27
Spojrzałem w jej oczy. Leżała na mnie i chyba była nieco zawstydzona tym, że rzuciła się na mnie. Zawiał wiaterek i podniósł jej sukienkę do góry odsłaniając jej pupę. Teraz zrobiła się cała czerwona. Zaśmiałem się. Poprawiłem materiał i pocałowałem ją w nosek. Podniosłem nas następnie złapałem ją za rękę.
- Czyli, że co? - musiałem się upewnić.
- Ja chyba cię kocham. Nie wiem. To wydarzyło się tak szybko. Ale serce nie sługa.
Ulżyło mi po tym co wyznała. Ale teraz jest najgorsza część.
- Alison. Tylko nie zmieniaj o mnie zdania. To był wielki błąd i...
- Powiedz mi - przerwała.
- Jednego wieczoru wyszedłem do klubu z kumplami. Dużo wypiliśmy i spotkaliśmy dziewczyny - spuściłem głowę w dół - Zabraliśmy je do nas i my... Ja z Mattem i jedną dziewczyną. My... No wiesz.
- Nic nie szkodzi. To było przede mną. To mnie nie obchodzi.
- Ale to było dwa dni temu.
Zamarła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro