje to samo i czy nadal to nie jest dla niej tylko jakaś gra. Jest śliczna i może mieć każdego, a wybrała zwykłą, nudną mnie. Chyba powinnam dać jej spokój, znajdzie sobie kogoś lepszego, seksowniejszego i bardziej ciekawego a ja skupię się na nauce i wyjadę do ojca. Wstałam z łóżka i wypakowałam swoje nowe rzeczy, później zadzwoniłam do Lee żeby wpadła na moje nowe miejsce. Przebrałam się w wygodne rzeczy i wzięłam się za przygotowanie sałatki i sushi na przyjazd przyjaciółki, która zostaje u mnie na noc.

Po jakiś trzech godzinach usłyszałam pukanie, otworzyłam drzwi a w nich stała Leigh, przywitałyśmy się i wpuściłam ją do środka.

- Wow! Super tu masz laska!

- Wiem, jeszcze muszę przemalować ściany w sypialni ale tak poza tym to jest git.

- Yhym kochanie a powiedz mi co z Jade?

- Proszę nie rozmawiajmy o niej.

- Dlaczego coś się stało?

- Nie. Chciała się dzisiaj spotkać, ale nie idę tam. Dam jej spokój i przestanę o niej myśleć.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? Gdzie masz się z nią spotkać?

- Na boisku, ale i tak już za późno. Nie zdążę dojechać w 10 minut.

- Daj spokój i wsiadaj do mojego samochodu!

Wyszłyśmy z mieszkania i biegiem znalazłyśmy samochód Lee. Ledwo co zapięłam pasy a już byłyśmy na drodze.

- Kurwa, korek! - wykrzyczała przejęta mulatka i złapała się za głowę.

- Nawet nie wzięłam telefonu, żeby napisać, że się spóźnię...

Po jakiś trzydziestu minutach w końcu dojechałyśmy pod szkołę, wybiegłam z auta kierując się na boisko, jednak Jade już tam nie było.
Wolnym krokiem wróciłam do samochodu...

- Jedźmy pod jej dom! Pez nie załamuj się.- szatynka chwyciła mnie za dłoń. - Wszystko będzie dobrze.

Nie minęło paręnaście minut a już byłyśmy pod domem Jadey. Podeszłam do drzwi, przełknęłam ślinę i zapukałam. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich Olga.

- Perrie! Nareszcie wróciłaś, myślałam, że Jade sobie coś zrobi bez ciebie!

- Ja właśnie w tej sprawie, jest w domu?

- Niestety nie, pewnie zobaczycie się dopiero jutro w szkole.

- Yhym jasne, dziękuję Olga.

Wsiadłam do samochodu i zaczęłam płakać.

- Lee, zjebałam to.

- Uspokój się, będziecie miały okazję porozmawiać jeszcze nie raz. Świat się dzisiaj nie kończy.

- Mój kończy, Jade nie będzie chciała już ze mną rozmawiać!

Wróciłyśmy do domu, Lee włączyła sobie jakiś film i nałożyła nam sałatki, jednak nie miałam apetytu i szybko zasnęłam kładąc się obok przyjaciółki.

|wtorek|

Rano wstałam wcześnie i wzięłam prysznic, przebrałam się w szare dresy i koszulkę, przeszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie dla mnie i Lee, po czym obudziłam swoją przyjaciółkę i razem zjadłyśmy posiłek. Dałam jej chwilę na ogarnięcie się, a sama w tym czasie dokończyłam swój makijaż. Gdy byłyśmy już gotowe zamknęłam mieszkanie i pojechałyśmy do szkoły. Pożegnałam się z Lee i wbiegłam do budynku mając tylko jeden cel. Przeszłam przez cały parter, potem pierwsze piętro, ale jej nie było nigdzie. Przeszłam do sali gdzie miałam mieć pierwszą lekcję, usiadłam zmarnowana na swoim miejscu i rozpakowałam rzeczy.
Mniej więcej w połowie lekcji do sali weszła Jade, ucieszyłam się, że jednak będę mogła z nią porozmawiać, przynajmniej pozostała mi taka nadzieja. Nie mogłam doczekać aż angielski się skończy, dlatego odliczałam ostanie minuty. W końcu zadzwonił dzwonek, praktycznie każdy pozostał na swoich miejscach, bo mamy dzisiaj aż trzy angielskie pod rząd.
Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do stolika Jade, zajmując wolne krzesło obok niej.

- Pójdziesz gdzieś ze mną?- zapytałam i spojrzałam na brunetke.

- Nie.

- Okej nie takiej odpowedzi się spodziewałam...

- A czego oczekujesz? To ty mnie wczoraj wystawiłaś, więc nie wchodźmy sobie w drogę tak jak mówiłam.

- Stałam w korku, chciałam tam być...

- Dobra Pez, pogadamy potem i nie tutaj.

Wróciłam do swojej ławki i tam spędziłam kilka następnych lekcji aż do lunchu.
Zaczęliśmy wychodzić z sali, złapałam Jade za rękę i wyprowadziłam przed budynek, usiadłyśmy na murku.

- Naprawdę chciałaś przyjechać?

- Na początku nie, ale po rozmowie z Leigh zrozumiałam, że mnie kochasz i nie kłamiesz, chce żebyś wiedziała jak ja to widzę, spodobałaś mi się już w gimnazjum, to był pierwszy dzień szkoły, miałaś na sobie różową sukienkę i opaskę na włosach, byłam zbyt nieśmiała, żeby chociaż się z tobą przywitać czy cokolwiek. Dopiero teraz, kiedy jesteśmy w ostatniej klasie liceum, w końcu mam z tobą jakikolwiek kontakt, nie chce stracić tego wszystkiego na co czekałam przez tyle lat, proszę dajmy sobie szanse, obiecuje, że będę najlepszą dziewczyną jaką tylko możesz sobie wyobrazić! Jade kocham Cię.

- Wow, Perrie... Nie spodziewałam się takiego wyznania, szczerze mówiąc nigdy nie zwracałam na Ciebie uwagi, ale od kiedy rozpoczęłyśmy ten wspólny projekt to zdążyłam Cie na tyle poznać, żeby coś do Ciebie poczuć i gdyby nie ten głupi zakład z Carlą to nawet nie rozmawiała bym teraz z tobą.

- Racja, zawsze trzeba szukać pozytywów. Powracając, chcesz spróbować stworzyć ze mną coś wyjątkowego, chcesz zostać moją dziewczyną? - po tych słowach moje serce zaczęło bić z prędkością światła, zamarłam wpatrując się na brunetke oczekując na jej reakcje.

- Tak, chce.- odpowiedziała krótko a ja rzuciłam się na jej szyję i zaczęłam składać milion buziaków na jej policzku. To jest najlepszy dzień mojego życia!

- Dobra Perrie bo zaraz mnie całą obślinisz, wracajmy coś zjeść bo zaraz nam się przerwa skończy.

Weszłyśmy na stołówkę trzymając się za rękę, większość osób spojrzała na nas a ja znalazłam w tłumie swoją przyjaciółkę i wyszeptałam 'udało się' wskazując dumnie na nasze splecione dłonie. Lunch zjadłam w towarzystwie Jadey.
Reszta lekcji minęła nam szybko, wyszłam z Lee na parking, kiedy to Jade zaproponawała mi transport, więc pożegnałam się z Lee i wsiadłam do samochodu brunetki.

Jade zaczęła jechać w stronę domu mamy, musiałam jej wytłumaczyć, że teraz mieszam gdzie indziej, była szczęśliwa, że będziemy miały się gdzie spotykać, żeby pobyć sam na sam. Na miejscu zaprosiłam ją do środka i zamówiłyśmy pizze.
Oglądałyśmy filmy i byłyśmy na spacerze, wróciłyśmy do domu i zauważyłam, że dziewczyna już zbiera się do domu.

- Nie zostaniesz na noc? - zapytałam stając w progu przedpokoju.

- Nie chce Ci robić kłopotu, poza tym rodzice niedawno wrócili i chce spędzić trochę czasu z nimi, wpadnę może na weekend do Ciebie.

- Rozumiem i zapraszam, będzie super!

Pożegnałam się z dziewczyną długim pocałunkiem, kiedy zamknęła za sobą drzwi chwilę stałam i po prostu się uśmiechałam. W końcu się pozbierałam i przygotowałam sobie kąpiel w wannie. Wyszłam, wytarłam się i przebrałam w piżamę, szczęśliwa położyłam się w łóżku i zasnęłam myśląc o dzisiejszym dniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro