1
*pov Perrie*
Wakacje minęły mi bardzo szybko, ostanie dni spędzam u taty w Los Angeles, jak byłam jeszcze mała to niestety między moimi rodzicami zaczęło się psuć i skończyło się jak skoczyło.
Mówiąc szczerze tutaj jestem bardziej śmiała, nie boje się rozmawiać z ludźmi, tylko dlatego, że mnie tutaj nie znają, nawet mam stały kontakt z niektórymi i się spotykamy jak tylko odwiedzam tatę.
Niestety mój pobyt tutaj dobiega końca, usłyszałam budzik, chociaż i tak nie mogłam zasnąć dzisiejszej nocy, za kilka godzin mam lot do domu, muszę już wracać do nudnego Londynu, do super mamy i do któregoś z kolei nowego tatusia... Czasami mam tego dość, jedyne co mnie pociesza to fakt, że tata obiecał mi, że jak tylko skończę szkołę będę mogła zamieszać z nim tutaj, narazie oboje chcą żebym skoczyła szkołe w Anglii, nie chce też żeby mama się na mnie obraziła, że wolę mieszkać z tatą a nie z nią.
Wstałam z ciepłego łóżka i ruszyłam do łazienki, stanęłam przed lustrem i umyłam twarz a swoje długie blond włosy związałam w wysoką kitkę, dość często się tak czeszę. Wróciłam do pokoju i zdjęłam piżamę, ubrałam jeansy i bluzę z kapturem, zeszłam na parter, gdzie zastałam tate przygotowującego moje ulubione omlety, przywitałam się z nim obejmując go i usiadłam przy stole, czekając na śniadanie ogarnęłam social media, chociaż u mnie praktycznie nic się na nich nie dzieje, bo nie mam zbyt wielu znajomych, jestem raczej nieśmiała i trudno mi nawiązywać jakiekolwiek znajomości.
Po jedzeniu tata spakował moje walizki do samochodu i ruszyliśmy w stronę lotniska.
Na miejscu rozpłakałam się i mocno przytuliłam się do taty, jemu też było bardzo przykro, że muszę już wracać, mamy bardzo silną więź, lepszego ojca nie mogłam sobie wymarzyć.
Pomachałam mu ostatni raz i wsiadłam do maszyny, nie lubię latać dlatego założyłam słuchawki i postanowiłam przespać cały lot.
Po wylądowaniu o dziwo czekała już na mnie mama, przywitałam się z nią i zawiozła nas do domu.
Od razu poszłam do swojego pokoju, usiadłam przy biurku i wzięłam laptopa, chciałam sprawdzić czy jest już nowy podział zajęć na ten rok, potem obejrzałam ostatni odcinek mojego ulubionego serialu. Było już dość późno i troszkę zgłodniałam, zeszłam do kuchni żeby zrobić sobie płatki, potem wzięłam z pokoju piżamę i się przebrałam, poszłam do łazienki żeby się umyć i zmyć resztki makijażu z twarzy.
Wróciłam do sypialni i położyłam się w łóżku, ustawiłam budzik na 8:15 i zasnęłam, bo byłam bardzo zmęczona podróżą a czeka mnie jutro kolejny nudny dzień...
Rano niechętnie wstałam i odbyłam poranną rutynę, wróciłam do pokoju i ubrałam się w jeansową spódniczkę i czarną koszulkę do tego zwykłe trampki, usiadłam przy toaletce i zrobiłam makijaż, który składał się jedynie z korektora, cienia do brwi i tuszu do rzęs, na usta nałożyłam szminkę w kolorze nude. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę, w między czasie dołączyła do mnie mama.
- Kochanie jak się czujesz przed pierwszym dniem w szkole?
- Nic nie czuje, chodzę już do niej kilka lat, nic mnie już nie zaskoczy i będzie kolejny nudny rok.
- Napewno ten będzie wyjątkowy skarbie, muszę lecieć, masz tu pieniądze na lunch, miłego dnia!- wychodząc pocałowała mnie w czoło.
Mama nigdy ze mną szczerze nie rozmawia i często mnie zbywa, zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, w szkole traktują mnie podobnie, nikt nie lubi cichych, dobrze uczących się lizusów, co prawda do ostatniej grupy nie należę, ale i tak każdy wkłada wszystkich do jednego worka.
Po jedzeniu zamknęłam dom i idąc na przystanek słuchałam muzyki, doszłam na miejsce i usiadłam na ławce, niedługo później przyjechał autobus szkolny.
Wchodząc do niego zajęłam jedno z miejsc na przodzie, nigdy nie pchałam się na tyły bo to miejsce dla szkolnej 'elity'.
Na miejscu opuściłam pojazd i weszłam do szkoły, rozejrzałam się i zauważyłam kilka nowych twarzy, kilka osób które kojarzę i wreszcie zobaczyłam moją jedyną przyjaciółkę, Leigh, podbiegłam do niej i przytuliłam się, poopowiadałyśmy sobie o wakacjach, dowiedziałam się, że ma prawie chłopaka, więc jej pogratulowałam.
Chwilę później zadzwonił dzwonek, więc rozeszliśmy się do swoich klas.
Zajęłam swoje stałe miejsce pod ścianą w pierwszym rzędzie i czekałam na wychowawcę, siedzę sama, bo niestety moja przyjaciółka jest starsza ode mnie, więc nie ma jej ze mną w klasie, a nikt inny nie zwraca na mnie uwagi, jedynie jak chcą odpisać jakieś zadanie.
Kilka godzin organizacyjnych przebiegło mi bardzo szybko, w końcu nadeszła pora lunchu, spotkałam się w umówionym miejscu z Lee i razem zamówiłyśmy jedzenie i usiadłyśmy przy jednym ze stolików na stołówce.
- Patrz kto idzie...- Leigh przewróciła oczami wskazując na Jade, szkolną gwiazdeczke, za którą każdy biega i każdy uwielbia, zresztą nie dziwię się bo jest naprawdę śliczna i seksowna, odkąd zaczęłam naukę w tej szkole przykuła moją uwagę.
- Z roku na rok jest coraz piękniejsza...- wyszeptałam rozmarzona.
- Pez! Ogarnij się, ona nawet nie wie, że istniejesz...- przerwała mi Lee.
- Wiem o tym, nie musisz mi przypominać.- lekko wkurzona zaczęłam jeść swój obiad.
Po przerwie miałam jeszcze dwie lekcje matematyki, które niestety troszkę się dłużyły, później miałam wf, większość dziewczyn przebrała się w krótkie spodenki a ja jako jedyna ćwiczyłam w dresach, nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Po zajęciach pożegnałam się z Leigh-Anne, która ma dzisiaj trochę dłużej i poszłam na przystanek, gdzie ku mojemu zdziwieniu siedział nikt inny jak Jade, niepewnie usiadłam na końcu ławki i przyglądałam się brunetce, jest najpiękniejszą dziewczyną jaką widziały moje niebieskie oczy. Rozmawiała z kimś przez telefon, była jakby zdenerwowana, chwilę później podjechało sportowe auto, do którego wsiadła i odjechała.
Mój autobus spóźnił się kilka minut, ale w końcu przyjechał.
Wchodząc do domu odłożyłam torbę i poczułam zapach mojej ulubionej zapiekanki ziemniaczej, umyłam po drodze ręce i zawitałam w kuchni.
- Ślicznie pachnie! A ty co taka radosna?- zapytałam lekko zdziwiona wchodząc do pomieszczenia.
- Dostałam pracę i to nie byle jaką!- odpowiedziała promiennie.
Wow a to nowość, jestem z niej naprawdę dumna bo przez ostanie miesiące gdyby nie pomoc taty to ledwo by nam starczyło na najpotrzebniejsze rzeczy.
- Gratulacje mamuś!- przytuliłam ją i usiadłam przy stole, nakładając sobie posiłek.- to zdradzisz mi co to za praca?
- Będę prowadzić mały sklepik internetowy.
- Cieszę się, że w końcu zaczyna się nam układać!
- Ja też córcia, opowiadaj jak Ci minął pierwszy dzień?
- Em nic się nie zmieniło, Lee ma chłopaka, zjadłam dobre spaghetti i tyle.
- To super a ty kiedy będziesz mieć chłopaka?
- Mamo proszę cię, nie zaczynajmy tego tematu.
- Dobrze, ale pamiętaj faceci to świnie i trzeba na nich uważać!
- Yhym jasne, dzięki za obiad, pójdę się pouczyć.- odłożyłam naczynia do zlewu i weszłam na piętro do swojego pokoju.
Przebrałam się w wygodne legginsy i koszulkę, zmyłam makijaż i położyłam się z laptopem i kilkoma książkami, odpaliłam jakąś playlistę i zaczęłam robić zadania.
Dochodziła północ, więc postanowiłam się wykąpać, potem przebrałam się w piżamę, wróciłam do sypialni i zjadłam kilka ciastek owsianych, chwilę poćwiczyłam, nie narzekam na swoją figurę, ale robię to dla kondycji i własnego samopoczucia, później już położyłam się do łóżka, ustawiłam budzik i zasnęłam.
--------------------------------------------------------------
To ff będę pisać razem z jerriesstan 💚
Perspektywa Perrie: ja
Perspektywa Jade: Wika
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro