20
*pov Jade*
Rozbudziłam się nieco przed godziną 9:00, ale, jako że dzisiaj była sobota chciałam sobie trochę dłużej pospać, dlatego też wtuliłam się trochę bardziej w blondynkę, która jeszcze słodko sobie spała. Zamknęłam na nowo oczy i zaczęłam odtwarzać wczorajszy dzień, przez co na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, więc ukryłam twarz we włosach Perrie.
Kiedy robiło mi się na tyle dobrze, że prawie usnęłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam i niechętnie wstałam z łóżka. Z krzesła stojącego przy moim biurku wzięłam szlafrok i wyszłam z pokoju. Na schodach zaczęłam go ubierać i mało co się przez to nie przewróciłam, na szczęście w porę złapałam się poręczy.
Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez wizjer. Na dworze stał Jed. Szybko oparłam się plecami o drzwi i uderzyłam ręką w czoło. Co on robi tutaj tak wcześnie? Szczerze mówiąc, wolałabym jeszcze trochę poleżeć w łóżku i udawać, że nie słyszałam dzwonka. Jednak nie chciałam być niemiła i kłamać. Nie wierzę, że to właśnie się wydarzyło. Jade Thirlwall najwredniejsza dziewczyna w szkole, jak nie mieście, nie chce być niemiła? Naprawdę się zmieniam i to mnie przeraża...
- Jed, co ty tutaj robisz? - pytam, kiedy otwieram drzwi.
- Nie było Cię wczoraj w szkole, dodatkowo nie odbierałaś telefonu. Martwiłem się o ciebie, więc postanowiłem przyjechać i sprawdzić co u ciebie. - powiedział, posyłając mi uśmiech.
- Kochany jesteś, wejdź. - mówię, otwierając szerzej drzwi.
Chłopak wchodzi do środka, następnie przyciąga mnie bliżej i chce mnie pocałować, jednak ja odsuwam się od niego. Mówię mu, że pójdę się ogarnąć i zaraz do niego zejdę, a on może poczekać na mnie w salonie.
Biegiem wracam do pokoju, gdzie zabieram jakieś ubrania i wchodzę do łazienki. Biorę szybki prysznic, ubieram się, myję zęby i związuję włosy, makijaż odpuszczam. Wracam do pokoju, biorę swój telefon i wychodzę. Będąc przy drzwiach, jeszcze zatrzymuję się i zerkam na wciąż śpiącą blondynkę, następnie zamykam za sobą drzwi i zbiegam do salonu.
- Jesteś głody, może zrobimy coś do jedzenia? - pytam, wchodząc do pomieszczenia.
Chłopak podnosi głowę znad swojego telefonu i mówi, że chętnie. Dlatego też podchodzę do niego i siadam na niego okrakiem, złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Jednak po tym, jak już się od siebie oderwaliśmy, poczułam dziwne uczucie w brzuchu, nie wiem nawet jak to nazwać, to tak jakby wyrzuty sumienia. Ale czemu? Przecież Jed jest moim chłopakiem i takie rzeczy to norma w związku. Eh nieważne.
Idziemy razem do kuchni, gdzie szykujemy kawę i kanapki. Siadamy przy stole i delektujemy się śniadaniem. Podczas jedzenia dużo się śmiejemy, ponieważ brunet opowiada zabawne historie. Po skończonym posiłku ja zmywam naczynia, a chłopak je wyciera i chowa tam, gdzie mu pokazuję. Następnie łapię jego dłoń i idziemy do salonu.
- Ej Jadey, kogo to ubrania? - pyta, widząc rzeczy Perrie w przedpokoju. - Czyżbyś kogoś tutaj ukrywała? Albo co gorsza, zdradzała mnie? - dopowiada i zaczyna się śmiać.
- To są rzeczy Perrie, od kilku dni mieszka ze mną. - mówię, siadając na kanapie.
- No dobrze. Jesteście ze sobą blisko?
- Ni... w sumie to tak. - odpowiadam nieco niepewnie.
- Odkąd zaczęłaś się z nią spotykać, jesteś jakby szczęśliwsza i milsza. - mówi Jed i zerka na mnie.
- No wiem! Ugh... sama widzę po sobie, że się zmieniam. Ona ma na mnie taki wpływ i ja nie mogę nic na to poradzić. - mówię i sięgam po pilota, po czym włączam telewizor.
- Wiesz, jakbym was nie znał, to pomyślałbym, że coś się między wami dzieje. Może ona Ci się podoba hmm?
- Em nie? - mówię i czuję, jak moje policzki się rumienią. - Nie rozmawiajmy już o tym.
Przez jakiś czas oglądamy filmy lub rozmawiamy, a około godziny 13:00 Jed nareszcie zbiera się do domu.
- Do poniedziałku kochanie. - mówi, po czym daje mi buziaka w policzek.
- Ta, cześć! - odpowiadam i zamykam drzwi.
Idę do swojego pokoju, żeby sprawdzić co u Perrie. Kiedy weszłam do środka, dziewczyna siedziała i coś oglądała. Po chwili zaproponowałam, żebyśmy poszły do kuchni przygotować coś do jedzenia, bo już było dosyć późno i zaczęło mi burczeć w brzuchu.
Będąc na dole, zaczęłyśmy się sprzeczać o to, co mamy przygotować. Perrie chciała spaghetti, a ja lazanie. Jednak, kiedy blondynka uściskała mnie i zrobiła słodkie oczka, poddałam się, ponieważ wyglądała bardzo uroczo i żal było jej odmówić.
Zaczęłyśmy szykować obiad, a w międzyczasie zaproponowałam wyjście na imprezę. Początkowo Edwards nie chciała się zgodzić, ponieważ jak przyznała, nie lubi moich znajomych i woli siedzenie w domu niż wyjście z nimi, jednak kiedy powiedziałam, że pójdziemy tylko we dwójkę, zgodziła się na wyjście.
Zbliżał się wieczór, dlatego też przerwałyśmy oglądanie i zaczęłyśmy szykować się na imprezę. Kiedy w końcu byłyśmy uszykowane, Perrie zadzwoniła po taksówkę, która przyjechała bardzo szybko. Wsiadłyśmy do środka i ruszyłyśmy pod mój ulubiony klub. Po dojechaniu na miejsce zapłaciłam kierowcy. Następnie podeszłam do ochroniarza, który dosyć dobrze mnie zna, dlatego wpuścił nas do środka bez potrzeby stania w kolejce. Po wejściu od razu podeszłyśmy do baru, gdzie wypiłyśmy kilka kolejek, a potem ruszyłyśmy podbijać parkiet.
Nie musiałam długo czekać, aby zauważyć działanie procentów. Co prawda mnie tak nie siekło, jak Perrie. Jak widać mam mocniejszą głowę albo to przez wprawę. Zaczęłyśmy tańczyć pośrodku nieznanych nam osób. W pewnym momencie blondynka zaczęła seksownie tańczyć i w dodatku się o mnie ocierać. Kiedy to robiła, było mi tak cholernie dobrze i z całych sił starłam się, żeby z moich ust nie wydobył się żaden jęk.
Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru podeszłyśmy do baru, gdzie wypiłyśmy kilka następnych shotów. Po czym znów wróciłyśmy na parkiet, znów dużo tańczyłyśmy. Po jakimś czasie Perrie potrzebowała trochę świeżego powietrza, dlatego wyszłam z nią na tył klubu. Kiedy wyszłyśmy, dziewczyna przywarła do mnie swoim ciałem. Myślałam, że się po prostu potknęła czy coś, jednak kiedy jej wargi znalazły się na moich, wiedziałam, że zrobiła to celowo. Nie mogłam i nie chciałam się przed tym bronić, dlatego odwzajemniłam pocałunek. Ręce dziewczyny zaczęły powoli błądzić po moim ciele, a ja swoje wplątałam w jej włosy. W końcu oderwałyśmy się od siebie, a dziewczyna spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. Przysięgam, że jeszcze trochę, a nie powstrzymałabym się i nie skończyłoby się tylko na całowaniu. To nie do pomyślenia, co ta dziewczyna, że mną wyprawia. Po tej sytuacji wróciłyśmy do środka, gdzie dalej szalałyśmy i dopiero nad ranem postanowiłyśmy wrócić do domu.
Weszłyśmy do domu, rozebrałyśmy się i przeszłyśmy do mojego pokoju. W pierwszej kolejności blondynka poszła się ogarnąć, a kiedy wróciła, rzuciła się na łóżko. Zostawiłam ją samą i teraz ja poszłam do łazienki się umyć i uszykować do spania. Po parunastu minutach wróciłam do dziewczyny. Położyłam się obok niej i po prostu chciałam iść spać, ale coś nie dawało mi spokoju. Podniosłam się, po czym oparłam się na łokciu i spojrzałam na Perrie.
- Wczoraj, jak wróciłam do łazienki po telefon, to zauważyłam na twoich no...
- Blizny - przerwała mi Perrie, a jej głos nie brzmiał tak jak zawsze. - Porozmawiamy o tym jutro, obiecuję, a teraz jestem już naprawdę zmęczona, śpij spokojnie.
Dziewczyna skończyła rozmowę, odwracając się do mnie plecami, dlatego też nie ciągnęłam jej już za język.
- Trzymam za słowo. Dobranoc - powiedziałam tylko i ułożyłam się wygodnie, zamykając oczy.
~następny dzień~
Otwieram oczy, przecieram je piąstkami, a następnie biorę do ręki telefon, żeby sprawdzić godzinę. Dochodzi 13:00. Jeszcze chwilkę leże w łóżku, po czym po cichu wstaje. Z szafy wyciągam pierwszy lepszy dres i idę się ogarnąć. Po jakiejś godzinie wyszłam z łazienki i postanowiłam zejść na dół coś zjeść. Uszykowałam sobie śniadanie i usiadłam przy stole. Podczas jedzenia i picia kawy weszłam na Instagrama i dodałam na niego kilka zdjęć z wczorajszej imprezy, oczywiście wśród tych zdjęć znalazły się również zdjęcia z Perrie.
Po skończonym śniadaniu pozmywałam po sobie brudne naczynia i wyszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam coś oglądać. Jednak szybko mi się to znudziło, dlatego też podeszłam do kominka, obok którego stała gitara mojego taty. Uśmiechnęłam się, ponieważ przez moją głowę przeleciały wspomnienia, kiedy to razem z tatą uczyłam się na niej grać, a gdy już miałam wszystko opanowane, grałam i śpiewałam razem z nim. Najczęściej graliśmy wieczorami przed moją mamą lub kiedy przyjeżdżała nasza rodzina. Jednak z biegiem czasu przestaliśmy to robić. Ja dojrzałam i zmieniłam się, przestałam być dobrą córeczką, zaczęłam imprezować i wolałam spędzać czas ze znajomymi niż z rodzicami, z drugiej strony moi rodzice stali się bardziej zapracowani, więc można powiedzieć, że to wszystko tak naturalnie zostało przerwane. Szczerze mówiąc, teraz trochę brakuje mi tych wspólnych chwil.
Wzięłam instrument do ręki i usiadłam z nim na fotelu przy oknie, tam, gdzie zawsze siadał mój tata. Ułożyłam gitarę na kolanie i powoli zaczęłam poruszać strunami. Po chwili zaczęłam śpiewać:
And I know that we just met
And maybe this is dumb
But it feels like there was something
From the moment that we touched
'Cause, it's alright, it's alright
I wanna make you mine
The way you're lightin' up the room
Caught the corner of my eye
We can both sneak out the back door
We don't have to say goodbye
'Cause, it's alright, it's alright
To waste time tonight
Maybe I'm just a kid in love
Maybe I'm just a kid in love
Oh, baby
If this is what it's like falling in love
Then I don't ever wanna grow up
Właśnie miałam zacząć kolejną zwrotkę, kiedy usłyszałam głos Perrie:
Said, your place is kinda cozy
Your 'rents are out of town
Baby, there's no pressure
But if you're down, I'm down
'Cause, it's alright, it's alright
Just start tonight
Wstałam z fotela, podeszłam do niej i posłałam uśmiech. Dziewczyna ciągle śpiewając, obeszła mnie dookoła, następnie usiadła na kanapie i skinęła głową, żebym zrobiła to samo.
If you're feeling kinda crazy
Turn down the lights
We can take our time
Do whatever you like
It's alright, it's alright
I wanna make you mine
Przy ostatnich słowach położyła swoją dłoń na moim policzku, a ja lekko przechyliłam głowę, żeby bardziej wtulić się w jej dłoń i przymknęłam oczy. Jednak po chwili je otworzyłam i razem skończyłyśmy śpiewać:
Maybe we're just kids in love
Maybe we're just kids in love
Oh baby
If this is what it's like falling in love
Then we don't ever have to grow up
Skończyłyśmy, patrząc sobie głęboko w oczy, a nasze twarze dzieliły dosłownie centymetry. Powoli zaczęłam nachylać się w stronę Perrie.
- Ta wersja podoba mi się o wiele bardziej niż oryginał. - powiedziała radośnie, odsuwając się ode mnie.
- Mi chyba też. - powiedziałam, wstając, żeby odłożyć instrument na jego miejsce.
- Może porozmawiamy z Panią, żeby wykonać tę piosenkę w akustycznej wersji? Według mnie brzmi bardziej romantycznie. - powiedziała dziewczyna, nieco się rumieniąc.
- Jasne, jak chcesz. - odpowiedziałam, kiedy usiadłam obok niej. - Tylko mamy już do tego resztę sceny opanowaną, a teraz przy zmianie trzeba będzie coś nowego wymyślić.
- W sumie to mam pewien pomysł.
- No to w takim razie, słucham.
- Skończymy tak, jak przed chwilą patrząc sobie przez moment w oczy. Następnie odbiorę od ciebie instrument i odłożę go na bok, po tym delikatnie przysunę się do ciebie - dziewczyna mówiąc, cały czas ilustrowała mi swój pomysł, a kiedy usiadła blisko mnie, przełknęłam głośno ślinę - Delikatnie położę dłoń na twoim policzku i nachylę się w Twoją stronę, żeby Cię po...
Nie dałam jej dokończyć, bo doskonale wiedziałam, co ma na myśli. Sama nachyliłam się nieco bardziej w jej kierunku i złączyłam nasze usta. Dziewczyna nie protestowała, dlatego zaczęłam działać trochę odważniej. Podniosłam ją i posadziłam sobie na kolanach. Nieco bardziej pogłębiłam pocałunek, a blondynka wplątała ręce w moje włosy i lekko za nie pociągnęła, przez co z moich ust wyrwał się cichy jęk. Moje dłonie zaczęły, kierować się w dół jej ciała, a kiedy znalazły się na jej pośladkach, lekko je ścisnęłam, przez co teraz Perrie jęknęła w moje usta, co wywołało na mojej twarzy zadziorny uśmiech. Oderwałam się od jej ust i zjechałam pocałunkami na szyję. Po chwili jednak przerwałam z niechęcią swoje działanie, ponieważ trochę za daleko to szło i nie ukrywam, mimo tego, że w tej chwili nie chciałam nic innego, jak tylko bliskiego zbliżenia z Perrie to jednak powstrzymałam swoją żądzę.
Spojrzałam na blondynkę, która teraz wpatrywała się tymi swoimi błękitnymi oczami w moją twarz.
- Mhm to, co podoba Ci się taki pomysł? - pyta, schodząc ze mnie.
- Oczywiście. - odpowiadam, puszczając jej oczko.
- Tylko możemy to zrobić nieco spokojniej. - powiedziała niepewnie.
- Nie podoba Ci się taka wersja? - pytam, używając seksownego tonu.
- Podoba i to bardzo, ale wiesz to szkoła.
- Racja, to możemy zrobić, jak chcesz. - odpowiadam jej.
- Ty też musisz tego chcieć.
- No chce. - odpowiadam, śmiejąc się i kładąc dłoń na jej udzie, a wtedy przypomina mi się, o czym miałam z nią porozmawiać.
Uśmiech schodzi mi z ust, a wzrok ląduje na delikatnych bliznach, które są lekko odkryte przez to, że spodenki dziewczyny trochę się podwinęły. Chwilę tak siedzę i patrze się w jedno miejsce, w końcu czuję dłoń Perrie na swojej brodzie. Dziewczyna podnosi moją głowę i w końcu nasze spojrzenia się krzyżują.
- Pytaj. - mówi cicho.
- Dlaczego? - zadaje pytanie, jednocześnie przejeżdżając dłonią po jej nodze.
- Przez moich rodziców, wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy w naszej rodzinie nie działo się najlepiej. - dziewczyna zaczyna ze szczegółami opowiadać całą historię o tym, jak jej rodzice się kłócili, potem rozwiedli, jak jej mama staczała się i przyprowadzała obcych facetów do domu, do tego dochodziły problemy związane z poprzednimi szkoła, gdzie dziewczyna nie miała nikogo bliskiego i ze wszystkim musiała radzić sobie sama. - To wszystko. Już dawno tego nie robiłam, więc nie masz o co się martwić.
- Pezz, nie kłam. - mówię, powstrzymując łzy i jeszcze bardziej podwijam jej spodenki, a ona nie protestuje. - Wiem, jak wyglądają świeże blizny. Te mają co najmniej tydzień, dwa.
- No dobra, masz rację. - odpowiada, po czym spuszcza głowę. - Niedawno znowu było źle, a ja potrzebowałam sobie ulżyć, a to jest jedyny sposób, jaki znam.
- Następnym razem, jak będziesz chciała znów to zrobić, masz od razu przyjść do mnie. - mówię, a emocje opuszczają moje ciało.
Łzy zaczynają spływać po moich policzkach, zaczynam ściskać mocno pieści i czuje, że rany wewnątrz dłoni mogą się zaraz otworzyć, dlatego rozluźniam ucisk i zakrywam twarz dłońmi, opierając łokcie na kolanach.
- Jade nie płacz. Już jest dobrze, to przeszłość. - mówi Perrie, następnie przysuwa się i mnie przytula. - Teraz mam Leigh, która mi pomaga no i oczywiście mam Ciebie.
- Obiecaj mi, że już nigdy tego nie zrobisz. - mówię na jednym wdechu, lekko łkając.
- Obiecuję. - szepcze dziewczyna do mojego ucha.
Zmieniam pozycję i przygarniam do siebie Perrie, którą mocno przytulam. Dziewczyna zaczyna delikatnie jeździć jedną dłonią po moich plecach, a drugą kładzie na moim karku. Przez to nieco się uspokoiłam, a mój oddech wrócił do normy.
- Już dobrze? - pyta i lekko się odsuwa.
- Tak. - odpowiadam i wymuszam delikatny uśmiech.
- To dobrze. Teraz możemy iść zrobić jakiś obiad, bo umieram z głodu.
- Jasne, chodźmy. - ocieram policzek rękawem swojej bluzy, po czym wstaje i ruszam w stronę kuchni. - Pamiętasz, że dzisiaj robimy lazanie, nie?
- Oh niech Ci będzie.
Docieramy do kuchni i od razu zaczynamy wyciągać wszystkie potrzebne artykuły do sporządzenia mojego ulubionego dania. Dzielimy się obowiązkami i już po upływie 30 minut wkładamy lazanie do piekarnika, gdzie musi spędzić jakieś 30 może 40 minut. W międzyczasie, kiedy jedzenie się piecze, my dokładnie sprzątamy. Kiedy kuchnia lśni, wychodzimy razem na taras, gdzie siadamy na hamaku.
- Może zrobimy sobie, jakiś maraton filmów wieczorem? - pytam, przerywając ciszę.
- Chętnie, ale jutro szkoła, no i też jestem umówiona z Zaynem. - odpowiada dziewczyna i niepewnie zerka w moją stronę.
- Okey, nie ma problemu, innym razem. - odpowiadam tylko.
Siedzimy tak jeszcze kilka minut, po których słyszymy dźwięk piekarnika, który oznacza, że nasz obiad jest już gotowy. Wracamy do środka, nakładamy jedzenie na talerze, a następnie siadamy przy stole i delektujemy się naszym dziełem.
Po posiłku wrzucam wszystko do zmywarki, ponieważ nie chce mi się zmywać i wracam do swojego pokoju. Kiedy ja szłam do pokoju, Perrie była na dworze i rozmawiała z kimś przez telefon. Wchodzę do siebie i od razu biorę laptopa, po czym kładę się na łóżko i włączam Pretty Little Liars.
Jestem już prawie na końcu odcinka, kiedy w końcu wróciła moja tymczasowa współlokatorka. Poczułam, jak siada na łóżko, dlatego podniosłam wzrok znad laptopa i spojrzałam na nią.
- Wszystko w porządku? - pytam, ponieważ dziewczyna wydaje się rozdrażniona.
- Tak, to tylko... zresztą nieważne, nie ma o czym mówić. - odpowiada - Pójdę się już szykować do wyjścia.
Na jej słowa kiwam jedynie głową i wracam do oglądania. Podczas oglądania zachciało mi się pić, dlatego z niechęcią wstałam i zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej swój ulubiony sok pomarańczowy. Następnie szafki wyciągnęłam szklankę, po czym nalałam do niej zimny płyn. Wzięłam łyka, schowałam kartonik z sokiem z powrotem do lodówki i wróciłam na górę.
Weszłam do środka i zauważyłam Perrie, która siedziała na fotelu przy biurku i przeglądała coś na telefonie. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się tylko i wróciła do wykonywania wcześniejszej czynności.
- Zayn już czeka pod domem, więc będę lecieć. - głos dziewczyny przerywa ciszę, panującą od jakiejś godziny.
- W porządku, baw się dobrze.
Perrie wychodzi, a ja wbijam wzrok w zamykające się za nią drzwi i tak patrzę na nie przez kilka minut. W końcu wybudzam się z tego dziwnego otępienia i zerkam na zegarek, było po 20:00, dlatego też postanowiłam spakować się na jutro. Kiedy wszystkie rzeczy do szkoły były przygotowane, poszłam wziąć długą i relaksującą kąpiel.
Weszłam do łazienki i od razu podeszłam do wanny, odkręciłam kurek i ustawiłam gorącą wodę, a następnie do wody dolałam swój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu lawendy. Podeszłam do szafki i wzięłam z niej mój telefon, żeby włączyć sobie jakąś muzykę. Kiedy muzyka była już włączona, powoli zaczęłam ściągnąć z siebie ubrania, a kiedy byłam już całkiem naga, weszłam do wanny pełnej wody oraz piany. Ułożyłam się wygodnie i delektowałam się spokojem i cichą, nastrojową muzyką.
Po jakieś godzinie, kiedy moje ciało zaczęło się marszczyć, postanowiłam wyjść z wody. Wzięłam do ręki ręcznik i zaczęłam wycierać mokre ciało. Następnie włożyłam piżamę i rozczesałam swoje mokre włosy.
Trochę ogarnęłam po sobie łazienkę, następnie wróciłam do swojego pokoju. Ustawiłam budzik na jutro i położyłam się do łóżka. Jakoś byłam bardzo zmęczona, dlatego też nie czekałam na powrót Perrie. Ułożyłam się wygodnie, wtulając w poduszkę i po chwili zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro