Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. W naturze...

Siedzę tu już 5 godzinę grając w gry na telefonie... Wow! Pierwszy raz zjadłam kanapki w szkole!

Hahah

Haha

Ha....

Zaraz mi się skończy bateria a tu nie ma gniazdka! Jesteśmy zgubieni! Okej... Jest już 20.00...

A-A co jeżeli zabraknie mi powietrza w tym małym pomieszczeniu...

Albo miotły mnie zaatakują?

Boże co ja gadam.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, ale nie od schowku. Ktoś wszedł do szkoły. Zaczęłam słyszeć kroki dochodzące za drzwi.

-EJ!!! Jestem w środku! Wypuść mnie!- zaczęłam krzyczeć i walić pięściami w drzwi.

-Co do...- usłyszałam cichy głos dochodzący zza drzwi.

-Wy-wypuść mnie!

-A wiesz, że zapasowy klucz jest w szafce na dole?- otworzyłam oczy tak szeroko, że myślałam, że  mi gałki wyjdą. Szybko podbiegłam do szafki i ją otworzyłam. Rzeczywiście jest klucz! Jaka ja głupia jestem! Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim wybawcą jest...

Ten czerwonowłosy chłopak.

-To ty?- zapytał z zażenowaniem.

-Nie, Brunchilda - powiedziałam.

-Masz na imię Brunchilda?

-Głupi jesteś...

-To nie ja przesiedziałem cały dzień w schowku woźnej- powiedział. Ech, w sumie ma rację.

-To nie moja wina! Ktoś mnie tu zamknął!

-Niech zgadnę... Czyżby największy plastik w szkole?

-Chyba tak... Pamiętam tylko, że  miała blond kręcone włosy.

-Ta... Wiesz, że masz przerąbane?

-Raczej nie...

-Dobra idź sobie, nie jesteś mi potrzebna- powiedział arogancko.

W odpowiedzi tylko prychnęłam i skierowałam się w stronę  wyjścia. Kiedy otworzyłam drzwi, rzucił się na mnie wielki pies. Zaczęłam piszczeć. Nie boję się psów ale ten ma chyba dwa metry!

-Demon chodź tu!- powiedział chłopak który ,,uratował" mnie. Bestia od razu ze mnie zeszła.

-Co to było!?- zapytałam zdenerwowana.

-Mój mały, słodki piesek- powiedział szczerząc się od ucha do ucha. -W sumie masz szczęście, że nie poszłem dalej przez korytarz, bo już byśmy nie gadali.

A-a co jeżeli w okolicy jest więcej psów?

-Ej poczekaj!-podbiegłam do niego i złapałam go za ramię.

-Co?- powiedział bardzo poważnie. Jego ton głosu był przerażający. Gdy to usłyszałam od razu zabrałam dłoń z jego ramienia.

-M-możesz  mnie odprowadzić do domu? B-bo się boję...- powiedziałam zakłopotana.

-A co z tego będę miał?- zapytał.

-N-no nic...

-A może wynagrodzisz mi to?- zaczął się niebezpiecznie blisko do mnie zbliżać. -W naturze?

Powiedział mi to wprost do ucha,  aż mnie dreszcz przeszedł.

Czułam jak robię się cała czerwona...

Jak najszybciej odepchnęłam to od siebie.

-D-debil!- powiedziałam, robiąc się coraz bardziej czerwona. On się tylko zaśmiał.

-Dobra, dobra odprowadze Cię.

Odetchnełam z ulgą.

Zaczęliśmy iść w przyjemnej ciszy. W końcu chłopak się odezwał.

-Jak masz na imię?- zapytał.

-Brunchilda- powiedziałam.

-To nie  było zabawne. Powiedz na serio.

-Ech... Milena a ty?

-A co z tego będ...- przerwałam mu.

-Błagam nie zaczynaj- powiedziałam zażenowania.

-Kastiel- powiedział.

-Co?

-No tak mam na imię...

-A... O to mój dom.... To do jutra!

-Tia... Narazie....














******************************

Kastiel ratownik xd Dasz gwiazdkę? To bardzo motywuje do pisania, a dla Ciebie to tylko kliknięcie bakłażanie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro