Rozdział 21
Hejka Kochani!
Wiem, wiem szykujecie już na mnie lincz, czy też inne tortury za tak długie oczekiwanie na rozdziały i macie rację, należy mi się! Nie powinnam tak robić i nie mam żadnego usprawiedliwienia!
Proszę jedynie o rozwagę i wzięcie pod uwagę następującej opcji:
Jeśli mnie zabijecie to nie będzie więcej rozdziałów :/ (Nie, wcale nie posuwam się do szantażu)
Dobra, koniec tego gadania głupot gdyż @Nerga_Morte zapewne nie może doczekać się swojej części historii która ma być:
1. Mroczna
2. Słowa kluczowe to: strach, krew, śmiech, przerażenie, nóż
O mamusiu!
- Czy może mi ktoś łaskawie powiedzieć, co tu się, do jasnej cholery dzieje? - Jiraiya w końcu nie wytrzymał. Nie dość, że od samego rana bolała go głowa, jakby miał jakiegoś kaca giganta, to jeszcze wszyscy zachowywali się dziwnie. Nawet Kiba, który zawsze był skory do żartów siedział markotny i ledwo skubnął jedzenie. Naruto z premedytacją unikał Sasuke, który dziwnie na niego patrzył. Pozostali również posyłali im dziwne spojrzenia. - Naruto! Może ty mi powiesz o co chodzi!?
- O nic, idę się położyć. - powlókł się do pokoju. Nadal nie rozmawiał z Sasuke o wspólnie spędzonej nocy, gdyż w zasadzie o czym tu gadać. Z jednej strony chciał o tym zapomnieć, jednak z drugiej... Cholera jasna, z drugiej strony miał ochotę na powtórkę.
Z nieba cały czas lała się woda więc ten dzień musieli spędzić w domu. W sumie poniekąd każdemu to pasowało. Po wczorajszym musieli ochłonąć i wyleczyć kaca. Jedynie Lee nie zrezygnował ze swojego treningu.
- Wiecie, tak się zastanawiałam nad wydarzeniami z wczoraj - Tenten podjęła temat który wszystkich nurtował - Co wy o tym sądzicie?
Siedzieli w jej pokoju. Wczoraj, rozluźnieni alkoholem, nie zastanawiali się nad tym, jednak dziś, kiedy już wytrzeźwieli wspomnienia ich pocałunku jak również dzisiejsze dziwne zachowanie sprawiło, że zaczęli coś podejrzewać.
- Nie, no co wy! - Gaara się zaśmiał - Przecież Naruto od zawsze ugania się za dziewczynami, to nie możliwe aby...
- No właśnie, ugania, ale z żadną nie był w dłuższym związku. Wychodzili na parę randek i koniec. I szczerze mówiąc nie przypominam sobie aby z którąkolwiek tak się całował. A wy?
Musieli przyznać jej rację. Znali Naruto od lat i faktycznie spotykał się z różnymi dziewczynami ale wczorajszy popis, to nie był zwykły pocałunek.
- Wiecie co? - głos zabrał Konohamaru - To jego sprawa, a mu nie powinniśmy się do tego wtrącać.
- Racja... - przytaknęli pozostali.
------
Naruto wygrzebał z torby leki. Ostatnio zaniedbywał swoje leczenie. Nigdy nie był w tym dobry, zawsze matka go pilnowała a później i Jiraiya. Nienawidził tego. Nie dość, że praktycznie niczego nie mógł jeść to jeszcze te cholerne zastrzyki, pigułki i ciągła kontrola poziomu cukru. Kiedy się to wszystko zaczęło był jeszcze dzieckiem, a widok penu z insuliną, czy nakłuwacza od glukometru przyprawiał go wstręt.
-Panie doktorze co mu jest? - Kushina z przerażeniem patrzyła na bezwładne ciało synka. Zadzwonili do niej z przedszkola, że Naruto zasłabł i zabrało go pogotowie.
- Pani Uzumaki wygląda na to, że pani syn ma cukrzycę. - odparł spokojnie przeglądając wyniki - Zatrzymamy go w szpitalu aby ustalić odpowiednia terapię i założymy pompę insulinową. Dla dziecka to najlepsze rozwiązanie. Nie będzie pani musiała ciągle sprawdzać poziomu cukru ani wstrzykiwać insuliny. Ustalimy również dietę i dam pani informację czego nie wolno mu jeść.
- Cukrzyca?! Ale skąd? - nie mogła uwierzyć. Przecież Naruto ma dopiero pięć lat! Jak bardzo to może utrudnić jego życie! Co teraz?
- Pani Uzumaki, przyczyna choroby może być różna. Czy ktoś w pani rodzinie miał z nią problem?
- Nie...- odparła po chwili - Nie przypominam sobie.
- Proszę się nie martwić - starał się ją pocieszyć - Przy odpowiednim leczeniu, można wieść naprawdę w miarę normalne życie. Proszę przy nim zostać niedługo powinien się wybudzić. - położył jej dłoń na ramieniu i opuścił pomieszczenie.
- Mamo... - pisnął cichutko - Co się stało? Gdzie ja jestem?
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz wszystko będzie dobrze - Kushina pogłaskała go po policzku.
W szpitalu spędził kolejny tydzień. Wcale mu się to nie podobało. Bał się tego dziwnego urządzenia które zamontowali mu na brzuchu. Wyglądało dziwnie i nie do końca rozumiał co ono robiło. Dlaczego nagle będzie musiał zrezygnować ze słodyczy?! Uwielbiał czekoladę a teraz usłyszał, że nie będzie mógł jej jeść?!
- Mamo, ale ja kocham czekoladę... - łzy ciekły mu ciurkiem po policzkach - Dlaczego nie mogę jej jeść?!
- Kochanie, ja rozumiem że się boisz i chcesz aby było jak dawniej, ale teraz musimy wszystko zmienić. Twoja choroba tego wymaga - starał się go uspokoić - Zobaczysz będzie dobrze!
- Czy ja umrę? - ledwo go dosłyszała.
- Nie, oczywiście, że nie! - starała się uśmiechnąć.
- A jak długo będę chorować? - pociągał noskiem.
Kushina przytuliła go mocno i zaczęła płakać. Jak miała mu powiedzieć że to już będzie do końca życia? Że już zawsze będzie musiał uważać na to co je i brać leki. Im więcej dowiadywała się o tej chorobie, tym bardziej ją przerażała. Cały czas kontrola, kontrola i kontrola, a przecież jej syn jest taki roztrzepany! Jak on sobie poradzi?
Na początku było bardzo ciężko. Przyzwyczajenie się do nowej diety, regularnych posiłków, wymiana wkłucia i pilnowania aby w pompie nie zabrakło insuliny. W przedszkolu zaczęli wołać na niego dziwoląg. Nienawidził tego. Nie mógł się bawić razem z innymi, więc kiedy wychodzili na plac zabaw siadywał na huśtawkę i wściekły wpatrywał się w pozostałych.
- Nie pójdę więcej do przedszkola! - tupnął nogą - I nie chcę też tego! - złapał urządzenie i wyrwał je z całą siłą. Kushina złapała go za rękę nim cisnął nim o podłogę.
- Naruto przestań! - krzyknęła. Doskonale go rozumiała jednak nie mogła pozwolić na takie zachowanie - odłożyła trzymany w ręce nóż i zaczęła wycierać krew która pojawiła się w miejscu wkłucia. - Rozumiem, że jesteś zły, ale musimy sobie z tym poradzić. Przecież jesteśmy Uzumaki! A Uzumaki się nie poddają! Proszę, zrób to dla mnie? Mam tylko ciebie.
- Mamo... - szepnął zaskoczony.
- Proszę... - szepnęła tuląc go do siebie.
- Dobrze - odparł przytulając ją mocno.
Kiedy miał dziesięć lat, i przeprowadził się z matką do nowego miasta, wymusił odstawienie pompy insulinowej. W nowej szkole nie chciał już uchodzić za dziwoląga. Wyniki badań pozwalały przenieść się z pompy na peny, choć dla Naruto nie było to proste. Musiał teraz sam kłuć się siedem razy dziennie jak również przed i po każdym posiłku sprawdzać poziom cukru. Chował się zatem w toalecie aby nikt się nie dowiedział o jego problemie. Zaczął więcej ćwiczyć i ogólnie lepiej odnajdywał się w nowym środowisku. Marzył o trenowaniu boksu, choć tu wiedział że jest na straconej pozycji.
Problemy zaczęły się kilka miesięcy później, kiedy przypadkiem Obito, największy łobuz w szkole, nakrył go jak wstrzykiwał sobie insulinę. Zaczął z niego drwić i Naruto nie wytrzymał. Ich szamotanina skończyła się odsiadką w kozie, jednak dla Naruto to był początek. Choć tego dnia przegrał to adrenalina jaką poczuł wyzwoliła w nim chęć na więcej. Stał się zatem samozwańczym obrońcą uciśnionych a Obito stał się jego wrogiem numer jeden. Potajemnie trenował coraz więcej. Długie biegi z Kuramą i regularne bijatyki z Obito sprawiały, że stawał się coraz lepszy choć z drugiej strony czuł coraz większy niedosyt. Kushina załamywała już ręce nad zachowaniem syna, nie wiedziała co robić. Nie chciała aby wyrósł na łobuza, jednak on ciągle jej powtarzał, że nie jest łobuzem tylko bohaterem.
- Wszystko dobrze? - głos Sasuke wyrwał go ze wspomnień.
- Ta - burknął odczytując wynik.
- Słuchaj... - Sasuke położył mu dłoń na ramieniu. Chciał z nim pogadać a od rana nie miał ku temu okazji. To co się wydarzyło w nocy... Cholera to był najlepszy seks w jego życiu!
- Nie dotykaj mnie! - warknął i odtrącił jego dłoń.
- Czekaj... - złapał go za nadgarstek nim opuścił pokój.
- Powiedziałem, nie dotykaj mnie! - wysyczał mu prosto w twarz - Nienawidzę cię Uchiha!
- To dobrze - zmrużył oczy a w następnej chwili wpił się w jego usta.
****************
Wybacz mi @Nerga_Morte jednak mroczne klimaty to nie moje klimaty :/
Następny rozdział należy do Sian_Uchiha
I czekam na kolejne Wasze wyzwania :)
To do napisania Kochani :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro