Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

79. Naprawdę braciszku, wyglądasz ślicznie.

Wróciłam! Kto tęsknił?

Wszelkie literówki zgłaszajcie i komentujcie dużo, to wtedy dodam kolejny szybciej niż myślicie!

 Po wejściu do salonu od razu uderzyło mnie to, jak jasne było to wielkie pomieszczenie za sprawą śnieżnobiałych ścian oraz garniturów w tym samym kolorze. Niemalże raziły mnie jasne kotary przewieszone na okiennicach, a jaskrawe promienie słoneczne próbowały przeciskać się przez szyby, skutecznie lub mniej. W dodatku... zapach kwiatów unosił się w powietrzu, bo w końcu nimi pokój był wręcz wypełniony. I to wszystko wydawało się bajkowe, niemalże jak ze snu.

Prawdziwy salon ze ślubnymi kreacjami. Zupełnie jak w filmach.

Rozglądałem się dookoła z wielkim uśmiechem, gdy Niall i Gemma stanęli obok mnie. To właśnie oni towarzyszyli przy moim ramieniu we ten wielki dzień, w którym objaśniłem wszem i wobec gotowość wobec wybrania garnituru na mój ślub. No dobra, to wyglądało trochę inaczej, wówczas właśnie moja siostra wparowała na ogród Horana, zgarniając nas dwóch do samochodu. Zostawiłem za sobą Louisa i naszą córkę, którzy w zdezorientowaniu tkwili w basenie Nialla, machając do nas na pożegnanie.

A teraz musiałem udawać, że wcale nie jestem bliski posikania się z nadmiaru tych wszystkich drżących we mnie emocji.

Przegryzałem wargę i rozweseliłem się jeszcze bardziej, gdy podeszła do nas pani około czterdziestki. Wyglądała naprawdę elegancko w schludnej, czarnej sukience przylegającej do jej ciała i czarnym koku spiętym na czubku głowy. Poprawiła grubo oprawione okulary tkwiące na jej garbatym nosie i serdeczniej złożyła dłonie przy piersi, przypatrując się nam jakby chciała odgadnąć, kto z nas bierze ślub.

– Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – spytała bardzo uprzejmie, od razu zachęcając nas wszystkich w ten sposób do rozmowy.

Wyprostowałem się, ze swoim rozbieranym spojrzeniem lokując wzrok na każdym elemencie wystroju pomieszczenia.

– Szukam idealnego garnituru na mój ślub – odparłem z szerokim uśmiechem. – Zostało niewiele się czasu.

– Trafiłeś więc idealnie, jestem Hannah – powiedziała, wystawiając do mnie rękę. Od razu podałem jej swoją dłoń, złączając nasze palce. – Jaki piękny pierścień!

– Zaręczynowy, oczywiście – odparłem, prostując się gwałtownie z dumy, kątem oka dostrzegając ironiczne uśmiechy siostry i przyjaciela.

– Miała panie wcześniej kontakt ze ślubami gejowskimi? – wtrąciła Gemma, za co posłałem jej upominają spojrzenie. Tylko wzruszyła ramionami, mocniej ściskając torebkę na swoim ramieniu. – No co? Wiesz, jakie zdanie mają niektórzy ludzie.

– Bez obaw – Hannah posłała jej rozbawiony uśmieszek. – Może nie jestem ekspertem w dziedzinie związków homoseksualnych, ale ich zaślubiny chyba nie różnią się aż tak od tych tradycyjnych? – wzruszyła barkami. – Moim zadaniem jest dobranie do pańskiej sylwetki perfekcyjnego stroju, a nie dochodzenie do tego, za kogo pan wychodzi.

Cały czas bawiła się moim palcem serdecznym, obserwując obrączkę.

– Bardzo piękny. Na pewno kosztowny – podsumowała, a ja słysząc to, automatycznie wspomniałem o braku jednego zera na naszym koncie bankowym.

Zachichotałem, oficjalnie przedstawiając jej Gemmę jako swoją siostrę i Nialla, jako przyjaciela, a zarazem drużbę. Po chwili powiedziałem pokrótce na czym w moim stroju zależy mi najbardziej. Hannah o dziwo nie wydawała się przerażona tym, ile wizji mam w swojej głowie, a nawet pomyślałem, że nie jest zaskoczona ilością moich wymogów.

– Oh, zdecydowanie wie pan, czego chce – uśmiechnęła się, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Niech pan idzie za mną.

Zagryzłem swoją wargę, gdy kobieta przeprowadziła mnie przez jedno piętro (cały salon był złożony z dwóch pięter), a kiedy już dotarliśmy na miejsce stanęła przed gigantyczną ilością białych materiałów porozwieszanych dosłownie wszędzie.

– Może coś z takim fasonie? Trochę szerszy krój na barkach, srebrne zdobienie wzdłuż nogawek i rękawów, ale całość bardzo klasyczna i nowoczesna. Strój na pewno wyróżniający się spośród innych – zagadnęła, pokazując mi trzeci garnitur od lewej strony. Przyjrzałem mu się dokładnie, dotykając dla próby materiału. – Marynarka i spodnie uszyte są z jedwabiu, a sama koszula jest ze śliskiej bawełny. Zapobiega poceniu się, koszule tego typu są najczęstszym wyborem klientów.

– C-czy ja wiem... Jest chyba zbyt zwyczajny dla mnie, pomimo, że jest bardzo piękny – powiedziałem całkiem szczerze, pytając chwilę później o zdanie moich towarzyszy.

Oni zgodzili się ze mną, dlatego też Hannah zaczęła przeglądać kolejne garnitury zanim jakiś mi zaproponuje.

– Harry, zdecydowanie musisz ubrać coś, co bardziej będzie podkreślać twoją delikatność – jęknęła Gemma, zdejmując z wieszaka suknię ślubną, długą i lśniącą. Już chciałem przewrócić oczami, ale wtedy przystawiła ją do własnej sylwetki, zaraz po tym odkładając kreację na swoje miejsce.

Kobieta zamlaskała ustami. – Nie wiem, czy lubi pan tonę świecidełka, ale może jednak...

– Harry? – usłyszałem jak Niall wypowiada moje imię, trzymając w dłoni jakiś materiał. – To jest ładne, no patrz.

– Nah – pokręciłem głową. – Ne mój styl, ale jak bardzo ci się spieszy do ślubu z Zaynem to proszę bardzo – puściłem mu oczko.

Widziałem, jak rumieni się ostro, następnie z małym westchnięciem dalej zatapiając nos w materiałach. Do poszukiwań dołączyła się nawet Gemma, która w końcu wzięła sprawę na poważnie i przestała przeglądać sukienki.

– A polecałaby pani ten garnitur? – spytałem sprzedawczynię po zauważeniu przepięknego materiału wśród innych. Tamte były trochę szarawe i niezbyt wyraziste, a ten spłoniony był czystą bielą.

– Jest to jeden z garniturów lepszej jakości – oświadczyła, ściągając go z wieszaka. – Spodnie bardzo delikatnie rozciągają się przy kostkach, myślę, że do pańskiej figury to wyglądałoby bardzo efektownie. Ma pan bardzo ładne uda, ten krój jeszcze bardziej je podkreśli. Natomiast koszula ma bardzo eleganckie przyszycia w motywie kwiatów.

Ożywiłem się. – Cały wystrój ślubny będzie w takim stylu, więc to by pasowało!

– Niech pan wybierze trzy opcje i pójdziemy je przymierzyć, w porządku?

– Jasne – pokiwałem głową z uśmiechem, biorąc do ręki wcześniej wymieniony garnitur, ten z kilkoma akcentami małych brylancików oraz jeszcze jeden, bardzo elegancki z falbaniastą koszulą, ale prostą marynarką.

– To my sobie tu usiądziemy. Mają darmowe czekoladki – Gemma pokazała mi czekoladowego cukierka, którego włożyła do ust po rozpakowaniu. – Wychodź jak będziesz gotowy – oznajmiła, rozsiadając się na fuksjowej, wyglądającej na wygodną, sofie. Niall posłał mi uśmiech, siadając obok niej, a ja i Hannah ruszyliśmy do przebieralni.

Pomogła mi wpierw się rozebrać, nie robiąc tego natarczywie, a następnie spokojnie, z uwagą na drogi materiał, ubrać pierwszy strój.

– Myślę, że ten rozmiar jest idealny. Jak się pan czuje? – spytała, gdy zapinałem spinki przy rękawach. Oglądałem swoje nogi, które wydawały się opięte w materiale spodni w idealny sposób.

– Muszę przyznać, że jest dużo wygodniejszy niż się spodziewałem – odparłem. – Zawsze myślałem, że garnitury działają własnie na odwrót.

– Wszystko zależy od samego doboru. No i szycie też ma znaczenie, – mówiła, gdy zakładałem swoje buty. Oczywiście czarno-białe trampki nie pasowały do całości, ale spokojnie, ślubne buty były już zamówienie w jednej z moich ulubionych sieciówek

– Jeśli ci się podoba, możemy iść do Gemmy i tego uroczego blondyna – Hannah zaśmiała się, kładąc dłonie na moich plecach. Wyobraziłem sobie na jej miejscu Louisa i to po prostu, to stało się takie realne teraz i uwierzyłem, że to się dzieje. – Wszystko w porządku?

– Tak. Tak, pewnie – zamrugałem kilkukrotnie.

– A teraz proszę za mną. Zaprowadzę pana do lustra i do przyjaciół – powiedziała kobieta, wysyłając mi uśmiech. Przymknąłem powieki, tkwiąc w ekscytacji spowodowanej tym, że miałem się zobaczyć. Uśmiechając się delikatnie, krocząc po niewysokim wybiegu prowadzącym do lustra, a w między czasie do moich uszu w dotarły piski Gemmy, trochę stłumione przez to, że właśnie żuła czekoladowe słodycze.

Po tym, gdy szeroko rozchyliłem swoje powieki i ujrzałem to, jak wyglądałem z daleka w garniturze... Mój Boże, nie sądziłem, że może być aż tak wspaniale. Czułem się jak jakiś pieprzony książę.

Przełknąłem ślinę, idąc równym krokiem zaraz obok Hannah, uśmiechając się odruchowo na widok czekającej na mnie dwójki, których szczęki prawie dotknęły podłogi.

Niall uśmiechał się szeroko, bijąc mi nawet brawo, przez co przewróciłem oczami, stawając przed dwójką, kiedy jedną nogę wystawiłem do przodu jak prawdziwy model. Uśmiechnąłem się znów, patrząc na nogawki. Wszystko było dokładnie takie, jak sobie to wyobraziłem. Garnitur nie był bardzo męski, wręcz przeciwnie, pięknie podkreślał moją talię, jak ogólnie figurę. Wiedziałem, że bukiet kwiatów wkomponuje się tu cudownie.

– Myślę, że ten ze świecidełkami nie wyglądałby aż tak ładnie na tobie – powiedziała Gemma, z czym ja oraz Hannah od razu się zgodziliśmy. Mrugałem szybko, nie spodziewając się, że moje oczy tak nagle zajdą łzami.

– Wyglądasz naprawdę pięknie, Harry – odparł Niall ze szczerością w ściśniętym głosie. – Szczęka opadła mi, to co powie Louis?

– Padnie na zawał i ślubu nie będzie, ot co – i parsknęła Gemma, a ja zaśmiałem się, nie będąc zdolnym do powiedzenie głupiego czegokolwiek. Ocierałem wewnętrzny kącik oka, nie odrywając spojrzenia od mojej kreacji. Ściągnąłem marynarkę, by zobaczyć jak wyglądam w samej koszuli. I naprawdę, ten motyw kwiatowy to strzał w punkt... i ten falbaniasty dekolt. – Naprawdę braciszku, wyglądasz ślicznie.

– Więc, myślę, że jestem zdecydowany – przegryzałem wargę, podziwiając niewielkie zdobienia przy rękawach i nogawkach. Materiał był taki... aksamitny w dotyku, jak- coś cudownego, spełnienie snów.

– W takim razie pakujemy? – zagadnęła, przez cały czas uśmiechająca się kobieta, a ja energicznie pokiwałem głową, kierując się z nią w stronę przebieralni, aby z powrotem ubrać w moje normalne ciuchy.

– Proszę zapakować wszystko bezpiecznie, a po garnitur przyjadę jak tylko będę miał przy sobie zaliczkę. Niestety dzisiaj nie przygotowałem się, ponieważ było to... nagłe – powiedziałem, spoglądając na Gemmę gniewnie, ponieważ poważnie mogła mnie uprzedzić, że przyjedzie zabrać mnie na przymiarki, i ja miałbym już pieniądze, teraz!

– Oczywiście, niech się pan o to nie martwi. Garnitur jest pański – odparła.

Po przeniesieniu garnituru w jakieś inne miejsce wróciła do mnie z jakimś zeszytem, w którym musiałam potwierdzić swoją decyzję poprzez podpisanie się.

– Więc jaka będzie cena? – spytałem chaotycznie. – Chciałbym wiedzieć, ile dokładnie pieniędzy wziąć ze sobą podczas odbierania stroju.

– Wiesz, że jakbyś poprosił Louis dałby ci nawet setki tysięcy na sam garnitur – powiedziała Gemma z przekąsem, dźgając mnie w żebro.

Zignorowałem ją, skupiając się na słowach sprzedawczyni.

– Dwa tysiące funtów, proszę pana.

– W porządku, pojawię się jak najszybciej będzie to możliwe – uśmiechnąłem się szeroko, poprawiając swoje włosy, które opadały na moje oko.

Ostatecznie żegnaliśmy kobietę, wychodząc z salony.

– O kurwa, jaka taniocha – powiedział Niall, gdy już byliśmy na zewnątrz. – Nie spodziewałem się tak niskiej ceny za tak dobrej jakości garniaki. Sam muszę tam wrócić w przyszłym tygodniu i kupić coś dla siebie.

– To tylko i wyłącznie lepiej dla mnie i Louisa. W taki sposób zaoszczędzimy i wydamy więcej na inne super rzeczy. Chociażby na salę z jedzeniem i lot dla gości – oznajmiłem, wsiadając do auta.

***

– Kotek, wybrałem garniak i muszę tylko zapłacić za niego! – pisnąłem od momentu wyjścia na trawnik.

– Tak?! To cudownie? Ile? Trzysta tysięcy? – parsknął, całując mnie krótko w usta. Leżał właśnie z Raisin na leżakach i smarował jej ciało kremem z filtrem.

– Dwa tysiące! – odparłem z podekscytowaniem, wskakując mu na plecy, o mało w ten sposób nie wywracając.

– C-co? – Louis zmieszał się, odwracając głowę w niewygodnej pozycji. – I jesteś pewny, że to ten perfekcyjny z wymarzony i jeszcze raz perfekcyjny garnitur, który chcesz mieć na ślubie?

– Nie widziałeś go, i serio, nie uwierzysz mi na słowo jak cudownej jakości jest materiał i jak bosko na mnie leży!

– Tak, to zdecydowanie prawda. Zwłaszcza na tyłku – mruknął Niall, witając się z Zaynem buziaczkiem, ale mulat spojrzał na niego zmieszany. – No co? Nie widziałeś jak go opinało – bronił się, po czym szepnął do Zayna coś (zapewne) sprośnego an ucho, przez co Malik rozweselił się od razu.

– W takim razie już nie mogę się doczekać dnia ślubu, aby go z ciebie zerwać, skarbie! – mruknął, całując moją szyję.

– Na ślubie będę miała suknię taką jak cięszniczka? – Usłyszałem pytanie i dopiero teraz spojrzałem na Rai, która siedziała na leżaku bawiąc się opakowaniem z kremem.

– Oczywiście – odparł całkowicie szczerze szatyn. – Nawet ja i tatuś nie będziemy wyglądać tak pięknie jak ty, Tai.

– Będę cięszniczką! Chcę taką suknie do saaamej ziemi – powiedziała. – A teraz, tatusiu, idę się opalać jak wujek  Zayn cały czas – zachichotała kładąc się na dużym (jak dla Rai) kocu, rozłożonym na trawie. Ułożyła się na brzuszku, by w spokoju oglądać jedną ze swoich książeczek.

Cała nasza czwórka zaśmiała się zgodnie, podziwiając to, jak dziewczynka ułożyła się niczym prawdziwa modelka.

– Właściwie to mam coś dla was związanego ze ślubem – ogłosił Zayn, na co oczywiście ja i Louis od razu się poderwaliśmy. – Dokładnie mówiąc, są to trzy propozycję na wasze zaproszenia. Już całkowicie gotowe, jak na zamówienie – zaśmiał się, a ja przegryzałem wargę.

– Pokaż, pokaż, pokaż! – podbiegłem do mulata wręcz w podskokach, co po chwili zrobił także Louis.

– Jezu, spokojnie, mam wszystko w naszej sypialni – powiedział Zayn, krzywiąc się delikatnie na naszą reakcję.

– W takim razie rusz dupsko i przynieś nam to! – Tomlinson złapał go za ramię i wręcz odciągnął od stołu.

– Już lecę w podskokach – mulat poderwał się do góry, truchtając w stronę domu, a ja zauważyłem że jestem jedyną osobą w pełni ubraną, więc pozbyłem się swoich ciuchów znów zakładając kąpielowe, jaskrawożółte spodenki, które sięgały mi przed kolano.

– Tak zupełnie poważnie, i nie mówię tego, bo Zayn to mój chłopak, ale zaproszenia wyszły zajebiście. Pomysł Louisa przedstawiony na papierze z dodatkową pracą Zayna to coś naprawdę pięknego – powiedział Niall, uśmiechając się do nas, gdy w między czasie tłumaczył coś Raisin w jej książeczce.

– To śmieszne, że zupełnie zignorowałeś to, jak Zayn nazwał swoją sypialnie "waszą" – postanowiłem dokuczyć Niallowi, który słysząc moją odzywkę wyprężył kręgosłup, dąsając się, co nie umknęło mojej uwadze, nawet gdy jego okulary przeciwsłoneczne zakrywały jego twarz.

– Właściwie Niall już prawie tu mieszka – wtórował mój narzeczony. – Wszędzie są jego rzeczy, ciągle tu nocuje. Co wam szkodzi, Niall? Zamieszkajcie razem.

Blondyn wzruszył ramionami. – To duży krok. Boje się, że jeśli to zrobimy, wszystko się spieprzy i Zayn będzie miał dość mojej gęby.

– On cię kocha szaloną miłością – Louis przewrócił oczami, ale nie dane było nam obgadywanie tej pary, ponieważ moment później Zayn wrócił do nas z trzema pokolorowanymi już szkicami zaproszeń, które położył na stolika przed nami.

Od razu poderwałem się do góry, widząc trzy błękitne kartoniki i podszedłem do stolika, przypatrując się pięknym zaproszeniom. Były... Perfekcyjne. Wszystkie propozycje, takie zupełnie nasze.

– Louis, ty wybierz – poprosiłem go, przygryzając wnętrze policzka. – Ja nie dam rady się zdecydować!

– Jesteś pewien? – spytał mnie wgapiając wzrok z przegryzioną wargą w kartoniki. – Chyba w tej kartce urzekła mnie ta wstążka, więc jeśli ja mam wybrać, to wybieram to zaproszenie.

– W takim razie postanowione! – potarłem z szerokim uśmiechem dłonie, następnie mocno przytulając Zayna. – Jest idealnie!

– Dodałem tylko kilka elementów od siebie, to nic wielkiego! – powiedział, przytulając również Louisa.

– Dla nas do dużo więcej niż myślisz – powiedziałem szczerze. – Przekonasz się przy własnym ślubie!

– Yeah, prawdopodobniej – zachichotał, przenosząc wzrok na Nialla i w jednym momencie uniósł go jak panną młodą. – To co Niall? Do ślubnego kobierca! – powiedział, a Horan widząc, że zmierza w stronę basenu zaczął się śmiać i wrzeszczeć.

– Zayn, kurwa, stop! – przeklął, kompletnie zapominając o Rai. – Przed chwilą, wyschłem, dup... – jednak nie dokończył sekundę później lądując pod taflą wody.

Zayn wskoczył do basenu chwilę po nim i już w następnym momencie oboje śmiali się głośno, podtapiając swoje ciała, na co również rozweseliłem się, wtulając w klatkę piersiową Louisa.

Raisin przeglądała swoją książeczkę w ciemnych okularach, które należały do blondyna, zupełnie nie przejmując się otaczającymi ją zdarzeniami.

– Prawdziwa księżniczka – mruknąłem, jakby sam do siebie, patrząc na moją dziecinkę, kiedy Louis przytulił mnie mocniej, na co uśmiechnąłem się szeroko.

– Możecie przestać się tak wydzierać? – zwróciłem uwagę naszym przyjaciołom. – Potem znowu będziecie marudzić jak to sąsiedzi składają na was skargi!

– Nasi sąsiedzi mają się cudownie! – zawołał Niall, zanurzając się pod wodą i pociągnął Zayna za nogi, przez co mulat pochylił się do tyłu lądując w wodze. Stały chwyt Nialla.

Pokręciłem głową, prostując się, by wtulić nos w kark mojego Louisa.

– Aż strach pomyśleć jak brutalnie tutaj jest, gdy są ze sobą sam na sam – parsknąłem. – Skoro już się podtapiają.

– Tylko czekam na to, aż któremuś zdarzy się jakiś wypadek – zaśmiał się, głaszcząc mój bok, przez co wywołał u mnie przez chwilę łaskotki.

– Mam nadzieję, że nie będzie powtórki z Niallem przyklejonym dupą do muszli klozetowej po tym, jak Zayn wysmarował ją klejem – prychnąłem prześmiewczo.

Louis parsknął gromkim śmiechem, chichocząc, przez co jego przyjemnie ciepły oddech łaskotał moją skroń. To naprawdę była zabawna sytuacja, kiedy Niall zadzwonił do mnie z tekstem "tylko się nie śmiej, ale jestem przyklejony do toalety".

– Albo jak Niall w zemście upił przed snem Zayna, a potem przykleił jego nogi i ręce taśmą klejącą do łóżka – tym razem to ja wybuchnąłem śmiechem na to wspomnienie.

– Może mają różne fetysze, o których nie mamy pojęcia – Louis zaśmiał się, całując moje czoło, przez co uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.

– Na rocznicę związku kupimy im zestaw tych wszystkich rzeczy od Sexmasterki.

– To zdecydowanie dobry pomysł – zgodził się. – Ale chociaż trochę tych zabawek zostawmy dla siebie – szepnął mi na ucho.

Spojrzałem na niego wielkimi oczami, gdy Louis uśmiechał się chytrze, przez co tylko króciutko cmoknąłem go w usta, by ten głupi uśmieszek zniknął z jego twarzy.

– Emmm... Jeszcze raz? – spytał, na co znów cmoknąłem go tym razem z głośnym dźwiękiem. – Jeszcze?

– Zapracuj sobie – prychnąłem, odwracając się do niego tyłem i dopiero, gdy już nie widział, wyszczerzyłem się.

Kiedy chciałem już postawić krok, Louis pociągnął mnie do siebie, mocno przytulając do swoich pleców, przez co zaśmiałem się, próbując mu uciec.

– Bycie nachalnym na mnie nie działa. – próbowałem ugryźć jego dłoń, którą on trzymał jednak zbyt daleko.

– Ja jestem nachalny? – Louis prychnął trzymając mnie mocno obejmując moje biodra. – Mhm, poszerzyło ci się tu – zamruczał przeciągle, całując mnie w policzek.

– Dlaczego mówisz tak jakby było to coś dobrego?

Louis parsknął gromkim śmiechem za ostatnie słowa, jakich użyłem.

– To jest coś dobrego, Harry. – powiedział z pewnością w swoim głosie. – Twoja talia jest teraz taka cudowna, przysięgam. A twoje biodra to teraz moje ulubione miejsce na twoim ciele.

– One robią miejsce dla naszych przyszłych maluszków – zaśmiałem się. – To ich jedyny plus.

– Z pewnością jest ich więcej, tylko ty ich nie dostrzegasz – powiedział, całując moje ucho. – Chociażby to jak świetnie teraz wyglądają na tobie te wszystkie dżinsy i te spodeneczki, w nawet bielizna – wręcz zaśpiewał do mojego ucha ostatnie słowo.

– Harold, jesteś najbardziej seksownym chłopakiem jaki chodzi po tym świecie. Uwierz w to – uśmiechnął się do mnie słodko, co odwzajemniłem, a on w trybie natychmiastowym włożył palca w mój dołeczek. – Raisin, może pójdziemy się jeszcze popluskać?

– Scę lulu bardziej – przyznała, chwilę później głośno ziewając, gdy położyła się na leżaku, zwijając w kłębek.

– Oh, no dobrze. W takim razie to już twoja pora, młoda damo. Położę cię do wózka, w porządku? – spytał Louis, a dziewczynka wymamrotała niewyraźne "mhm", na co oboje zachichotaliśmy, już po chwili przyglądając się śpiącej dziewczynce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro