Chapter 15
Nie za bardzo sprawdzony.
Wracam motorem do domu, jadąc jeszcze szybciej niż normalnie.
Dlaczego ja to robię do kurwy nędzy?
Dlaczego nie mogę zostawić jej w spokoju? Dlaczego nie mogę przestać o niej myśleć? Dlaczego chcę by była bezpieczna?
Normalnie gdybym zobaczył, że ktoś wraca o tej godzinie sam do domu, to prychałbym i myślał ,,masz przejebane'', a teraz po prostu odprowadziłem ją pod same drzwi, w obawie, że może stać jej się krzywda.
Ona mnie intryguje, sprawia, że nie myślę tak jak powinienem. To nie jest dobre, przynajmniej nie dla mnie.
Straciła rodziców, jej ciotka ma ją głęboko w dupie, nie ma chłopaka, pracuje na recepcji w burdelu, mieszka sama. Brzmi cholernie źle.
Ale mimo tego jest szczęśliwa.
Ja mam praktycznie wszystko. Mam pieniądze, władzę, umiem kontrolować i manipulować innymi ludźmi. Mam swoich przyjaciół, wielki dom i moje motory. Brzmi idealnie.
A mimo tego, nie mogę znaleźć ani grama szczęścia. Jestem zupełnie pusty w środku.
Dlatego chcę wiedzieć. Co ona takiego robi, by jej życie nie było komplenie roztrzaskane? By jej serce nie było jednym wielkim kamieniem, którego nawet najsilniejsze uczucie nie może ruszyć?
Myślę, że to, to. To właśnie to przyciąga mnie do niej, to właśnie to sprawia, że dla mnie jest zagadką, dziewczyną idealną. Jest zupełnym przeciwieństwem mnie, jest szczęsliwa, idzie przez życie dalej. Lecz jest coś co nas z pewnością łączy.
Ten cały ból, który jest ukryty gdzieś w środku.
Ona żyje dalej, cieszy się z tego życia, a ja jestem już technicznie martwy i jedyną rzeczą, która dzieli mnie od tego bym był jeszcze martwy fizycznie, są te wszystkie niepozamykane sprawy. Kiedy one znikną, mogę wam obiecać, że zniknę też ja.
Wjeżdżam motorem na parking koło domu i zakręcam do garażu. Stawiam tam motor i wyłączam go, po czym schodzę z niego i poprawiam ręką włosy. Następnie patrzę na koniec wielkiego garażu i widzę tam czarne ferrafi Hemmings'a, koło którego zostawione są różne klucze do naprawy i rękawice. Czyli jest teraz u mnie w domu.
Szybko kieruję się schodami z garażu do domu, po czym gdy znajdę się w środku, zamykam drzwi z trzaskiem.
- Panowie, Panie i inne gadziny, oto wielmożny Pan dał mi znak, że w końcu raczył postawić swoje dupsko w tym jakże to zacnym domostwie - słyszę sarkastyczny głos Hemmings'a i od razu przewracam oczami. Kieruję się do niego i zastaję zupełnie normalny widok.
Luke siedzi na kanapie, z nogami na małym stoliczku do kawy i ogląda jakiś nudny film komediowy, obżerając się popcornem. Jego wzrok dalej jest utkwiony w telewizorze i nawet na mnie nie patrzy.
Podchodzę do niego i wyrywam mu torbę popcornu z rąk, po czym siadam koło niego i teraz ja się obżeram. Dawno nie zachowywałem się jak normalny dziewiętnastolatek, więc teraz chyba mi się należy.
- Ależ coż to, właśnie byliśmy świadkami niesamowitej sceny walki dwóch samców o pokarm. Samiec alfa atakuje mniej ważnego samca beta i siłą odbiera mu jego jedyny posiłek. Teraz samiec beta znów będzie głodny i będzie musiał MINUTAMI szukać kolejnego pożywienia - kontynuuje Hemmings, monotonnym głosem lektora i dalej ogląda komedię - Czy przeżyje te chwile głodu? Aby dowiedzieć się co stanie się z mniej ważnym samcem, ogladąj tylko tutaj, na Animal Planet - kończy swój długi sarkastyczny monolog i patrzy się teraz na mnie.
- Co tak długo Hood? Nawet nie wiesz jak strasznie się nudziłem - mówi i udaje, że zasypia, a ja przewracam oczami.
- Trzeba było nie przyłazić. Miałem swoje sprawy. - odpowiadam, a on zaczyna ruszać zabawnie brwiami, na znak, że wie o jakie sprawy chodzi, a ja prycham.
To jest taki idiota.
- Mniejsza. Mojemu słoneczku znów coś dolega i do chuja pana nie mam pojecia co. - mówi, a ja wiem, że chodzi mu o samochód.
Bo jeżeli chodzi o auta, to one są jedyną, największą miłością blondyna. Dba o nie bardziej niż o siebie i mimo, że zmienia modele jak skarpetki, dalej opiekuje się również tymi wcześniejszymi, a kiedy któryś zaczyna mu się psuć, jest na prawdę strasznie zmartwiony i ubolewa nad tym kolejne miesiące. Jestem pewnien, że gdy Luke kiedykolwiek będzie miał dzieci to i tak nie będzie się o nie troszył tak bardzo jak o swoje samochody, co jest smutne, dziwne i chore.
- Może silnik nawala? - zgaduję, a tak naprawdę zupełnie mnie to nie obchodzi i wpycham sobie do ust garść popcornu, a kiedy niebieskooki chce zrobić to samo, ja uderzam go w rękę na znak, by się odwalił.
Mojego jedzenia się po prostu nie rusza.
- Nie, sprawdziłem go. Myślę, że kolejny raz będę musiał dokupywać jakieś durne części. - jego wzrok znów jest utkwiony na wielkiej plazmie, ale kiedy w końcu chłopak orientuje się, że faktycznie gówno jest na tym programie, bierze do ręki pilot i zaczyna skakać po kanałach.
- Czyli norma. - tym kończę temat.
- Oh, i tak w ogóle to zostaję z tobą przez następne dwa dni. - mówi, a ja o mało co nie dławię się jedzeniem.
Kurwa mać, to właśnie jedna z tych chwil kiedy cieszę się, że posiadam trzy łazienki.
Jeżeli Hemmings tu zostaje, a jego prysznic, włosy i ubranie się zajmuje mu ponad dwie godziny, to gdybym nie miał tych trzech łazienek, cały tydzień nie dane by mi było nawet się wysikać.
- Po jakiego grzyba? - gówno mnie to obchodzi, że nie zabrzmiało to miło. Jaki facet siedzi w łazience ponad dwie godziny?
- Bo u mnie mi się nudzi. A jutro możemy pójść do galerii, to kupię nowy telefon, a ty mi pomożesz. - mówi, a ja już wiem co jest grane.
Sprawdzamy sklep. Sprawdzamy galerię.
Plan jak zwykle jest ten sam. Wchodzimy do jednego sklepu, w tym wypadku wybraliśmy sobie ten z telefonami i jeden z nas ma za zadanie odciągnąć uwagę sprzedawcy, a drugi włamać się do komputera. Potem z komputera wystarczy kolejny raz włamać się na ich komputer główny i odblokować wszystkie kamerki zamontowane w galerii.
Oni nawet nie zdążą się zorientować, że coś jest nie tak, ale wtedy na całe pięć minut wszystko jest w zasięgu ręki. Nic nie ma hasła, a my możemy się tam zadomowić i z jakiegokolwiek sprzętu w domu, zobaczyć widok z każdej kamery w galerii. To nie jest tak bardzo trudne, a my umiemy to robić, dlatego tym razem nie jest potrzebny nam Irwin, który najbardziej zna się na takich rzeczach.
Zazwyczaj jest tak, że to Hemmings odciąga uwagę, a ja się włamuję i tym razem na pewno też tak będzie.
Tylko jedno ważne pytanie. Dlaczego włamujemy się tym razem?
- Po co teraz? - pytam i dalej jem, zaczynając oglądać program, na który chłopak teraz trafił. ,,Teoria wielkiego podrywu'' zawsze będzie jednym z moich ulubionych seriali.
- Nie mówiłem ci? Dzwoniłem przecież! - mówi oburzony, a ja wzruszam ramionami. Czyli o to chodzi.
- Myślałem, że to nie są potwierdzone informacje. - dalej oglądam i dlatego, że jest już w połowie odcinka, na początku zupełnie nie wiem o co chodzi.
- To teraz kurwa, są. Oddawaj popcorn. - mówi i próbuje mi go wyrwać, ale ja odpycham jego ręce. Jak ten pieron za chwilę nie przestanie, to odgryzę mu te łapy.
- Spierdalaj Hemmings, on jest mój. - mówię, a on udaje obrażonego i zakłada ręce na torsie. - Czyli próbujesz mi teraz powiedzieć, że... - kontynuuję, a on też się ogarnia.
- Tak. On wrócił, znaczy się wyszedł. I pewnie jest wkurwiony, więc masz przejebane. - mówi, patrząc na mnie tak, że praktycznie wywierca mi w głowie dziórę. Ja pieprze.
- No i co z tym zrobimy? - pytam lekko, dalej oglądając serial.
- Nie wiem. Trzeba czekać co?
- No to trzeba czekać. - odpowiadam i dalej oglądamy, do czasu kiedy odcinek się nie skończy i nie zaczną się reklamy. Czyli tak pięć minut później Luke znów zadaje pytanie.
- Stresujesz się przynajmniej? - na to prycham i kręcę głową. Niech się dzieje co chce, a tamtej kutas niech nie myśli, że dam się tak po prostu złapać.
- Ani kurwa trochę. - odpowiadam zgodnie z prawdą, a on się śmieje.
- Właściwie to nie wiem po co zadałem pytanie. Ty zawsze masz na wszystko wyjebane.
- No i patrz, jakoś żyję.
- Faktycznie, miejmy wyjebane. Co będzie to będzie. - kolejny serial się zaczyna, a ja kładę nogi na stoliku do kawy, koło nóg blondyna.
- Czyli jutro do galerii? - pytam, a on jęczy cicho z niezadowoleniem. Czyli znów mu się pozmieniało.
- Może po jutrze? Jutro bym odpoczął. - gdybym coś czuł, to w tej chwili bym się roześmiał. Ale jego nie muszę ciągle okłamywać.
- Od czego niby? Od leżenia całymi dniami na kanapie?
- Owszem. To też jest męczące, plecy pracują i w ogóle. - kręcę głową na jego słowa, a on śmieje się i bierze ręke pod głowę.
- To dobra, po jutrze. - mówię i wstaję z kanapy, oddając mu resztę popcornu.
Mam zamiar iść do lodówki po jakieś piwa, ale nie zdąrzę powiedzieć tego chłopakowi, bo on odbiera szybko, dany mu popcorn i wydaje się być taki szczęśliwy.
- Witamy po przerwie i mamy oto odpowiedź! Samiec beta w końcu zdołał odebrać pożywienie od samcy alfa, więc z głodu nie umrze, lecz przepadzisty, pieprzony Calum Hood wyżarł prawie wszystko, więc i tak beta będzie musiał potem ruszyć swój seksowny tyłek z kanapy. Dziękujemy za oglądanie i zapraszamy jutro na kolejne odcinki ,,Walki samców''. - mówi tym swoim głosem lektora z Animal Planet i zaczyna jeść resztkę popcornu, uśmiechając się od ucha do ucha.
Kręcę głową, jak zwykle na jego komentarze.
Mimo tego, że Luke Hemmings to kompletny idiota, nie mam pojecia co bym bez niego zrobił. Jest dla mnie jak brat, i on tak jak Clifford i Irwin jeszcze potrafią wnieść do mojego życia tą małą cząsteczkę światełka.
***
Hej kochani!
Komentarze i votes proszę bo hej! Rozdział w końcu jest!
Raven w nim nie ma, ale w następnym już będzie. A co do tego następnego to nie wiem ile będziecie czekać tym razem. Przepraszam.
Wpadajcie a aska: scarylukeff
Dużo miłości x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro