Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

- Hej, kochanie - przywitał się Scott, uśmiechając do niego lekko i całując jego policzek. Stiles odwzajemnił jego gest, zaplatając swoje palce z jego. Razem ruszyli w stronę Pokoju Życzeń - Co robiłeś po kolacji? - zapytał.

Stiles westchnął cicho.

- Spałem w Pokoju Wspólnym - mruknął, ściskając jego dłoń. Scott ponownie pocałował jego policzek i objął go ramieniem, zaplatając swoją prawą dłoń z jego, by było im wygodniej.

Razem szli w takiej pozycji, rozmawiając cicho, dopóki nie trafili na profesor McGonagall.

Scott jak poparzony odkleił się od niego, a Stiles mocno się zarumienił.

- Co tutaj robicie, chłopcy? - zapytała, uśmiechając się do nich szeroko. Obydwoje zaśmiali się nerwowo.

- My... ten... no... - jąkał się Stilinski.

- Idźcie - powiedziała. - Wesołych Świąt.

Obydwoje zdziwieni odpowiedzieli jej tym samym.

- To było dziwne - mruknął McCall, ponownie go obejmując. 

- Cieszmy się, że nie trafiliśmy na Snape'a. On by dał nam popalić.

Po krótkiej chwili byli już w Pokoju Życzeń. Stiles z zachwytem patrzył na ogromne łóżko, zapalone małe świeczki i płatki róż rozsypane dookoła. Zobaczył jeszcze duże, brązowe drzwi, ale na razie nie wiedział dokąd prowadziły. Poczuł się naprawdę kochany i szczęśliwy, mając takiego chłopaka nie potrzebował niczego więcej.

Scott zaczął całować go delikatnie po szyi. Przytulił się do jego pleców, zaplatając swoje palce z jego.

Poprowadził go do drzwi, otwierając je powoli. Była to łazienka, w której na środku znajdowała się ogromna wanna, płatki róż rozsyłanie były dookoła oraz małe świeczki i kadzidełka.

Stiles poczuł, jak Scott włożył dłonie pod jego koszulkę. Powolnym ruchem dłoni zdjął ją i pocałował go w policzek. Stilinski westchnął cicho, kiedy jego chłopak zaczął delikatnie bawić się sutkami swojego chłopaka.

McCall ściągnął jego spodnie, razem z bokserkami. Stiles uśmiechając się, pomógł mu pozbyć się jego ubrań. 

Scott pocałował go namiętnie i przyciągnął do siebie. Położył dłonie na jego biodrach, ciągnąc w stronę wanny wypełnionej gorącą wodą i pianą. Obydwoje weszli do niej, Scott objął go od tyłu. Stiles zaplątał jego palce ze swoimi, wzdychając cicho.

- Jesteś bardzo romantyczny - mruknął i odwrócił swoją głowę w jego stronę. Puchon uśmiechnął się do niego i cmoknął go w usta. Stiles już od samej myśli tego, co będą robić dostał rumieńców.

McCall zjechał ręką na jego sutki, zaczynając je lekko szczypać. Uśmiechnął się szerzej i przejechał swoją stopą po jego nodze ukrytej pod wodą. Stiles westchnął cicho, zamykając oczy. Oparł się o niego wygodniej, a Scott objął go mocniej.

- Kocham cię - mruknął szatyn. Przegryzł płatek ucha swojej miłości, zjeżdżając dłonią w dół.

- Ja ciebie też - wyszeptał. 

Po chwili zapytał, nie mogąc się powstrzymać

 - Masz jakiś sekret?

Chłopak spojrzał na niego zdziwiony. Nie wiedział za bardzo, co powiedzieć.

- Skąd takie pytanie? 

Stiles delikatnie wzruszył ramionami, a Scott powrócił do pieszczot. 

- Po prostu nie chcę, żeby między nami były jakieś tajemnice.

McCall nic nie powiedział, tylko całował delikatnie jego włosy. Nie mógł się doczekać, aż zrobi to, co już dawno zaplanował. Uwielbiał Stilinskiego i dziś zamierzał mu to pokazać.

- Zależy mi na tobie - wyznał Krukon. - Zakochałem się w tobie na trzecim roku, kiedy trafiłeś do drużyny. Codziennie przyglądałem się tobie, jak grasz,  uśmiechasz się, pracujesz na lekcji. Marzyłem o takiej randce z tobą, Scott. Wydawało mi się to niemożliwe, a teraz jestem tu z tobą. Nigdy nie miałem przyjaciela i nagle bam, stałeś się moim chłopakiem. Kocham cię, jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

McCall poczuł, jak jego serce zaczęło szybciej bić. Miał łzy w oczach, wyznanie Stilesa naprawdę nim poruszyło. 

- Hej - zaśmiał się Stilinski, kiedy Scott się popłakał. Wytarł łzy z jego policzków i pocałował go w policzek. - Dlaczego płaczesz?

- Ja też ciebie kocham - wyszeptał, starając się uspokoić. Pocałował go we włosy i przytulił się do niego.

Krukon nie miał pojęcia dlaczego jego wyznanie tak nim poruszyło, jednak starał się tym nie przejmować. Może po prostu czuł potrzebę wypłakali się.

Około pół godziny później wyszli z wanny. Scott powoli wytarł Stilesa i zaniósł go na łóżko. Uśmiechnął się do niego i przejechał dłońmi po jego ciele.

- Zmierzam cię dziś całego wycałować - wyszeptał, zniżając się. Stilinski zadrżał lekko, patrząc zarumieniony na poczynania szatyna. 

Scott zaczął od stóp. Delikatnie pocałował palce u nóg, delektując się słodkimi jękami i westchnięciami. 

Stilinski sapnął głośno, kiedy McCall dotarł do jego ud. Już myślał, że zrobi mu loda, gdy nagle przeszedł do drugiej nogi. Westchnął zirytowany, jednak nic nie powiedział.

Scott słodko i powoli składał pocałunki na jego ciele, sprytnie unikając najczulszych miejsc. Kiedy skończył całować jego twarz, poprosił go o przewrócenie się na brzuch. Stiles wykonał jego prośbę, uśmiechając się. Westchnął cicho, kiedy McCall zaczął obsypywać go kolejną falą czułości. Rękami błądził po jego ciele, schodził coraz niżej i niżej, aż trafił na pośladki. Tutaj postanowił zatrzymać się jeszcze dłużej. Przyciskał wargi do jego ciepłej skóry, dopóki nie zaczynało brakować mu powietrza.

- Kocham cię - wymruczał szatyn, kiedy skończył całować jego nogi. Położył się obok niego i przytulił, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Serce biło mu bardzo mocno, ale ciągle to nie był koniec. Miał jeszcze jedną niespodziankę, ale dopiero, gdy skończy całowanie.

- Ja ciebie też.

Leżeli tak przez dłuższą chwilę, wsłuchując się w ciszę. Scott wstał, uśmiechnął się i usiadł delikatnie na jego udach. Zniżył się odrobinę i delikatnie pocałował jego prawy sutek, ssąc go lekko. Stiles jęknął głośno, a później westchnął cicho na pieszczotę i wplótł palce w jego włosy. 

Scott przeniósł się na drugą brodawkę ssąc ją nieco gwałtowniej i szybciej. Stilinski jęczał głośno, wypuszczając drżące oddech. Uwielbiał go.

McCall odciągnął się od niego i zniżył jeszcze bardziej. Westchnął cicho i zaczął delikatnie ssać i całować jego jądra. Starał się być bardzo czuły, troskliwy. Wiedział, że to najbardziej lubiła jego miłość. 

Uśmiechnął się, kiedy usłyszał głośne westchnięcie i sapnięcia, ale nie krzyki przyjemności. Ostatnio Krukon powiedział mu, że odrobinę wstydził się jęków i starał się być jak najciszej. Scott go w całości rozumiał, sam nie lubił w takiej sytuacji zachowywać się głośno.

Puchon zaczął obcałowywać trzon jego penisa dookoła. Wysunął odrobinę język, zostawiając na nim mokre ślady. 

Gdy dotarł do główki, wziął ją od razu do buzi, wirując po niej językiem. Poczuł, jak Stilinski spiął się cały i sapnął z przyjemności. Niedługo później zaczął ruszać głową w przód i tył. Kiedy Stiles już prawie miał dojść, oderwał się od niego. Zobaczył, że chłopak był z tego powodu bardzo niezadowolony.

- Czekaj, mam jeszcze jedną niespodziankę.

Stiles spojrzał na niego zaskoczony, jednak nic nie powiedział. Scott znikąd wyciągnął płatki róż, uśmiechając się szeroko.

Scott rozsypał je najpierw wokół nich, a później na swojego chłopaka, który zarumieniony uśmiechał się szeroko. Pocałował go mocno w usta, wkładając w niego niespodziewanie jeden palec.

- Mogłeś uprzedzić - mruknął, krzywiąc się na pieczenie. Scott zaśmiał się cicho.

- Wkładam drugi - szepnął do ucha, robiąc to tak samo niespodziewanie jak poprzednim razem.

- Nie o to chodziło.

McCall powoli poruszył palcami, dotykając ścianki jego wejścia. Stiles sapnął głośno, czując później, jak chłopak dotknął jego prostaty.

Nie zamierzał już tracić czasu na niepotrzebną palcówkę, więc szybko wyciągnął palce, rozprowadzając preejakulat po swoim penisie. Pocałował swojego chłopaka ostatni raz, zanim w niego powoli wszedł.

Ruszał się powoli i słodko, kładąc dłonie na jego biodrach. Stiles odwdzięczał się pocałunkami na jego szyi i słodkimi jękami. Cały czas szeptał jego imię, a przyjemność wypełniała ich obydwu.

Stiles doszedł, kiedy Scott przyśpieszył ruchy biodrami. Stilinski sapał głośno, aż jęknął cicho, gdy McCall szczytował w jego wnętrzu.

- To był naprawdę miły wieczór. Jesteś świetnym romantykiem - mruczał Krukon, kiedy leżeli już spokojnie. - Zamawiam cię na przyszły rok.

Scott nie mógł powstrzymać cichego chichotu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro