6
Dzisiaj znów miałem wolne. Zaplanowałem, że pójdę do biblioteki. Może spotkam Alison...
Ubrałem się w czarne rurki i biało-czarną bluzkę. Założyłem adidasy i z kluczykami od auta wyszedłem z domu zamykając je na klucz.
Mieliśmy dwie miejskie biblioteki. Pojechałem najpierw do tej w centrum. Nie mam tam jeszcze karty, więc sobie założę.
Zaparkowałem na parkingu, naprzeciw biblioteki. Pchnąłem drzwi biblioteki i wszedłem do środka. Było bardzo cicho. Ale co się dziwić? To jest biblioteka. Miejsce gdzie stare osoby robią tylko "Csiii" bardzo głośno. Doszedłem do biurka, gdzie siedziała kobieta w średnim wieku.
- W czym mogę pomóc?
- Chciałbym założyć tutaj kartę.
Kobieta kiwnęła głową i z szuflady wyjęła kartę.
- Imię, drugie imię, nazwisko, data urodzenia, miejsce zamieszkania.
- Luke Robert Hemmings.
- To ty pracujesz w radiu?
- Tak.
Zapisała moje dane, które jej podałem i mogłem już wypożyczyć książkę. Wszedłem między półki i próbowałem znaleźć to co chciałem.
- Pomóc może panu?
Odwróciłem się i zauważyłem Alison.
- Szukam "Ciemniejsza strona Grey'a" panno... - nie wiedziałem jak ma na nazwisko.
- Grey.
Zaśmiałem się cicho.
- Zbieg okoliczności? Jesteś taka jak Anastasia? Chyba, że nie czytałaś.
- Czytałam. I nie, nie jestem.
Czytała? Ona? Nie wygląda na taką, która czytałaby erotyczne książki.
- Tooo... Pomożesz mi znaleźć książkę?
- Tak, jasne.
Odwróciła się i poszła na koniec biblioteki, a ja podążyłem za nią. Oczywiście jak to każdy facet patrzałem się na jej tyłek, który nawiasem mówiąc jest idealny w tych obcisłych rurkach. I jeśli się nie mylę to ma na sobie stringi. O matko.
Kucnęła i z dolnej półki wysunęła książkę. Podała mi ją, ja "przypadkowo" musnąłem jej dłoń swoją. Od razu pojawiły się na jej ciele dreszcze.
Teraz wiem jak na nią działam.
- Przekonam cię do tego, abyś poszła ze mną na obiad?
- Przerwę mam dopiero za godzinkę, więc musiałbyś poczekać, albo przyjść później.
- Zaczekam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro