Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°stay°

dedykowany ItsSideEffect

Rozprostował nogi na całej długości tylnego siedzenia. Uśmiechnął się, gdy usłyszał jak młodszy podśpiewuje pod nosem cicho puszczone w radiu piosenki. Spokój panujący w samochodzie nie wskazywał na to, że chwilę temu kłócili się o to, kto będzie prowadził. 

Nie była to jedna z tych błahych kłótni, ponieważ młody wiedział, że starszy jest zmęczony ciągłym prowadzeniem przez pare godzin, a skoro wycieczka była po części jego pomysłem, on też powinien przejąć na siebie część obowiązków. Decydującym argumentem było to, że o wiele bardziej przyda mu się żywy, niż martwy, bo "zasnął za kierownicą".

- Jeśli chcesz śpiewać, to podkręć to trochę. Nie ugryzę cię, Jimin.

Młodszy zastygł na chwilę w miejscu, żeby potem lekko się uśmiechnąć i podgłosić radio, któremu po chwili towarzyszył głos starszego.

- Myślałem, że miałeś spać.

Park spojrzał na Yoongiego w lusterku. Coś go hipnotyzowało w zrelaksowanej posturze chłopaka. W jego zamkniętych oczach, których rzęsy miękkim cieniem okalały jego blade policzki. Zawsze rozczulał go widok na wpół śpiącego Mina, starającego się nadążyć za piosenką.

- I tak za dwie minuty odlecisz -  westchnął Park i wrócił do kierowania.

Słysząc słowa młodszego Yoongi uśmiechnął się pod nosem. Ręką zasłonił sobie oczy, aby drażniące je słońce nie przeszkadzało mu podczas snu. Ziewnął, rejestrując cichy dźwięk przełączania stacji. Mimo widocznego zmęczenia nie chciał iść spać; bał się, że może młodszemu stanie się coś podczas jazdy, może sam uśnie, a może jakiś nierozważny kierowca uderzy w nich, kiedy starszy będzie spał?

Otworzył oczy widząc przed sobą ciemność. Nie chciał by cokolwiek stało się maluchowi. Nigdy nie mówił tego ani jemu, ani nie przyznawał tego przed samym sobą, ale zależy mu na nim.

Westchnął, przekręcając się na bok, tym samym zwalając butelkę z wodą z siedzenia. Zaklął pod nosem chowając twarz w zagięciu łokcia.

- Hyung, nie ładnie jest tak przeklinać. - przedrzeźnił go Jimin i dałby sobie głowę uciąć, że kolejne przekleństwo uciekło z ust Mina. - Lepiej idź już spać, bo zmęczenie daje się we znaki.

- Dobrze, mamo.

- Wystarczy najwspanialszy Jiminku.

A teraz był już w stu procentach pewny, że usłyszał cichy chichot.

°°°

- Jesteś pewien, że nie chcesz się zmienić?

Od pół godziny byli w trasie po swoim kolejnym postoju. Jimin, mimo sprzeciwu, wciąż kierował, a Yoongi siedział obok jedząc hotdoga, w drugiej ręce trzymając tego, którego podawał Parkowi. Nie narzekał na to, że ścierpła mu ręka. Nie miał też jak ocierać  ketchup z miejsc, które nie znajdowały się w zasięgu jego języka. Tego też by nie przyznał, ale na prawdę martwił się tym, czy chłopak na pewno nie jest zmęczony, dlatego co chwila na niego zerkał, mając nadzieję, że młodszy tego nie zauważy.

- Jejku, tak. A teraz daj gryza, hyung - nie odrywając wzroku od autostrady młodszy otworzył buzię, a Min trochę zbyt agresywnie podłożył mu bułkę pod twarz, bo odrobina ketchupu zatrzymała się w kąciku jego ust. 

Nie robiąc sobie z tego nic Park zlizał resztki językiem. A Min nie wiedział dlaczego nagle jego ciało ogarnęło ciepło, a gardło stało się suche jak pustynia. Odwrócił głowę w stronę okna, przełykając. Nagle ciepły hotdog wydał się być zbędny, zastąpiony coraz to większym pragnieniem.

Na nieszczęście starszego wszystkie zapasy wody jakie posiadali już wypili. Skarcił się w myślach za to, że nie kupili czegoś na mijanej stacji. Zaczął zastanawiać się, czy nie mają czasem czegoś w bagażniku. Naprawdę wystarczyła by mu zwykła półlitrowa butelka wody. Mogła być nawet tygodniowa, nie obchodziło go to. Chciał się tylko czegoś napić.

Głoś Jimina przywrócił go do rzeczywistości.

- Yoon uważaj, bo ketchup skapuje ci z bułki.

Chłopak spojrzał na swoją rękę. Rzeczywiście, ścisnął bułkę tak mocno, że część jej zawartości podniosłą swój poziom ostatecznie wypływając. Zaklął chicho, zlizując sos ze swoich palców. W środku czynności spojrzał się w bok, spotykając tęczówki młodszego.

Przełknął, wciąż wpatrując się w te czekoladowe oczy.

- Nie patrz się na mnie, tylko na drogę głupku! 

Park szybko odwrócił głowę natychmiastowo zmieniając swoją mimikę. Z oczarowanej i rozbawionej w skupioną, jednak radosne ogniki w jego oczach wciąż były widoczne. Nawet jeśli normalny obserwator powiedziałby, że to tylko słońce, Min wiedział lepiej.

- Język? Naprawdę hyung? - prychnął. - Nie miałeś przy sobie serwetki?

- Zamknij się. - Yoongi uśmiechnął się lekko, spuszczając wzrok na swoje czyste palce. - Jakby ktoś nie zauważył obydwie ręce mam zajęte.

- Ah, przepraszam mości pana. Dawaj gryza!

Starszy prychnął w niedowierzaniu, co spotkało się z uśmiechem Jimina i milionami gwiazd w jego oczach.

°°°

Bolały ich nogi - w starym, wypożyczony samochodzie nie było miejsca na rozprostowanie kończyn, a postojów było zdecydowanie za mało. Po pewnym czasie Jimin - mimo protestom Mina - kładł je nawet na deskę rozdzielczą, ale taka metoda przynosiła ulgę tylko na jakiś czas. Ból pleców, jak i karku odczuwali oboje, jednak u starszego spotęgowany był tym, że spał on wcześniej na fascynująco niewygodnych fotelach. Jednak żaden z nich się nie skarżył. Mimo niedogodności kochali właśnie taką formę podróży. 

Wiedzieli także, że każdy wspaniały widok, jaki mijają za oknem, czy fotografują ma jeszcze większą wartość przez cierpienie, jakie muszą przechodzić podczas podróży. Jednak to, co najbardziej liczyło się dla nich, a o czym żaden nie wspomniał, była obecność drugiej osoby.

Mimo że słowa te nie zostały, ani w ich przekonaniu nie zostaną, wypowiedziane, to wiedzieli, że oboje znaczą dla siebie tyle, co najpiękniejszy krajobraz świata dla fotografa.

Zamyślony Jimin wpatrywał się w okno, podczas gdy Yoongi prowadził. Z radia wydobywały się ciche dźwięki przyjemnej dla ucha, relaksującej, popołudniowej muzyki.

Chwilę temu zatrzymali się na stacji by zatankować oraz uzupełnić zapasy jedzenia i picia. Oczywiście nie obyło się bez słodyczy, które kupił Jimin twierdząc, że spadł mu poziom cukru.

Teraz mogli w spokoju podziwiać piękny zachód słońca, jaki miał do zaoferowania czysty horyzont wielu łąk i pól. Nie narzekali także na drogę. Auto płynęło po asfalcie będąc jedynym pojazdem na ulicy.

Jimin ziewnął przeciągle.

- Chce ci się spać? - padło pytanie za strony starszego.

Młodszy natychmiast wyprostował się na siedzeniu, przeczesując ręką zmierzwione czarne włosy, szybko mrugając oczami, jednocześnie rozglądając się dookoła.

- Nie, oczywiście, że nie. Jestem nabuzowany energią! - próbował wykrzyczeć, jednak ze względu na chwilowe przyśnięcie nie wyszło tak, jak tego chciał.

Mimo zaprzeczenia, wystarczyło krótkie spojrzenie Mina by młodszy opuścił głowę. Czuł się jednocześnie zawstydzony i zażenowany tą sytuacją, bo starszy wydawał się martwić o jego samopoczucie bardziej, niż o swój komfort czy zmęczenie. Podniósł po chwili głowę, wpatrując się w chłopaka z uśmiechem.

- No dobra, może troszkę... Ale to przez to, że jest tak cicho!

- Nie dałem ci zakazu na używanie radia, tylko na prowadzenie, ChimChim.

Park obruszył się uroczo w momencie, w którym ręka Yoongiego podnosiła głośność w radiu. Uśmiechnął się pod nosem zauważając, że nawet w takim momencie starszy nie odrywa oczy od drogi.

- Tak w ogóle, to daleko jeszcze?

- Góra dwie godziny.

Park westchnął cierpiętniczo, opuszczając się w dól na fotelu, opierając nogi na malutkich drzwiczkach od schowka.

Według niego, dwie godziny spędzone na siedzeniu w samochodzie, przy spokojnej muzyce z powoli ciemniejącym niebem, w dodatku będąc śpiącym nie jest dobrym rozwiązaniem.

°°°

Yoongi rzucił swoje torby koło łóżka, od razu lądując głową na poduszkach, podczas gdy Jimin usiadł na jednym z foteli. Hotel, w którym się zatrzymali nie zaliczał się do najlepszych, jednak był przytulny. Nawet wystrój sprawiał, że zatrzymujący się tu ludzie czuli się bardziej jak w wakacyjnym domku, niżeli hotelu. 

- Nie wierzę, że mieli pokój z tylko jednym łóżkiem.

Min odwrócił głowę w stronę młodszego, słysząc jego ton głosu. Jednocześnie położył swoją nogę na środku materacu, przypadkowo (albo i nie) zwalając malutką poduszeczkę, którą Park po chwili podniósł. Nie odłożył jej jednak na miejsce, kładąc ją sobie na kolana.

- Oszukujesz sam siebie mówiąc tak. W końcu będziesz miał okazję przytulić się do tego boskiego ciała.

Gdy starszy poruszył sugestywnie brwiami Jimin zaśmiał się nie wierząc w to, jak otwarty stawał się zmęczony Min Yoongi. Naprawdę nie spodziewał się po nim takich sugestii i sam nie umiał zadecydować, czy to dobrze, czy źle. Postanowił się trochę pobawić, więc spoważniał, patrząc na Mina.

- Masz na myśli to zimne i kruche ciałko? Nie, podziękuję.

I mimo, że po chwili odwrócił się do niego plecami, Yoongi zauważył czerwone końcówki uszu.

- Nawet twoje ciało cię zdradza, mały. - powiedział, odwracając się.

A gdy poduszka spotkała się z tyłem jego głowy jedynie zaśmiał się głośno, przyciągając chłopaka do siebie.

°°°

- ChimChim idź już spać... - westchnął Min z twarzą na poduszce. Od godziny słuchał dźwięków dotykowej klawiatury Jiminowego telefonu, przez co nie mógł się skupić.

Zasnąłby, ponieważ jest wycięczony całą podróżą, jednak czuł się odpowiedzialny także za młodszego. Uważał, że jeśli sam zaśnie nie będzie wiedział, czy Jimina sen znuży chwilkę później, czy dopiero nad ranem.

I to nie dawało mu spokoju.

Westchnął jeszcze raz odwracając głowę w stronę chłopaka.

- Jimin...

- Już, Yoonie, naprawdę. Tylko odpiszę Tae...

Starszy przez chwilę nic nie powiedział, zszokowany zdrobnieniem, jakim zwrócił się do niego jego przyjaciel. Po chwili jednak uśmiechnął się leniwie, całym ciałem odwracając się w stronę chłopaka.

Park spojrzał się na niego kontem oka, po chwili znów poświęcając całą swoją uwagę zbyt jasnemu, jak na noc, ekranikowi. Min przyglądał mu się chwilę, czekając kiedy nastąpi to "już".

Jednak był zbyt niecierpliwy i już po chwili zabrał towarzyszowi telefon z dłoni.

- Hyung! Co ty robisz? Odpisywałem Tae! - zaczął mówić z wyrzutem młodszy.

- Aish, zamknij się...

Yoongi objął naburmuszonego Jimina w pasie, przeciągając go do siebie. Następnie szczelnie skrył go w swoich ramionach, okrywając ich kołdrą.

W tym momencie sam nie wiedział, czy to on był bardziej zszokowany tym co zrobił, czy Jimin, który w tej chwili leżał nieruchomo.

Żaden z nich nie odważył się spojrzeć na drugiego, czując jak palą ich poliki.

- Właśnie o to mi chodziło... - odezwał się cicho Min. - Taehyung poczeka...

Zapanowała cisza. W niewielkim hotelowym pomieszczeniu jedynymi dźwiękami były oddechy chłopaków i wiszący na ścianie zegar.

Jimin czuł, że musi coś powiedzieć. Lecz nie wiedział co, a to doprowadzało go do obłędu.

Zmienił swoją pozycję tak, by znajdować się obok Yoongiego. Jednak nie wyswobodził się z jego uścisku. Samemu przed sobą tłumacząc się tym, że szybciej tak zaśnie, nie mając swojego misia. Jednak głęboko w duchu uśmiechał się do siebie, chłonąc ciepło Yoongiego każdą komórką swojego ciałka.

Spojrzał na starszego od siebie chłopaka. Światło Księżyca wpadające przez, nie do końca szczelne, zasłony rzucało długie cienie na jego twarz. Chłopak miał zamknięte oczy, a zagubione kosmyki delikatnie opadały na jego powieki.

Nie mogąc się powstrzymać Jimin jedną ręką, delikatnie odgarnął kosmyki z twarzy chłopaka. Min zmarszczył delikatnie nosek, przez co młodszy zastygł w bezruchu.

Z ulgą wypuścił powietrze, gdy chłopak tylko mocniej objął go w pasie wtulając głowę w poduszkę. Nie spodziewał się, że ktokolwiek jest w stanie tak szybko zasnąć. Jednak powinien zdawać sobie sprawę z tego, że Yoongi jest zdolny do wszystkiego.

Uśmiechnął się do siebie lekko samemu zapadając w sen.

°°°

Obudziły go jasne promienie słońca i odgłosy dochodzące z ulic za oknem.

Przetarł ręką oczy, od razu zwracając uwagę na to, że jedna z jego kończyn jest unieruchomiona.
Spojrzał w tamtą stronę zauważając śpiącego Parka.

Zdziwił się. Przez moment nie pamiętał co działo się wczorajszego wieczoru, dopiero po chwili przypomniał sobie opór Jimina przed pójściem spać. Uśmiechnął się sam do siebie, przyznając, że mógłby przyzwyczaić się do tego ciepła. A nawet budzić się tak codziennie.

Napawał się jeszcze chwilkę widokiem śpiącego chłopaka. Jego roztrzepanymi na poduszce czarnymi włosami oraz otwartymi, niewiarygodnie pełnymi usteczkami. Nie przeszkadzała mu nawet ślina na ręce, ani cichutkie pochrapywanie. 

Chciał patrzeć się tak na niego w nieskończoność, zapisując w pamięci każdy detal jego twarzy, jak i ciała, jednak musiał go obudzić. Zaplanował coś dla obu z nich, a Chim nie mógł przespać całego dnia.

- Jim, wstawaj... - wymruczał, szturchając chłopaka w ramię jednocześnie próbując wyrwać drugą rękę. Jednak delikatnie. - ChimChim...

Młodszy zamknął swoje perfekcyjnie malinowe usta, otwierając jedno oko. Od razu rozejrzał się po pomieszczeniu, a napotykając ciepłe spojrzenie Mina uśmiechnął się.

- Dzień dobry.

- Śpiochu. Mamy dzisiaj dużo rzeczy do zrobienia - starszy przyglądał się jak młodszy puszcza jego rękę, a siadając przeciera oczy.

Bez żadnego obrzydzenia wytarł przedramię w pościel. W końcu i tak obsługa ją przebierze.

- Mniej więcej? - spytał Park, przyklepując swoje włosy. Pomogło to tylko w pewnym stopniu, ponieważ niektóre pasma wciąż odstawały.

- Mniej więcej... - chłopak zaciął się na chwilę. - Musimy kupić coś do jedzenia, bo nie lubię tego, co serwują w hotelu. A prawdziwa zabawa zacznie się wieczorem.

Dopiero gdy policzki przyjaciela oblały się czerwienią zrozumiał, co powiedział.

- A-Ale nie taka zabawa... Jest festiwal i wie- NIE PATRZ SIĘ TAK NA MNIE! 

Zażenowany starszy przykrył swoją twarz poduszką słysząc, jak młodszy się z niego śmieje, a po chwili poczuł na klatce piersiowej przyjemny ciężar.

- Okay, mogę wstać jak ci tak bardzo na tym zależy. Idę się umyć.

A słysząc szelest pościeli oraz dźwięk zamykanych drzwi, stwierdził, że chciałby poczuć to ciepło jeszcze raz.

  °°°  

- Festiwal Życzeń, co?

Po zakupach jakie zrobili rano, śniadaniu i ogarnięciu się ruszyli na mały spacerek po mieście. Pierwszy raz byli w Jeonju, a naprawdę było tutaj wiele do zwiedzania. Tym bardziej, że teraz podróżowali dzielnicą pięknych, tradycyjnych domów, co kawałek spotykając ludzi ubranych w tradycyjne stroje.

Tak naprawdę Yoongi dowiedział się o tym festiwalu od Hoseoka, kiedy mieli razem zmianę w restauracji. Młodszy, z zamiłowania tancerz, wiedział, że starszy od dawna oszczędza na wycieczkę, chcąc zabrać gdzieś Jimina. Dlatego powiedział mu o tym festiwalu, mając nadzieję, że podróż zbliży tych dwojga.

Był pewien, że tak będzie. I nie mylił się.

A sklep z tradycyjnymi strojami Yoongi po prostu wygooglował. Ponoć jeden z najlepszych sklepów zajmujących się szyciem, jak i wypożyczaniem hanboku znajdował się w Jeonju. A tak na prawdę, robił to wszystko dla Jimina. Był przekonany, że ta kruszynka będzie wyglądać jak prawdziwy książę.

Musiał przyznać, że obsługa, była jedną z najlepszych, jakich kiedykolwiek doświadczył. A to, jak ubrali Jimina wykraczało poza jego oczekiwania.

- Również wyglądasz wspaniale, hyung. - pochwalił go młodszy, gdy ubrany Min wyszedł z przebieralni.

Oboje mieli rumiane policzki. Yoongi z zażenowania i wrażenia, że nijak wypada przy Jiminie. Natomiast młodszy był po prostu oczarowany przyjacielem, który wyglądał naprawdę dobrze. Nigdy nie wiedział, jak to się dzieje, że zwykły materiał, użyty do tradycyjnego stroju potrafi tak dobrze okrywać ciało drugiego człowieka, dosłownie ukazując światu jego najlepsze cechy oraz kształty.

Tak naprawdę po raz pierwszy onieśmielił go widok chłopaka w hanboku.

Min uśmiechnął się lekko, zbyt onieśmielony, by podziękować chłopakowi. Podszedł do lady, podając starszej kobiecie wyznaczoną ilość pieniędzy, za pożyczenie stroju na cały wieczór.

- Miłej zabawy, dzieci! - pożegnała ich właścicielka tego sklepu.

- Bardzo dziękujemy - odpowiedział młodszy lekko się kłaniając, po chwili przechodząc przez drzwi, które trzymał dla niego starszy.

Mieszając się z tłumem podążającym na festiwal, wciąż trzymali się blisko siebie. Rumienili się za każdym razem,  gdy ich ręce delikatnie się otarły.

Ich oczom ukazały się piękne, przystrojone w kolorowe lampki stoiska, które ustawione były dookoła kolorowej fontanny, na której właśnie teraz przeprowadzane były iluminacje. Na samym wejściu stały stoliczki z kolorowymi kartkami, oraz długopisami. Każdy, kto przychodził na festiwal brał taką karteczkę, aby potem zapisać na nie swoje życzenie. Kawałek dalej, na niewielkim tarasie ludzie rzucali karteczki do góry, wierząc, że wiatr zabierze je za sobą do gwiazd, jednocześnie spełniając ich marzenie.

Yoongi i Jimin wzięli po jednej karteczce, na razie nic na nich nie zapisując. Młodszy od razu pociągnął starszego do stoiska z lokalnym jedzeniem, naciągając go na dwie porcje kolorowego ciastka w kształcie ryby. Ponoć było wypełnione słodkim nadzieniem, jednak Min nie miał zamiaru go próbować.

- Hyung, to jest naprawdę dobre! Spróbuj! - zachęcał go Jimin instynktownie zbliżając swoje ciastko do twarzy starszego.

- Nie wiem czy zauważyłeś, ale mam swoje - zaśmiał się cicho, delikatnie odpychając od siebie rękę chłopaka, którego policzki świeciły jasnym rumieńcem. Patrząc mu w oczy spróbował swojego ciastka, potwierdzając teorię o jego słodkim nadzieniu. - Może troszkę za słodkie... Ale ujdzie...

Jimin w prychnął w odpowiedzi. Zabawnym było dla niego to, jak starszy próbował utrzymać swoją nienaganną, twardą postawę nawet w miejscu, gdzie nikt go nie znał. Tak naprawdę wiedział, że jego wewnętrzne dziecko najchętniej zjadłoby ciastko w jednym gryzie.

Zauważając wzrok chłopaka Min po prostu wziął kolejnego gryza, odwracając się do chłopaka plecami.

 °°°

Po zwiedzaniu wszystkich stoisk oraz kupieniu wielu pamiątek dla siebie i przyjaciół zdecydowali, że wreszcie powinni wykorzystać karteczki, które zabrali. 

Wypisywali swoje życzenia po dwóch stronach ławeczki, którą znaleźli, aby mieć pewność, że nie będą podglądać. Złożyli je na cztery części podchodząc do siebie, kierując się w stronę tarasu.

Czuli się troszkę niekomfortowo stojąc w pewnym odstępie. Jednocześnie będąc otoczonymi przez wiele całujących się, bądź przytulających zakochanych par. Jimin przysunął się bardziej do Yooniego, by czuć się choć troszkę bezpieczniej. Dotykali się ramionami. A uporczywe wewnętrzne ciepło po raz kolejny znalazło ujście w koniuszkach jego uszu.

Czując ruch młodszego Min odwrócił głowę w jego stronę. Nie myśląc Chim oparł głowę na jego ramieniu, na co ten po prostu troszkę się spiął. Nie zwracał jednak uwagi na jego czerwone uszy, jak i policzki, samemu wiedząc, że nie wygląda lepiej.

Odchrząknął.

- To co, wyrzucamy je na trzy? 

Jimin otworzył oczy patrząc z góry na perfekcyjną twarz Yoongiego. Może dla niektórych taki nie był, ale dla młodszego to chodzący ideał.

- Tak. - opowiedział, rozluźniając pięść, w której trzymał karteczkę.

Wyrzucili je w tym samym momencie, czując się tak, jakby od zwykłej kolorowej karteczki z festiwalu zależała cała ich przyszłość. Ich relacje, ich życie, przyszłe podróże, przyjaźń i emocje, jakie podczas tych paru dni zaczęły się ujawniać.

Patrzyli w gwieździste niebo, podążając wzrokiem za karteczkami, podczas gdy wiatr rozwiewał ich włosy.

Jedynie Księżyc był świadkiem ich mocno splecionych dłoni, niewinnych uśmiechów i czerwonych twarzy.

"Proszę o to, by Park Jimin nigdy mnie nie zostawił. Jest moim słońcem, nadzieją na lepsze jutro. Dla niego się staram."

"Chcę tylko, by Yooni był przy mnie szczęśliwy. Niech uśmiecha się częściej i o siebie dba. Wtedy nie będę niczego potrzebował."

jeszcze raz wszystkiego najlepszego bubusiu <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro