☂ Rozdział 16.
Deszcz dudnił irytująco o szyby, wprawiając Zuho w jeszcze większy gniew.
Patrzył z niedowierzaniem na pakującą swoje rzeczy Danee, wciąż licząc na to, że dziewczyna robiła sobie z niego żarty. Między nimi wiele razy dochodziło do sprzeczek, ale jeszcze nigdy nie przeszło jej przez myśl, żeby go zostawić. W końcu byli dla siebie stworzeni!
Wstał z kanapy i podszedł do szatynki, zaciskając palce na jej ręce, w której trzymała reklamówkę.
– Nie możesz mnie zostawić. Wiem, że mnie kochasz – odparł pewnym siebie głosem, uważnie wpatrując się w jej ciemne oczy. Nie mógł uwierzyć, że podchodziła do tego wszystkiego z taką obojętnością. Wyglądała, jakby w jednej chwili wyzbyła się wszystkich uczuć wobec niego, a przecież jeszcze kilka dni temu mówiła, że go kocha.
Odepchnęła od siebie jego dłoń i sięgnęła po reklamówkę, wracając do pakowania swoich rzeczy.
– Zdradziłeś mnie, Zuho – przypomniała oschle, marząc jedynie o tym, by czym prędzej wyjść z tego mieszkania i całkowicie się od niego odciąć. – Nigdy ci tego nie wybaczę. To naprawdę koniec.
Prychnął, wywracając oczami.
– To był jeden błąd! – krzyknął, nie potrafiąc dłużej zapanować nad gniewem. – Jeden pierdolony błąd, a ty chcesz mnie zostawić! Jesteś ty normalna?!
– Pieprzyłeś się z moją najlepszą przyjaciółką! – odkrzyknęła, racząc go w końcu nienawistnym spojrzeniem. W tamtej chwili nienawidziła go równie mocno, jak kochała. – I to nie raz, Zuho! Od kilku miesięcy spotykaliście się za moimi plecami i gdyby Taemin mi o wszystkim nie powiedział, nigdy byś się do tego nie przyznał!
– Po co miałbym się przyznać, skoro odwalasz taki cyrk?!
– Wal się, Zuho! – wysyczała przez zęby, rzucając w niego pierścionkiem zaręczynowym, który dostała zaledwie miesiąc temu. – Ciesz się, że moja rodzina o niczym nie wie! Zrobiłam wszystko, by nie myśleli o tobie w zły sposób, więc pozwól mi zabrać swoje rzeczy i daj mi święty spokój!
Oparł się o kuchnie, nerwowo obserwując każdy jej ruch po kawalerce. Ostatnio więcej czasu spędzała u niego, niż w domu, przez co miała trochę rzeczy do zabrania. Zuho jednak nie mógł pogodzić się z jej odejściem. Z każdą chwilą gniew stawał się coraz silniejszy, odbierając mu racjonalne myślenie.
W chwili, gdy dziewczyna skierowała się do wyjścia, chcąc odejść bez pożegnania, chwycił ją za włosy i rzucił na ziemię. Krzyczała, drapała go długimi paznokciami aż do krwi, z przerażeniem patrząc w jego oczy, gdy dusił ją rękoma.
– Nigdy nie pozwolę ci odejść, rozumiesz? – spytał, ściskając palce coraz mocniej. – Saemin nic dla mnie nie znaczy. To ty jesteś moją narzeczoną!
Danee słyszała każde uderzenie deszczu o szyby, próbując walczyć o życie. Z jej oczu spływały łzy, a ciało robiło się coraz słabsze. Nie mogła nawet wołać o pomoc, pozostając na łasce chłopaka, który zdawał się wpaść w trans.
Przerażona myślała o rodzicach i przyrodniej siostrze, którym nie wspomniała o tym, że Zuho ją zdradził. Nie powiedziała nawet, że zamierza go zostawić. Będą myśleli, że wciąż byli parą i z pewnością nie przejdzie im nawet przez myśl, że chłopak mógł ją skrzywdzić.
Patrzyła na twarz oprawcy, spojrzeniem błagając o litość, ale nie otrzymała jej. Po kilku minutach walki, jej serce zgasło, a walczące dłonie bezwładnie opadły na podłogę.
– O, mój boże! Zuho! – Niespodziewany głos przywrócił blondyna na ziemię.
Chłopak z przerażeniem puścił szyję martwej dziewczyny, odwracając się w stronę matki ze łzami w oczach.
– Mamo... to był wypadek! – wyjąkał przerażony, podnosząc się z podłogi. – Naprawdę nie chciałem! Danee chciała ode mnie odejść bez powodu, a ja... nie wiem, dlaczego to zrobiłem...
Choi Jaehwa pospiesznie zamknęła drzwi na zamek, wpatrując się w swojego jedynego syna z przerażeniem. Po chwili podeszła do Danee, by sprawdzić jej puls. Dziewczyna nie żyła.
– Mamo, pomóż mi – błagał Zuho, ściskając palce na dłoniach matki. – Policja mi nie uwierzy, że zrobiłem to niechcący. Wsadzą mnie do więzienia.
Jaehwa myślała gorączkowo, wpatrując się w martwe ciało z przerażeniem. Nigdy nie lubiła Danee, ale to wcale nie oznaczało, że życzyła jej śmierci. Jej syn był jednak ważniejszy od tej dziewuchy, dlatego musiała wymyślić plan, który go ocali. Nieważne co zrobił, zasługiwał na spełnienie marzeń, a kariera chirurga plastycznego stała przed nim otworem. Miał świetne wyniki w nauce i cel do zrealizowania. Nie mógł wszystkiego zaprzepaścić przez dziewczynę.
– Zaraz wrócę – odparła, podnosząc się z ziemi. – Zamknij się i nikomu nie otwieraj. Użyję zapasowych kluczy.
– Ale, mamo...
Chwyciła policzki syna, wpatrując się w jego przerażoną twarz z troską.
– Nie wylądujesz w więzieniu. Wszystkim się zajmiemy – obiecała. – Wyjmij z szafy kartony z zabawkami, które mieliśmy wyrzucić w weekend. I rozpakuj rzeczy tej dziewczyny, żeby nikt nie pomyślał, że się stąd wyniosła. Sąsiedzi na pewno zeznają, że słyszeli kłótnię, ponieważ było was słychać, ale tylko się pokłóciliście, jak to w związku czasem bywa. Potem Danee wyszła z mieszkania i więcej jej nie widziałeś. Musisz to zapamiętać i tego się trzymać, rozumiesz?
– Ale co zrobimy z ciałem? Przecież nie możemy jej tak po prostu wynieść. Sąsiedzi się zainteresują...
– Mam w domu piłę, która jest w stanie przeciąć kości. Ojciec przyniósł ją z rzeźni, gdy jeszcze żył. Potniemy jej ciało i schowamy wśród zabawek. Kartony są duże, więc nikt nie zwróci na to uwagi.
Twarz Zuho momentalnie zrobiła się biała jak kreda. Patrzył na matkę z niedowierzaniem, nie potrafiąc opanować drżenia rąk. Sama myśl o tym, że zabił Danee wywoływała w nim mdłości, ale fakt, iż miał pokroić jej ciało na kawałki, sprawił, że mimowolnie zaczął wymiotować na ziemię.
– Nie dam... rady...
– Przestań się mazgaić i rób, co mówię. Nie pozwolę ci pójść do więzienia i splamić honor naszej rodziny. To tylko dziewczyna. Nie warto przez nią rujnować sobie życia.
Patrzył, jak matka wychodzi z mieszkania i czym prędzej podbiegł do drzwi, zamykając je na zamek. Gdy jego wzrok ponownie natknął się na zwłoki Danee, upadł na podłogę, zanosząc się płaczem.
– Co ja najlepszego zrobiłem?
„Testy DNA pomogły potwierdzić, że znalezione części ciała odnalezione w kartonach, należały do zaginionej Choi Danee, której rodzina poszukiwała od ponad trzech miesięcy. Na palcach wciąż tkwiły złote pierścionki ofiary, które również zostały rozpoznane przez rodzinę dziewczyny. Podejrzenia znów padły na narzeczonego zaginionej, który widział ją jako ostatni. Trop może okazać się strzałem w dziesiątkę, ponieważ Z. został złapany na lotnisku, skąd próbował uciec do Anglii"
„Udało się ustalić, że znaleziona rękawiczka na miejscu zbrodni należała do Z. - narzeczonego ofiary. Prócz tego, wśród zabawek odnaleziono włosy oraz odciski palców, należące do podejrzanego oraz jego matki..."
„55-letnia kobieta przyznała się do winy i opowiedziała o tym, co wydarzyło się w dniu zaginięcia Choi Danee. W zamian poprosiła o łagodny wymiar kary dla swojego syna – mordercy dziewczyny"
„Policja wciąż nie chce wytłumaczyć, jakim cudem nie odnaleźli ciała podczas poszukiwań zaginionej, choć szukali w lesie. Oskarża się ich o lekceważące podejście do sprawy..."
– Jiho, proszę cię, przestań już o tym czytać – Jiwon stanął w drzwiach pokoju przyjaciela, czując ból serca, widząc nagłówki czytanego przez chłopaka artykułu.
Minął ponad miesiąc, odkąd odnalazł w lesie ciało Danee, a wciąż męczyły go koszmary. Czuł się naprawdę podle z faktem, że traktował jej ducha w tak podły sposób. Życie jej nie oszczędzało, a jeszcze on musiał na sam koniec sprawiać jej przykrość.
Jiho zacisnął palce na myszce, z nienawiścią wpatrując się w zdjęcie bydlaka, który zabił Danee.
– Jak można zrobić coś takiego drugiemu człowiekowi? – spytał, posyłając przyjacielowi smutne spojrzenie. – Był jej narzeczonym. Ufała mu, a on ją udusił i w tak brutalny sposób zbezcześcił jej ciało.
– Nigdy nie wiadomo, co siedzi w drugim człowieku – westchnął Jiwon, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela. – Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że pani Choi byłaby zdolna do czegoś takiego. Wciąż ciężko mi uwierzyć, że to ona wpadła na pomysł poćwiartowania ciała i porzucenia go w lesie.
– Teraz przynajmniej rozumiemy, dlaczego tak bardzo interesowała się duchem Danee.
– Rozumiemy też, dlaczego tkwiła w mojej kawalerce. To tam została zamordowana – dodał Jiwon, spoglądając przez okno.
Chociaż czuł, że Danee odeszła z tego świata, wciąż jej wypatrywał. Nawet jeśli wyprowadził się z kawalerki, która miała być jego wymarzonym mieszkaniem, miał nadzieję, iż wpadnie do mieszkania Jiho i zaproponuje wspólne granie w Monopoly. Mogłaby nawet wziąć nóż do ręki i gonić ich po mieszkaniu. Naprawdę nie miałby nic przeciwko.
Czując napływające do oczu łzy, poklepał przyjaciela po ramieniu i oznajmił:
– Ubieraj się. Za dwie godziny jest pogrzeb. Nie chcę się spóźnić.
Yerim ściskała dłoń płaczącej matki, dziękując za przyjście ludziom, którzy kładli przy dużym zdjęciu Danee białe chryzantemy, chcąc się z nią w ten sposób pożegnać.
Ojciec również płakał. Choć Danee nie była jego biologiczną córką, wychowywał ją, odkąd skończyła dziewięć lat i bardzo ją kochał. Nikt nie potrafił pogodzić się z jej śmiercią. Całe Nassan żyło tym, co jej się przytrafiło, przez co spotkali dziś wiele obcych osób, chcących pożegnać tragicznie zmarłą dziewczynę.
Niektórzy wychodzili zaraz po wypiciu soju w przybocznej sali, ale rodzina została na dłużej, rozmawiając o zmarłej i jedząc różne dania.
Yerim uniosła wzrok, dostrzegając kolejną osobę z białym chryzantemem trzymanym w dłoni. Na widok Jiwona, mimowolnie się rozpłakała. Odkąd odnaleźli ciało jej siostry, nie była w stanie się z nim skontaktować. Czuła się zagubiona i cholernie nieszczęśliwa, nienawidząc Zuho i panią Choi tak bardzo, że życzyła im śmierci. To przez nich jej rodzina nie mogła czym prędzej pochować Danee, ponieważ policja potrzebowała ciała do zdobycia dowodów potrzebnych w sądzie. Czekali cały miesiąc na zgodę, by zorganizować pogrzeb.
Jiwon długo patrzył na zdjęcie uśmiechniętej Danee, czując nieprzyjemny ścisk w żołądku. W chwili, gdy chciał się odwrócić do jej rodziny, by się ukłonić, ujrzał Danee stojącą przy jednym z ogromnych wieńców. Na widok jej uśmiechu, omal nie zemdlał, ale Jiho w ostatniej chwili go przytrzymał. Również ją widział.
– Wszystko ze mną dobrze Cieszcie się każdym dniem i nie zapominajcie o tym, co jest w życiu najważniejsze. Uwielbiam was – powiedziała Danee z uśmiechem i zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Jiho upadł na podłogę, nie potrafiąc powstrzymać płaczu.
– Chłopcze, znałeś moją Danee? – Yemi kucnęła koło chłopaka, ściskając palce na jego dłoniach.
Jiho spojrzał w jej szklane oczy, odpowiadając na pytanie skinięciem głowy.
– Danee była naszą koleżanką – odezwał się niepewnie Jiwon, pomagając przyjacielowi wstać. – Ciężko nam się pogodzić z tym, co się stało.
Yemi zakryła usta dłońmi, dostrzegając Jiwona.
– Och, to ty odnalazłeś moją córkę – wyszeptała łamiącym się głosem. – Gdybyś nie biegał wtedy w lesie z Yerim, moglibyśmy nigdy jej nie odnaleźć... A policja przecież przeszukiwała tamte rejony! Nie wierzę, że w tak lekceważący sposób podeszli do zaginięcia mojego dziecka...
– Kochanie, chodźmy do sali obok. Musimy trochę pobyć z tymi, którzy dziś przyszli. – Jitae objął żonę silnym ramieniem i zabrał do innego pomieszczenia, po upewnieniu się, że nikt nie czekał na swoją kolej, by pożegnać Danee.
Yerim odwróciła wzrok od zdjęcia siostry i po raz pierwszy skupiła całą uwagę na Jiwonie i jego koledze.
– Nie wiedziałam, że przyjaźniliście się z moją siostrą – zaczęła, chcąc w jakikolwiek sposób zacząć rozmowę.
Jiwon uśmiechnął się smutno, obejmując załamanego Jiho ramieniem.
– Ciężko wytłumaczyć relacje jaka nas z nią łączyła – odpowiedział, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Wiedział bowiem, że blondynka nigdy nie uwierzy w to, iż mieli kontakt z duchem jej zmarłej siostry i tak naprawdę to on naprowadził go do miejsca, gdzie odnaleźli zwłoki. – Przepraszam, że nie wspomniałem ci o tym.
Jiho dotknął swoich kruczoczarnych włosów, odzywając się płaczliwym głosem:
– Moje włosy od dłuższego czasu były różowe. Myślicie, że Danee polubiłaby mnie w takim wydaniu?
Yerim uśmiechnęła się przez łzy, przytulając do siebie niskiego chłopaka.
– Jestem pewna, że straciłaby dla ciebie głowę.
Jiwon bez słowa objął Yerim, gdy puściła Jiho, który poszedł napić się soju.
– Naprawdę bardzo mi przykro – powiedział szczerze, gładząc jej plecy.
– Mam nadzieję, że Zuho i jego matka otrzymają sprawiedliwy wyrok za to, co zrobili mojej siostrze. Teraz tylko to się liczy.
W ten oto sposób kończymy tę historię. Mam ogromną nadzieję, że zakończenie Wam się spodoba i niczego nie popsułam. Bardzo chciałam podziękować za Wasze komentarze oraz gwiazdki, które niesamowicie mnie cieszyły! Cieszę się, że to opowiadanie zyskuje coraz większą ilość czytelników. To naprawdę wiele dla mnie znaczy <3.
Przede wszystkim chciałam podziękować Tea-Amo, dzięki której tak naprawdę zdecydowałam się rozszerzyć "Rainy Tears". Wcześniejsza wersja została zakończona na 8. rozdziale i miała zupełnie inną obsadę, ale to nie o to chodzi. Chodzi o to, że właśnie komentarze tej kochanej osóbki sprawiły, iż zapragnęłam włożyć w to opowiadanie więcej serca i dopiąć je na ostatni guzik. Mam nadzieję, że mi się to udało :).
Obecnie zapraszam na dwie nowe historie, które niebawem wyruszą: "Sad People", "I Can Hurt You" oraz na publikowane od jakiegoś czasu "I Miss You".
Do zobaczenia na innych opowiadaniach,
Wasza, Snooki ◕‿◕.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro