Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

*Pov Jade*

Wczoraj bardzo późno udało mi się usnąć, więc miałam szczęście, że nastawiłam budzik, dzięki któremu obudziłam się o dobrej porze i mogłam na spokojnie wyszykować się do szkoły.

Zwlekałam się z łóżka i podeszłam do swojej ogromnej szafy. Chwilę stałam i wpatrywałam się w ubrania, które aż się wysypywały. W końcu postawiłam na czerwoną spódniczkę do połowy uda i zwykłą białą koszulkę. Zabrałam rzeczy i poszłam do łazienki. Standardowo wzięłam prysznic, umyłam zęby, ubrałam się, zrobiłam makijaż i zajęłam się włosami. Dzisiaj postanowiłam je wyprostować. Zajęło mi to trochę czasu więc kiedy skończyłam, pozbierałam swoje rzeczy i szybko zbiegłam na dół. W przedpokoju włożyłam ulubione czarne vansy oraz czarną kurtkę, następnie zakluczyłam za sobą drzwi i poszłam do swojego samochodu.

Odpaliłam silnik i ruszyłam do szkoły. Dojechałam do niej po jakichś 15 minutach. Zaparkowałam pojazd na szkolnym parkingu, następnie złapałam swój plecak i wyszłam z samochodu. Z oddali widziałam swoją najlepszą przyjaciółkę, która czekała na mnie na schodach przed wejściem.

- Cześć! - powiedziałam, uśmiechając się do niej.

- Cześć, cześć Jade. Co tam u ciebie? - zapytała, bardzo szczęśliwa.

- A w porządku. Co ty taka szczęśliwa? - tym razem ja zadaję pytanie, po czym wchodzimy razem do szkoły.

- Bo mamy nowego przystojniaka w szkole! - mówi podekscytowana.

- Mogłam się spodziewać. - odpowiadam, kręcąc głową.

- No co?! Żebyś ty go widziała... Nawet już zdążyłam go sprawdzić! Więc tak, nazywa się Zayn Malik i jest rok starszy od nas. Przeniósł się tutaj z mamą z Leeds. Ma trzy siostry. Posiada kilka tatuaży, ma czarne włosy i tak piękne, głębokie, ciemne spojrzenie. No i wisienka na torcie! Kilka razy był karany, taki bad boy. Rozumiesz? Nie mój typ, ale chłopak jest dosyć intrygujący - wzdycha dziewczyna.

- Czy ty, każdego nowego ucznia musisz tak sprawdzać?

Wchodzimy do klasy i siadamy na swoich miejscach.

-Tak. Muszę wiedzieć z kim mamy do czynienia i czy ten ktoś czasami nie zagrozi naszej pozycji.

-Zagrozi? Thirlwall nigdy na to nie pozwoli. - odwracam głowę i widzę siadającego za mną Jeda. - Co tak patrzysz? Prawdę mówię.

Kiwam głową i chce jeszcze coś dodać, jednak dźwięk dzwonka mi przerwa, dlatego też odwracam się w stronę tablicy.

Rozpoczęła się lekcja, po niej było jeszcze kilka nudnych lekcji, po których w końcu nadszedł czas na pierwszą oficjalną próbę.

Wszyscy razem usiedliśmy na przygotowanych miejscach, a nauczycielka oznajmiła nam, że dzisiaj będziemy ćwiczyć tylko pierwsze trzy sceny, żeby nie rzucać wszystkiego na raz i żebyśmy po kolei wszystko dobrze opanowali.

Zaczęło się, a ja już po kilku podejściach miałam dość. Osoby należące do kółka teatralnego były okropne. No dobra we wcześniejszych latach zdarzały się gorsze przypadki no ale... Ja rozumiem, że ktoś może się stresować, ale płakać, bo zapomniało się tekstu albo wkurzać się i rzucać rekwizytami no bez przesady. Niektórzy to chyba nawet nie wiedzieli, po co tu są. Przy niektórych traciłam z lekka panowanie i musiałam nieco podnieść swój ton, ale cóż wtedy też brałam wdech i wydech, po którym się uspokajałam i już na spokojnie się z nimi dogadywałam. Dobrze, że dwie, góra trzy osoby były w porządku i pracowało się z nimi dobrze. Też bardzo dobrze, że była tutaj Perrie, z którą pracowało mi się najlepiej.

W końcu nauczycielka dała nam chwilę przerwy, żebyśmy chwilkę odpoczęli i zregenerowali swoje siły. Rozmawiając z Ryderem, kątem oka zauważyłam blondynkę, która usiadła na jednym z krzesełek, znajdującym się najdalej od skupiska nastolatków i zaczęła powtarzać swoje kwestie.

- Mhmm tak, tak. Dobra muszę iść. - rzuciłam szybko do chłopaka i ruszyłam w stronę Perrie.

Usiadłam obok dziewczyny, która była tak skupiona na scenariuszu, że nawet mnie nie zauważyła. Dopiero kiedy jej torba spadła na ziemię, spojrzała na mnie, rumieniąc się przy tym. Rozpoczęłyśmy miłą rozmowę. Miłą! Ja nigdy w życiu nie rozmawiałam z nikim w taki sposób jak z nią, to dziwne... Normalnie to bym kogoś obgadywała czy coś podobnego, a tutaj rozmawiam o zajęciach, przyszłości itd.

Po przerwie poćwiczyliśmy jeszcze trochę i po jakichś dwóch godzinach, nasza nauczycielka w końcu oznajmiła, że koniec dzisiejszej próby. Dodatkowo oznajmiła, że o stylizacje do musicalu musimy zadbać sami.

Wyszłam ze szkoły i od razu skierowałam się na parking. Podeszłam do swojego samochodu, następnie otworzyłam tylne drzwi i wrzuciłam do środka swój plecak, po czym usiadłam na miejscu kierowcy. Zapięłam pasy oraz uruchomiłam silnik. Wyjeżdżając poza teren szkoły, przypomniało mi się, że Perrie poszła na przystanek, więc postanowiłam, że podjadę na niego po dziewczynę i odwiozę ją do domu. Im bliżej byłam tym, większy uśmiech miałam na twarzy. Dlaczego? Jednak mój uśmiech szybko zniknął, kiedy zauważyłam blondynkę, gadającą z jakimś chłopakiem. Puściłam głośniej muzykę i przyśpieszyłam. Kiedy byłam już w miarę daleko od przystanku, złapałam telefon i wybrałam numer.

- Cześć Jed. Chcesz się spotkać? - zapytałam.

Chłopak oczywiście był chętny na to spotkanie, dlatego zmieniłam kierunek jazdy i już po 10 minutach, stałam pod drzwiami bruneta. Grzecznie zaprosił mnie do środka, a już po chwili zaczęliśmy się całować, następnie zaczęliśmy kierować się w stronę jego pokoju, gubiąc po drodze nasze ubrania. Będąc w jego pokoju, Jed zaczął robić malinki na moich obojczykach, kiedy skończył, pocałował zaczerwienione miejsca, następnie wziął mnie na ręce i położył na łóżko. Chwilę na mnie patrzył, po czym bez żadnych zahamowań przystąpiliśmy do naszej ulubionej zabawy.

- Już się zbierasz? - zapytał chłopak, kiedy po skończonym seksie wyszłam z jego pokoju i zaczęłam zbierać swoje ubrania, szykując się do wyjścia.

- Tak, a co, chcesz żebym została? - zapytałam, podchodząc do niego.

Stanęłam na palcach i delikatnie przygryzłam jego wargę. Chłopak wymruczał ciche tak.

- To masz pecha, do jutra! - krzyknęłam, wychodząc za drzwi.

Znów wsiadłam do swojego samochodu i już bez żadnych przystanków wróciłam do domu. Weszłam do środka, rozebrałam się, następnie przeszłam do kuchni, gdzie czekał obiad o dziwo przygotowany przez moją mamę, a nie przez Olgę. Kiedy mój talerz był pusty, podziękowałam za przepyszny posiłek, po czym udałam się do swojego pokoju. Wypakowałam książki z plecaka i schowałam te, które są mi potrzebne na jutro, następnie usiadłam na łóżko i wyciągnęłam telefon. Weszłam na Instagrama, na którego wstawiłam zrobione dzisiaj w szkole selfie i przejrzałam swoje ulubione konta. Kiedy ogarnęłam resztę social mediów, wzięłam laptopa i zaczęłam oglądać serial, w międzyczasie wysłałam smsa do Perrie, z zapytaniem, czy chce jutro jechać na jakieś zakupy.

Od Perrie:
Bardzo chętnie, do jutra. ❤

Odpowiedziała, a ja się uśmiechnęłam. Odłożyłam urządzenie na biurko i poszłam wziąć kąpiel.

~Następny dzień~

Znów obudziłam się dzięki budzikowi, dlatego też odbyłam swoją codzienną rutynę i zeszłam na dół. W kuchni zastałam swoją mamę, która właśnie wychodziła do pracy. Pożegnałam się z kobietą i usiadłam przy stole, szykując sobie kanapki. W międzyczasie również zrobiłam sobie herbatkę. Kiedy zjadłam przygotowane śniadanie i pozmywałam brudne naczynia, przeszłam do przedpokoju, gdzie włożyłam buty i kurtkę. Następnie wyszłam z domu i poszłam do samochodu. Usiadłam za kierownicą i próbowałam włączyć silnik.

- Cholera. -powiedziałam cicho i uderzyłam pięścią w kierownice.

Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki, po czym znów je włożyłam i jeszcze raz spróbowałam odpalić silnik, ale nadal nic. Powoli zaczęłam się denerwować. Dopiero co odebrałam samochód z warsztatu, a już mam problem z jego odpaleniem. Dopiero po chwili zauważyłam, że akumulator jest rozładowany.

- Kurwa. - powiedziałam i znów uderzyłam w kierownicę.

Spojrzałam na zegarek, na autobus już nie zdążę. Wyciągnęłam telefon z torby i wybrałam numer Jeda, chłopak odebrał po pierwszym sygnale, a ja poprosiłam go o podwózke. Oczywiście się zgodził i już po 10 minutach był pod moim domem.

Nie wiem, czy on sobie zdaje sprawę z tego, że my nigdy nie będziemy prawdziwą parą, a nasza relacja jest tak zwaną przyjaźnią z przywilejami. Przynajmniej dla mnie, a dla niego to chyba znaczy coś więcej i liczy na coś więcej, a ja daje mu tylko złudne nadzieje. Ale no cóż, póki jest na każde moje skinienie, będę dalej mu je dawać.

Pod szkołą byliśmy 15 minut później i oczywiście razem weszliśmy spóźnieni na pierwszą lekcję. Obecni tam uczniowie spoglądali na nas z tymi uśmieszkami na ustach, a męska część krzyczała do Jeda, który dumnie się uśmiechał, idąc do swojej ławki, natomiast ja tylko przewróciłam oczami i bez żadnych zbędnych słów usiadłam obok Carli.

Wszystkie lekcje minęły dosyć szybko i w końcu nadeszła pora, gdzie miałam spotkać się z Perrie.

- No leć już do swojej dziewczyny, bo będzie się denerwować. - powiedziała Carla, kiedy żegnałam się z nią przy szafkach.

Wolnym krokiem wyszłam ze szkoły. Na schodach zauważyłam Perrie, która czekała na mnie. Podeszłam do niej i przywitałam się z nią, następnie razem poszłyśmy na parking do samochodu dziewczyny.

- Nie wiedziałam, że potrafisz jeździć. - powiedziałam, kiedy wyjechałyśmy za teren szkoły.

- Dużo o mnie nie wiesz. - powiedziała, uśmiechając się zadziornie i puściła mi oczko.

- Co to miało znaczyć? - zapytałam lekko zdziwiona.

- Nic, nic. - odpowiedziała, uśmiechając się.

Droga do centrum handlowego minęła nam szybko i już po chwili biegałyśmy razem po sklepach. Byłyśmy w wielu sklepach, jednak nie znalazłyśmy nic takiego, co bardzo przyciągnęłoby naszą uwagę, dlatego też postanowiłyśmy, wejść do ostatniego już sklepu z odzieżą. Do Mosquito, tam w końcu uśmiechnęło się do nas szczęście. Perrie wybrała śliczną różową sukienkę, natomiast ja złapałam spódniczkę i koszulę. Podeszłyśmy do przymierzalni, jednak kolejka była zbyt długa, żeby wchodzić po kolei, dlatego też zaproponowałam, żebyśmy weszły razem do jednej. Dziewczyna na początku lekko się spięła, jednak zgodziła się, a na jej policzkach pokazały się rumieńce.

Nareszcie jedna z kabin się zwolniła, a my weszłyśmy do środka. Szybko ściągnęłam bluzkę i odwróciłam się w stronę blondynki, która zamykała za nami drzwi. Dziewczyna spojrzała na mnie, a po chwili jej wzrok znalazł się na moim biuście. Nie no w porządku, dużo osób tam zatrzymywało wzrok, jednak kiedy to wzrok Perrie się tam znalazł, poczułam się lekko zawstydzona, co raczej bardzo rzadko mi się zdarza...

Następnie ja dokończyłam przebieranie się w wybrane rzeczy, a blondynka w swoje. Muszę przyznać, że dziewczyna ma idealną figurę. Jeszcze gdyby zaczęła ubierać się nieco odważniej, byłaby chodząca sexbombą, dosłownie... Kiedy Perrie stała i przyglądała się w lustrze, podeszłam do niej, żeby pomóc jej z zamkiem, ponieważ mnie o to poprosiła.

- Idealnie do ciebie pasuję! - powiedziałam, dokładnie lustrując dziewczynę i delikatnie poprawiając materiał sukienki.

Następnie powiedziałam Edwards, że świetnie w niej wygląda i powiedziałam jeszcze kilka komplementów, ponieważ nie była pewna, czy powinna ją kupić.

Poszłyśmy do kasy, gdzie zapłaciłyśmy za swoje ubrania i wyszłyśmy ze sklepu. Teraz zostało nam wybrać jakieś dodatki do stylizacji i będziemy miały spokój.

Po kolejnych dwóch godzinach chodzenia po sklepach zgłodniałyśmy.

- Idziemy do McDonalna na jakiś obiad? - zapytała blondynka i posłała mi uśmiech.

- Jasne, kto ostatni ten stawia. - powiedziałam i zaczęłam biec w stronę fast-food'a.

Perrie była lekko zdezorientowana i dopiero po kilku sekundach zaczęła biec, jednak po chwili zdołała mnie wyprzedzić i dobiegła pierwsza.

- Gratulacje. - powiedziałam zdyszana, dobiegając do dziewczyny - Jesteś naprawdę szybka.

- Normalnie bym tak szybko nie biegła, ale tu chodziło o jedzenie. - powiedziała śmiejąc się.

- No dobra, chodźmy i zamówmy. - powiedziałam, łapiąc dziewczynę za rękę.

Stanęłam w kolejce, a Perrie kazałam zając miejsce. Kiedy w końcu nadeszła moja kolej złożyłam zamówienie i już po kilku minutach dostałam nasze jedzenie. Zabrałam tackę i poszłam do blondynki. Usiadłam naprzeciwko niej i zaczęłyśmy pałaszować.

Po skończonym posiłku zabrałyśmy swoje torby i wyszłyśmy przed galerię.

- Gdzie jest ten samochód? - powiedziałam, kiedy już kilka minut błądziłyśmy po parkingu.

- Ugh, nie wiem. - odpowiedziała Perrie.

Następnie dziewczyna podniosła kluczyki do góry i próbowała otworzyć samochód.

- Aa jest! Tędy. - krzyknęła w końcu.

Nareszcie dotarłyśmy do samochodu i zmęczone weszłyśmy do środka. Edwards odpaliła silnik i ruszyłyśmy. Wyjechałyśmy z parkingu, a wtedy też włączyłam radio, więc zaczęłyśmy razem śpiewać.

Do mojego domu dojechałyśmy godzinę później. Tak naprawdę mój dom nie znajdował się tak daleko od galerii, ale przez panujące na drodze korki droga zajęła nam więcej czasu.

Zaparkowałyśmy, następnie dziewczyna wysiadła z samochodu i pomogła mi wyciągnąć z bagażnika torby z zakupami. Położyłam torby na chodniku i podeszłam do Perrie. Złapałam ją za rękę i przyciągnęłam do siebie. Mocno ją przytuliłam, po czym pocałowałam jej policzek.

- Do jutra Blondi. - wyszeptałam jej do ucha.

Następnie chwyciłam torby i weszłam do domu, już nie oglądając się za siebie. Umyłam ręce i skierowałam się do kuchni, ponieważ słyszałam moją mamę, która wołała mnie na kolację.

Zjadałam z rodzicami przygotowany posiłek, a po nim zabrałam torby i poszłam do swojego pokoju. Rozpakowałam się, następnie poszłam wziąć prysznic, po nim weszłam do łóżka. Mój umysł odtworzył dzisiejsze zakupy, dlatego na twarzy pojawił się uśmiech i szybko udało mi się zasnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro