12
-Izuku co się dzieje?! -Todoroki dobijał się do drzwi, a ja zacząłem płakać jeszcze mocniej.
Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem z niej pudełko z testem ciążowym.
-Izuku! Otwieraj!
-Zostaw mnie! -krzyknąłem trzymając w ręce test-zaraz wyjdę!-nie wiedziałem, po co go robię bo przecież to wiadome, że jestem w ciąży. Moja omega wszystko mi już powiedziała.
*20 minut później*
Zrobiłem test. Przestałem płakać.... Wyszedłem z łazienki, a obok drzwi siedział Todoroki trzymający się za głowę.
Todoroki
Izuku po około 20 minutach wyszedł z łazienki. Przeraziłem się. Oczy miał opuchnięte, a na twarzy grymas.
-Izuku?
-...-przytulił się do mnie-przepraszam-wymruczał cicho
-co się dzieje!? Od wtedy kiedy Kirishima poszedł zachowujesz się dziwnie! Zrobił ci coś!? Jeśli trzeba...-spojrzał mi w oczy umilkłem, a on następnie z lekkim zawahaniem pokazał mi test ciążowy. Pozytywny test ciążowy!
Nasza omega jest w ciąży!
-jestem w ciąży z..k -podniosłem go i zacząłem obracać wokół naszej osi.
-Boże jestem szczęśliwy! Izuku-złapałem jego policzki w ręce-nie cieszysz się?
-nie za bardzo...
-nie martw się-uśmiechnąłem się do niego-nie pozwolę by coś się wam stało-przytuliłem omegę-nie płacz to bardzo dobra nowina...wreszcie będę tatą!
-...tak b-będziesz....tatą-uśmiechnął się do mnie nie patrząc mi w oczy
-a ty będziesz wspaniałą mamusią-pocałowałem go w spuchnięte policzki-chodź dokończymy obiad.
*Kilka dni później*
Deku
Zimna woda oblewała moje ciało. Wcierałem płyn malinowy w moje ciało, ramiona, nogi brzuszek. Codziennie walczę z samym sobą, by nie powiedzieć prawdy Shoto. Napalił się na bycie ojcem... po moich policzkach spłynęły łzy pomieszane z zimną wodą. Przyłożyłem czoło do zimnych kafelek.
-Kochanie nie za zimna ta woda?-do prysznica wszedł Shoto zmieniając zimną wode na cieplejszą-płaczesz?-odwróciłem się do niego nie patrząc mu w oczy.-co się dzieje?-przytulił mnie głaszcząc po plecach
-nic...
-za nic się nie płacze
-humorki...-mruknąłem uśmiechając się
-nie mogę się doczekać, gdy się urodzi-dotknął mojego brzucha-jak myślisz będzie podobny do mnie-zamarłem
-b-będzie pięknym dzieckiem
-naszym dzieckiem-pocałował mnie krótko w usta-choć umyje ci plecy
Po kilku minutach wyszliśmy z prysznica. Wytarłem się starannie i ubrałem w wcześniej przyszykowany ubranie shoto zrobił to samo.
Bakugo
-pieprzony debilu! Kurwa zajebie cię! Nienawidzę cie!
-B-blasty spokojnie...jesteś w ciąży
-jak mam być spokojny?! Jesteś
debilem
-wiem kochanie, wiem-przytuliłem wkurwioną omegę
-jak mogłeś dać im moje dzieci...
-moja mama też chcę spędzać czas z wnukami. Poza tym cały czas nie możemy prosić twoich rodziców-uspokoiłem go
-ale twój ojciec...
-jest w delegacji spokojnie-pocałowałem go w czoło
-zajebie cię kiedyś-przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
-zaraz goście przyjdą-mruknąłem kładąc ręce na jego biodrach
-za 9 minut- spojrzał na mnie-zdążymy?-zapytał patrząc mi w oczy, rozpinając mi rozporek.
-jesteś w c...
-jestem, byłem i będę! Kurwa mamy tylko osiem minut bierz mnie!-szybko i agresywnie pocałowałem go. Podniosłem go i całując po sadziłem na blacie w kuchni. Stanąłem pomiędzy jego nogami całując po szyi. Zdjąłem jego spodnie. Zacząłem całować go po udzie. Przygryzałem jego skórę robiłem malinki. A on cicho sapnął.
-7 minut-patrzył na mnie z pożądaniem, a jego zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu. Rozebrałem go dość szybko. Dotknąłem kciukiem jego wejścia. Zamruczał mi do ucha- sześć minut -wszedłem w niego od razu. Głośno krzyknął. Głaskałem go po udzie czekając, aż mi da znak, że mogę już się ruszyć. Nie chciałem zrobić krzywdy mu czy dziecku.
-mogę?-mruknąłem całując go namiętnie
-p-pieć minut-warknął przygryzając mocno moją wargę. Zacząłem od razu szybko poruszać się, przez co zaczął głośniej jęczeć. Wdychałem jego piękny zapach, który w tej chwili był dla mnie jak narkotyk. Całowałem go łapczywie. Jego ręce jeździły po moich plecach ramionach.
-dobrze Ci Blasty?~
-k-kurewsko dobrze.....ale...szybciej-jęknął głośniej przyspieszyłem -c...czt..er..y mi..nuty-wyjęczał mi w usta. Zacząłem jeździć po jego przyrodzeniu bardzo szybko-b-bardzo dobrze Eijiro~-znalazłem jego punkt wygiął się przyspieszyłem ruchy ręką
-t...rzy... ahmga!-doszedł a ja Szybko z niego wyszedłem sam dochodząc na podłogę. Pocałowałem go w czoło.-c...czemu nie w-we mnie -wyjęczał zdyszany
-bo w dwie minuty się nie od kleszcze- podniosłem go na ręce wcześniej ubierając spodnie. Zaniosłem go do sypialni. -odpocznij Katsu-pocałowałem go-ja posprzątam- wyszedłem z sypialni zostawiając go na łóżku
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro