Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02

Poczułem jak mój telefon wibruje w kieszeni. Ukradkiem wyjąłem telefon z kieszeni by nauczycielka tego nie zauważyła. Otworzyłem SMS od Zayna i mimo wolnie się uśmiechnąłem.

Od Zen:
"Księżniczkoooo"

Do Zen:
"Księżniczko? Mam lekcje księciu"

Od Zen:
"Proszę jaki pilny uczeń, SMSy pisze na lekcji!"

Do Zen:
"To ty pierwszy do mnie napisałeś!!"

Od Zen:
"Zaraz kolege z ławki obudzisz tymi wykrzyknikami"

Do Zen:
"Siedzę sam w ławce *emoji płacząca ze śmiechu*"

- Panie Horan! - wzdrygnąłem się na podniesiony głos nauczycielki. Podeszła do mnie i wyciągnęła w moim kierunku rękę - Telefon.

- Telefon? Jaki telefon..? - chciałem schować go z powrotem do kieszeni ale to bardziej wkurzyło wychowawczynie. Westchnąłem i oddałem jej komórkę. Mam nadzieje że zablokowałem ekran..

Gdy wróciłem do domu od razu włączyłem skype i zadzwoniłem do Zayna. Odebrał po dłuższej chwili. Chyba był na telefonie bo jego twarz mignęła mi tylko przez chwilę a potem odłożył komórkę na stół.

- Przez to że jesteś dziecinny i pisałeś do mnie SMSy na lekcji straciłem telefon - mruknąłem do niego.

- Mogłeś mi nie odpisywać. Wszystko jest tylko i wyłącznie twoją winą Ni, ani trochę moją - słyszałem po jego głosie że jest rozbawiony, nawet nie musiałem widzieć jego twarzy. Wydąłem niezadowolony wargi - Nie rób takiej miny.

- Nie widzisz mojej miny - powiedziałem mimowolnie uśmiechając się.

- Znam cię już na tyle dobrze by wiedzieć że gdy się nie odzywasz to akurat robisz tą swoją nadąsaną minkę.

- Znasz mnie niecały miesiąc - wywróciłem oczami wstając od komputera i podszedłem do szafki. Zdjąłem koszulkę szkolną i zminiłem ją. Miałem zmieniać jeansy kiedy zobaczyłem na ekranie komputera szeroko uśmiechniętego Zayna - Zboczeniec! - rzuciłem koszulką w komputer tak że zakrył kamerkę. Szybko przebrałem się w dresy.

- To ty mnie sprowokowałeś. Jak tu nie patrzeć gdy ty się rozbierasz? - spytał gdy zdjąłem koszulkę z kamerki. Uśmiechał się wciąż do mnie.

- Nigdy nie jesteś niczemu winien, zawsze to moja wina, tak? - mruknąłem.

- Życie Ni, życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro