Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII - Levi~... IDIOTO!

Levi siedział u Erena i słuchał wydarzeń z niedzielnego wieczoru. Eren opowiadał wszystko tak jak zapamiętał i mimo, że to wszystko miało miejsce poprzedniego dnia to chłopakowi się wszystko mieszało. Opowiadał o reakcji Mikasy, rodzicow, swojej. Mówił jak się czuł, że nie mógł spać w nocy.
Potrzebował się komuś wyżalić, a Levi wydawał mu się idealną osobą.

Levi patrzył na chłopaka z uniesionymi brwiami. Nie spodziewałby się takiego cyrku po rodzicach Erena i Mikasy. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego matka też o tym wie.

- Nie powiedzieli ci jak się nazywa czy gdzie mieszka? - zapytał starszy opierając się plecami o ścianę. Od godziny siedzieli na łóżku Erena i rozmawiali. Ackermann oparty plecami o ścianę, a Jeager naprzeciwko niego po turecku.

- Nic - westchnął - Nie chciałem ich już wczoraj wypytywać, a w szkole nie mogłem przestać o tym myśleć. Sam nie wiem czemu się tym tak przejmuję.

- Myślę, że możemy pójść do Kennego - powiedział starszy po chwili namysłu.

Młodszy raptownie podniósł na niego wzrok
- Serio? - zapytał unosząc jedną brew.

- Nie wiem, ale możemy spróbować.

Eren nic już na to nie odpowiedział. Spojrzał na zegarek w telefonie. Szesnasta dwadzieścia pięć i... pięć procent baterii... normalka. Sięgnął do półki nad jego łóżkiem jednak...

Nagle znieruchomiał. Popatrzył na Leviego, a po chwili ich spojrzenia się spotkały. Na policzki młodszego wkradł się rumienić jednak nie odwrócił wzroku, zdał sobie sprawę z tego w jakiej pozycji się znajdują. Levi leżał z rękami pod głową i wyprostowanymi nogami. Natomiast Eren... Eren chciał sięgnąć do półki nad głową Leviego po ładowarkę. Klęczał tak, że nogi... A właściwie brzuch starszego był między kolanami Erena. Jeager był wyprostowany i jedną ręką opary o szafkę, a drogą o ramię przyjaciela. Nie kontrolował tego i nawet nie zauważył, w którym momencie znalazł się w takiej pozycji.

I może mógłby teraz po prostu wziąć tę durną ładowarkę i udawać, że nic się nie stało - bo tak naprawdę nic się nie stało - mógłby... GDYBY NIE TO PIEPRZONE PRZYŚPIESZONE BICIE SERCA! Obydwóch serc.

Jeager zgupiał. Nie wiedział co ma zrobić. Niby zwykła sytuacja, a jednak wydawała im się tak cholernie... kompromitujące? Głupia? Wsytydliwa? Sami nie potrafili tego nazwać. Czuli tylko, że ich serca chcą wyskoczyć im z piersi.

Gdy Eren miał już po prostu się wycofać, Levi złapał go za kołnierz i przyciągnął do siebie tak, że stykali się prawie nosami. Ackermann nie wiedział co miał wtedy w głowie, działał impulsywnie. Eren popatrzył na niego zdezorientowany, a już po chwili poczuł na swoich ustach delikatne muśnięcie tych miękkich ust... Zabawne. Przecież wczoraj rano nie mieli żadnych oporów by się przytulić czy pocałować. Kim wtedy dla siebie byli? Teraz spotkali się u Jeagera by pogadać o sytuacji z wczoraj. Spotkali się jako kumple. Przyjaciele. Ale kim byli dla siebie wczoraj?! Kim byli dla sobie tamtej nocy?! Dlaczego dopiero teraz TO poczuli? Ani w szkole gdy się mijali na korytarzu. Czy jak siedzieli na jednym łóżku nie czuli tej... tego wszystkiego.

- Levi... Nie pow... - Levi mu przerwał. Tym razem wbił się w usta nastolatka, na co ten pisnął. Chciał powiedziedzieć, że nie powinni, jednak wiedział, że sam tak nie myślał. Cholera chciał tego i przyznał do sam przed sobą już wczoraj. Poddał się. Usiadł na udach starszego i już się nie sprzeciwiał, wręcz przeciwnie oddał pocałunek. W momencie, w którym ręce Erena powędrowały na kark niższego, a jedna z jego dłoni wplątała się w ciemne włosy bruneta, te Leviego przejechały po bokach Erena, na co chłopaka przeleciał przyjemny dreszcz, by zatrzymać się na jego biodrach.

Ackermann zjechał pocałunkami na szyję szatyna, który odchylił głowę w tył. Chciał oddać sie tej chwili całowicie. Zamknał oczy z przyjemności, jednak co dobre szybko się kończy.

Eren usłyszał kroki w korytarzu. Ten chód rozpozna wszędzie. Odskoczył od starszego jak popażony, a w progu drzwi jego pokoju pojawiła się Mikasa.

- Co się stało? - zapytała gdy zobaczyła Erena leżącego z zamkniętymi oczami i kurczowo trzymającego się za głowę. Na Leviego rzuciła tylko okiem tak, że nie zauważyła, że jego włosy są trochę w nieładzie.

- Nic, a nic - powiedział półszeptem. Mimo, że miał oczy zamknięte to czuł, że do oczu cisną mu się łzy. Uderzył się o kant łóżka. Dosyć mocno.

- Okej... za chwilę wychodzimy - powiedziała zawieszając wzrok na bracie po czym wyszła zamykając za sobą drzwi.

- Żyjesz? - zapytał starszy siadając bliżej Erena.

- Yhym - mruknął nie zamieniając pozycji. Poczuł, że Levi odgarnia mu włosy z czoła po czym składa na nim delikatny pocałunek.

- Dobra, chodź. Idziemy - Ackermann wstał z łóżka poprawiając włosy i wyszedł z pokoju. Eren wstał zaraz po nim i tak samo ruszył do przedpokoju. Mikasa była już ubrana, a Levi właśnie zakładał buty.

Wyszli przed dom gdzie czekali na nich Hange, Armin, Jean i Sasha.

- Heeej. Stało się coś? - zapytał Eren gdy Armin i Sasha wpatrywali się w niego dłuższą chwilę.

- Wyglądasz - Arlert zlustrował go wzrokiem od stup do głów - Inaczej... - Sasha poparła go kiwnięciem głowy.

Jeager uniósł jedną brew i spojrzał na siostrę.

- Wyglądam inaczej? - zapytał pokazując na siebie palcem. Ta popatrzyła na niego, a po chwili jej wzrok spoczął na Levim.

- Czemu do cholery gdy coś się z nim dzieje to patrzysz na mnie? - zapytał rozkładając ręce.

- Syndrom starszej siostry - zaśmiała się Zoe na co młodsza spiorunowała ją wzrokiem.

~~~
Chyba jest w porzo
Dzięki!

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro