25
*pov Perrie*
Następnego dnia obudziła mnie babcia, bo zapomniałam nastawić budzika, nie miałam też zamiaru iść do szkoły, więc ogarnęłam się, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Było dość wcześnie, więc byłam pewna, że mama i jej partner pewnie jeszcze śpią, więc to idealny moment żeby zabrać z domu kilka rzeczy.
Otworzyłam kluczem drzwi i po cichu weszłam do swojego pokoju, wyjęłam zawartość szafy i spakowałam do walizki. Wyszłam z pomieszczenia i zauważyłam śpiącą mame w wannie a wokół niej kilka butelek po piwie, obrzydził mnie ten widok i jak najprędzej wyszłam z budynku kierując się do fabryki, gdzie zamierzałam spędzić dzisiejszy dzień.
Kupiłam po drodze kilka przekąsek i doszłam pod budynek, jednak zauważyłam tam kilku bezdomnych, więc zmieniłam cel podróży, doszłam pod dom Jade i wsiadłam do swojego samochodu, na szczęście kluczyki miałam w torbie. Odjechałam spod budynku ze smutkiem i postanowiłam posiedzieć w tym lasku co niedawno byłam z Jadey.
Dochodziła piętnasta, więc postanowiłam wracać do babci.
Na miejscu weszłam do środka i rzuciłam swoją torbę na sofę, zdjęłam buty i przeszłam do kuchni gdzie babcia akurat nakładała obiad.
Pomogłam jej ze wszystkim i już siedziałyśmy przy stole.
- Masz jakiegoś chłopaka?
- Nie, już nie.
- Co się stało?
- Nie chce o nim rozmawiać, po prostu mnie zdradził i okłamywał. Zresztą nie jestem pewna czy go kochałam.
- Rozumiem, rozglądasz się za jakimś nowym?
- Nie. Smacznego.
Posprzątałam po obiedzie i położyłam się na sofie, babcia usiadła na fotelu i włączyła jakiś religijny program, dlatego ja założyłam słuchawki i zaczęłam grać na telefonie w simsy.
Po jakiejś godzinie babcia mnie szturchnęła w nogę, zdjęłam słuchawkę i zrobiłam pytającą minę.
- Pomódl się ze mną dziecko a nie tylko na tym telefonie siedzisz, to jest diabeł! Lepiej byś poszła sobie męża szukać.
- Nie, babciu to jest telefon... Zresztą nie chce żadnego bo po pierwsze to nie jest mój priorytet a po drugie podobają mi się dziewczyny.
- Przepraszam co? Już wam się w dupach wywraca przez te telefony. Klękaj tutaj a nie gadaj bzdur.
- Nie żadne bzdury tylko prawda.
- Jesteś lesbijką?!
- TAK.
- Tylko nie to! Próbowałaś to leczyć?
- To nie jest żadna choroba! Nie wytrzymam tu dłużej!
Wstałam i spakowałam swoje rzeczy, wzięłam torbe i założyłam buty.
- Jak wyjdziesz to możesz nie wracać ja nie będę trzymać pod dachem takich ludzi!
- Dobrze, więc żegnam.
Wyszłam z budynku jak najszybciej, wsiadłam do samochodu i zaczęłam płakać, nie mogąc się uspokoić...
W końcu trochę się ogarnęłam i odjechałam od domu kierując się na parking. Zajęłam jedno z miejsc i uznałam, że to już ten moment żeby zadzwonić do ojca.
Wybrałam numer i opowiedziałam mu jak wygląda sytuacja u mnie, bez wahania zaproponował żebym przyleciała do niego, powiedział, że ogarnie mi lot na jutro a dzisiaj mam iść spać do hotelu. Już trochę szczęśliwsza podjechałam do najbliższego noclegu i wykupiłam sobie noc za pieniądze od taty.
Weszłam do swojego tymczasowego pokoju, rzuciłam swoje rzeczy na podłogę i od razu weszłam pod prysznic, przebrałam się i rzuciłam się na łóżko, chciałam zasnąć jak najszybciej żeby już być w samolocie do taty!
| następny dzień |
Obudziłam się rano koło szóstej, ale nie chciałam iść znowu spać, więc wstałam i ogarnęłam się w łazience, wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Później wybrałam stylizacje, wzięłam portfel i wyszłam coś zjeść, stanęło na porannej ofercie maka, jak zwykle. Zajęłam jedno z miejsc i zaczęłam jeść swoje śniadanie. Po jedzeniu wyszłam z restauracji i poszłam do galerii żeby kupić sobie jakieś przekąski do samolotu i kilka innych potrzebnych rzeczy.
Wrócilam do hotelu i zaczęłam oglądać jakiś film czekając na telefon od taty.
W końcu dał mi znać, że o siedemnastej mam lot do niego, wysłał mi bilet a ja nie mogłam się już doczekać wieczoru!
Przez cały dzień oglądałam filmy, gry byłam też zjeść obiad później zamówiłam taksówkę i już byłam na lotnisku.
Po jakiejś godzinie siedziałam już w maszynie, nie lubię latać ale dzisiaj jest to moje najfajniejsze wyjście bo za niedługo będę już u tatusia!
Napisałam szybko smsa tacie, że już wylatuje i odłożyłam telefon przed startem, układając się do spania.
|trzy dni później|
Z tatą mieszka mi się super, mam tutaj wszystko czego tylko chce, chwilowo przesyłam wszystkie zadania online bo nie chce mieć zaległości w szkole. Spotykam się z moimi tutejszymi znajomymi i nie myślę o Anglii.
Jade, tylko o niej jeszcze myślę, nie mogę nadal wyrzucić jej z głowy to mnie dobija i przez to częściej sięgam po żyletke, żeby sobie ulżyć.
Po kąpieli zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki, usiadłam przy stole i przeglądałam telefon, nagle przyszło połączenie od Lee, ucieszyłam się, bo tęsknie za swoją przyjaciółką.
rozmowa telefoniczna
- Cześć Pezzia!
- Hejka, mega tęsknie!
- Napewno nie bardziej niż ja! Muszę Ci coś powiedzieć...
- Jasne, słucham.
- Tylko spokojnie, zauważyłam, że odkąd Cię nie ma to Jade dziwnie się zachowuje, jest jakby nieobecna i sztucznie się uśmiecha, nie ma już w niej radości, myślę że mimo wszystko powinnyście chociaż porozmawiać przez telefon.
Po tych słowach coś we mnie pękło, moja Jade smutna przeze mnie? To nie może być prawda....
- Lee, ale na własne uszy słyszałam kim dla niej jestem. Nie chce być znowu zraniona. Poza tym gdybym chciała wrócić to nie mam gdzie, bo do mamy i babci napewno nie.
- Masz rację, mogłabyś mieszkać u mnie, ale wiesz u mnie jest ciasno a jeszcze babcia teraz z nami mieszka...
- Rozumiem skarbie, będę kończyć bo jadę z tatą na zakupy, buziaki!
Rozłączyłam połączenie i wzięłam głęboki oddech, kiedy do pomieszczenia przyszedł tata i usiadł na kreśle obok chwytając moją dłoń.
- Jaka jest?
- Idealna.
- Jak ma na imię?
- Jade. Nie jesteś zawiedzony? Jak babcia...
- Skarbie, jesteś moim jedynym dzieckiem i byłbym totalnym gnojkiem jakbym się na Ciebie obraził za to kim jesteś, kocham Cię bezwzględu na wszystko!
- Dziękuję, też Cie bardzo kocham!
- Chcesz do niej wracać?
- Chyba...
- Wynajmę Ci mieszkanie w Londynie, co ty na to?
- Żartujesz? KOCHAM CIĘ!!! Jesteś najlepszy! - rzuciłam się na szyję ojca i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam.
|kolejne trzy dni później|
Spędziłam u taty jeszcze kilka dni a on w między czasie ogarnął wszystko z moim nowym mieszaniem, dzisiaj mam też lot powrotny.
Spakowałam swoje rzeczy i tata odwiózł mnie na lotnisko.
- Skończ szkołę i wracaj do staruszka!
- Masz jak w banku, kocham cię!
Pożegnałam się z tatą i wsiadłam do samolotu, szczęśliwa, że w końcu zaczyna się cokolwiek układać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro