Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

*pov Perrie*

Jadąc autobusem zorientowałam się, że nie wzięłam z domu słuchawek, trochę posmutniałam z tego powodu ale nie na długo, bo na kolejnym przystanku dosiadł się do mnie Zayn i podróż minęła mi szybko.
Pożegnałam się z kolegą i poszłam na zajęcia, na pierwszych trzech strasznie się nudziłam, nie lubię historii, a do tego nauczyciel ma męczący głos...

Nadeszła pora lunchu, usiadłam przy jednym ze stolików, nie było dzisiaj mojej przyjaciółki, więc zajęłam się jedzeniem i obserwowałam życie szkolne samotnie.

Mniej więcej w połowie przerwy na stołówkę wszedł dyrektor szkoły, każdy się zdziwił jego wizytą tutaj. Stanął na małym podeście, który znajdował się przy wejściu, wziął do ręki mikrofon i zaczął mówić:

- Skupicie się na chwilę, mam ważne ogłoszenie! Mianowicie w naszej szkole jest tradycja, że na początku każdego roku szkolnego odbywa się bal z tej okazji, w tym roku nie będzie inaczej i w następnym tygodniu takowy się odbędzie! Więcej informacji znajdziecie na plakatach, które samorząd uczniowski zawiesił w niektórych miejscach w szkole. A teraz życzę Wam smacznego i powodzenia na reszcie lekcji!

Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia i zaczęły się podniecone, głośne rozmowy między uczniami. Mnie to jakoś nie ekscytowało bo i tak nie wybieram się na ten bal, w poprzednich latach nie byłam i wiele nie straciłam, zajęłam się spowrotem jedzeniem i znowu pożałowałam, że nie zabrałam ze sobą słuchawek.

Moją ostatnią lekcją był wf, odetchnęłam z ulgą, że ten dzień dobiega końca bo już nie mogę słuchać o tym głupim balu...
Zdjęłam z siebie moje ubrania do ćwiczeń i założyłam sukienkę, w której przyszłam do szkoły, wyszłam z szatni i poczułam wibrację w kieszeni, wyjęłam telefon i zobaczyłam SMSa od mamy.

od Mamcia 🖤

Córcia, właśnie wyszłam z pracy i pomyślałam, że po Ciebie wpadnę i pojedziemy na jakieś zakupy. 😘

do Mamcia 🖤

Brzmi jak dobry plan, czekam przy bramie. ❤️

Skierowałam się w stronę wyjścia, po drodze zahaczyłam o automat, kupiłam sobie draże czekoladowe i wyszłam przed budynek. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę.

- Blondi, idziemy na przystanek?- zobaczyłam Zayna.

- Dzisiaj wracam z mamą, jedziemy na zakupy, chcesz cukierka?

- Nie lubię draży. Pewnie jedziesz po kieckę na bal, przyznaj się z kim idziesz, który jest tym szczęściarzem?

- Nie idę na bal. Muszę lecieć, bo mama już jest, do jutra Zayn!- przytuliłam szatyna i pobiegłam w stronę samochodu mamy.

Wsiadłam i przywitałam się z rodzicielką, mama posłała mi znaczący uśmiech

- Co to za chłopak? Twój?

- Nie. Jeździ ze mną autobusem i czasem rozmawiamy na przerwach.- przewróciłam oczami.- Jedź już.

Po jakiś trzech godzinach spędzonych w galerii w końcu wróciłyśmy do domu, byłam zadowolona bo mogłam spędzić trochę czasu z mamą, same zakupy były nijakie, kupiłam sobie tylko jedną spódniczkę, wczoraj zaopatrzyłam się w ubrania jak byłam z Jadey w centrum handlowym.

Weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w dres, związałam włosy i usiadłam na łóżku, ogarnęłam co się dzieje na social mediach i zobaczyłam z że mam wiadomość od Zayna na Messengerze.

Zayn:

Hej, jak masz ochotę to możemy gdzieś dzisiaj wieczorem razem wyskoczyć. 😅

Musiałam przeczytać kilka razy tą wiadomość, bo niedowierzałam własnym oczom.

Ja:

Bardzo mi miło, ale mam już plany.
Może innym razem się uda. 😉

Skłamałam, bo nie chciałam dawać chłopakowi zbędnej nadziei, jeszcze teraz kiedy z Jade jesteśmy na tak dobrej drodze, przynajmniej ja to tak odczuwam...

Podeszłam do szafy i wyjęłam piżamę, przeszłam do łazienki i wykąpałam sie.
Wróciłam do pokoju, wzięłam telefon i zeszłam do kuchni gdzie zaczęłam robić pancakes dla siebie i mamy.
Gdy moja kolacja już była gotowa podrzuciłam kilka mamie do jej pokoju a ja usiadłam w salonie i włączyłam telewizor, w którym leciał jakiś film.
W między czasie sprawdziłam czy Zayn mi odpisał

Zayn:

Kurcze szkoda, bo miałem fajny plan! Mówi się trudno, do jutra blondi. 😻

Zmartwiła mnie ta emotka...

Ja:

Yhym, do zobaczenia. 😋

Po skończonym posiłku odniosłam talerz do zlewu i wróciłam do pokoju i zaczęłam powtarzać materiał na jutro.
Kiedy uznałam, że już wszystko umiem odłożyłam książki i przykryłam się pościelą, nastawiałam budzik i zasnęłam.

| Następny dzień |

Obudził mnie dźwięk budzika, wstałam i pościeliłam łóżko, podeszłam do szafy i chwilę zastanawiałam się co ubrać, w końcu dzisiaj kolejna próba! W końcu postawiłam na nową spódnice i różowy podkoszulek, pomalowałam się przy toaletce i zrobiłam sobie dwa warkocze.
Wzięłam torbę i zeszłam na parter, nie byłam głodna więc pożegnałam się z mamą i wyszłam na przystanek.
Autobus przyjechał punktualnie, usiadłam i chcąc nie chcąc czekałam na Zayna. Zatrzymaliśmy się na jego przystanku i oczywiście dosiadł się do mnie.

- Cześć, ładnie wyglądasz!

- Hej, dziękuję Zayn.

- Co wczoraj robiłaś, że nie chciałaś się spotkać?

- Pomagałam babci myć okna, już kiedyś jej obiecałam...- trochę się zestresowałam, bo nie lubię i nie umiem kłamać.

- A to spoko, a dzisiaj coś robisz?

On chyba nie odpuści...

- Dzisiaj nie. A czemu pytasz?

- Spotkamy się? Mam wolną chatę, bo rodzice jadą do ciotki.

- Może być, a co będziemy robić?

- Pizza, film i spontan! Będzie fajnie...

- Jak mama mi pożyczy samochód to przyjadę.

- Okej a jak nie to ja przyjadę po Ciebie.

- Niech będzie, a teraz wysiadaj bo już dojechaliśmy.- lekko popchnęłam chłopaka i wyszliśmy z autobusu, zauważyłam samochód Jade, szybko zbyłam Zayna mówiąc, że czekam na Lee i podeszłam na parking witając się z brunetką.

- Cześć Jade. Co u Ciebie?

Dopiero teraz dostrzegałam, że przyjechała ze swoją przyjaciółką, która zmierzyła mnie wzrokiem.

- Hej Pez, wszystko w porządku, coś się stało?

- Nie, nic takiego. Muszę lecieć.

Odeszłam od nich najszybciej jak potrafiłam i nadal miałam przed oczami Carle. Otrząsnęłam się i weszłam do klasy zajmując miejsce przy stoliku.
Nie minęło kilka minut a do klasy weszły Jade z Carlą, zawstydziłam się i odwróciłam od nich głowę.
Po kilku lekcjach był lunch, szybko zjadłam obiad i skierowałam się na kolejną próbę musicalu.
Akurat jak dołączyłam próba się zaczynała, dzisiaj ćwiczymy głównie piosenki, ucieszyłam się bo głównie o to chodzi w tego typu przedstawieniach, kocham śpiewać i nie skromnie przyznam, że dobrze mi to wychodzi, jednak nie wiem czy podołam i zaśpiewam przed całą szkołą, już mam gule w gardle gdzie jest tu może trzydzieści osób...

Nadeszła kolej na mnie w duecie z Jade, wyszłyśmy na scenę i dostałyśmy tekst, muzyka zaczęła grać a Jade śpiewać, do niej należy pierwsza zwrotka, później dołączyłam do niej, jednak nauczycielka zatrzymała muzykę i kazała mi śpiewać głośniej i odważniej, Jade złapała mnie za rękę, co trochę dodało mi otuchy i udało nam się zaśpiewać piosenkę! Ucieszyłam się na tą myśl i zeszłyśmy ze sceny.

- Wow, ale masz mocny głos! Jestem pod wrażeniem.- pochwaliła mnie Jadey po zejściu na widownię.

- Dziękuję...- czułam, że się rumienie.- Ty też ślicznie śpiewasz!

Próba trwała jeszcze jakieś dwie godziny, zdążyliśmy prześpiewać wszystko po kilka razy. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam w stronę przystanku, wiedziałam, że nie zastanę tam Zayna, bo zostałam dzisiaj dłużej w szkole przez tą próbę. Autobus przyjechał i po dwudziestu minutach byłam w domu.

Zjadłam obiad i poszłam do swojego pokoju, wtedy zadzwonił Zayn upewnić się czy pamiętam o dzisiejszym spotkaniu, prawdę mówiąc to dobrze, że zadzwonił bo przez dzisiejszą próbę u boku Jade nie myślałam o niczym innym, tylko o niej. Poinformowałam mamę, że pożyczam samochód i wyszłam z domu.

Dojechałam na adres, który podał mi szatyn i zaparkowałam na jego podwórku. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam, chwilę później przywitał mnie mój przyjaciel i zaprosił do środka.
Zdjęłam buty i przeszliśmy do salonu, tam zastałam jego rodziców...

- Mamo, tato to moja przyjaciółka, Perrie.

- Dzień dobry, miło mi państwa poznać.- uśmiechnęłam się i podałam ręce starszym.

- Nam również, a teraz lecimy bo ciotka już czeka!- odezwała się mama chłopaka i wyszli z pomiesznia, zamykając za sobą drzwi.

- To był dla mnie cringe Zayn...- zaśmiałam się i usiadłam na sofie.

- Sorki, myślałem, że pojadą trochę wcześniej.

- Nic się nie stało. Co robimy?

- Zamawiamy pizze? Czy coś gotujemy!

- W sumie, możemy coś wykombinować.

Przeszliśmy do kuchni i wyjęliśmy składniki na sushi.

- Okej, mów co mam robić, nie umiem gotować...

- Spokojnie, zrobię to sama, możesz sobie usiąść.

- Dobrze to ja popatrzę.

Zaczęłam przygotowywać posiłek.

- Chodzisz na siłownię?

- Nie, a czemu pytasz?

- Bo masz zajebisty tyłek.

Powiększyłam oczy i odwróciłam się w stronę szatyna, wzięłam do ręki ścierkę i podeszłam do niego i uderzyłam go lekko w rękę.

- Gdzie się patrzysz?!- zaśmiałam się.

- Tam gdzie trzeba.- dokończyłam robić sushi.

Usiedliśmy na sofie i zjedliśmy przygotowane przeze mnie jedzonko.

- Mniam, mega dobre! Musisz zostać moją prywatną kucharką!

- Chciałbyś...

Następne godziny spędziliśmy na graniu w planszówki i oglądaniu różnych komedii.

Dochodziła już dwudziesta, więc postanowiłam się zbierać do domu.
Zayn odprowadził mnie do drzwi, ubrałam na siebie bluzę, wtedy on złapał mnie za rękę.

- Zanim pójdziesz, mam do Ciebie pytanie.

- Co jest?

- Mówiłaś wczoraj, że nie idziesz na bal. Jaki jest powód?

Głośno nabrałam powietrza.

- Nie ma powodu, po prostu nie chce na nim być, nie byłam w poprzednich latach i żyje.

- Zrobisz dla mnie wyjątek i wybierzesz się na niego z pewnym przystojniakiem u boku?- mówiąc to wskazał na siebie.

- Bardzo mi miło, ale serio nie idę. Zaproś kogoś innego, muszę spadać.

- Jeszcze Cię przekonam! Do jutra.

Pożegnałam się z przyjacielem i wróciłam do domu.

Wzięłam prysznic i położyłam się w łóżku, odpaliłam Netflixa i zaczęłam oglądać jakiś nowy romans z Noahem Centineo.
Jakoś w połowie musiałam zatrzymać, bo albo mi się zdawało, albo ktoś rzucał czymś w moje okno, podeszłam do niego i odsunęłam zasłonę.

Nie wierzę...

- Zayn?! Co ty tutaj robisz?- zapytałam tego głupka, zaraz po tym jak otworzyłam okno.

- Zejdź na chwilę do mnie, albo zacznę śpiewać.

- Nie wygłupiaj się, jest środek nocy, zaraz przyjdę.

Włożyłam na siebie szlafrok i założyłam adidasy, po cichu zeszłam po schodach i wyszłam przed dom podchodząc do Zayna.

- Co ty właściwie robisz?- zapytałam unosząc brew.

- Chce Cię pocałować.- położył swoje ręce na mojej talii i przysunął na tyle blisko, że nasze ciała dotykały się praktycznie w każdym miejscu. Poczułam jego zapachm

- Szybki jesteś, ale muszę Cię zmartwić, możesz się też śmiać, ale nie umiem się całować, nigdy tego nie robiłam.

- Nie będę się śmiał, nie ma z czego. Mogę Cię nauczyć jeśli chcesz.

- Zayn, musimy sobie coś wyjaśnić.

- Co takiego?

- Nie możem...

Wtedy nachylił się jeszcze bliżej i jego wargi dotknęły moich, nie myśląc oddałam pocałunek...
Trwało to kilka sekund, lekko oszołomiona odsunęłam się od chłopaka.

- Chciałaś coś powiedzieć?

- Zayn ja...

Nie zdążyłam dokończyć, bo szatyn położył palec na moich ustach.

- Pójdziesz ze mną na bal?

- A co zrobisz jeśli odmówię?

- Będę najsmutniejszym facetem na świecie...

- Ugh, niech Ci będzie... A teraz już spadaj bo się rozmyśle!

- Perrie, nawet nie wiesz jak dzięki Tobie się czuje! Uwielbiam Cię, widzimy się jutro!

Podarował mi soczystego buziaka w policzek i wsiadł do samochodu, chwilę patrzyłam w ziemię, nie ogarniając do końca co się właśnie wydarzyło.
Dopiero kiedy poczułam jak bardzo jest zimno wróciłam do domu, będąc już w sypialni położyłam się na łóżku, tej nocy nie zasnę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro