17
×Niall×
Do Zayney:
"Tęsknie tatusiu"
Od Zayney:
"Ja też kociaku"
Do Zayney:
"Co robisz?"
Od Zayney:
"Siedzę w domu i sprawdzam prace pisemne twojej klasy. A co?"
Do Zayney:
"Nie jestem już obolały tatusiu"
Od Zayney:
"Ni, muszę to sprawdzić na poniedziałek.."
Do Zayney:
"Wolisz bazgroły idiotów z mojej klasy ode mnie?"
Od Zayney:
"Kochanie.."
Do Zayney:
"Uh, szkoda. Trudno :) [załącznik]"
Od Zayney:
"Kurwa, zaraz będę"
Do Zayney:
"Nie musisz. Poradzę sobie sam :*"
Od Zayney:
"Masz być gotowy za pięć minut"
Uśmiechnąłem się pod nosem i odłożyłem pad. Zszedłem na dół, to ostatnie dni gdy Amandy nie ma, chcę je dobrze wykorzystać. Parę minut później, w samych bokserkach otworzyłem Zaynowi drzwi z uśmieszkiem.
- Cześć - powiedziałem a on bez słowa zamknął drzwi i wpił się w moje wargi. Złapałem go za policzki pogłębiając pocałunek, złapał mnie za biodra i uniósł do góry. Instynktownie objąłem go nogami w pasie - Rozumiem że nie chcesz nic do picia? - spytałem rozbawiony gdy zaczął mnie całować po szyi. Odchyliłem głowę i wydałem z siebie zadowolony jęk.
Nagle drzwi się otworzyły. Spojrzałem w ich stronę i zobaczyłem Harry'ego patrzącego na nas z szeroko otwartymi oczami. Od razu zszedłem z Zayna.
- To nie tak jak myślisz Hazz - powiedziałem szybko. Mój przyjaciel wpatrywał się we mnie i Zayna.
- Naprawdę? W rzeczywistości wcale nie byłeś o krok od pieprzenia się z nauczycielem który jest od ciebie prawie dwa razy starszy?
- No cóż - odwróciłem wzrok - Harry to-
- Wybacz, nie powinienem był przyłazić bez zapowiedzi - powiedział patrząc na Zayna w dziwny sposób.
- Hazz..
- Cześć - mój przyjaciel szybko wyszedł. Zerknąłem na Zayna który przeczesał palcami włosy.
- To chyba.. Muszę już iść - mruknął. Westchnąłem cicho.
- Szkoda że zepsuł nastrój - powiedziałem spuszczając głowę.
- Tak, szkoda - westchnął.
Zadzwoniłem do niego wieczorem, nagle musiał kończyć, jednak nie rozłączył się a ja byłem zbyt ciekawski by się samemu wyłączyć.
- Hej Zee - powiedział znajomy głos ale nie mogłem go skojarzyć - Wiesz na co mam ochotę? Pizze, wieczór przed telewizorem i ciebie Zayn.
- Li - zamruczał Malik - Twój plan jest świetny, chodź tu do mnie - powiedział do kogoś. Li? Ten głos.. to nie może być Pan Payne. Dopiero po chwili do mnie dotarło. Zayn miał kogoś, był z kimś, dokładnie w tej chwili. Po moich policzkach spłynęły łzy gdy usłyszałem jęk Zayna. Rozłączyłem się szybko.
Nie byłem jedynym chłopcem Zayna.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro