=Część Szusta=
- Wiec co Ray dostał jako ostatni przedmiot? - Spytałam, ignorując nieprzyjemne uczucie, które odczuwałam, wiedząc, że Ray wkrótce umrze.
To znaczy, nienawidziłam ich od lat, powinnam nienawidzić go. Ray, Norman i Emma niedługo zostaną odesłani, a ciepłe uczucie szczęścia, które czułam wokół nich zniknie.
- Aparat fotograficzny. Był nim bardzo zafascynowany i zrobił mi zdjęcie. Chcesz je zobaczyć? - Zapytała mama.
- Pewnie. - Powiedziałam i poczekałam, aż mama złapie zdjęcie, o którym mówiła.
Nigdy nie widziałam fotografia innej niż w książkach, więc byłam ciekawa.
Mama podeszła do stolika, podniosła coś i wruciłam do mnie. Zdjęcie zostało zrobione pod kątem i wyglądało trochę dziwnie, ale fajnie było zobaczyć coś takiego.
- Wygląda jak chwila zamrożona w czasie. - Wymamrotałam przesuwając palcami po błyszczącym materiale.
- Ray powiedział to samo. Ty i Ray jesteście bardzo podobni. - Mama skomentowała, gdy oddałam jej zdjęcie.
- Wkrótce umrze, tak jak wszyscy inni z więc nie rozumiem, dlaczego ma to znaczenie. - Stwierdziłam, unikając patrzenia na mamę.
- Jestem pewna, że dobrze zdajesz sobie sprawę z planów, przed którymi muszą uciec. - zapytała mama, ale zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż pytanie.
- Tak. I jestem pewna, że doskonale wiesz, że Rayowi nie można ufać? - Odparłam, podchodząc do stołu i siadając na krześle.
Wszyscy już spali, a mama powiedziała, że chce porozmawiać ze mną wczesniej. Nie często wzywa mnie jako szpiega, ale myślę, że ma to sens, skoro jest tam grupka dzieciaków, która planuje ucieczkę.
- Juz się tym zajmuje. - Powiedziała mama, podchodząc do mnie.
- Co planujesz zrobić? - Zapytałam.
Mama przez chwilę milczała i po prostu chodziła po małym pokoju. Mój umysł powędrował do planu ucieczki.
Oczywiście muszę uniemożliwić im ucieczkę, ale nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Chyba nikt nawet nie podejrzewa mnie, że jestem szpiegiem mamy, bo już się dowiedzieli, że to Ray, a on nic o mnie nie wie.
Najlepszym na to momentem była prawdopodobnie ucieczka, ale jeśli to zrobią, kilka osób może i tak będzie w stanie uciec.
Ktoś inny może zostać wysłany przed ucieczką, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Ray prawdopodobnie ma już wszystko czego potrzebuje, aby zrobić urządzenie do zniszczenia nadajników.
Moim zdaniem szkoda czasu na zrobienie urządzenia. Można po prostu odciąć ucho i je zawinąć. Zapasów wystarczy na około pięć osób.
Jeśli Emma jest zaangażowana w paln, nie ma mowy, żeby zabrała tylko pięć osób, jest na to zbyt naiwna. Będzie nalegać na zabranie wszystkich, to świetny plan, jeśli chce dać się zabić.
- Upewnię się, że się nie wydostaną. I ufam, że nie pozwolisz, aby twoje emocje stanęły na przeszkodzie. - powiedziała mama, w końcu odpowiadając na moje pytanie.
Nie myliła się, q przynajmniej tak sobie powiedziałam. Chciałam, żeby to była prawda. Moje uczucia nie staną na przeszkodzie, ponieważ nie istnieją, poza nienawiścią.
- Powinnaś już iść do łóżka, robi się późno. - Poradziła mi mama, a ja nie protestowałam, bo byłam bardzo zmęczona.
Nowe odpowiadając, wyszłam z biura mamy i długim, ciemnym korytarzem doszłam do sypialni. Wygląda na to, że wszyscy już spali, więc po prostu podkradłam się do łóżka i wsunęłam się pod białą kołdrę.
----
- Dalej, wstawaj głupku! - Wykrzyknął Ray, uderzając mnie poduszką, bym wstała.
To nie był pierwszy raz, kiedy mieli problem z budzeniem mnie na śniadanie i na pewno to nie będzie ostatni raz. Po prostu przekręciłam się, ignorując ciągle ataki Raya.
- Jeśli nie wstaniesz, położę się na robię. - Zagroził Ray.
- Tylko sprubuj. - Powiedziałam oszołomiona, nie myśląc, że naprawdę to zrobi.
Ku mojemu zdziwieniu poczułam, jak duży ciężar podskakuje na mnie i leży na brzuchu.
- Nadal nie chcesz wstać? - Spytał Ray, czułam jego oddech na moim uchu.
- Nie. - Powiedziałam i przewróciłam się, tak, że byłam twarzą do Raya. - Jesteś ciężki. - Skomentowałam, wiedząc, że to go wkurzy.
- Coz może powinnaś wstać. - Powiedział Ray.
- Wiedziałam, że się spotykacie! - Wykrzyknęła Emma, wskazując na nas.
- Cholera, myślałem, że wszyscy są na dole. - Ray przeklnął pod nosem, szybko ze mnie schodząc.
- Nie umawiamy się! - Sprzeciwiam się, ale zachowałam normalny wyraz twarzy.
- Jasne. Po tym co zobaczyłam, kiedy wczoraj wieczorem wyszłam do biblioteki, bie ma mowy, żebyście się nie umawiali. - Stwierdziła Emma. - Widziałam! - Rozpromieniła się Emma, podskakując z podniecenia.
- Nienawidzę swojego życia... - Wymamrotałam, kręcąc głową i kładąc twarz na poduszce.
- Wstawaj. Teraz. - Rozkazał Ray.
- Pocałuj mnie w dupę. - Zripostowałam i pokazałam środkowy palec.
- Wstawaj. - Powtórzył.
- Zmuś. Mnie. - Testowałam. - EH! - Wrzasnęłam, gdy nagle podniesiono mnie z ciepłego łóżka.
Kiedy spojrzałam w górę zobaczyłam Raya z uśmiechem na twarzy.
- Co do cholery! - Wrzasnęłam, wijąc się w jego ramionach.
Miał mnie w stylu panny młodej.
- Skoro nie chciałaś wstać, zaniosę cię na dół. - Uśmiechnął się.
Ray zaczoł wychodzić z pokoju, ze mną w ramionach, a Emma szła za nim, pisząc. Nie ważne jak się wierciłam, nie chciał mnie puścić, więc po prostu się poddałam i czekałam, aż mnie odstawi.
Kiedy zeszliśmy na dół do jadalni, wszyscy na nas patrzyli. Nagle Ray po prostu rzucił mnie na podłogę.
- No, teraz nie ma cię w łóżku. - powiedział Ray, podszedł do Normana i zaczoł z nim rozmawiać.
Emma pomogła mi wstać, a ja tylko spojrzałam na Raya.
- Pier... - Miałam przeklnąć na niego, ale to wyszło jak stłumiony dźwięk przez dłoń Emmy na moich ustach.
- Żadnego przeklinania przed małymi dziećmi! - Szepnęła szorstko i zdjęła rękę z moich ust.
_____________________________________
848 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro