Informacje o [Twoje imię]
<Najpierw chciałabym wam podziękować za wybranie tej książki. I zapraszam do obserwowania autorki stormy_vibes . Życzę miłego czytania>
<Skruty, ja ich nie posiadam więc nie będę pisać>
Wiek = 11
Wzrost = 121,92cm
Numer = 18759
Fryzura = pół w górę, pół w dół warkocze (nie wiem jak opisać tą fryzurę)
Odzież = biały mundur ze spódnicą
Osobowość = cicha, niesamowita aktorka, promienna, wesoła, niezależna, inteligentna, uparta poważna i wredna w razie potrzeby.
Zainteresowania = sport, rysowanie i czytanie
Historia
Obudziłam się, gdy jedno z dzieci potrzasneło mną. Ospale otworzyłam oczy i spojrzałam na małą brazowowłosą dziewczynkę, która siedziała na moim łóżku.
- Obudź się [Twoje imię]! - Powiedziała radośnie.
- Dzień dobry Layla! - Powiedziałam, łaskocząc ją.
Zachichotała i upadła na łóżko plecami.
- Hej [Twoje imię], czy możesz przygotować resztę maluchów? - Powiedziała jedną z najstarszych.
- Tak! - Powiedziałam i zeszłam z łóżka.
Poszłam się przyszykować. Uczesałam moje [Kolor włosów] włosy w ten sam sposób co zawsze <wyżej napisane>. Założyłam swoją spódnice. Wybiegłam z przebieralni i zaczęłam zajmować się maluchami.
- Chodźcie, śniadanie niedługo będzie gotowe! - Powiedziałam chwytając ich za ręce.
Poszliśmy do naszej dużej jadalni. Spojrzałam na kalendarz, który wisiał na ścianie. Spojrzałam na dzisiejszą datę. Było tam moje imię. Miałam być dzisiaj adoptowana. Co oznacza, że muszę zostawić całe moje rodzeństwo.
- Naprawdę musisz odejść? - Zapytała Layla, mocno trzymając mnie za rękę.
- Nie martw się! Zawsze będę w twoich wspomnieniach bez względu na wszystko! Bez względu na to, jak daleko pójdę, zawsze będę z tobą w twoim sercu! - Powiedziałam z uśmiechem.
- Tak można to ująć. - Powiedziała jedną ze starszych, idąc uderzył mnie w głowę, gdy przechodził obok.
- To idealny sposób by zniszczyć tą uroczą chwilę, Jayden. - Powiedziałam podbiegając do niego.
- Poważnie przygotujesz nam całą listę, prawda? - Zapytał teraz ze smutnym wyrazem twarzy.
- Aw! Troszczysz się o mnie! - Powiedziałam podskakując przed nim.
- Tak, tak. Nadal będziemy rodziną. Nie możesz o nas zapomnieć. - Powiedział kiedy weszliśmy do kuchni.
- Nie zapomnę. - Powiedziałam chwytając kilka talerzy dla dzieci.
Jayden jest moim najlepszym przyjacielem. Przyjaźnimy się od najmłodszych lat. Oboje jesteśmy w najlepszej czołówce. Zawsze uzyskujemy doskonałe wyniki w naszych testach. To główny powód, dla którego zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi i rodzeństwem.
Wyszliśmy z kuchni trzymając jak najwięcej talerzy i odstawiliśmy je przy jednym ze stołów. Po rozłożeniu wszystkich talerzy zaczynamy wszyscy jeść.
Po śniadaniu
- Co chcesz tu robić przez ostatnie kilka godzin? - Zapytał Jayden, gdy wyszliśmy na zewnątrz.
- Mhhh... Może iść pobawić się z młodszymi? - Powiedziałam odwracając się do niego.
- Dla mnie brzmi dobrze. - Uśmiechnął się.
- Wyścig jej! - Powiedziałam biegnąc przed nim do dzieci.
- Hej! Masz przewagę! - Wykrzyczał zza mną.
Resztę dnia spędzam z Jaydenem i innymi. Bawiliśmy się na podwórku. Ale to musiało się skończyć. Po obiedzie poszłam do sypialni. Chwyciłam za walizkę i zaczęłam pakować moje rzeczy. Poczułam klepnięcie w ramię i szybko się obrruciłam.
- Och, przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. - Powiedział Jayden siadając na moim łóżku.
- Och, w porządku. Chcesz mi pomóc się spakować? - Zapytałam.
Próbowałam być pozytywną, ale to trudne. Mieszkam tu całe życie. Teraz muszę zostawić wszystko za sobą. Włącznie z Jaydenem.
- Jasne. Ale najpierw coś dla nas zrobiłem. - powiedział.
- Mh? Co to jest? - Zapytałam siadając obok niego.
Wyciągnął dwie bransoletki. Miały koraliki na sznurku. Na jednym było dziwak 1, a na drugim dziwak 2. Co jest wewnętrznym żartem, jaki mamy ze sobą. Nasze przezwiska były "dziwaczne", odkąd tak właśnie nazywaliśmy w dniu, w którym zaczęliśmy się zaprzyjaźniać. Moja była różowa z białymi kokardkami. Uśmiechnęłam się i założyłam ją.
- Dziękuję, dziwaki. - Roześmiałam się trochę.
Jego była niebieska z białymi kokardkami.
- Obiecaj mi, nie ważne gdzie pójdziesz. Nigdy nie przestaniemy być przyjaciółmi. - Powiedział patrząc na swoją bransoletkę.
- Zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem. Bez względu na wszystko. - Powiedziałam, ciągnąc go do uścisku. - A teraz pomożesz mi się spakować dziwaka? - Zaśmiałam się.
Również się zaśmiał, a potem pomógł mi się spakować. Zeszliśmy po schodach do mamy, którą na mnie czekała razem z innymi dziećmi. Trzymałam walizkę, a Jayden szedł obok mnie.
- Pożegnanie się wszyscy. - Powiedziała mama.
- Żegnaj [Twoje imię]! Będziemy za tobą tęsknić! - Krzyknęły dzieci.
- Będę za wami tęsknić! - Powiedziałam, starając się nie płakać.
Odwróciłam się do Jaydena, który stał obok mnie.
- Nie ważne gdzie pójdziemy, nigdy nie przestaniemy być przyjaciółmi. - Powiedziałam wystawiając mały palec.
Złączył ze mną swój palec.
- Nigdy. - Powiedział uśmiechając się.
- Do widzenia wszystkim! - Pomachałam.
Mama milczała po drodze. Zaczęłam czuć się nieswojo. Czułam, jakby moje serce było w żołądku.
- 'Coś tu zdecydowanie nie jest w porządku...' - Pomyślałam, gdy podchodziłam do bramy.
Powoli otworzyły się, wydając zgrzyt, który sprawił, że poczułam się bardziej nieswojo. Mama weszła, a ja poszłam za nią. Zobaczyłam ciężarówkę. Podeszła do drzwi pokoju. Zatrzymałam się kawałek za nią. Położyła rękę na kłamce i spojrzała na mnie.
- Coś nie tak, kochanie? - Zapytała przerażająco.
- Nie zostanę adoptowana, prawda? - Powiedziałam odsuwając się.
- Obawiam się, że nie. - Usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się szybko. Widząc za sobą stworzenie z trojgiem oczu zaczęłam się cofać.
- Co się dzieje? - spytałam zimnym tonem, próbując zachować spokój i zareagować, kiedy trzeba.
- Po prostu wejdź do tego pokoju, a wyjaśnimy. - Powiedziała mama.
Uświadomiłam sobie, że nie mam wyboru. Gdybym uciekła, to na pewno by mnie złapali. Nie mogę ich zaatakować, mam tylko walizkę, którą nie zrobi im dużej szkody.
Powoli szłam w kierunku drzwi. Nie spuszczając z oka stworzenia, że mnie nie zaatakował. Weszłam do małego pokoju. Tam była starsza kobieta razem z innymi demonami.
- Witaj babciu. - Powiedziała mama, zamykając za mną drzwi.
Demon stał kilka stóp ode mnie. Czuję się nieswojo.
Pani wyjaśniła mi jak to działa. Sierocińce to były farmy. Demony są karmione dziećmi. Upadłam na kolana.
- W...więc całe moje rodzeństwo... T...tam nie żyje... - Powiedziałam czując łzy na moich policzkach.
- Oto, co o tobie [Twoje imię]. Jesteś bardziej wyjątkowa od wszystkich innych dzieci. Może nawet bardziej wyjątkowa niż matki. Nie chcielibyśmy marnować potencjału, który masz. Masz więc dwie możliwości. Zostać pokarmem lub pracować w centrali jako pomocnik. - Powiedziała pani, siadając obok mnie, unosząc moją twarz.
- To jak? - Spytała mama.
- Ja... Zgadzam się. - Powiedziałam, czując się pokonana.
______________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro