Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Hagrid uśmiechnął się do Krukona, który z zapałem opowiadał dzisiejszą lekcję ze szczegółami. Może to było smutne, ale tylko on wiedział o jego zakochaniu i to półolbrzym go wspierał.

- Może będzie moim przyjacielem? - zapytał i nic w tamtym momencie nie mogło popsuć jego humoru. Był tak bardzo szczęśliwy.

- Na pewno, Stiles - powiedział, uśmiechając się do niego. Już od dawna nie widział go tak wesołego i miał nadzieję, że zostanie tak na dłużej.

Stilinski napił się herbatki, przygotowanej przez Rubeusa. 

- Pomógłbyś mi nakarmić Dziobka? 

Hardodziob był hipogryfem, ulubieńcem Hagrida. Półolbrzym nieraz opowiadał mu, jak to Harry i Hermiona uratowali go przed śmiercią. Był im bardzo wdzięczny za to.

Chłopak kiwnął twierdząco głową i dopił ciepły napój. Wstał, idąc za przyjacielem do zwierzęcia.

Spędził jeszcze z gajowym, co najmniej godzinę, po czym wrócił do Hogwartu. Wolałby z nim zostać i jeszcze pogadać, ale nie miał wyboru. Nauczyciele zadali im masę wypracowań i zadań, z którymi musiał uporać się do jutra.

Pokój Wspólny był pełny uczniów o tej porze. Niektórzy odrabiali lekcję, inni rozmawiali z koleżankami. Wśród grupki uczniów ujrzał Scotta, uśmiechającego się do wszystkich promiennie. Stiles rozpływał się na dźwięk tego cudownego chichotu. 

- Stiles! - krzyknął McCall, machając do niego. - Chodź do mnie.

Szatyn zrobił miejsce na fotelu, na którym siedział. Poprosił dziewczyny o odejście, czekając na bruneta. Chłopak niepewnie zaczął podchodzić.

Stilinskin usiadł obok niego, rumieniąc się, kiedy poczuł dłoń na swoim ramieniu, a później drugą na kolenie. Przyjemne ciepło wlało się do jego serduszka.

- Czekałem na ciebie, gdzie tyle byłeś? - zapytał. Stiles poczuł na sobie wzrok ludzi z jego domu, ale nie przejął się tym. Scott się do niego uśmiechał i był miły!

- Byłem u Hagrida - wyznał, patrząc mu prosto w oczy.

Scott kiwnął głową, przybliżając się do niego. Stiles wstrzymał na moment oddech, by po chwili wypuścić go ze świstem. Kolejny raz poczuł przyjemne ciepło.

Stiles zarumienił się, czując bliskość chłopaka.

- Słodko się rumienisz - wyszeptał mu do ucha. Nie obchodziło go to, że wszyscy się na nich patrzyli. - Ale wolałbym spędzić z tobą czas na górze.

Stiles uśmiechnął się nerwowo. To było jego największe marzenie i nie mógł uwierzyć, że właśnie się spełniało.

McCall wstał i wyciągnął do niego rękę. Stilinski chwycił ją, idąc z nim na górę.

- Jestem tutaj któryś raz z kolei, ale nigdy ciebie tutaj nie widziałem - mruknął, kiedy weszli do dormitorium bruneta.

- Staram się nie wychylać - wyjaśnił Krukon, uśmiechając się odrobinę nieśmiało do nowego kolegi.

Usiedli razem na łóżku, Scott uśmiechał się szeroko. Stilinski nie wiedział za bardzo, co robić, ale McCall przyciągnął go do siebie, kładąc z nim i przytulając do jego pleców. Stiles był zaskoczony jego zachowaniem, nikt nigdy nie robił z nim czegoś takiego. To było... słodkie. 

Poczuł przyjemne ciepło, wlewające się do jego serca.

- Czemu to robisz? - zapytał cicho brunet.

- Bo wiem, że jesteś strasznie samotny.

I jak Stilinski mógł go nie kochać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro