Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

-Izuku co się dzieje?! -Todoroki dobijał się do drzwi, a ja zacząłem płakać jeszcze mocniej.
Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem z niej pudełko z testem ciążowym.

-Izuku! Otwieraj!

-Zostaw mnie! -krzyknąłem trzymając w ręce test-zaraz wyjdę!-nie wiedziałem, po co go robię bo przecież to wiadome, że jestem w ciąży. Moja omega wszystko mi już powiedziała. 

*20 minut później*

Zrobiłem test. Przestałem płakać.... Wyszedłem z łazienki, a obok drzwi siedział Todoroki trzymający się za głowę.

Todoroki

Izuku po około 20 minutach wyszedł z łazienki. Przeraziłem się. Oczy miał opuchnięte, a na twarzy grymas.

-Izuku?

-...-przytulił się do mnie-przepraszam-wymruczał cicho

-co się dzieje!? Od wtedy kiedy Kirishima poszedł zachowujesz się dziwnie! Zrobił ci coś!? Jeśli trzeba...-spojrzał mi w oczy umilkłem, a on następnie z lekkim zawahaniem pokazał mi test ciążowy. Pozytywny test ciążowy!

Nasza omega jest w ciąży!

-jestem w ciąży z..k -podniosłem go i zacząłem obracać wokół naszej osi.

-Boże jestem szczęśliwy! Izuku-złapałem jego policzki w ręce-nie cieszysz się?

-nie za bardzo...

-nie martw się-uśmiechnąłem się do niego-nie pozwolę by coś się wam stało-przytuliłem omegę-nie płacz to bardzo dobra nowina...wreszcie będę tatą!

-...tak b-będziesz....tatą-uśmiechnął się do mnie nie patrząc mi w oczy

-a ty będziesz wspaniałą mamusią-pocałowałem go w spuchnięte policzki-chodź dokończymy obiad.

*Kilka dni później*

Deku

Zimna woda oblewała moje ciało. Wcierałem płyn malinowy w moje ciało, ramiona, nogi brzuszek. Codziennie walczę z samym sobą, by nie powiedzieć prawdy Shoto. Napalił się na bycie ojcem... po moich policzkach spłynęły łzy pomieszane z zimną wodą. Przyłożyłem czoło do zimnych kafelek.

-Kochanie nie za zimna ta woda?-do prysznica wszedł Shoto zmieniając zimną wode na cieplejszą-płaczesz?-odwróciłem się do niego nie patrząc mu w oczy.-co się dzieje?-przytulił mnie głaszcząc po plecach

-nic...

-za nic się nie płacze

-humorki...-mruknąłem uśmiechając się

-nie mogę się doczekać, gdy się urodzi-dotknął mojego brzucha-jak myślisz będzie podobny do mnie-zamarłem

-b-będzie pięknym dzieckiem

-naszym dzieckiem-pocałował mnie krótko w usta-choć umyje ci plecy

Po kilku minutach wyszliśmy z prysznica. Wytarłem się starannie i ubrałem w wcześniej przyszykowany ubranie shoto zrobił to samo.

Bakugo

-pieprzony debilu! Kurwa zajebie cię! Nienawidzę cie!

-B-blasty spokojnie...jesteś w ciąży

-jak mam być spokojny?! Jesteś
debilem

-wiem kochanie, wiem-przytuliłem wkurwioną omegę

-jak mogłeś dać im moje dzieci...

-moja mama też chcę spędzać czas z wnukami. Poza tym cały czas nie możemy prosić twoich rodziców-uspokoiłem go

-ale twój ojciec...

-jest w delegacji spokojnie-pocałowałem go w czoło

-zajebie cię kiedyś-przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.

-zaraz goście przyjdą-mruknąłem kładąc ręce na jego biodrach

-za 9 minut- spojrzał na mnie-zdążymy?-zapytał patrząc mi w oczy, rozpinając mi rozporek.

-jesteś w c...

-jestem, byłem i będę! Kurwa mamy tylko osiem minut bierz mnie!-szybko i agresywnie pocałowałem go. Podniosłem go i całując po sadziłem na blacie w kuchni. Stanąłem pomiędzy jego nogami całując po szyi. Zdjąłem jego spodnie. Zacząłem całować go po udzie. Przygryzałem jego skórę robiłem malinki. A on cicho sapnął.

-7 minut-patrzył na mnie z pożądaniem, a jego zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu. Rozebrałem go dość szybko. Dotknąłem kciukiem jego wejścia. Zamruczał mi do ucha- sześć minut -wszedłem w niego od razu. Głośno krzyknął. Głaskałem go po udzie czekając, aż mi da znak, że mogę już się ruszyć. Nie chciałem zrobić krzywdy mu czy dziecku.

-mogę?-mruknąłem całując go namiętnie

-p-pieć minut-warknął przygryzając mocno moją wargę. Zacząłem od  razu szybko poruszać się, przez co zaczął głośniej jęczeć. Wdychałem jego piękny zapach, który w tej chwili był dla mnie jak narkotyk. Całowałem go łapczywie. Jego ręce jeździły po moich plecach ramionach.

-dobrze Ci Blasty?~

-k-kurewsko dobrze.....ale...szybciej-jęknął głośniej przyspieszyłem -c...czt..er..y mi..nuty-wyjęczał mi w usta. Zacząłem jeździć po jego przyrodzeniu bardzo szybko-b-bardzo dobrze Eijiro~-znalazłem jego punkt wygiął się przyspieszyłem ruchy ręką

-t...rzy... ahmga!-doszedł a ja Szybko z niego wyszedłem sam dochodząc na podłogę. Pocałowałem go w czoło.-c...czemu nie w-we mnie -wyjęczał zdyszany

-bo w dwie minuty się nie od kleszcze- podniosłem go na ręce wcześniej ubierając spodnie. Zaniosłem go do sypialni. -odpocznij Katsu-pocałowałem go-ja posprzątam- wyszedłem z sypialni zostawiając go na łóżku

///

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro