☂ Rozdział 14.
Po kinie, w którym skupił całą uwagę na popcornie karmelowym, zabrał Yerim do restauracji, gdzie mieli zjeść kolację przy świecach. Całe szczęście, że odwiedził dzisiejszego dnia ojca i poprosił go o zarezerwowanie stolika. Bez niego z pewnością nie zdołałby zabrać dziewczyny do tak ekskluzywnej restauracji. Wiedział, że Yerim raczej nie przepadała za takimi miejscami, ale chciał, by spróbowała specjalności szefa kuchni.
Siedzieli naprzeciwko siebie, uważnie patrząc na kelnera, który nalewał do kieliszków wino.
Jiwon starał się odnaleźć w Yerim jakieś podobieństwo do Danee, ale dziewczyny różniły się zarówno charakterem, jak i wyglądem. Nie mógł uwierzyć, że były siostrami, ale nie miał też odwagi jej o to spytać. W końcu jak wyjaśniłby to, że znał Danee? Nie mógł powiedzieć, że mieszkał z jej duchem w kawalerce. Yerim bez wątpienia uznałaby go za wariata i tyle by ją widział.
– Newt to zdecydowanie moja ulubiona postać – zaczęła rozmowę Yerim, patrząc na niego lśniącymi oczami. – Aktor naprawdę genialne odegrał jego rolę.
– Zgadzam się. – Jiwon skinął głową, wbijając wzrok w swoje dłonie. – Ogólnie film był świetny. Nie mogę doczekać się kolejnych części.
– Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję, by wszystkie wspólnie obejrzeć.
– Naprawdę? – spytał zdziwiony, na co się roześmiała.
– Oczywiście. Skoro nie jesteś już pasożytem żerującym na rodzicach, to myślę, że coś może z tego wyjść. Nadajemy na tych samych falach i ogólnie jesteś spoko chłopakiem.
Uśmiechnął się nieco zawstydzony tak nieoczekiwanym komplementem. Próbował nie myśleć o Danee i jej ucieczce z kawalerki, chcąc w pełni cieszyć się randką z Yerim, ale nie potrafił. Myśli mimowolnie kierowały się w jej stronę, powodując ogromne wyrzuty sumienia. Zastanawiał się nawet, czy powinien o wszystkim powiedzieć Jiho, ale chłopak był już w Gunpo, gdzie miał poprowadzić imprezę w jednym z klubów. W końcu nastał piątek.
Kelner postawił na stole talerze i pożegnał ich radosnym uśmiechem, życząc smacznego.
Yerim była nieco speszona brakiem odpowiedzi na swoje wyznanie, jednak uśmiechała się promiennie, uważnie wpatrując się w krewetki, które wyglądały naprawdę strasznie. Do tej pory nie miała okazji ich skosztować i wcale tego nie żałowała. Teraz musiała przełamać swoją niechęć, nie chcąc sprawiać Jiwonowi przykrości. Najchętniej zamówiłaby coś innego, ale widząc ceny w menu, pozwoliła mu zdecydować za nią. Teraz tego żałowała.
– Coś nie tak? – spytał, widząc grymas zniesmaczenia wymalowany na jej twarzy.
– Po prostu nigdy nie jadłam krewetek. Ich wygląd jakoś mnie nie przekonuje – przyznała, uśmiechając się sztucznie.
Jiwon roześmiał się głośno, biorąc łyżkę do ręki.
– Zamknij oczy – poprosił.
Wpatrywała się w niego przez chwilę, ostatecznie spełniając prośbę. Gdy kazał jej otworzyć buzię, zrobiła to i już po chwili przegryzła coś średniej wielkości. Mięso było smaczne. Różniło się od kurczaka i wołowiny, ale musiała przyznać, że bardzo jej smakowało.
Uchyliła powieki i uniosła wysoko kciuki.
– Pyszne!
– Pierwsze koty za płoty. Wystarczyło, że nie widziałaś, co jesz i ci zasmakowało – Uśmiechnął się, wskazując na krewetki. – Tak działa nasz mózg. Ja też zawsze mówiłem, że nienawidzę krewetek, choć nigdy ich nie jadłem. Dopiero Jiho mnie do nich przekonał, zabierając mnie w to miejsce i robiąc dokładnie to samo, co ja z tobą.
Yerim parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie dwóch przyjaciół w restauracji.
– Brzmi to trochę... gejowsko – przyznała rozbawiona, a Jiwon momentalnie zrobił się cały purpurowy na twarzy.
– Och, to nie tak! – Pomachał rękoma, kręcąc przecząco głową. – Byliśmy na podwójnej randce i Jiho pod moją nieuwagę podziobał krewetkę i włożył ją między mojego kurczaka. To nie tak, że byłem z przyjacielem na romantycznej randce.
– Czyli w twoim życiu było sporo dziewczyn – podjęła temat, uważnie obserwując jeszcze większe zmieszanie malujące się na jego przystojnej twarzy. Musiała przyznać, że w takiej odsłonie wydawał się niesamowicie uroczy. Lubiła, gdy pewny siebie facet, stawał się przy niej nieco nieśmiały.
Jiwon mógłby skłamać i udawać, że wciąż był prawiczkiem, rycerzem na biały koniu, ale po co? Jeśli rzeczywiście miało się coś między nimi zrodzić, musiał być szczery od samego początku.
– Nie zaprzeczę. Niestety nie miałem szczęścia do dziewczyn.
Skinęła głową, nie zamierzając pytać o nic więcej. W końcu nie obchodziły ją ani jego poprzednie związki, ani przelotne romanse. Sama też nie miała ochoty mówić o swoich byłych, traktując ich jak coś, czego trzeba było pozbyć się ze swojego życia i nigdy do tego nie wracać.
– Wiesz, że mieszkasz w mieszkaniu mojego byłego szwagra?
Jiwon zamarł z łyżką w powietrzu, omal nie krztusząc się marchewką.
– N-naprawdę? – spytał, szczerze zdziwiony, a na twarzy blondynki pojawił się smutny uśmiech.
– Mhm. – Przytaknęła, bawiąc się łyżką w zupie. – Zuho wynajmował tam mieszkanie, odkąd skończył osiemnaście lat. W mieszkaniu obok wciąż mieszka jego mama, pani Choi. Pewnie miałeś okazję poznać tę starą kobiecinę?
– To bardzo wścibska baba – skwitował, marszcząc brwi.
– Też jej nigdy nie lubiłam – przyznała. – Traktowała Zuho jak dziecko i ciągle mu matkowała. Przychodziła nawet sprzątać mu w mieszkaniu, gdy był na uczelni i gotowała mu obiady. Nigdy nie rozumiałam, co Danee w nim widziała.
Wyczuł w jej głosie szczerą niechęć wobec Zuho i pani Choi. Odniósł nawet wrażenie, że dziewczyna chciała z nim porozmawiać na temat swojej siostry, dlatego poprowadziła rozmowę w tym kierunku. Osobiście wolałby nie wchodzić na temat Danee, ponieważ czuł się przez to niekomfortowo, ale nie mógł powiedzieć o tym Yerim.
– Widziała? Czyli nie są już parą? – spytał, choć doskonale znał odpowiedź.
Yerim westchnęła, odkładając łyżkę na serwetkę.
– Danee zaginęła trzy miesiące temu, a ostatnią osobą, jaka ją widziała, był właśnie Zuho – odpowiedziała, zaciskając pod stołem dłonie. Na samo wspomnienie byłego chłopaka siostry, odczuwała ogromny gniew. – Podobno pokłócił się z Danee, przez co samotnie w środku nocy zdecydowała się wrócić do domu i wtedy zaginęła, ale ja mu nie wierzę. Czuję, że on coś wie na ten temat i dlatego wyjechał z Nassan miesiąc po całym wydarzeniu.
– Policja go nie sprawdziła?
– Został przesłuchany, ale niczego na niego nie znaleźli. Poza tym jego matka powiedziała, że po całej kłótni przyszedł spać do niej i widziała, jak Danee wychodzi z jego mieszkania, więc miał alibi. W pobliżu kamienicy nie ma żadnych kamer, dlatego nie mają żadnego tropu. Danee zniknęła bez słowa, a ten dupek żyje sobie, jakby nic złego się nie stało. W dodatku miesiąc po zaginięciu mojej siostry miał już nową dziewczynę, a tak niby za nią rozpaczał. Nienawidzę go.
Jiwon zacisnął palce na jej dłoni, chcąc tym samym dodać jej otuchy. Myślami wrócił jednak do przerażonej Danee, która mówiła, że pani Choi weszła do jego mieszkania za pomocą kluczy. Jeśli jej syn rzeczywiście wcześniej mieszkał w tym miejscu, a właściciel nie zmienił zamków, było to możliwe. Fakt, iż Danee z jakiegoś powodu została uwięziona w tej przeklętej kawalerce, również mógł mieć ogromne znaczenie i powiązanie z Zuho, który wyjechał z miasta.
– Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale muszę cię zostawić – oznajmił niepewnie, posyłając blondynce przepraszające spojrzenie. – Muszę czym prędzej znaleźć się w lesie.
Yerim podniosła się z krzesła, patrząc na niego z niedowierzaniem.
– Jest ciemno, a ty zamierzasz iść do lasu? Przecież coś ci się może stać!
Przystanął, spoglądając na zegar. Wskazywał godzinę dwudziestą drugą. Rzeczywiście o takiej porze nie będzie w stanie bezpiecznie poruszać się po lesie. O znalezieniu Danee, nawet nie wspominając.
Zrezygnowany opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego nie poszedł z nią od razu, gdy go o to poprosiła? Co, jeśli miał szansę pomóc jej w dostaniu się na Drugą Stronę, a przez to, że z nią nie poszedł, przepadła w Nicość?
Chciał powiedzieć Yerim o tym, że miał kontakt z jej zaginioną siostrą. Chciał, by i ona ją ujrzała, ale bał się, że mu nie uwierzy. Tak samo, jak obawiał się tego, iż Danee opowie jej, jak była przez niego traktowana i przez to całkowicie straci w jej oczach.
– Masz rację. Przepraszam.
– To ja przepraszam, że na pierwszej randce opowiadam ci o czymś tak strasznym – Spuściła wzrok i dopiła wino. – Po prostu całymi dniami albo pracuję w warsztacie, albo spędzam czas z mamą, która kompletnie się załamała. Nie mam z kim szczerze porozmawiać.
Patrzył, jak w jej oczach zbierają się łzy i momentalnie poczuł chęć przytulenia jej. Wiedział jednak, że ludzie momentalnie zaczną się nimi interesować, a nie chciał robić scen. Dlatego też poprosił o rachunek, chcąc czym prędzej opuścić restaurację.
– Masz może ochotę przenieść się do mojego mieszkania? – spytał, gdy otrzymał rachunek. Wyjął z portfela odpowiednią ilość pieniędzy i posłał blondynce uśmiech. – Kupimy po drodze soju i porozmawiamy na spokojnie.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. To miejsce, gdzie mieszkał Zuho...
– Byłaś tam kiedyś?
– Nie.
– Więc pomyśl o nim, jak o moim mieszkaniu. Jest coś, o czym chciałbym ci powiedzieć, ale to nie jest odpowiednie miejsce.
Zastanawiała się dłuższą chwilę, dochodząc ostatecznie do wniosku, że miał rację. Nawet jeśli nienawidziła Zuho z całego serca, to nie był powód, przez który miała nigdy nie wejść do mieszkania, w którym obecnie mieszkał Jiwon.
– Okey. Napiszę tylko ojcu, że dziś nie wrócę na noc, ale jestem bezpieczna. Po tym, co się stało z Danee, jest bardzo przeczulony na moim punkcie i boi się, że mnie przytrafi się to samo.
Jiwon pomógł jej założyć skórzaną kurtkę z ćwiekami na ramionach, która dość ciekawie komponowała się z białą koszulą i czarnymi dżinsami. Cały efekt dopełniały wysokie botki, również z ćwiekami.
Opuścił restaurację, trzymając dłoń na plecach dziewczyny. Do jego mieszkania było jakieś pół godziny drogi, dlatego bez zastanowienia zadzwonił po taksówkę.
Oparł się o budynek, odczuwając coraz większe poczucie winy względem Danee. Miał ogromną nadzieję, że zastanie ją w mieszkaniu i nie będzie musiał martwić się o to, czy coś jej się stało, ale podświadomość mówiła, że był naiwny.
– Wierzysz w duchy? – spytał niespodziewanie, a Yerim spojrzała na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– A ty? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
– Wierzę.
Zastanowiła się nad jego odpowiedzią, uważnie analizując w głowie własne przemyślenia na ten temat.
– Uwierzyłabym, jakbym jakiegoś spotkała. Nie wierzę w rzeczy, których nie jestem w stanie dostrzec – odpowiedziała w końcu, a Jiwon skinął głową ze zrozumieniem.
Była dokładnie taka sama jak on.
On też nie wierzył, dopóki nie ujrzał ducha na własne oczy. Teraz pozostało mu podjąć decyzję odnośnie tego, czy wyjawić jej prawdę dotyczącą Danee, która mieszkała w jego kawalerce, czy ukryć przed nią ten fakt. Znał Yerim zbyt krótko, by przewidzieć jej reakcję, dlatego musiał być ostrożny.
Oby soju pomogło podjąć mu słuszną decyzję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro