Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przyjazd

Siedziałam z tyłu ciężarówki z małym dzieckiem, które miało pamarańczowe włosy. Ta pani powiedziała, że ma na imię Carol i jedzie ze mną na plantacje 3, o nazwie Gracefield. Spojrzałam na mój nadgarstek patrząc na moją bransoletkę.

- 'Jayden... Muszę cię uratować, zanim będzie za późno...'

- Już jesteśmy. - Powiedziała pani.

Odpiełam pas i podeszłam do niemowlęcia. Ostrożnie wzięłam ją i przyłożyłam do piersi.

- Robimy to razem. - Powiedziałam do niej szeptem.

Pani podeszła i otworzyła drzwi. Wyszłam i wzięła dla mnie moją walizkę. Gdy spojrzałam przez bramę, zobaczyłam stojące tam dwie kobiety. Obie podeszły do nas.

- Musisz być [Twoje imię]. - Powiedziała kobieta o czarnych włosach i fioletowych oczach.

- Tak. To ja. - Powiedziałam mocno trzymając dziecko.

- Jestem Isabella, matka tej farmy. A to jest siostrą Korone. - Powiedziała wskazując na kobietę.

Spojrzałam na swoje stopy.

- Nie musisz się wstydzić. - Powiedziała pani, którą nazywają "babcią".

- Zanim wejdziemy, muszę omówić z tobą kilka zasad. - Powiedziała Isabella.

- O co chodzi? - Zapytałam przechylając głowę na bok.

- Zasada 1, najważniejsza: nie mów nikomu, dlaczego tu jesteś. Jesteś tu tajniakiem jak normalne dziecko. Zasada 2: nie mów nikomu o demonach. Zasada 3: mów do mnie mama, jak każde dziecko. Zasada 4: zgłaszasz się do mnie każdej nocy, gdy wszyscy będą już spać. Jeśli dowiem się, że złamiesz którykolwiek z tych zasad, zostaniesz wysłana z każdym, kto był w to zamieszany.

Spojrzałam w jej fioletowe oczy.

- Będę przestrzegać twoich zasad. Ale możecie spełnić moje jedno życzenie? - Zapytałam.

- Co to by było? - Zapytała babcia.

- Możecie nie wysyłać Jaydena? - Zapytałam patrząc na nią błagalnym wzrokiem.

Uśmiecha siew do mnie.

- Oczywiście. Zaprwnię, że pozostanie bezpieczny. - Powiedziała.

- Dziękuję. - Skinęłam głową.

- Gotowa Carol. - Powiedziałam podrzucając ja w górę uśmiechając się.

- Będziesz tu idealnie. - Isabella uśmiechnęła się.

- Mam nadzieję. - Powiedziałam, idąc obok niej.

Przeszliśmy przez bramę i podeszliśmy do drzwi domu. Poprowadziła mnie korytarzem i wylądowaliśmy w jadalni z mnóstwem dzieci siedzących przy stole. Trzymałam Carol.

- Czy mogę zwrócić wszystkich uwagę? - Zapytała Isabella, klaszcząc w dłonie. - To dwie nowe siostry. Carol i [Twoje imię]. Proszę, traktujcie je jak każde inne swoje rodzeństwo. - Uśmiecha się.

To szalone, jak tak szybko się zmieniła. Jeszcze kilka minut temu była zimna i przerażająca. Teraz się uśmiecha i ładnie wygląda. Chyba też muszę to zrobić, chyba, że chce, żaby Jayden i ja zginęli. Razem z kimkolwiek innym kto się angażuje.

Isabella wzięła ode mnie Carol i zabrała moją walizkę.

- Odstawie dla ciebie twoje rzeczy do pokoju. - Uśmiecha się.

- Dziękuję. - Skinęłam głową.

POV Raya:

Patrzyłem, jak dziewczyna z [Kolor włosów] włosach i [Kolor oczu] oczach wchodzi do pomieszczenia z dzieckiem. Wydawała się trochę zdenerwowana.

- Dziecko musi zastąpić Conny... - Powiedział Norman lodowatym tonem.

- Więc co się stanie ze starszą dziewczyną? - Zapytała Emma.

- Nie wiem. Nigdy nie przywozili kogoś starszego. Zawsze były same noworodki. - Norman odwrócił się, by spojrzeć na Emmę.

- Coś wydaje się nie w porządku. - Wymamrotałem.

- Może powinniśmy spróbować się z nią zaprzyjaźnić. - Powiedziała radośnie Emma.

- Co?! Dlaczego chcesz to zrobić?! - Powiedziałem z wściekłością.

- Ponieważ jest nowa i mama powiedziała, żeby poczuła się mile widziana. - Powiedziała Emma.

- Zgadzam się z Emmą. I było by miło, gdyby był ktoś po naszej stronie. - Powiedział Norman.

- Świetnie! Przywitam się. - Powiedziała Emma zrywając się z miejsca.

Twój POV:

Patrzyłam jak dziewczyna z pomarańczowymi krótkimi włosami i zielonymi oczami podchodziła do mnie. Próbowałam po prostu jej uniknąć i przejść obok niej. Naprawdę nie chciałam zawierać nowych znajomości w obawie, że coś zawale i zapłacę za swoje czynny. Ale ona mnie powstrzymała.

- Część! Nazywam się Emma. Jestem jedną z najstarszych tutaj. - Przedstawiła się.

- 'Jest taka miła. Nie mogę jej tak po prostu powiedzieć by odeszła.' Miło cię poznać, Emma, jestem [Twoje imię]. - Powiedziałam radośnie.

- Kocham twoje imię! Jest takie ładne! - Wykrzyczała.

- Och, dziękuję. - Uśmiecham się nerwowo.

- Chcesz usiąść obok mnie i moich przyjaciół? - Zapytała.

- Och, um... Jasne! - Powiedziałam nerwowo.

- Chodź za mną! - Uśmiecha się.

Zaprowadziła mnie do stolika, przy którym siedział chłopak o kruczoczarnych włosach i oczach oraz chłopak o białych włosach i niebieskich oczach.

- Chłopaki, to jest [Twoje imię]! Moja nowa przyjaciółka. - Uśmiecha się.

- 'Świetnie. Mój plan nie nawiązywania przyjaźni oficjalnie się nie powiodło.'

- Miło cię poznać, jestem Norman. - Powiedział chłopak o niebieskich oczach, odcinając mnie od moich myśli.

- Ray. - Chłopiec o kruczoczarnych włosach powiedział trochę niegrzecznie.

- Usiądź przy mnie! - Emma łapie mnie za rękę i ciągnie na krzesło.

- Wa! - Pisnełam, gdy posadziła mnie na krześle.

Norman roześmiał się trochę.

- Przepraszam. Czasami jest za bardzo podekscytowana. - Norman roześmiał się.

- W porządku. - Uśmiecham się, bawiąc się nerwowo jednym z moich małych kucyków.

- Więc ile masz lat? - Zapytał Norman.

- 11. - Odpowiedziałam.

- Ouuu, jesteś w tym samym wieku co my! - Powiedziała radośnie Emma.

- Heh. - Roześmiałam się niezręcznie.

- Więc skąd pochodzisz? - Zapytał Ray.

- Mhh? - Zaamryczałam, przechylając głowę na bok.

- Ray! Nie bądź niegrzeczny! - Krzyknęła Emma.

- Chciałem tylko wiedzieć, czy pochodzisz ze świata zewnętrznego. - Powiedział Ray.

- Czy ty? - Zapytał.

- Och, nie. Pochodzę z innego sierocińca. - Powiedziałam patrząc na swoje ręce.

- Dlaczego więc cię tu przysłano? - Spytał podejrzliwie Norman.

- 'Cholera, co mam powiedzieć?' - Spanikowałam. - Och, um... Po prostu nie było tam wystarczająco dużo miejsca. - Zasmiałam się niezręcznie.

- Och. To okropne. Założę się, że musiałaś zostawić swoich przyjaciół, co? - Powiedziała że smutkiem.

- Tak. Ale są silni. Mogą przetrwać beze mnie. - Powiedziałam bawiąc się swoją branzoletką.

- 'Mam nadzieję...' - Pomyślałam, starając się nie myśleć o najgorszym.

- Hej [Twoje imię], zwykle gramy w berka, kiedy wychodzimy na zewnątrz. Chcesz do nas dołączyć? - Zapytał Norman.

- Bardo bym chciała! - Powiedziałam radośnie.

- Świetnie! Mam nadzieję, że umiesz szybko biegać! - Emma się roześmiała.

Po obiedzie wyszliśmy na zewnątrz. Tu na zewnątrz było o wiele lepiej niż u mnie. Był większy i mieli nawet las!

- Norman jak zawsze szuka, a Ray będzie odmierzać czas. - Emma uśmiechnęła się.

- Ok! - Wykrzyczałam.

Wszystkie dzieci uciekły w różnych kierunkach. Chociaż nie znam tego miejsca zbyt dobrze, mam strategie. Przeczytałam wiele książek o tym, jak ukryć ślady, jeśli ktoś cię ściga, i o wspaniałych miejscach do ukrycia, jeśli ktoś cię ściga.

- 'Odkąd jestem nowa, Norman będzie myślał, że pójdę do lasu tak daleko jak to możliwe, więc muszę pozostać na skraju lasu, gdzie nikt się nie spodziewa. - Pomyślałam sobie, przeskakując powalone drzewa i kłosy.

- No to zagrajmy Norman. - Wyszeptałam biegnąc.

______________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro