Sonet zrozpaczony
Tuż pod cegłą zapomnienia,
Pod kamieniem znieczulenia,
Pod belą z milionów istnień,
Drżę ze strachu, ściskam kiścień.
Tuż za oknem świat się piętrzy,
Ludzka masa płynie z wnętrzy,
Wież wielkich po samo niebo,
Choć nie sięgną nigdy niego.
Z środka, z pokoju pustego,
Na królestwo mierzonego,
Wyglądam, kajając duszę,
Dziś częścią tamtych być muszę.
Wyjdź, wytrwaj! mówię do siebie,
Gdy wrócisz...nie będzie lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro