Jayden
Położyłam się na trawie patrząc w błękitne niebo. Ciągle odtwarzałam też sen w głowie. To było przerażające. I takie realne.
- Wszystko w porządku? - Zapytała Anna.
- Co? O tak, wszystko w porządku.
Przez chwilę zapomniałam, że jestem z Anną. Chciała nauczyć się robić wieńce z kwiatów.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? Ostatnio zachowujesz się inaczej i martwi mnie to i Gildę.
- Tak. Mam tylko kilka rzeczy na głowie, to wszystko. - Powiedziałam posyłając jej półuśmiech.
- Ok. - Powiedziała.
Po tonie jej głosu, wiem, że mi nie uwierzyła. Ale po prostu to zignorowałam i skończyłam robić wieniec z kwiatów.
Kiedy była pora kolacji, nie byłam głodna, więc poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i spojrzałam w sufit. Zaczęłam myśleć o Jaydenie i innych dzieciach z farmy. Całe rodzeństwo. Myślałam, że pójdą do szczęśliwych domów, a w rzeczywistości zostają wysyłani na śmierć. Byli jeszcze tacy młodzi. Mieli długie życie przed sobą. Ale ci głupi ludzie musieli im to odebrać! Poczułam łzy spływające po mojej twarzy.
- 'Zastanawiam się, jak miewa się Jayden. Mam nadzieję, że babcia dotrzymała obietnicy i Jayden będzie bezpieczny. Bo muszę znaleźć sposób, by go uratować.'
______________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro