Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Nowy początek

Nie... Nie! NIE!!! Pierwszy dzień szkoły a ja już spóźniona! Biegnij Milena! Biegnij! OK... To chyba tu.... Ładnie.

Przeszłam przez wielką bramę szkoły. Wszyscy się na na mnie dziwnie patrzą... A no tak ja jestem ta ,,nowa"... Muszę się kogoś zapytać gdzie jest pokój nauczycielski. Zobaczyłam dziewczynę w dużych lokach. Podeszłam do niej i zapytałam:

-Cześć! Jestem nowa i nie za bardzo wiem gdzie co jest.... Mogłabyś mi powiedzieć gdzie jest pokój nauczycielski?-powiedziałam przyjaźnie.

-Pdf.... No może, ale za 5$-powiedziała. No chyba nie.

-O jejku... Tak bieda przyciska, że nawet za zapytanie trzeba brać kasę? No cóż ja odmówię, lecz mam nadzieję, że twoje kieszonkowe podrosną... Bo ta koszulka... Wygląda jakbyś jej nie prała tydzień- ostatnie zdanie powiedziałam szeptem. Ona wytrzeszczyła oczy i na odchodne powiedziała ,,Nie masz tu życia"

Ta... może ktoś inny mi odpowie... O może ta dziewczyna w czerwonych włosach odwrócona do mnie tyłem wie...
Szturchnełam ją palcem w ramie i powiedziałam:

-Cześć wiesz może...-gdy się odwrócił zamarłam... To chłopak!

-Co wiem może?- zapytał oschle.

-G-gdzie jest pokój nauczycielski...

-A co z tego będę miał?

-Emm... Dobre serduszko? Hehe...- spojrzał na mnie jak na idiotkę i odpowiedział:

-Nie. -ech tak myślałam...

Westchnęłam i poszłam dalej.

-Hej!- odwrociłam się i zobaczyłam chłopaka o blond włosach i miodowych oczach.

-Jesteś napewno Milena. Tu są twoje dokumenty i plan lekcji. Ja muszę lecieć. A i jestem Nataniel! - po czym odbiegł ode mnie.

******************************

Wszystkie lekcje minęły szybko, no wiecie te pierwsze organizacyjne, których i tak nikt nie słucha.

Zaczęłam już iść prawie pustym korytarzem. Właśnie ,,prawie". Ktoś mnie złapał za nadgarstek i szybko wrzucił mnie do nieznanego mi ciasnego pokoju. Oszołomiona upadłam na tyłek i usłyszałam jeszcze odgłos zakluczanych drzwi.

-EJ!!!- krzyknęłam wstając jak najszybciej mogłam. Uderzyłam pięścią w drzwi.

-OTWÓRZ TO!- powiedziałam jeszcze raz waląc w drzwi.

-To jakaś patologia!!!- krzyknęłam najmocniej jak mogłam i jeszcze raz walnęłam pięścią w drzwi.

Ech... Jestem w składziku woźnej...

I co mam teraz zrobić... Nie mam do kogo zadzwonić...

Chyba muszę poczekać do jutra...

.

.

.

.

.

******************************
:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro