Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

*pov Jade*

Obudziłam się, kiedy to mój, jak i Perrie budzik zaczął dzwonić w tym samym czasie. Leniwie wyciągnęłam rękę spod kołdry i wyłączyłam urządzenie. Powoli wstałam i usiadłam na brzegu łóżka. Nie musiałam się śpieszyć, ponieważ blondynka pierwsza zajęła łazienkę, więc miałam kilka dodatkowych minut na przygotowanie ubrań. Wolnym krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne rurki oraz biały golfik. W niedługim czasie z łazienki wyszła Perrie, następnie zeszła na dół przygotować jakieś śniadanie.

Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, ubrałam się i zrobiłam resztę rzeczy z mojej porannej rutyny. Zeszłam do kuchni i razem z blondynką zjadłam przyszykowane jedzenie. Szybko posprzątałyśmy, a następnie wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do szkoły.

Po zaparkowaniu samochodu szybko wybiegłam z samochodu, zostawiając Perrie za sobą i podbiegłam do Carli. Przywitałam się z dziewczyną, która od razu zaczęła opowiadać mi coś o jakichś wyprzedażach w jej ulubionym sklepie czy czymś, szczerze mówiąc, trochę się wyłączyłam po tym, jak koło drzwi zauważyłam Zayna i Perrie całujących się ze sobą. Wymusiłam uśmiech, po czym z przyjaciółką weszłam do szkoły, kierując się pod sale, w której miała się odbyć nasza pierwsza lekcja.

Pierwsze zajęcia minęły w dosyć szybkim tempie i w końcu nadeszła pora lunchu. Po wyjściu z klasy poszłam do swojej szafki, żeby zostawić w niej niepotrzebne mi już dzisiaj książki. W momencie, w którym miałam zamknąć drzwiczki, poczułam dłonie oplatające moją talię.

- Cześć Piękna. - usłyszałam szept, dlatego tez uśmiechnęłam się i odwróciłam się w stronę swojego chłopaka.

- Cześć Piękny. - odpowiedziałam, a zaraz po tym oboje zaczęliśmy się śmiać.

Jed nachylił się i złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku.

- Masz wolne popołudnie czy znowu próba? - zapytał, kiedy trochę odsunął się ode mnie.

- Próba, wiesz musical coraz bliżej i musimy ćwiczyć najczęściej, jak się da. - odpowiadam, zamykając szafkę.

- Szkoda, ale rozumiem. A co ty na to, żebym przyszedł na próbę?

- Byłoby super. - skłamałam - Ale niestety osoby spoza kółka nie mają wstępu.

Łapię dłoń bruneta i razem kierujemy się na stołówkę. Podchodzimy do lady, skąd bierzemy tace z jedzeniem, a następnie siadamy przy naszym stole przy reszcie mojej, naszej, jak kto woli, paczki.

- Ostatnio nic się w tej szkole nie dzieje, już zaczynam się nudzić. - mówi w międzyczasie Carla.

- To znajdź sobie jakieś hobby. - odpowiadam.

- Ale ja...

- Stalkowanie ludzi się nie liczy, dobrze o tym wiesz. - mówię, przerywając jej, a ona tylko przewraca oczami.

- Za kilka dni moi rodzice wyjeżdżają, możemy zrobić u mnie jakąś imprezę. - odzywa się Shay, jeden z footbolistów należący do naszej ekipy.

- Tak! Błagam! - krzyczy Carla i rzuca się chłopakowi na szyję.

Przerwa na lunch się kończy, a my wracamy na lekcje, które strasznie się ciągną. Jednak w końcu dzwoni ostatni dzwonek, kończący zajęcia, a to oznacza, że teraz tylko próba i będzie można wracać do domu.

Wchodzę do audytorium, gdzie teraz mamy próbę i siadam na jednym z przygotowanych dla nas miejsc. Po upływie kilku minut sala zaczyna zapełniać się od członków kółka. Kiedy byli już wszyscy, razem z Perrie przedstawiłyśmy naszej nauczycielce pomysł na zmianę jednej z piosenek, początkowo nie chciała się zgodzić, jednak dała nam szansę, żebyśmy przedstawiły, jakby to miało wyglądać. Po naszym występie wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem, dlatego też nauczycielka zgodziła się na zmianę.

- Jak wiecie, nasze przedstawienie jest już za tydzień, dlatego też musimy teraz porządnie wszystko ćwiczyć. Wcześniej odpuszczaliśmy zbliżenia i to wszystko, jednak teraz każdy dotyk, pocałunek musi zostać przećwiczony. Mam nadzieję, że naszej główniej parze nie będzie to przeszkadzać. - powiedziała nauczycielka po naszym występie.

- Oczywiście, że nie. - odpowiadam i uśmiechając się, zerkam na Perrie, która kiwa głową, zgadzając się z moimi słowami.

Naprawdę szczęśliwsza być nie mogłam. Jeszcze trochę prób przed nami, a ja na każdej będę mogła całować dziewczynę, która od jakiegoś czasu mi się podoba, dziewczynę, przez którą moje nogi robią się, jak z waty, a w brzuchu czuję motylki. Będę mogła całować usta, które wprowadzają mnie w stan ekscytacji, usta, przez które odczuwam jednocześnie strach oraz nieziemską rozkosz.

- No to dobrze, a teraz wracamy do pracy. - słowa nauczycielki sprowadzają mnie na ziemię.

Zaczynamy ćwiczyć wszystko od początku do końca i w końcu po jakichś 3 godzinach próba się kończy. Zbieramy swoje rzeczy i wychodzimy z sali. Razem z Perrie idziemy do swoich szafek po kurtki, po czym wychodzimy ze szkoły, przechodzimy przez dziedziniec na parking i nareszcie wsiadamy do mojego samochodu.

- Będziemy coś gotować czy jedziemy coś kupić na wynos? - pytam.

- Szczerze mówiąc, to nie chce mi się gotować. - odpowiada Pezz.

- To dobrze, jedziemy coś kupić. - odpowiadam i odpalam silnik.

Po niedługiej jeździe zatrzymałyśmy się pod pierwszym lepszym fast-foodem. Wyszłyśmy z samochodu i weszłyśmy do środka. Nagle blondynka się zatrzymała i wyciągnęła telefon, zaczęłam się rozglądać i wtedy zobaczyłam Zayna z jakąś lalą. Z powrotem odwróciłam głowę do Perrie, która lekko się zachwiała i szybko wyszła przed knajpę. Ja szybko zamówiłam i poczekałam na jedzenie, po czym szybkim krokiem wyszłam.

Przed wejściem zauważyłam blondynkę, która w ustach miała papierosa. Szybko do nie podeszłam i wyrwałam od niej używkę. Zgasiłam ją o śmietnik i wyrzuciłam.

- Zwariowałaś?! Oddaj wszystkie - zażądałam

- Nie. Przytul mnie... - mówi jedynie i rzuca się na moją szyję. Przez sekundkę jestem nieco zdezorientowana, jednak po chwili oplatam talię dziewczyny rękami. Słyszę cichy płacz, dlatego nieco mocniej przytulam dziewczynę. W tym momencie byłam naprawdę zła, chciałam wejść do środka i zrobić temu kretynowi awanturę, którą zapamiętałby na długi czas. - Jebać go, wracajmy do domu.

Nic nie mówię, tylko kiwam głową, wracamy do samochodu, gdzie odpalam silnik i w ciszy jedziemy do domu. Wchodzimy do środka, a Perrie od razu bierze swoje jedzenie i idzie do salonu, ja natomiast postanawiam zjeść w kuchni, dając dziewczynie nieco swobody i czasu na przemyślenie sobie tej sytuacji.

Po jakichś 30 minutach postanowiłam dołączyć do blondynki.

- Pez, wszystko okej? - pytam, wchodząc do salonu.

Dziewczyna odwraca głowę w moją stronę i zadaje dwa pytania. Pierwsze: Co jest ze mną nie tak? i drugie: Co ja takiego zrobiłam? Po ich usłyszeniu robi mi się nieco przykro, a między nami dochodzi do małej wymiany zdań. W końcu dziewczyna wyznaje:

- Jesteś jedyną osobą, która daje mi poczucie bezpieczeństwa i tylko przy tobie czuję, że może nie jestem tylko nudną, przezroczystą dziewczyną. - po tych słowach zrobiło mi się ciepło na serduszku, dlatego uśmiechnęłam się i usiadłam obok dziewczyny.

- Bardzo się cieszę, że tak jest, bo też jesteś dla mnie kimś ważnym. Głupio mi teraz przyznać, że przez ponad 2/3 lata byłaś dla mnie niewidzialna i dopiero na początku tego roku zauważyłam twoje istnienie. Ale lepiej późno niż wcale, nie? - zaśmiałam się nerwowo - Sama muszę Ci coś wyznać. Jesteś chyba jedyną osobą, która poznała prawdziwą Jade. Jak zauważyłaś, nie jestem taką wredną i puszczalską suką, kiedy jest się ze mną jeden na jeden. Wiem, że w szkole sprawiam wrażenie chamskiej i aroganckiej osoby. No dobra może taka jestem, a raczej byłam, ponieważ przez ciebie, a raczej dzięki tobie zmieniam się na lepsze. Dodatkowo jesteś jedyną osobą, z którą mogę szczerze porozmawiać i wiem, że mogę Ci powiedzieć o wszystkim. Mogę powiedzieć, że jesteś moją bratnią duszą.

Po tym moim małym wyznaniu Perrie zjadła swój posiłek, bo jak się okazało przez ten czas, kiedy siedziała tutaj sama, nic nie ruszyła.

Resztę wolnego czasu spędziłyśmy na oglądaniu filmów i rozmowach.

Jako że robiło się już późno, poszłyśmy do mojego pokoju i powoli szykowałyśmy się do spania. Blondynka poszła pierwsza do łazienki, a ja w tym czasie przygotowałam sobie ubrania na jutro. Kiedy skończyłam, podeszłam do swojego biurka, żeby napić się wody. Przedtem jednak niechcący straciłam butelkę na podłogę, a kiedy ją podniosłam, nie wiele myśląc, odkręciłam korek i połowa napoju znalazła się na mnie, dlatego szybko ściągnęłam mokre ciuchy.

W końcu Perrie wyszła i teraz ja mogłam zająć łazienkę. Nalałam wody do wanny, po czym powoli zaczęłam ściągać bieliznę. Kiedy wchodziłam do wanny, słyszałam dziwne dźwięki, coś jakby jęki. Czyżby Perrie się... nie, raczej nie, chyba nie robiłaby tego w moim łóżku. Dałam sobie z tym spokój i po prostu zanurzyłam się w wodzie, nie zastanawiając się nad tym, co może się dziać za ścianą w moim pokoju.

Po mniej więcej godzinie wyszłam z łazienki i położyłam się do swojego łóżka koło blondynki, która znowu coś wcinała. Kiedy skończyła swoją przekąskę, szybko poszła umyć zęby i wróciła do mnie. Zgasiłam lampkę i ułożyłam się wygodnie na boku.

Dziewczyna położyła się i owinęła ręką moją talię, ja natomiast zrobiłam to samo. Po chwili poczułam miękkie wargi blondynki na swoich. Znów poczułam motylki w brzuch. Dobrze, że było ciemno, ponieważ byłam pewna, że moja twarz przybrała ogromne rumieńce. Uśmiechnęłam się i wtuliłam się bardziej w ciepłe ciało dziewczyny.

~Następny dzień~

Na szczęście obudziłam się kilka minut po 7:00. A na szczęście dlatego, że żadna z nas nie ustawiła wczoraj budzika i mogłyśmy zaspać do szkoły.

Obróciłam się w stronę śpiącej obok mnie dziewczyny i delikatnie szturchnęłam jej ramię.

- Pezz wstawaj. - mówię cicho.

- Nie chce. - mamrocze i zakrywa się kołdrą.

- Wstawaj, bo się spóźnimy. - mówię, po czym siadam okrakiem na dziewczynę.

Ściągam z niej kołdrę, a ona patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi oczkami. Uśmiecham się i zaczynam ją łaskotać.

-Jadey, proszę, przestań. - prosi Perrie, cały czas się śmiejąc.

-A wst... - nie kończę, ponieważ ląduje na materacu, a po chwili nad sobą mam blondynkę, która niebezpieczne szybko nachyla się w stronę mojej twarzy. Po chwili jednak sama zaczyna mnie łaskotać. - Pezz ja mogę z Tobą bawić się tak cały dzień, jeśli chcesz.

- Kusząca propozycja, ale lepiej będzie, jak zaczniemy się już zbierać. - odpowiada, schodząc ze mnie.

Dziewczyna łapie ubrania i wchodzi do łazienki. Jako że straciłyśmy trochę czasu, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki na dole. Przygotowałam się, po czym wróciłam do swojego pokoju po torbę i plecak. Zabrałam wszystko i znów zeszłam na dół. W przedpokoju czekała już na mnie gotowa blondynka. Szybko włożyłam buty i kurtkę, po czym wyszłyśmy z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Wsiadłyśmy tym razem do samochodu Perrie i ruszyłyśmy do szkoły.

Edwards zaparkowała pojazd i jeszcze chwilę siedziałam w nim razem z nią, ponieważ przed wejściem stał Zayn i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Perrie na razie nie chciała z nim rozmawiać, jak przyznała, chce z nim pogadać na długiej przerwie.

W końcu chłopak wszedł do środka, dlatego wyszłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do wejścia. Po drodze podszedł do nas Jed.

-Cześć dziewczyny! - przywitał się radośnie i dał mi buziaka w policzek.

-Cześć Jed - odpowiedziała Perrie

-Jade mogę cię porwać na moment?

- Pewnie. Poradzisz sobie Pezz? - pytam blondynki, kiedy chwyta klamkę.

- Jasne, nie martw się. - odpowiada, posyłając mi uśmiech.

Dziewczyna wchodzi do środka, a ja odchodzę na bok z Elliottem i siadamy razem ławce. Między nami zapada chwilowa cisza, którą przerywa chłopak, pytając się, czy nie chciałabym polecieć z nim i jego rodzicami na weekend do Paryża.

- Oo kochanie to bardzo miłe, że chcesz mnie zabrać, ale ja muszę to przemyśleć. Nie mogę ot, tak się spakować i lecieć. - odpowiadam na jego pytanie.

- Rozumiem. Tylko daj mi znać czy się zgadzasz na wyjazd, czy nie jak najszybciej, dobrze?

- Oczywiście. - odpowiadam, a chłopak całuje mnie w czoło.

- A teraz chodźmy na lekcje, bo jest już po dzwonku.

Wstajemy z ławki i idziemy na angielski. Lekcja mija szybko, następna i kolejna tak samo.

Siedzę w ławce na samym końcu i cały czas zerkam na siedzącą z przodu Perrie, która z minuty na minutę coraz bardziej się denerwuje. Skąd to wiem? Z daleka można było dostrzec, że jej całe ciało jest spięte, do tego widziałam, jak drżą jej ręce i cały czas niespokojnie rusza nogami. Zerkam na wiszący na ścianie zegarek. Dzwonek zadzwoni dokładnie za 2 minuty, a po nim nastąpi długa przerwa, podczas której dojdzie do rozmowy Perrie i Zayna.

Powoli zaczynam chować książki i zeszyty do torby. Zasuwam zamek i wtedy też rozbrzmiewa dzwonek. Szybko podchodzę do Edwards i pytam, czy chce, żebym poszła z nią.

- Dziękuję, ale muszę to załatwić sama. - odpowiada i wychodzimy z klasy.

Wzdycham, a już po chwili blondynka ginie w tłumie uczniów. Idę na stołówkę, a kiedy do niej docieram, po prostu siadam przy stole. Jestem lekko zdenerwowana i nie mam ochoty nic jeść.

Z czasem do stolika dosiada się coraz więcej moich znajomych, którzy jedzą, rozmawiają, żartują i śmieją się w najlepsze.

- Jade co ty taka cicha dzisiaj? - pyta Carla.

- Tak jakoś. Nie chcę wam psuć nastroju, dlatego lepiej pójdę już. - mówię i wstaje. Zabieram torbę i wychodzę ze stołówki.

Docieram na pusty korytarz, po czym kieruję się do swojej szafki. Jednak w połowie drogi zatrzymuje mnie Carla.

-Jade, stało się coś? Nigdy się tak nie zachowujesz. - pyta, a w jej głosie można było usłyszeć drobne zmartwienie.

- Nic mi nie jest na serio. Po prostu nie spałam w nocy dobrze i tyle. - odpowiadam, wzruszając ramionami.

- Niech Ci będzie. - mówi dziewczyna, a następnie szybko zmienia temat i zaczyna opowiadać o sobie, typowe... Opieram się bokiem o czyjąś szafkę i po prostu jej słucham, a przynajmniej udaje, że to robię.

Stoimy tak przez kilka minut, po których z daleka słuchać było, jak ktoś biegnie. Nagle zza rogu wyłania się Perrie. Dziewczyna mnie zauważa, następnie podbiega i wtula się we mnie. Przez co tracę z lekka równowagę i ląduje plecami na szafce. Szybko jednak przygarniam dziewczynę do siebie i oddaje uścisk. Przez tę chwilę, kiedy biegła zauważyłam, że płacze, czyli jej rozmowa nie poszła za dobrze.

- Nie żeby coś, ale rozmawiamy. - odzywa się moja przyjaciółka.

- Weź się zamknij. - mówię przez zaciśnięte zęby. Perrie nie reaguje na nasze słowa, a dalej po prostu wtula się w moją szyję.

- Długo jeszcze będziesz ryczeć?

-Japierdole Carla... Nie potrafisz się powstrzymać czy co? Nie widzisz, że ona płacze? - rzucam.

- Widzę i co z tego?

- Gówno. Nie mam siły już z Tobą gadać. - odpowiadam.

Delikatnie odsuwam od siebie Perrie, łapie jej dłoń i prowadzę do toalety. Nic nie mówiąc, siadamy pod jedną ze ścian. Blondynka znów przytula się do mnie i w dalszym ciągu cicho łka. Ja jedynie przygarniam ją mocniej do swojego ciała i delikatnie głaszcze jej plecy.

W końcu postanawiam przerwać panującą ciszę.

- Będzie dobrze. Nie marnuj na niego swoich łez. - mówię i daje dziewczynie czułego buziaka w czubek głowy.

- On... Ja nawet nie wiem jak ci to powiedzieć, co usłyszałam od niego. - odpowiada Perrie, kiedy w końcu się uspokaja.

- Spokojnie, powiesz mi, kiedy będziesz w stanie i kiedy będziesz chciała. A teraz pokaż mi się tu. - delikatnie odwracam twarz blondynki w swoją stronę i ocieram kciukami jej mokre od łez policzki. Na koniec delikatnie palcem wskazującym dotykam jej noska, przez co dziewczyna uroczo go marszczy i uśmiecha się - O tak lepiej. Wiesz co, lepiej pojedźmy do domu. Wiem, że nie lubisz opuszczać zajęć, ale w tym wypadku to będzie najlepsze rozwiązanie.

Dziewczyna przyznaje mi rację, dlatego wstajemy z podłogi. Jeszcze szybko Edwards podchodzi do umywalki i zerka w lustro, poprawiając się nieco, natomiast ja opieram się o drzwi jednej z kabin i patrze w jej stronę.

-Przepraszam, że tak rzuciłam się na ciebie przy Carli i przerwałam waszą rozmowę. - mówi cicho i spuszcza głowę.

- Nie masz za co przepraszać, ta rozmowa i tak była nudna, więc tak jakby mnie uratowałaś. - odpowiadam, śmiejąc się. Podchodzę do blondynki i odwracam ją tak, że teraz stoimy twarzą w twarz. - A tak na serio to bardzo się cieszę, że to do mnie przybiegłaś.

Ściskam dziewczynę, po czym szybko wychodzimy z łazienki i biegiem wychodzimy ze szkoły. Szybko wsiadamy do auta i ruszamy. Jako że dziewczyna dała mi swoje kluczyki, żebym prowadziła, nie pojechałam do domu tylko do pobliskiego lasku nad stawem, niedaleko jednego z większych parków w mieście, który zawsze o tej porze jest pusty.

Zaparkowałam na prowizorycznym parkingu przy dobrze znanym mi drzewie, odpięłam pasy i wyszłam z samochodu, przy okazji mówiąc blondynce, żeby szła za mną.

Razem wchodzimy do lasu i przez kilka minut idziemy w całkowitej ciszy, usłyszeć było można tylko ćwierkające ptaki oraz odgłosy pękających pod naszym ciężarem gałęzi i szelest liści.

- Ale nie chcesz mnie zamordować i gdzieś tutaj zakopać, nie? - pyta w końcu Perrie i śmieje się nerwowo.

Podchodzę do dziewczyny i delikatnie popycham ją na drzewo, następnie opieram dłoń na pniu nad jej głową. Słyszę, jak głośno przełyka ślinę i widzę, jak jej oddech przyspiesza. Nachylam się nad jej uchem i używając niskiego tonu, pytam:

- Myślisz, że byłabym do tego zdolna?

-N-nie. - odpowiada, dlatego odsuwam się od niej.

- To dobrze. - mówię, po czym łapie jej dłoń i ciągnę za sobą.

Po upływie kolejnych minut docieramy do niewielkiego stawu. Wchodzimy na pomost i siadamy na nim. Rozmawiamy, delektując się spokojem panującym wokół nas.

-No i dla... - w tym momencie po raz kolejny rozbrzmiewa dzwonek mojego telefonu. - Ona chyba nie da ci spokoju. Lepiej będzie, jak odbierzesz.

- Eh no dobrze. - mówię, po czym wstaje i odchodzę kawałek dalej. - Halo.

-Cześć Jade.

- Carla nie mam czasu, mów czego chcesz?

-Chce cię przeprosić za wcześniej. - odpowiada moja przyjaciółka - I zapytać czemu cię nie ma w szkole.

-Nie mnie powinnaś przepraszać. Ja rozumiem, że nie znasz Perrie i cię ona nie obchodzi, ale mogłaś się przynajmniej zachować jak porządna osoba.

-Jesteś z nią teraz?

-Tak. - odpowiadam krótko.

-Dasz mi ją do telefonu?

- Nie ma takiej opcji, muszę kończyć. Nie dzwoń już dzisiaj, pogadamy jutro. Może. - mówię szybko i kończę połączenie.

Wzdycham jedynie i wracam do Perrie. Siadam obok dziewczyny, a ona kładzie się, opierając głowę na moich udach.

- Co chciała? - pyta Perrie.

-Przeprosić. - odpowiedziałam i zaśmiałam się kapiąco - Ale nie ważne, na czym my to skończyłyśmy?

- Mówiłam, że na razie odpuszczam sobie randki, przynajmniej z facetami. - odpowiada nieśmiało.

Po południu, kiedy dopada nas lekki głód, wracamy do domu. Zatrzymuje samochód koło mojego garażu, następnie idziemy do środka. Otwierając drzwi, zauważyłam, że nie były zamknięte na klucz. Najciszej jak tylko mogłam, weszłam do przedpokoju, a za mną weszła Perrie. Złapałam parasol i ruszyłam do kuchni, skradając się. Nagle z salonu usłyszałam głos.

-Boże święty Olga! Chcesz, żebym ja zawału dostała? - pytam, kiedy widzę kobietę.

Odkładam parasol i idę uściskać gosposie.

-Co ty młoda, chciałaś mnie zlać tym parasolem? - pyta, śmiejąc się, a zaraz po tym odwraca się do blondynki - A ty jesteś Perrie, dobrze pamiętam?

Dziewczyna jedynie kiwa głową. Następnie Olga zadaje kilka pytań odnośnie tego, co się działo pod jej nieobecność. Wiedziałam, że mogę jej zaufać, dlatego po krótce opowiedziałyśmy jej, dlaczego Pezz śpi u nas. Kobieta obiecała, że zrobi co w jej mocny, aby pomóc Edwards. Taka kobieta to skarb, naprawdę. Po tym pożegnałyśmy się z Olgą i zamówiłyśmy pizze.

Po jedzeniu obejrzałyśmy film może dwa i spakowałyśmy się do szkoły. Następnie każda z nas odbyła swoją wieczorną rutynę i położyłyśmy się do łóżka.

- Dziękuję, że byłaś dzisiaj przy mnie. - mówi cicho blondynka.

- Nie musisz dziękować, serio. - odpowiadam, przybliżając się do niej i obejmując jej talię, w taki sposób, że leżymy na łyżeczkę. - Zawsze ci pomogę. A teraz chodźmy już spać, za nami zwariowany dzień.

-No racja, dobranoc Jadey.

-Dobranoc Blondi. - mówię i szybko podnoszę się, żeby dać dziewczynie buziaka w policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro