Chapter 11
,,Od. Isaac: Cześć Raven, chciałbym ci wszystko wytłumaczyć, moglibyśmy spotkać się za pół godziny w naszej kawiarni?"
,,Do: Isaac: Nie ma sprawy. Będę. Ten sam stolik co zawsze?"
,,Od. Isaac: Tak."
Odłożyłam telefon i odetchnęłam głęboko. Muszę się ogarnąć. Muszę przestać tyle myśleć.
Minęły już trzy dni od momentu, w którym Calum kolejny raz zmienił się w nieczułego, strasznego dupka, którego nic i nikt nie obchodzi. I boję się tego dupka.
A jeżeli wychodząc z domu, natknę się na niego? Jeżeli kolejny raz na mnie nawrzeszczy? Powiedział, że zabawa się skończyła, teraz dopiero się zacznie. Co się zacznie?
To wszystko przez to, że Isaac mnie pocałował, ale nie mam mu tego za złe. Musiał mieć powód, bez tego nie posunąłby się tak daleko.
Jesteśmy przyjaciółmi i znamy się od dawna tak dobrze, że dawno zorientowałabym się gdyby czuł do mnie coś więcej. Ale on tego nie robi. Wiem to napewno i chcę wiedzieć dlaczego mnie pocałował.
Ale teraz największym moim problemem jest Hood, który postanowił zacząć traktować mnie tak jak traktował na początku.
Dlatego modlę się, by nie spotkać go po drodzie, bo to mogłoby źle się dla mnie skończyć.
***
- Słucham. Gadaj. Wszystko. - Zaczęłam stanowczo, patrząc na chłopaka. On był trochę zestresowany.
- Ja niewiem od czego zacząć...
- Jak to nie wiesz? Isaac, gadaj do cholery dlaczego mnie pocałowałeś? Przecież wiem, że nie dlatego, że ci się podobam. - Po moich słowach on odetchnął głęboko. Chyba zacznie mówić.
- Nie, tylko ja... Ja chciałem coś sprawdzić i... - dlaczego on nie może się wysłowić?
Coś mi tu nie gra.
- Jezu co sprawdzić? Facet gadaj mi tu wszystko natychmiast, nawet nie wiesz jakie miałam przez ciebie problemy. - Problemy z chłopakiem, z którym ty na pewno problemów nie chciałbyś mieć. A teraz ja przez ciebie dupku mam na głowie wściekłego Hood'a, który jest nieobliczalny.
- No bo chciałem sprawdzić czy coś poczuję podczas pocałunku z kobietą. - Podczas pocałunku z kobietą? No a z kim? Z mężczyzną? Wypraszam sobie.
- Co? Czekaj ty...
- Nic nie poczułem. Ani trochę, żadnego podniecenia, żadnego czegoś, zupełbie nic. - Jezu, czyli...
To się dzieje za szybko.
- To znaczy, że...
- Jestem gejem, Raven. I dopiero teraz to zauważyłem. Dopiero teraz to poczułem. Cholera, jestem gejem. Podobają mi się tylko faceci, dziewczyno. - Powiedział i zwiesił głowę i zaczął uderzać nią lekko o stolik. Jeden raz, i jeszcze jeden i kolejny, i jak za chwilę nie przestanie to dostanie wstrząsu mózgu...
- Isaac, ale na pewno? - Zapytałam patrząc na niego. Nadal uderzał głową o stolik, a ludzie zaczeli się patrzeć w naszą stronę, ale czy mnie to teraz obchodziło? Nie bardzo.
,,Przepraszam ludzie za mojego przyjaciela, ale właśnie okazało się, że jest gejem i chyba wpada w depresję, więc nie za bardzo chce mi się go uspokajać"
- Na sto procent. Co o tym myślisz? - Zapytał i na chwilę przestał uderzać głową o stolik. Jego wielkie niebieskie oczy patrzyły na mnie wyczekująco.
- Wow. Znaczy... Mam przyjaciela geja. - Stwierdziłam, uśmiechając się lekko.
- Owszem. Chyba na to wygląda. - Powiedział niepewnie i czekał na moją reakcję.
- Super. - Stwierdziłam, uśmiechnęłam się szeroko i z rozmarzeniem spojrzałam przed siebie.
- Super?
- Super. Od zawsze o tym marzyłam. - ludzie mam przyjaciela geja. A wy nie. Ja mam. Wy nie macie. Jestem lepsza, a wy płaczcie. Mam przyjaciela geja.
- Serio? - Zapytał marszcząc brwi. Po chwili uśmiechnął się, pokazując swoje zęby co wyglądało strasznie uroczo. Gdyby tak teraz się nad tym zastanowić to nawet wygląda na geja.
- Serio. Gdzie twój wybranek?
- Emm, no bo on... - O mój boże. Czyli kogoś ma.
Mój przyjaciel gej ma na oku jakiegoś faceta!
- On, co?
- Pracuje w tym sklepie z płytami na rogu. - Nawet nie wiecie jak bardzo jestem podekscytowana. Położyłam dłonie na swoich policzkach, ściskając je lekko.
Mój mały 17-letni przyjaciel gej kogoś ma! Rozpływam się, okej.
Chyba umrę.
- O jezu Tyler? - Spytałam, a on niepewnie pokiwał głową.
- Tak, Tyler.
- On też jest gejem! - Wykrzyczałam, a on zakrył mi usta ręką, ale kiedy spojrzałam dookoła, ludzie byli cicho i patrzyli tylko na nas. Chłopak popatrzył na nich i powiedział ,,Przepraszam za nią, czasami tak ma dziewczyna", po czym wziął rękę z moich ust i po upewnieniu się, że ludzie teraz mają nas gdzieś, odpowiedział mi.
- Wiem. - Uśmiechnął się, a ja wydałam z siebie ciche ,,aww".
- No to powodzenia, Isaac. - oznajmiłam i poklepałam go po ramieniu, zaczynając pić swojego czekoladowego shake'a.
- Przyda się. - Odpowiedział i zrobił to co ja.
I teraz wpadło mi do głowy, że jeżeli chłopak, któy mnie pocałował jest gejem, a właśnie przez to Calum na mnie nawrzeszczał, to znaczy, że był na mnie zły o nic.
Ja to jednak nie mam szczęścia.
***
Hej ludzie! Zmieniłam wygląd Isaac'a, bo postanowiłam, że w jego postać wcieli się Troye Sivan! Jest vlogerem i śpiewa, niesamowity facet, możecie zobaczyć go na YT.
Mało Calum'a, tak mało, że aż wcale ale w następnym rozdziale chyba będzie.
Komentarze! Nadal wam się podoba?
Dużo miłości!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro