Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Ja: Witam w nowym Hogwarcie! AYAYAYAYAYAAYAYAYAYAYAYAYAYAYAYYAYAYAY

Zainspirował mnie ten fan art, który dałam na okładkę c: 

Stiles usiadł w ławce, uśmiechając się lekko do wszystkich, którzy go ignorowali. Wzruszył ramionami i wyciągnął zeszyt oraz podręcznik do obrony przed czarną magią.

Nie stracił dobrego humoru nawet wtedy, kiedy nikt się do niego nie dosiadł. Przyzwyczaił się do tego, że nie miał przyjaciół i przez te sześć lat nauki był samotny. Spojrzał na szkolną gwiazdę - Scotta McCall, ucznia Huffelpuffu. Grał świetnie w Quidditcha, był bardzo miły i uczynny. Nawet Ślizgoni go lubili. A Stilinski skrycie się w nim podkochiwał. Nie wiedział, czy McCall był gejem czy nie - i tak go bardzo mocno kochał.

Ale zdawał sobie sprawę, że nigdy nie będą razem. Scott był kimś, a on takim pustym szarakiem. Nikt tego nie wiedział, ale często w nocy sobie cicho płakał. Brakowało mu jakiegoś kumpla, chciał mieć przyjaciela. Nie chłopaka, ale kogoś, komu mógłby się wygadać. Doskwierała mu strasznie samotność. Na każdym przedmiocie siedział sam. Wolał być bity i poniżany, niż ignorowany.

Był jednak gajowy Hogwatu - Hagrid, który często zapraszał go na herbatki, słuchając jego żałosnego łkania. Zwykle wtedy starał się go pocieszyć i Stilinski uwielbiał z nim przebywać, ale chciał mieć przyjaciela w szkole. Chłopaki z dormitorium mieli go w nosie.

Profesor Bobby Finstock wszedł do klasy, witając się. 

- Dziś zrobimy sobie mały eksperyment - powiedział, na co uczniowie głośno jęknęli niezadowoleni. - Oj, nie bądźcie tacy. To świetna zabawa!

Stiles chyba jako jedyny cieszył się, że będą robić coś nowego. Może nawet znajdzie przyjaciela?

- Postanowiłem, że zamienicie się miejscami - rzekł, co spotkało się z głośną odmową uczniów. - I tak nie zmienię swojej decyzji.

Stilinski westchnął z ulgą. To była dla niego szansa.

- Lahey, ty usiądziesz razem z Argent, a Martin zamieni się z tobą miejscem i usiądzie obok Dereka.

Uczniowie niechętnie się zmienili. Lydia w ogóle nie znała się z Halem. Dziewczyna była Gryfonką, a chłopak Puchonem, natomiast Allison i Isaac byli ze Slytherinu, więc trochę się już znali.

- McCall przesiądzie się do Stilinskiego.

Klasa zaczęła coś między sobą szeptać. Wszyscy byli zdziwieni, że Scott miał usiąść z takim szarakiem jak Stiles. Każdy oddałby wszystko, byleby siedzieć z Puchonem. A został przydzielony do szkolnej szarej myszki.

- Hej - przywitał się Scott, uśmiechając do niego lekko. Stiles zarumienił się. ON z NIM rozmawiał. Spełniło się jego największe marzenie. - Scott. - Wyciągnął w jego stronę rękę, którą Krukon uścisnął.

- Stiles.

Nie mogło być lepiej. Właśnie siedział ze Scottem McCall w jednej ławce i rozmawiali! Poczuł się normalnie, jak w niebie. Mało kiedy jakiś uczeń się do niego odzywał.

Kiedy Finstock już wszystkich porozsadzał w klasie zapanowała cisza.

- Chciałbym, żebyście wszyscy ze sobą pogadali. Powodzenia.

Stiles poczuł, jak zrobiło mu się miło na sercu, kiedy chłopak się do niego uśmiechnął. To było coś naprawdę niezwykłego.

- Więc, Stiles, co lubisz robić w wolnym czasie? - zapytał Scott.

Stilinski nie wiedział, co lubił robić, kiedy miał wolne. Wtedy zwykle szedł do Hagrida i z nim spędzał czas lub po prostu się uczył. Nie miał ciekawego życia.

- Chodzę do Hagrida na herbatę - wyznał. Scott przez chwilę nie wiedział o kim mowa, aż w końcu przypomniał sobie nauczyciela.

- A coś poza tym? Może chodzisz z przyjaciółmi na spacery, czy cokolwiek?

McCall nieświadomie go zranił. Jego serce zaczęło bić szybciej i momentalnie posmutniał.

- Powiedziałem coś złego? - zapytał chłopak, jakby faktycznie się przejmował jego uczuciami.

- Nie mam przyjaciół.

Scott zaśmiał się cicho, a Stiles poczuł się niezręcznie. Nie wiedział, co miał zrobić.

- Naprawdę? - Momentalnie spoważniał. Zrobiło mu się głupio.

- Eh, nieważne. A ty co lubisz robić?

McCall z zapałem mówił o quidditchu, o swoich zainteresowań, różnych wspaniałych przeżyciach. Stiles cieszył się jego szczęściem. On nie miał, co za bardzo o sobie mówić, nie wiedział co. Rumienił się za każdym razem, kiedy Scott przez przypadek go dotknął lub powiedział coś miłego - szatyn uważał to za urocze. Mimo tego, że nie poznał go za ten czas dobrze, bardzo go polubił.

- Dobrze, zapiszcie teraz kilka cech swoich partnerów.

Stiles wyjął kartkę, mocząc pióro w atramencie.

Miły, przyjazny, przystojny, zabawny.

- A teraz się nimi wymieńcie.

Stiles tego nie przewidział, więc chciał już je zamazać, gdy chłopak złapał go za dłoń. Stilinski podał mu nieśmiało karteczkę, otrzymując jego.

Uroczy, kochany, inteligentny.

Stilinski zarumienił się mocno, czytając zawartość. 

- Zdecydowanie uroczy - powiedział Scott i uśmiechnął się tak pięknie, że Stiles nie mógł się w nim od nowa zakochać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro