Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Nie wiem która była godzina, ale z pewnością był to środek nocy. Ray musiał mieć zły sen bo cicho wzdychał, po za tym dociskał mnie do siebie i... Był cholernie twardy. Delikatnie poruszał biodrami przy moich pośladkach, pojękując. Może to jednak nie był zły sen? Nie wiem co sobie myślałam, nie wiem czemu to zrobiłam, pewnie byłam zamroczona snem i podnieceniem, ale kiedy poczułam jak porusza się przy mnie chciałam tylko więcej.

Wypięłam pupę odpowiadając na ruchy jego bioder, podciągnęłam koszulkę wysoko, aby poczuć go mocniej. Ray ocierał sie o mnie coraz bardziej desperacko, czułam go między swoimi pośladkami, ale potrzebowałam go gdzie indziej.

Przekręciłam się na plecy, a on westchnął z irytacją, kiedy odsunęłam od niego swoją pupę. Rozszerzyłam nogi i przylgnęłam do niego przodem. Było zupełnie ciemno, miałam zamknięte oczy, nie byłam do końca pewna, czy mi się to nie śni, ale to było zbyt realne i intensywne. Nie wiem, czy on się obudził, nie miałam pojęcia, ale w tamtej chwili w ogóle o tym nie myślałam. Poczułam jak kładzie się na mnie, znów popychając mnie na plecy. O tak, właśnie tego chciałam. Położył się między moimi nogami, niemal całym ciężarem swojego ciała, ale miałam to gdzieś.

Poruszałam pod nim biodrami, potrzebując ulgi, na co zamruczał zachęcająco. Położyłam dłonie na jego bokserkach, były luźne i cienkie, ale i tak je zsunęłam. Jego penis dotknął mojej cipki, a wtedy oboje westchnęliśmy głośno. Zaczął mnie nim masować więc wygięłam się w łuk czując, że za moment dojdę.

- Kurwa... - usłyszałam jego zbolały głos. Podniósł się na ramionach, przestając przyciskać mnie do materaca. Drżał i był mokry. Jego mięśnie pulsowały pod moimi palcami. - Cholera...

No cóż nie wróżyło to zbyt dobrze. Za chwile zapewne ucieknie stąd jak poparzony...

- Betty? - wyszeptał. Wciąż miałam zamknięte oczy, nie chciałam, żeby to się skończyło - Betty, skarbie... - dodała, przysuwając usta tak blisko moich, że poczułam jego oddech, poczułam jak mnie muskają. Wyciągnęłam język i je polizałam, najpierw delikatnie, ale później kiedy się nie odsunął, zaczęłam je całować, jakby od tego zależało moje życie. Pożerałam jego wargi, a on mi na to pozwalał. Pojękiwał cicho, aż w końcu wysunął swój język, odwzajemnijac mój pocałunek. Wypchnęłam biodra ocierając się o niego, poczułam jak jego silne ręce zaciskają się na cienkim materiale majtek i zdzierają je ze mnie. Stopami zsunęłam jego bokserki, a moja koszulka którą miałam podwiniętą niemal do szyi wylądował na podłodze. Zaczęliśmy się ocierać o siebie, jęcząc i wzdychając. Byliśmy nadzy i mokrzy i musiałam mieć go w sobie. Złapałam się jego ramion podsuwając się wyżej i ustawiając w odpowiedniej pozycji, aby nakierować go na swoje wejście. Po chwili poczułam jak wsuwa się we mnie z przeciągłym jękiem kojarzącym mi się z ulgą i bólem, oraz niesamowitą przyjemnością.

Był coraz głębiej i głębiej i był też tak duży, że na początku poczułam głównie ból tłumiący rozkosz, ale po chwili gdy przywykłam do jego rozmiaru, dosłownie krzyknęłam z przyjemności. Och to było, aż tak doskonałe, niewiarygodne. Kiedy był we mnie cały zaczął mnie pieprzyć, najpierw powoli, zmysłowo, wpił się w moje usta całując mnie desperacko, a ja jęczałam tak głośno, że w życiu bym się o to nie podejrzewała. Złapał mnie za pośladki, poprawiając moją pozycję przez co wsuwał się we mnie jeszcze głębiej.

- Och, kurwa, tak... - wyjęczał i zaczął coraz mocniej młócić biodrami. Nie potrafiłam sklecić ani jednego słowa, kiedy pieprzył mnie tak mocno, nie wiedziałam, że to w ogóle możliwe. Ból mieszał się z rozkoszą, sprawiając że po prostu mu się oddałam, pozwalając na wszystko, a on robił to coraz mocniej sprawiając, że odchodziłam od zmysłów. Oderwał się od moich ust i oparł się na ramionach poruszając się w tak pierwotny i seksowny sposób. Złapał mnie za pierś i ścisnął ją mocno, później uderzył w nią z otwartej dłoni i znów zacisnął. Krzyczałam i jęczałam, jeszcze nigdy nie czułam tak wiele na raz, nie wiedziałam co się dzieje, ale cholera podobało mi się. - Dojdź, mała. No już, chce poczuć jak twoja ciasna cipka zaciska się na mnie, słyszysz? - Jęknęłam, kiedy wykręcił mi sutek, po czym znowu złapał mnie za biodra, uderzał w środku, we mnie dokładnie w to miejsce w które powinien. Wygięłam się w łuk czując jak orgazm przetacza się przez całe moje ciało. Był tak intensywny, że mogłabym od niego zemdleć, więc krzyknęłam głośno, nie wiedząc co się do cholery dzieje z moim ciałem.

- O tak... - wyjęczał - Kurwa, tak. - powtarzał, kiedy dochodził we mnie. Dochodził. We mnie. Całe szczęście, że brałam tabletki. Zamruczał poruszając się coraz wolniej i delikatniej. Przysunął się do moich warg całując je i liżąc namiętnie, a ja wtuliłam się w niego ocierając się jak kotka o jego nagie śliskie ciało. Mruczałam i pojękiwałam, aby pokazać mu jak strasznie mi się podobało. O cholera, to było niewiarygodne. Choćbym nie wiem jak usilnie próbowała nie potrafiłabym wyobrazić sobie czegoś podobnego. Odkleił się od moich warg wzdychając, a ja zaczęłam lizać jego szczękę i szyję, moje usta były nieustępliwe i nie miały dosyć. Mruczał w odpowiedzi na moje pieszczoty, kiedy poczułam jak przekręca się na plecy, delikatnie pociągając mnie za sobą. Weszłam na niego okrakiem ssąc i liżąc każdy milimetr jego ciała, szyi i wszystkich tych cudownych intymnych miejsc, o których tyle razy fantazjowałam. Mruczałam przy tym i wzdychałam, podobnie jak on, gdy pozwalał mi na wszystko, co robiłam. Co jakiś czas przenosiłam uwagę na jego usta, bo nie wiedziałam jak się nim nasycić, co najbardziej pragnę poczuć, posmakować. Cholera, chciałam wszystkiego. Nie wiem jak długo pozwalał mi się pieścić ustami, ale nasze ciała znów zaczęły upominać się o więcej. Robił się twardy, na co jęknęłam z zadowoleniem i satysfakcją. Zaczęłam schodzić ustami niżej, całowałam obojczyki, skórę na ramionach, ssałam sutki, brzuch, a on nie protestował, tylko wciąż wzdychał i pojękiwał z przyjemności. Nie mogłam w to uwierzyć, ale nie zamierzałam narzekać. Kiedy dotarłam do jego penisa, który był już zupełnie twardy i gotowy, uśmiechnęłam się przebiegle. O tak. Tak! Zamruczałam liżąc go dokładnie i najlepiej jak umiałam. Wkładałam go do buzi i ssałam, gdy jęczał coraz głośniej, powodując pulsowanie między moimi nogami.

- Uwielbiam to robić, skarbie - wyszeptałam, a wtedy poczułam jak napina wszystkie mięśnie.

- Chodź tutaj - zawarczał i złapał mnie delikatnie za włosy pociągając do góry. Usiadłam na nim okrakiem, czując rosnącą ekscytację. - Teraz ty mnie przelecisz - wymruczał, gdy zaczęłam go wsuwać w siebie. - Zrób sobie mną dobrze, kochanie. - dodał wypychając biodra. Zajęczałam i zaczęłam go ujeżdżać, tracąc wszelkie zahamowania. Pieprzyłam go najlepiej jak umiałam, kręcąc na nim biodrami, w różnych pozycjach, pozwalając mu patrzeć na to, jak doskonale do siebie pasujemy, dając nam obojgu nieopisaną rozkosz. Dosłownie przepadliśmy w tym co robiły nasze ciała, w tej rozkoszy i niewiarygodnej przyjemności, a kiedy opadłam na niego po tym jak doszłam dwa razy, a on znów skończył we mnie, czułam że nie potrzebowałabym już nigdy do końca życia niczego innego. Tylko on, jego usta, jego ciało, jego serce, jego uśmiech, jego smak, zapach, dotyk, on, on, on...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro