Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Gra w butelkę


-Co ty tu robisz?

-Szukam inteligencji Amber.

Okropny dla mnie dym papierosowy unosił się wokół.

-Palisz to świństwo?

-Nie widać?- odpowiedział, patrząc na ciemne ulice i kilka kolorowych światełek, bilbordów.

Oparłam się na barierce tak jak Kastiel.

-Czemu palisz?- zapytałam patrząc na jego twarz.

-Czemu dzisiaj jesteś taka rozmowna?- zapytał, spoglądając na mnie jednym okiem.

Zamilkłam patrząc na ulice. Z jakiegoś powodu zrobiło mi się smutno. Staliśmy tak w przyjemnej ciszy. W końcu poszlam do salonu a Kastiel kończąc papierosa za mną.

-O! Wreszcie przyszliście! Zaraz zagramy w butelkę chodźcie z nami!- powiedziała entuzjastycznie Rozalia.

Kastiel wzruszył ramionami otwierając puszkę piwa i siadając w kółku. Również usiadłam w kółku koło Lysandra i Rozy.

-Okej tooo zaczynamy!- zawołał Alexy kręcąc butelką.

Wypadło na Lysandra.

-Hmm... Będę taki dobry i dam ci dwie rzeczy do wyboru. Możesz zjeść papryczkę chilli albo przebrać się w damską bieliznę!- powiedział Alexy.

Wszyscy wydali z siebie dźwięk: ,,Uuuuuu"

-Ale ja nie cierpię nawet ostrego ketchupu... -powiedział Lysander.

-No cóż to chyba ta druga opcja co?- powiedział Alexy z uśmiechem.

-Uh... Roza znajdź mi jakaś twoją bieliznę...

Rozalia szybciutko poszła do szafy w drugim pokoju a Lys poszedł do łazienki czekając na ubranie.

Rozalia skierowała sie do łazienki.

-Rozalio z całym szacunkiem ale tego nie założę- było słychać z korytarza. Było słychać jeszcze pare krzyków Rozalii aż w końcu zamknięcie drzwi.

-Lysiu zaraz przyjdzie- oznajmiła Rozalia z uśmiechem.

W ciszy czekaliśmy na powrót Lysandra aż w końcu zjawił się w koronkowym różowym staniku i różowych majteczkach, które za wiele nie zakrywały więc Lysander swoimi rękami i tak zakrywał przyrodzenie.

Kastiel zagwizdał a inni zaczęli się śmiać. Lysander lecz patrzał na nich jak na kompletnych idiotów. Posłałam mu smutne spojrzenie.

-Dobra koniec. -powiedział Lysander idąc do łazienki się przebrać.

* 10 minut później*

-Co ty tam robiłeś?- zapytał Armin jak Lysander wychodził z łazienki.

-Myślisz, że szybko się zapina wszystkie guziki?- zapytał kręcąc butelką.

Wyszło na Rozalię a Lysander uśmiechnął się złowieszczo.

-Pozwól aby Kastiel wymazał ci czymś twarz- powiedział a Kastiel uśmiechnął się diabelsko.

-Tylko twarz?- zapytał chłopak poruszając brwiami spoglądając na biust Rozalii.

-TAK TYLKO TWARZ!- powiedziała Rozalia robiąc się czerwona ze złości.

-No cóż... Choć Milena pomożesz mi- powiedział podając mi rękę abym wstała.

Niepewnie złapałam za dłoń chłopaka a on z prędkością światła pociągnął mnie do góry i było mi widać moją czarną bieliznę. Zrobiłam się cała czerwona, dziewczyny zaczęły chichotać, Armin i Alexy zaczęli się śmiać a Lysander milczał.

Spojrzałam z oburzeniem na czerwonowłosego lecz on tylko uśmiechnął się złośliwie.

Gdy byliśmy już w kuchni chłopak zaczął wyciągać różne składniki ,,maseczki Rozalii"

-Pokrój to jabłko w malutkie plasterki- powiedział pokazując mi na stole owoc.

Posłusznie zaczęłam kroić kiedy on brał do miski majonez, śmietane, kakao... Biedna Rozalia...

-Źle to robisz...- powiedział Kastiel przywierając do moich pleców.

Złapał za moją rękę w której trzymałam nóż i zaczął pokazywać jak to mam robić.
Gdy jego koniuszek języka ,,przez przypadek" zachaczył o moją szyję po całym moim ciele przeszły przyjemne dreszcze cała się strzęsłam zachaczając o coś bardzo,bardzoo złego...

-No i widzisz to nie takie trudne- powiedział Kastiel odlepiając się ode mnie.

-T-tak...- powiedziałam skruszona.

Gdy nasza cała mieszanka była już gotowa poszliśmy do salonu widząc naburmuszoną minę Rozalii. Kastiel tylko się uśmiechnął i wziął mieszankę na dwa palce i wysmarował twarz Rozalii. Zaczęłam sie śmiać tak jak prawie wszyscy kiedy mieszanka wpadła Rozalii na usta i musiała to zlizać.

-W sumie to nawet dobre- powiedziała śmiejąc się sama z siebie, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.

-Dobra Roza kręcisz- powiedziałam.

Wyszło na...
















******

It's polsat time!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro