=Część Czwarta=
Norman, Emma, Gilda, Don i ja byliśmy w lesie, planując wspiąć się na szczyt ściany, aby zobaczyć, co tam jest.
Norman i Emma wspinali się po ścianie. Ray obecnie rozpraszał mamę i podaje jej fałszywe informacje.
Don i Gilda zamierzają odwrócić uwagę innych dzieci i siostry Krone, a ja wracam na wypadek, gdyby mama uciekła Rayowi. Zaczęliśmy spacerować po lesie, rozmawiając o planie, kiedy pojawiła się siostra Krone.
- Potrzebujesz czegoś? - Zapytał ją Norman, zachowując spokój.
- Widziałam to, wiesz? Zgadza się, dzieci! Widziałam wszystko! Wszyscy rozmawialiście zeszłej nocy. W jadalni! - Wykrzyknęła, wykonując te wszystkie dziwne ruchy i wymachując rękoma jak źle działający robot.
Gildia i Don wyglądali na trochę przestraszonych, ale Norman i Emma wyglądali na lekko zdenerwowanych, co było dla nich dziwnym spojrzeniem.
- Ci którzy znają tajemnice domu, to Norman, Emma, Ray, Gildia, Don i [Twoje imię]! W sumie sześć osób! - Oznajmiła siostra Krone.
Podczas całej tej akcji moją twarz nie wykazywała żadnych emocji i nie dbałam o to by udawać.
- Więc, chcecie połączyć siły? - Zapytała, gdy zbliżyła się bardzo do twarzy Emmy i Gildy.
- Połączyć siły? - Gilda powierzyła pytanie Krone.
- W porządku ludzie, nie martwcie się. Wysłuchamy cię. - Stwierdził Norman.
- Tak, bo przez cały czas byłam totalnie przerażona. - Powiedziałam sarkastycznie pod nosem, przewracając oczami.
- Doskonale, najlepiej, jeśli będziemy współpracować. Abyśmy mogli osiągnąć nasze cele. Wszyscy chcecie się stąd wydostać, a ja chcę zostać mamą tego domu. Plan polega na tym, aby w końcu wyciągnąć Isabelle z jej pozycji. Dla mnie. - Siostra Krone wyjaśniła.
- Chcesz być mamą?! - Zapytał Don śmiertelnie poważnie.
- Aby udowodnić, że to mam na myśli, nie jesteście jedynymi, którzy chcą się od tego uwolnić. - Krone powiedziała, kiedy odciągnęła kołnierzyk swojej sukienki, aby ujawnić swoje numery z czasu, gdy była na farmie.
Wszyscy inni sapnęli, a ja udawałam, że saobęłam mając nadzieję, że nie będą w stanie powiedzieć, że udaję.
- 'Poważnie, zrozumiałam wszystko, kiedy miałam sześć lat! Czy ta informacja naprawdę jest aż tak zaskakująca?!' - Myślałam.
- Czy zdajecie sobie sprawę z systemu jaki tutaj jest? Dziewczyny, które spełniają określone warunki i żyją do 12 roku życia, mają tylko dwie ścieżki. Kontynuować i umrzeć lub starają się zostać mamą. - Wyjaśniła.
- Jakie warunki? - Zapytał Don.
- Wysokie wyniki testów i rekomendacja mamy. Spełnicie te dwa warunki, a przejrzyjecie bez ucieczki. Jeśli jesteś dziewczyną. - Dodała siostra Krone.
- Tylko dziewczyny? - Spytała Gildia.
- Chociaż nie polecam tego. Robią tak, że nigdy nie wolno wam opuszczać tego miejsca. - Poradziła.
Kiedy odwróciła się i spojrzała na nas, jej sukienka była lekko rozpięta i lekko ją przytrzymała, abyśmy zobaczyli ogromną Blizne biegnąca w dół jej klatki piersiowej.
- Co to jest?! - Skomentowała Gilda.
- W środku jest chip, a wraz z nim, jeśli wyjdziesz jedną nogą poza farmę, wyzwala się prąd elektryczny i powoduje zatrzymanie serca. Ale też, jeśli nie wyczuwa ciepła ciała, działa jako przekaźnik, który powiadomi przełożonych. - Bełkotała Krone.
- Mieliśmy rację, że nie bylibyśmy w stanie ich zabić. - Stwierdził Norman.
- Dzięki temu chipowi mogę żyć tylko na farmie. Dlatego chcę żyć w jak najlepszy sposób, jaki te miejsce ma do zaoferowania, nawet jeśli jest fałszywe. Bycie mamą pozwala poczuć się człowiekiem. Ale żeby to osiągnąć, muszę usunąć Isabelle. Jeśli wszyscy uciekniecie, to ona będzie za to winna. Zaufajcie mi, nie zatrzymam was, jeśli uciekniecie. Właściwie to przynosi mi korzyści. - Rozumowała Krone.
- Nie wydasz nas? - Spytała Gildia, będąc naiwna mała zieloną fasolką, jaką jest.
- Oczywiście nie. - Ona odpowiedziała.
- Zaczekaj. - Przerwałam to wszystko. - Gdybyśmy się wydostali, moglibyśmy pozbyć się Isabelli, ale myślisz, że również nie zostaniesz obwiniona. Dodatkowo, jeśli nas powstrzymasz nas przed ucieczką zamiast Isabelli, prawdopodobnie dostaniesz za to miłą nagrodę. Skąd wiemy, że możemy ci zaufać? Nawet jeśli podasz nam informacje, w końcu nadal możesz nas wydać. Nie ma sposobu, abyśmy ci zaufali, więc jesteś bezużyteczna. - Spekulowałam, zaskakując wszystkich.
Siostra Krone myślała przez chwilę, po czym powiedziała:
- Przypuszczam, że masz rację. Chyba będziecie musieli zaufać mi na ślepo. Być może myślicie, że mnie nie potrzebujesz, ale nie skonsultowała się z przyjaciółmi. Niezależnie. Możesz być nawet wspaniałą mamą.
Teraz wszyscy mieli szeroko otwarte oczy od jej ostatniego oświadczenia.
- Oni nie są moimi przyjaciółmi. - Odpowiedziałam, próbując utrzymać swój temperament w ryzach.
Teraz wszyscy patrzyli na mnie, jak bym właśnie popełniła morderstwo.
- Co? - Zapytałam bezwstydnie.
- Współpracujmy!... Co na to powiecie? - Wykrzyknęła siostra Krone, co odwrócili uwagę ode mnie i dzięki Bogu, bo zaczynałam się nieprzyjemnie czuć.
Siostra Krone wyciągnęła rękę, by Norman ja uścisnął. Norman wyciągał do niej rękę, ale Emma go powstrzymała.
- Norman, poczekaj chwilę. Chcę się czegoś upewnić. - Wtrąciła Emma.
- O co chodzi? - Zapytała Krone.
- Jak możemy być pewni, że w końcu nas nie zdradzisz? - Emma rzuciła wyzwanie.
Głupia dziewczyna. W końcu nas zdradzi.
Emma miała zaciekły, nieustraszony wyraz twarzy, kiedy patrzała na Krone.
- Chcesz powiedzieć, że mi nie ufasz? - Zapytała.
- Odpowiedź! - Warknęła Emma.
- W porządku, jeśli Ray pójdzie i powie o mnie mamie, może mnie zniszczyć. Tymczasem, jeśli powiem mamie, że Ray działa jako podwójny agent, wszyscy z nim pójdziecie. Więc widzicie, żadne z nas nie doniesie, bo nie może. Teraz mi ufasz...?
Właściwie nie jest to zla przykrywką, to da nam Krone. Powinno wystarczyć Emmie, ale gdybym to była ja, nigdy nie zdobyła by mojego zaufania. Nie żeby to był dla mnie problem, ponieważ tak naprawdę nie uciekam i oni też nie, nie żeby o tym wiedzieli...
- Tak pewnie. - Odpowiedziała Emma, wciąż wpatrując się w siostrę Krone.
- Myślę, że w takim razie mamy umowę. - Powiedziała Krone, wyciągając rękę by uścisnąć dłoń Normana. - Znam wiele informacji o tym miejscu, które mogą być dla was pomocne, i chętnie podzielę się nimi z wami wszystkimi. Będzie to dowód mojej dobrej woli, jeśli jesteście zainteresowani. Dlaczego nie wpadniecie dziś wieczorem do mojego pokoju? - Zaoferowała i odeszła, zanim zdążyliśmy się podporządkować.
----
- Była jedną z nas, w jednak to tylko po to, by mogła mieć lepsze życie... Co za potwór, nie obchodzi jej, czy którekolwiek z dzieci tutaj żyje, czy w ogóle umrze. - Poskarżyła się Emma.
- Powiedziała, że jednak nas nie wyśle. - Gildia poszła na kompromis.
- Miała na myśli to, że nie może. Gdyby naprawdę chciała, żebyśmy uciekli, po cichu by nam pomogła. Jedynym powodem, dla którego pokazuje nam swoje karty, jest próba zdobycia zaufania. - Wyjaśnił Norman.
Jest mądrzejszy niż mu się wydaje.
- Po co to robisz? - Zapytał Don.
Szczerze mówiąc jestem zaskoczona, że nie został jeszcze wysłany. Jeśli on żyje, czyż nie powinien być mądry?
- Wszystko po to, by mogła zdobyć solidne dowody naszego buntu. Innymi słowy znajduje się w sytuacji, w której przełożeni nie będą jej ufać, chyba, że ma dowody. - Mówił Norman.
- Dowód...? - Wymamrotała Gilda.
- Chwila! Co się stanie, jeśli znajdzie linę, która ukryliśmy na drzewie?! - Zmartwił się Don.
- W porządku. Wyjaśnienie liny jest łatwe. Możemy powiedzieć, że użyjemy jej do gry, ale jeśli... - Przerwano Normanowi.
- Jeśli znajdą narzędzie do zniszczenia tropiciela, to już po nas. - kontynuował Ray.
- Tego rodzaju dowody byłyby trudne do wyjaśnienia. - Stwierdził Norman.
- Nie martw się, nie pozwolę, żeby to się stało. I tak nawet jeszcze nie skończyłem. - Bronił Ray.
Cała ta rozmowa robiła się nudna, więc wzięłam książkę, która właśnie czytałam i przewinęłam do miejsca w którym skończyłam.
______________________________________
1155 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro