[ dodatek ]
— A więc — wymruczała niewyraźnie nastolatka, rozejrzała się po pomieszczeniu, poszukując jakiejkolwiek pomocy w odpowiednim doborze słów — sprawa wygląda tak, że... — Odchyliła dłonie od twarzy, skupiając swój wzrok na nich. Zmarszczyła brwi, nie wiedząc, co dokładnie ma powiedzieć. — Bro, że tak to ujmę, sobie spierdoliła do krainy nie ma mnie, mam chłopaka, wypierdalam i nie wiem w sumie co teraz. — Rozłożyła ramiona na boki, wzdychając. - Ale i tak chce ode mnie tych dodatków, więc muszę wpakować tu jakąś historyjkę — mruknęła cicho pod nosem z wyraźną chrypą.
Po tych słowach zapadła cisza, nikt jednak nie wyglądał na jakoś bardzo przejętego, w końcu to nie pierwszy crush, na jakiego bro sobie polowała. Bądźmy szczerzy, człowiek nie wiedział, w jakiego bagno się tak naprawdę wpakował, a nikt nie był na tyle chętny, aby pokazać mu, jak bardzo zaślepiony jest. A gdy przychodzi do tego, żeby przyjebać, to już się kolejki ustawiają, pfff.
— Ale obejrzy z nami tamto fajne yaoi, prawda? — Jako pierwsza odezwała się Gnomik albo się odezwał. Jeden kij, ja już nie nadążam za tymi zmianami płci. Ostatnim razem był sobie chłopcem, a potem przychodzi i oznajmia eyyy, ludzie, jestem dziewczyną. No weź, się synu zdecyduj, bo mamke nie wie, czy być tolerancyjna, czy nie.
— No, to może być delikatnym problemem-
— Jak to kurwa! Tak nie może być! Koza oddawaj mi ojca z powrotem! — Wstało z kanapy w tempie na pewno szybszym niż polskie pks (pozdrawiamy z ostatniej wycieczki, troszku mu się spierdzieliło i to wcale nie moja wina, ok) i praktycznie wymaszerowało z pomieszczenia. — Gdzie oni są tak w sumie? — Odwróciło się z dość zasadniczym pytaniem, gdy prawie przekroczyło drzwi.
Dwójka w prawdzie fikcyjnych osób, które jak dotąd się nie odzywała, spojrzała na blondynkę, która masowała powolnie palcami skronie. Udawała, że nie widzi wzroku zebranych, najprawdopodobniej wyczekując odpowiedzi właśnie od niej. Nah, tak to jest, jak twoje pięć minut rozmów, trwają po trzy godziny przegadane i całym żywocie pobliskich osób, jakby co nic nie wiecie ode mnie, ok?
— Myślisz, że jestem informacją turystyczną z każdym miejscem jej pobytu? — blondyna wstała z kanapy. — Przecież jest duuużą — wyciągnęła dłoń całkowicie w górę, najwyżej jak tylko była w stanie — dziewczynką. To chyba oczywiste. - Przeszła obok Polcika przestawiając go przy okazji. - Kuroo! Bokuto! Noga!
Wywołani niechętnie wstali ze swoich miejsc, podążając za dziewczyną, bez jakiegokolwiek słowa. No może coś by chcieli powiedzieć, ale linie dialogowe są już zajęte dla dwóch ważnych person. Więcej tak w sumie nie ma co dodawać, chyba że dostawcę pizzy. Oni są spoko.
— Małe czarne! — oczyma wyobraźni już widziała morderczą aurę. — Weź, włącz ten film! Ja zaraz wezmę jakieś żarcie, zamówimy też kebsa czy coś, niech straci! — mówiąc to, otworzyła drzwi szafy — raz, dwa, trzy do sza-fy — machnęła dłonią w zapraszającym do jej środka geście.
Chłopcy wzruszyli tylko ramionami, spoglądając na siebie wzajemnie i przeszli przez jej próg, co łatwym zadaniem nie było. Wyszło właśnie na jaw, gdzie podziewa się ten cały syf z domu. A gdy drzwi mebla się zamknęły, zostały same w mieszkaniu. Bez zbędnych pożegnań, które byłyby ckliwym dodatkiem do tej nad wyraz krótkiej opowieści. Blondyna zgarnęła tylko dwa napoje, które były na wierzchu i jakąś paczkę z jedzeniem.
— To jakiego ci zamówić?— Gnomik wybrała odpowiedni numer i przyłożyła sobie telefon do ucha. Wygodnie rozłożona pomiędzy poduszkami i kocami, zebranymi chyba z całej ulicy, albo i dwóch. Kto je tam wie.
Cóż, zakończmy to tutaj, są sprawy ważne i ważniejsze. Pamiętaj bro, nie zapominaj o nas, bo ominie cię kebsik. No i Kuroo ci uciekł.
[ n i e u m i e m w w a s]
[ale to już nie dziwi]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro